niedziela, 8 kwietnia 2018

48. Palący się grunt pod nogami

~**~
Cieszył się, iż w końcu miał okazję, aby uwolnić się od ciągłych kłótni między jego przyjaciółmi. Oczywiście w pełni rozumiał złość Diabła i ani trochę mu się nie dziwił. Jednakże po takim czasie mógłby już odpuścić, biorąc pod uwagę fakt, że Draco koniec końców zgodził się na układ z dyrektorką. To był kolejny plus, który zawdzięczał tej ugodzie. W końcu ani Smok ani Hermiona nie wszczynali żadnych awantur lub sabotaży na lekcjach. Było to śmieszne, to prawda, jednak, jak wszystko, do pewnego czasu. Również cieszył się, iż wszyscy dali mu spokój co do tego, że spotyka się z Jade. Naprawdę nie rozumiał czemu każdy był tak wrogo do niej nastawiony. Dziewczyna była bardzo miła, zabawna no i musiał sam przed sobą przyznać, że jej wygląd też sporo robił. Można powiedzieć, że trafiła w  jego gust. A nawet ideał.
Dlatego też spacerowali wspólnie teraz po ulicach Hogsmeade, świetnie się dogadując. Zaskakujące, ale również mieli wiele wspólnych tematów. Czasami wydawało mu się to dziwne, bo miał wrażenie, iż nie mówił jej o niektórych rzeczach, które ta poruszała. Ale chyba nie było żadnego innego wytłumaczenia, niż że po prostu nie pamiętał, by o tym wspominał. Przynajmniej tak sobie to tłumaczył.
-Może wejdziemy do Trzech Mioteł?- Zaproponował, gdyż nie uśmiechało mu się cały czas chodzić po dworze w taką pogodę.
Gryfonka zrobiła dziwną minę, po czym uśmiechnęła się czarująco, wkładając w to cały swój wdzięk.
-A może Miodowe Królestwo?- Spytała, zauważając przez szybę Granger. Wolała wpadać na nich jak najrzadziej, gdy była z Matsem.
-Pewnie- odparł zgodnie. 
Szli chwilę w ciszy, która wcale im nie przeszkadzała. Blondynka wyraźnie myślała, jak zacząć jakiś temat. Gdy zbliżali się już do wyznaczonego przez siebie celu w końcu wymyśliła.
-Dobrze, że jednak masz tę sobotę wolną od szlabanu- powiedziała mimochodem, wchodząc do środka przez przetrzymane przez Ślizgona drzwi. Żeby każdy Ślizgon był taki wychowany...
Chłopak zmieszał się odrobinę. Pamiętał jej reakcję na wieść o karze oraz zdawał sobie sprawę z tego, że wówczas opiekę nad nim sprawowała jej przyjaciółka, która zapewne słyszała jego oraz Pansy rozmowę na temat Jade.
-Nie mi dziękuj.- Uśmiechnął się pod nosem, oglądając pieprzne diabełki.
Dawes przyglądała mu się z uniesionymi kącikami ust. Chłopcom chyba nigdy nie znudzą się tego typu słodycze. Przeszła kilka kroków w bok, nie chcąc, aby każdy przysłuchiwał się ich rozmowie. Oczywiście w Miodowym Królestwie jak zwykle było pełno uczniów.
-Ach, tak- zaczęła, sięgając po Kremowe Bryły Nugatu. Poczekała, aż szatyn pójdzie w jej ślady.- Jak mogłabym zapomnieć o tych słynnych cichych dniach naszej Wspaniałej Czwórki- dodała przeciągle, pakując słodycze do papierowej torby.
Mats przechylił lekko głowę w bok, przyglądając jej się przez chwilę. Do czego zmierzała ta rozmowa? Bo ewidentnie miała jakiś konkretny cel. Choć w sumie jego przyjaciele również ciągle o nią wypytywali i coś o niej wspominali, więc czemu miałaby im pozostawać dłużna? Tym bardziej, że dotyczyło to tematu, którym żyła ostatnio cała szkoła. 
-Nie powiedziałbym, że takich cichych.- Skrzywił się na wspomnienie wczorajszej sceny w Pokoju Wspólnym między Draco, a Blaisem.
Dziewczyna zaśmiała się cicho pod nosem i posłała mu zaciekawione spojrzenie. Chciał jej odpowiedzieć, ale został zmuszony do przesunięcia się jeszcze bliżej niej przez pchający się tłum. Zadarła głowę do góry, unosząc jedną brew. Bell uśmiechnął się nonszalancko, jednakże odsunął się na poprzednią odległość, co nie do końca jej się spodobało.
-A tak właściwie, to jak to naprawdę było? No wiesz, ta sytuacja w gabinecie- zapytała, bo w sumie nie miała jeszcze okazji.
W tym pytaniu również nie wyczuł żadnego podstępu. Jade była dziewczyną, a każda dziewczyna lubiła plotki.
Westchnął cicho, po czym opowiedział jej tamten dzień. Gryfonka słuchała go bardzo uważnie, aby nie uronić żadnego słowa. Wydawała się bardzo zaangażowana w jego historię. Gdy ją skończył przybrała tajemniczy wyraz twarzy. Chwilę nic nie mówiła, tylko podeszła do kolejnych półek. 
-Od zawsze wiedziałam, że Hermiona jest zawistna- skomentowała objętnie, patrząc krytycznie na ślimiaki-gumiaki. Nie znosiła ich. Gdy zauważyła, że Mats zmarszczył czoło oraz że chciał jakoś skomentować jej kąśliwą uwagę, szybko się zreflekotwała.- No bo przecież to nie wina Ginny, że została Prefektem zamiast niej, prawda?- Spakowała trochę miętowych ropuch.
-Oczywiście, że nie- odpowiedział, sięgając po Kwachy. Nie sądził, że Gryfonki, aż tak za sobą nie przepadały. Domyślał się, iż Jade wyczekiwała rozwinięcia jego odpowiedzi.- Nawet nie pamiętam, jak to było.- Zamyślił się, bo rzeczywiście już dla niego to była nieistotna sprawa. 
Za to blondynka wyglądała na wyraźnie zaintrygowaną.
-Chyba po prostu McGonagall miała dosyć tego, że wdawali się cały czas w jakieś bójki z McPersowem.- Wzruszył ramionami, omijając grupkę Krukonów, którzy chyba również byli zainteresowani jego opowieścią- A, chyba też chodziło o jakieś teczki, które niby Hermiona miała, ale upierała się, że ich nie ma- dodał niedbale.
Jade rzuciła mu przeciągłe spojrzenie, zastanawiając się nad czymś dłuższą chwilę. Ciekawe...
-Dziwna sprawa- skomentowała w końcu, odwracając się w jego stronę z pełną torbą słodyczy.
Ślizgon zlustrował ją wzrokiem, po czym łobuzersko się uśmiechnął.
-Ty to wszystko sama zjesz?- Zapytał z przesadnym zdziwieniem, czym zasłużył sobie na kuksańca w bok od Gryfonki.
Oboje się zaśmiali i zaczęli kompletnie inny temat. Dawes w pewnym momencie odruchowo spojrzała gdzieś za chłopaka. Zauważywszy coś lub kogoś zrobiła zdystansowaną minę i zaczęła mówić lekko poddenerwowanym głosem.
-To co, idziemy?- Spytała, siląc się na dziarski ton i nie czekając na odpowiedź, pociągnęła go do kasy.
***
Minęły już chyba z dwie godziny, a ona musiała siedzieć i udawać zainteresowaną rozmową. Fakt, Harry i Pansy rozmawiali w najlepsze. Jej przyjemną rozmowę odbierał widok ciągle patrzącego na nią Ślizgona. Przez ten czas opróżniła trochę więcej niż jeden kieliszek, przez co lekko szumiało jej w głowie. Nawet alkohol jak na złość dzisiaj z nią nie współpracował i prawie nie czuła, że coś wypiła. Westchnęła trochę zbyt głośno.
-Coś nie tak, Herm?- Spytał Gryfon, który widział, iż jego przyjaciółka wyraźnie się nudziła. Ale co mógł na to poradzić? 
-Nie, nie- odpowiedziała szybko, prostując się na swoim krześle.- Tak tylko sobie wzdycham.- Posłała mu cierpki uśmiech. 
-Humorek nie dopisuje, Granger?- Malfoy posłał jej cwany uśmieszek.
Hermiona spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. A może po prostu wyjdzie? Chyba nic wielkiego by się nie stało...
-Jak zmienie widok, to mi się polepszy- odparła sucho.
Nic jej takiego nie robił, nie gnębił jej, ani nie wyzywał od szlam, tylko kończyło się na zwykłych sprzeczkach. Mimo to i tak czuła pewnego rodzaju irytację na jego widok. Nie wiedziała do końca co było tego powodem. To, że gdzie się nie obejrzała i gdzie nie poszła tam trafiała na niego? Czy może to, że sama już nie mogła szczerze przed samą sobą powiedzieć, iż jego towarzystwo jej przeszkadzało, a wręcz przeciwnie- przyzwyczaiła się do niego? To były zbyt skrajne odczucia, by czuć się w pełni stabilną. Dlatego też Malfoy tak często obrywał małymi docinkami. Ona po prostu nienawidziła nie wiedzieć. A jeśli o niego chodziło, to  n i c  nie wiedziała.
-Widzę, że już skończyłaś się alkoholizować, to może w takim razie pójdziemy się przewietrzyć?- Zaproponował z błyskiem w oku, co jej się wyraźnie nie spodobało.
Spojrzała ukradkiem na przyjaciela, który patrzył na nią wzrokiem mówiącym "jesteś mi to winna". Westchnęła głośno, ponieważ wiedziała, że naprawdę była mu winna spędzenie czasu z Parkinson.
-Pewnie, świetny pomysł- odpowiedziała ze sztucznym entuzjazmem.
-Widzimy się w zamku?- Spytała Ślizgonka swojego przyjaciela.
Miona chciała odpowiedzieć za niego, że nie ma mowy, iż spędzą całe popołudnie i wieczór  razem, jednak blondyn widząc to, uprzedził ją.
-Ta, jasne- odpowiedział, słysząc zgrzytanie zębów gdzieś obok.- Bawcie się dobrze, gołąbeczki- rzucił na odchodne, przepuszczając dziewczynę przodem.
Policzki Pans lekko się zaczerwieniły, a Harry za bardzo nie wiedział, jak ma zareagować. Zaś Hermiona ten gest przyjęła z prychnięciem pod nosem. Tanie sztuczki.
Wyszli na zaludnione ulice. Zimny powiew wiatru od razu uderzył w ich twarze.
-Pogoda prawie taka sama, jak na ostatnim szlabanie- zauważył mimochodem, czując, że Gryfonce mogą w końcu puścić nerwy.
Ta jednak wrednie uśmiechnęła się do siebie. Niezauważalnie sięgnęła ręką do kieszeni płaszcza.
-Tak, chyba tak.- burknęła beznamiętnie.- W takim razie prowadź- zawołała już z większym entuzjazmem.
Draco zmrużył oczy, gdyż nie podobała mu się ta nagła zmiana nastawienia. Mimo to ruszył przed siebie, planując w głowie, co można ciekawego i skutecznego porobić.
Herm idąc za nim, wyciągnęła różdżkę i krótko nią machnęła, celując w wielką kałużę przed Ślizgonem.
Brudna woda z głośnym chlustem uderzyła w Ślizgona, który był jednocześnie zdezorientowany oraz zdenerwowany.
-Cholera, Granger!- Warknął, przemoknięty do suchej nitki.
Winowajczyni zachichotała głośno na ten widok. 1:1
-O popatrz, prawie, jak na ostatnim szlabanie- przedrzeźniła go, podchodząc do niego. Teraz już rzeczywiście miała lepszy humor. Nie codziennie zdarzały jej się takie widoki. I dla miłej odmiany ktoś w końcu nie na nią coś wylał.
Blondyn posłał jej mordercze spojrzenie, osuszając się za pomocą zaklęcia. Musiał jej przyznać- charakterek to ona miała. Szybko na jego usta wkradł się ironiczny uśmiech.
-Widzę, że bardzo chcesz odtworzyć tamten szlaban- powiedział kąśliwie, wkładając ręce do kieszeni. Uwielbiał wprowadzać ją w zakłopotanie.
Tym razem na policzki Hermiony wkradły się dwa rumieńce. Oczywiście, że nie chciała. Kiedy on zrozumie, że to był zwykły impuls. Chwila słabości. Nic więcej.
Nie odpowiedziała na jego zaczepke słowną, tylko zgrabnie go wyminęła. I tak zaraz ją dogoni, bo przecież nie może dać jej choć na chwilę świętego spokoju.
Oczywiście miała rację.
Już po chwili Smok się z nią zrównał.
-Po co tak naprawdę chciałeś koniecznie wyjść z Trzech Mioteł?- Spytała od niechcenia. Nie miała innego wyboru niż postarać się spędzić ten czas w miarę sympatyczny, bądź przynajmniej pokojowy sposób. A rozmowa o takich głupotach to dobry początek.
-Z tego samego powodu co ty- odparł, rozglądając się, czy przypadkiem nie ma gdzieś tu Zabiniego.
Gryfonka spojrzała na niego, jak na kogoś kogo pierwszy raz widzi na oczy. Czy on ma jakieś zaniki pamięci?
-Słucham? Ja zostałam zmuszona, żeby wyjść. Przez ciebie- rzekła, jakby to było oczywiste.
Draco pokręcił głową lekko rozbawiony. A to niby on myślał tylko o sobie. Chyba powoli zaczynał rozumieć co miał Zab na myśli.
-Nieprawda.- Zobaczył niezrozumienie na twarzy dziewczyny, więc kontynuował.- Byłaś to winna Potterowi. Ja Pansy.- Zrobił duży krok, aby wyminąć kolejną wielką kałużę.
Herm zamyśliła się na chwilę. To prawda, miała dług wdzięczności u Harry'ego za to, że wtedy spróbował wypytać Ślizgonkę, czy wie coś na temat 'ognistej', co poskutkowało zaniknięciem jakichkolwiek przyjaznych relacji między nimi. Jednak zastanawiało ją, co zrobił Malfoy, że zaszkodził tej dwójce...
-Hogwarcki amor widzę- zironizowała pod nosem, co przyjął z lekkim uniesieniem kącików ust do góry.
Oj, żebyś Granger wiedziała jaki amor...
-Co takiego zrobiłeś, że przeszkodziłeś swojej przyjaciółce w miłosnych podbojach wobec chłopca z Gryffindoru?- Spytała naprawdę ciekawa.
Draco parsknął w duchu. Przecież nie powie jej, iż przez to, że założył się z Blaisem o rozkochanie jej w sobie do połowy listopada oraz że kilka dodatkowych osób o tym wiedziało przez co ona nabrała podejrzeń, rozpoczynając małe śledztwo kosztem Czarnej. Chyba nie przyjęłaby tego zbyt dobrze.
-Na pewno nie kazałem jej wypytywać o nic twoich przyjaciół- odpowiedział uszczypliwie.
Hermiona otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, jednakże ostatecznie zrezygnowała z tego pomysłu. Lepiej, aby nic nie mówiła na ten temat, bo znając życie tylko by się pogrążyła. Zaś Ślizgon uśmiechnął się triumfalnie.
-Ciekawe, że w tym roku Gryffyndor tak ciągnie do Slytherinu- powiedział, udając zaciekawionego.
Dziewczyna głośno prychnęła, zwracając ku niemu pobłażliwe spojrzenie. On sobie żartował, prawda?
-Chyba coś ci się pomyliło, Malfoy- odparła, robiąc duży krok, aby ominąć kolejną kałużę. Chodzenie ulicami w taką pogodę ewidentnie nie było dobrym pomysłem, jednakże wejście do jakiejś kawiarni, czy czegoś w tym stylu również nie wydawało jej się najlepszym rozwiązaniem.
-Nie wydaje mi się.- Pokręcił rozbawiony głową. Chcąc nie chcąc to rzeczywiście była prawda.-  Nie widzisz, jak Potter lata za Pans, Mats za tą durną Gryfonką- zaczął wyliczać na palcach.- Ruda za Diabłem- spojrzał na nią z wrednym uśmieszkiem.- No i...- Zaczął, ale nie było mu dane dokończyć.
-I?- Rzucała mu mordercze spojrzenie. Niech tylko znowu zrobi jakąś głupią aluzję, to będzie to ostatnia rzecz w życiu jaką powie.
Blondyn robił w głowie szybką kalkulację, czy to nie będzie zbyt dużo i chyba trochę by przesadził.
-Nic, nic- odpowiedział niewinnie, rozglądając się po ulicy. Albo mu się wydawało, albo gdzieś mu mignął Mats.
-Bardziej byłabym skłonna do stwierdzenia, że to Ślizgoni latają za Gryfonami. Znam  nawet kilka takich przypadków- sarknęła w jego stronę.
Draco puścił tę uwagę mimo uszu. Miała rację, tylko iż on miał ku temu jakiś powód. Ona natomiast robiła wszystko z własnej i nieprzymuszonej woli.
Szli chwilę w ciszy, myśląc gdzie mogą się udać. W pewnym momencie do ich nozdrzy doleciał słodki zapach słodyczy sprzedawanych na stoisku w formie wózka. Oboje zgodnie udali się w tamtą stronę. Gdy stali w kolejce usłyszeli za sobą znane im głosy.
-Och, czyżby nasza szlamowata księżniczka i jej blond książe byli na randce?- Spytała ironiczinie Astoria, która stała za nimi razem z Benem.
Spojrzeli na nich niechętnie. Jednak w głowie Smoka zapaliło się czerwone światełko ostrzegawcze na widok dziwnego błysku w oku Gryfona.
-Och, czyżby swój do swego ciągnęło?- Herm uśmiechnęła się słodko do Ślizgonki.
-Uzam to za komplement- odparł arogancko Ben, co Miona przyjęła z cichym prychnięciem.
-Czemu mnie nie dziwi, że nie macie nic ciekawszego do roboty.- Ślizgon westchnął teatralnie, nie mając ochoty na jakąkolwiek rozmowę z nimi. Czuł, iż to mogłoby być dość ryzykowne.
Kolejka jak na złość się nie zmniejszała. Większość uczniów wydawała się niebywale zainteresowana rozwojem wydarzeń.
-Po prostu- zaczął Ben, patrząc chłopakowi prosto w oczy- uznaliśmy, że widok waszej dwójki razem jest bardzo ciekawy.- Wzruszył ramionami.
Hermiona zmrużyła oczy. Przecież oni wielokrotnie pojawiali się razem. Co ją trochę dziwiło, gdy teraz o tym pomyślała.
-Ale zaraz sobie przypomnieliśmy, że nikt inny wam nie został po tamtej lojalnej postawie w gabinecie- odezwała się Ria z udawanym smutkiem.
Gryfonka zazgrzytała mocno zębami. To już któryś raz, gdy właśnie ci uczniowie komplikują jej życie.
-Zapomniałaś, Greengrass, jak skończyła się twoja ostatnia wizyta w Hogsmeade?- Spytała wojowniczo, wychodząc z kolejki. Wszelka ochota na słodycze jej przeszła na widok tej dwójki.
Mina wspomnianej dziewczynie od razu zrzedła. Oczywiście, że pamiętała. I nie miała zamiaru puścić jej tego płazem. Tym bardziej, iż okazja nadarzyła się sama.
-Wasza za to chyba bardzo dobrze, co?- Gryfon uniósł prowokacyjnie brew, mierząc się z Malfoy'em spojrzeniem.
-Ale się zrobiłeś ciekawski, McPersow- rzucił Ślizgon, idąc w ślady Hermiony.- Jakaś zazdrość przez ciebie przemawia teraz, czy mi się wydaje?- Spytał kpiarsko, odwracając się na pięcie.
Ben zaśmiał się do siebie, robiąc kilka kroków do przodu.
-Nie ma takiej potrzeby, Malfoy. Preferuje szybkie sprawdzanie od przyzwyczajania się na dłużej.- Włożył ręce do kieszeni, a tamci się zatrzymali.- Zaczynając od słodkich blondynek, kończąc na pyskatych Gryfonkach.- Uniósł kpiarsko kącik ust ku górze.
Draconowi szumiało w uszach ze złości. To, jak nienawidził tego Gryfona nie mogło się z niczym równać. Odruchowo jego ręka powędrowała do kieszeni, w której spoczywała różdżka. Miona zrobiła kilka kroków w stronę Ślizgona, czując, że to się nie skończy dobrze.
-Daj spokój, Malfoy. Nie daj się sprowokować- naciskała, wiedząc, że i tak było już za późno.
-Ale idę o zakład, że takie przenoszone nie przeszkadzają Ślizgonom- dopowiedział z wyraźną satysfakcją na  twarzy. Odliczał w duchu, aż się złamie.
W tym samym momencie i Draco i Hermiona unieśli różdżki, aby rzucić w niego jakąś paskudną klątwą. Jednakże nie zdążyli nic zrobić, gdyż ktoś ich w tym wyręczył. W stronę Bena poleciał strumień czerwonego światła, które ten zgrabnie odbił, lekko zdziwiony. Wszyscy spojrzeli w tamto miejsce.
-Ciesz się, że Mats tego nie słyszał, McPersow- syknął Blaise gniewnie, patrząc Gryfonowi prosto w oczy.
Ben przechylił lekko głowę na bok, przyglądając się Zabiniemu i Ginny, którzy słyszeli tę małą wymianę zdań. Zaś Draco z Hermioną wyglądali na mocno zdziwionych, że przyjaciele się za nimi wstawili. Czyżby to był jakiś gest ku pojednaniu?
-O, jedyny szlachetny z waszej świętej trójcy- zironizował, prostując się.- A teraz wybaczcie moje ogniste Gryfonki i ślizgońskie dupki.- Skinął każdemu głową, po czym odwrócił się na pięcie, dając znak Astorii, żeby poszła za nim.
Diabeł ponownie chciał rzucić w niego zaklęciem, lecz rudowłosa złapała go za nadgarstek z dziwną miną.
-Nie, Blaise- pokręciła głową, będąc myślami zupełnie gdzieś indziej.
Hermiona marszczyła czoło, intensywnie nad czymś myśląc. Obaj Ślizgoni spojrzeli na siebie wymownie. Wiedzieli, iż McPersow specjalnie użył właśnie takich słów w rozmowie z nimi, aby zasiać ziarnko niepewności u Gryfonek. I chyba mu się udało.
-Dzięki- rzucił krótko blondyn do Zaba, co ten przyjął z krótkim skinieniem.
Następnie oni również udali się w swoją stronę, nim Miona zdążyła to jakoś skomentować. Od razu zwróciła ku Malfoy'owi spojrzenie żądne wyjaśnień.
-Co tu się przed chwilą stało, Malfoy?- Oparła ręce na biodrach.
Draco wyczuł palący się grunt pod nogami. Jeśli teraz dobrze nie wybrnie z sytuacji to zakład może uznać za skończony. Swoje życie również.
-McDupek dał popis swojego zachowania.- Wzruszył ramionami, ponownie denerwując się na wpomnienie wzmianki o swojej kuzynce.
-Dziwnym trafem znowu wspominając coś o ognistej?- Popatrzyła na niego, jak na idiotę. Chyba jej nie doceniał.
Chłopak poprawił swój płaszcz, aby zyskać trochę na czasie. Że też akurat na niego musieli wpaść.
-Dziwisz mu się, Granger? Mówiłem ci, że wie, co mówi.
-Och, jesteś bezczelny, Malfoy- warknęła, odsuwając się od niego. Chyba przerwie Harry'emu tę sielankę.
Ślizgon wywrócił oczami. Jeśli teraz się wybroni, to będzie zasługiwał na jakąś nagrodę za aktorstwo.
-Nie bardziej niż McPersow, dlatego nie powinno cię dziwić to, co powiedziałem- odparł stanowczo, jakby to było oczywiste.
Herm zmrużyła oczy, przyglądając mu się podejrzliwie. Nie wyglądał nawet na zdenerwowanego. Ale musiała pamiętać, że Malfoy umiał chować się pod różnymi maskami.
-Jakoś mi się nie chce wierzyć, że to wszystko  mówił tak przypadkiem- powiedziała w końcu, odgarniając włosy z twarzy.
Teraz to on jej się chwilę przypatrywał. Merlinie, pomóż mu ostatni raz.
-Nie każę ci w nic wierzyć, Granger- odparł beznamiętnie, a ona uniosła jedną brew do góry.- Tylko jaki by miał w tym cel?
Westchnęła cicho. Zastanawiające, iż ten temat wciąż w jakiś sposób powracał. W takim wypadku chyba coś musiało być na rzeczy, prawda?
-Może coś wie- odpowiedziała przeciągle, przyglądając mu się uważnie. Czekała na jakąkolwiek oznakę, że to zdanie zrobiło na nim jakieś wrażenie, lecz nic takiego nie dostrzegła. Przeklęty Ślizgon.
-Tak?- Udał zaciekawionego.- Niby co?- Zrobił parę kroków w przód.
-Nie wiem- powiedziała ważąc każde słowo.- Może jest jakiś ciekawy zakład, o którym nie miałam przyjemności usłyszeć?- Wbiła w niego twarde spojrzenie. Wiele razy miała takie myśli, jednakże zawsze z jakiegoś powodu je odrzucała od siebie. Teraz wydawało jej się to dość prawdopodobne. Jednak na samą myśl o tym czuła nieprzyjemne uczucie w środku.
-Niby o co?- Uniósł prowokacyjnie brwi, jednocześnie czując, że zaczął się niebezpieczny temat.
-Mało razy robiłeś rzeczy, któych nigdy w życiu byś wobec mnie nie zrobił, Malfoy? Chociażby ostatni szlaban.-Nie wiedziała już na jaką odpowiedź liczyła. I potwierdzająca i przecząca by jej się nie spodobała.
Chłopak pokręcił głową z lekkim uśmieszkiem. Miał pewien pomysł jak wybrnąć.
-Zabawne, Granger- powiedział, a widząc jej niezrozumienie, kontynuował.- O ile dobrze pamiętam, to nie zostawałaś mi dłużna i sama wcześniej zachowywałaś się w ten sposób. Też się założyłaś z kimś?- Posłał jej triumfujący uśmiech, a w duchu sobie gratulował, widząc jej minę.
Dziewczyna lekko się zmieszała. Niestety musiała przyznać mu rację. Choć mimo wszystko wciąż miała wątpliwości, co do jego prawdomówności.
-To co innego- burknęła pod nosem.
-Tak? Niby czemu? Nie bądź hipokrytką, Granger- odpowiedział mocniejszym tonem. Po powrocie do dormitorium zdecydowanie zasłużył na szklankę Ognistej Whisky.
-To ty mnie nienawidziłeś bez powodu, Malfoy- syknęła, czując, że kończą jej się argumenty. Czemu on tak często musiał mieć rację w takich kwestiach?
Ślizgon ponownie tego dnia wywrócił oczami. To był chyba jego najczęstszy gest, jaki wykonywał w ciągu swojego całego życia. Ale ona tym razem faktycznie wyolbrzymiała sprawę.
-Granger, myślałem, że ten etap mamy za sobą- westchnął znudzony. Może jest jeszcze szansa na jakieś obronne wyjście z tej sytuacji?
-Myślałam, że temat ognistej też mamy za sobą, ale jednak chyba się myliłam- odparła kąśliwie, okrywając się szczelniej płaszczem.
Czuła suchość w ustach. Nie wiedziała, czy to przez wypity wcześniej rum porzeczkowy czy przez tą zaistniałą sytuację z Malfoy'em. Ale przecież nie powinno ją to wcale ruszać.
-Bo mamy- odpowiedział, przyglądając jej się uważnie. Niech tylko spotka McPersowa samego...
Miona posłała mu pobłażliwe spojrzenie. Chyba zdawał sobie sprawę, iż wcale nie była taka głupia, jak myślał. Coraz mniej jej się to wszystko podobało.
-Proszę cię- prychnęła. Z nim żaden temat nie mógł być zostawiony w spokoju.- Dlaczego miałabym ci wierzyć?- Zapytała szorstko. Była ciekaw jakiego argumentu użyje.
On był tak samo ciekaw co ona.
-Nie musisz mi wierzyć.- Wzruszył ramionami. Tak, obojętna postawa to dobra strategia.- Tylko po co miałbym kłamać?- Uniósł jedną brew ku górze. Oby złapała haczyk.
-A po co Ben miałby kłamać?- Spytała już nieco poirytowana. Oczywiście znowu się niczego nie dowie.
Draco posłał jej pobłażliwe spojrzenie. Naprawdę musiał wymieniać powody, dla których ten Gryfon miałby kłamać? Był pewien, że dnia by mu na to nie starczyło.
Hermiona chyba zrozumiała, że to co powiedziała da się łatwo obalić, bo lekko się zmieszała, szukając w głowie innych argumentów.
-Dobra, ma dużo powodów- odparła zniecierpliwiona.- Co nie oznacza, że ty ich nie masz, Malfoy.
Chłopak zrobił dwa małe kroki w jej stronę. Musiał dobrze przemyśleć co na to odpowiedzieć. Zdecydowanie nie pomagał mu fakt, że Granger należała do grona tych inteligentniejszych czarownic.
-Masz rację, mam.- Pokiwał powoli głową.
Gryfonka wypuściła powoli powietrze z płuc. Podświadomie liczyła, że blondyn będzie się choć trochę wypierał i bronił. No cóż...
-Ale myślisz, że bym coś takiego wymyślił przed rozprawą ojca, która może też wpłynąć na moje i Blaisea ułaskawienie, biorąc pod uwagę fakt, że składasz zeznania?- Spytał powoli. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tak rzeczywiście będzie. I w lutym będzie już po zakładzie. Wątpił, aby wtedy Granger była do niego przyjaźnie nastawiona. Chyba, że się nie dowie...
Herm musiała przyznać, że to było całkiem logiczne. Nawet on by nie był na tyle nieodpowiedzialny, by ryzykować coś tak ważnego. Oczywiście i tak będzie zeznawała zgodnie z prawdą, nie bacząc na nic, jednak Malfoy raczej o tym nie wie. I może lepiej niech tak pozostanie.
-Okej, niech ci będzie- odpowiedziała po dłuższej chwili, wzdychając ciężko.- Ale nie myśl sobie, że nie mam tego pod uwagą- ostrzegła. Choć wiedziała, iż nic nowego nie wywnioskuje. Tym bardziej, że teraz ona miała takie same intencje co on.
-Nie mam nic do ukrycia, Granger.- Rozłożył szeroko ręce, w duchu oddychając z wielką ulgą. Musi być teraz bardzo ostrożny.
Szatynka uśmiechnęła się lekko, co przypominało bardziej grymas niż uśmiech. Nie byłaby taka pewna, czy nic. Czas pokaże, Malfoy.
Za to deszcz rozpadał się na dobre. Ledwo widzieli siebie przez ciężkie krople. Teraz już nie mieli wyboru niż gdzieś iść i schować się przed okropną pogodą. Przy okazji spędzając wspólnie późne popołudnie.
Ruszyli bez słowa do jakiejś najbliższej kawiarni, każdy pogrążony w swoich myślach.
***
Wciąż była zdziwiona zaistniałą niedawno sytuacją. Jakoś już ją przestało dziwić, że któreś z nich wpadało bez przerwy na tę przeklętą Ślizgonkę lub tego zadufanego Gryfona. Jednak musiała przyznać, że ich wymiana zdań była bardzo ciekawa. Również zauważyła porozumiewawcze spojrzenie między Malfoy'em a Blaisem. I to jej się ani trochę nie spodobało. Tym bardziej, iż mówiła niedawno Hermionie o swoich przypuszczeniach. No cóż, będzie musiała niedługo przerwać tę ciszę, by ponownie porozmawiać na ten temat z przyjaciółką. Póki co miała również zastrzerzenia wobec Blaisea. Ben zachowywał się, jakby mówił o ich dwójce. Co by oznaczało, że Diabeł nie był wobec niej szczery.
-Nad czym tak myślisz?- Zagadnął, widząc jej zaciętą minę. Nie podobało mu się to.
-Hm?- Spytała, wyrwana ze swoich myśli.
Ślizgon westchnął cicho. Przeklęty McPersow. Nie może się doczekać, aż ten chłopak zniknie z jego życia raz na zawsze. I będzie musiał w końcu porozmawiać z Malfoy'em o jego przypuszczeniach.  Im szybciej go zdemaskują, tym szybciej pozbędą się go z Hogwartu. Miał nadzieję, że będzie to tak samo łatwe w praktyce, jak i w teorii.
-Chodzi o to co powiedział McPersow?- Spojrzał na nią uważnie. Coraz mniej stabilny grunt mieli przez ten zakład.
Ginny zrobiła tajemniczą minę i chwilę nic nie mówiła. Przecież to oczywiste, że ten się będzie wszystkiego wypierał.
-Tak ogólnie sobie rozmyślam- odparła bez entuzjazmu, otulając się szczelniej płaszczem.
Zabini wywrócił oczami. Czemu dziewczyny nigdy nie mogą powiedzieć od razu wprost o co im chodzi...
-Jasne, a zaraz zaczniesz mnie o wszystko wypytywać i robić dziwne podchody- zironizował, wkładając ręce do kieszeni.
Gryfonka prychnęła pod nosem. Oczywiście, że by tak zrobiła. Przecież gdyby spytała otwarcie to by nie uzyskała szczerej odpowiedzi. Widziała przecież jak się zachowywał, gdy ta  miała pretensje do Greengrass.
-A masz coś do ukrycia, że tak się denerwujesz?- Uniosła jedną brew, zwalniając trochę.
-Już rozmawialiśmy na ten temat, Ruda- westchnął, zatrzymując się.
Dziewczyna zrobiła to samo i wbiła w niego uważne spojrzenie. Coś jej tu śmierdziało.
-Dziwne, że w takim razie nie można zamknąć tego tematu- odpowiedziała cicho, nie spuszczając z niego wzroku.
Ślizgon dzielnie wytrzymywał ten kontakt wzrokowy, choć nie podobała mu się myśl, że musi ją okłamywać. Ale przecież nie może jej powiedzieć prawdy. Jego życie byłoby naprawdę bardzo zagrożone. A nie chciał go kończyć w tak młodym wieku.
-Serio chcesz się przejmować tym, co powiedział McPersow?- Spytał niedowierzając.- Tym bardziej, że wiemy, iż nie jest on zbyt wiarygodną i uczciwą osobą- dodał na popracie wcześniejszego zdania.
Gin przygryzła lekko dolną wargę. W sumie to miał trochę racji. Już wielokrotnie mogła się przekonać o prawdziwym obliczu tego Gryfona. Jednakże wiedziała też, iż, mimo wszystko, jego słowa zawsze miały jakieś ziarenko prawdy w sobie. Sama już nie wiedziała, co robić.
-Wydawał się dość pewny w tym, co mówił. I bardzo sugestywny.- Odchyliła głowę do tyłu. Zbyt dużo pytań dostawała w tym roku, a zbyt mało odpowiedzi.
-Nie wiem, czy zauważyłaś, ale to psychol, Ginny- powiedział dobitnie. Teraz akurat mówił prawdę.- Jego głównym celem w tym roku jest utrudnianie nam życia i chyba ty powinnaś się o tym najlepiej znać.- Oby takie argumenty ją przekonały.
Rudowłosa musiała przyznać mu rację. Wiele razy spotkała ją niebezpieczna sytuacja w tym roku szkolnym, a ich głównym podejrzanym był właśnie Ben. Chyba najwyraźniej wpadała w małą paranoję.
-Może faktycznie masz rację- powiedziała powoli, wzdychając cicho. Już miała mętlik w głowie. Bo jedna rzecz wciąż nie dawała jej spokoju.- Tylko czemu Malfoy tak nagle stał się taki ofensywny w stosunku do Hermiony? To by miało sens- odparła zaciekawiona. To była ostatnia rzecz, jakiej by się spodziewała.
Blaise zmieszał się odrobinę. Przecież jej nie wyjaśni... Jak tu wybrnąć, jak tu wybrnąć.
-Myślę, że nikt nie wie, co tak naprawdę siedzi w tej tlenionej głowie- odpowiedział zrezygnowany, nie wiedząc jak zmienić temat.
Gin uniosła jedną brew ku górze. Naprawdę sądzi, iż ona mu uwierzy, że nie ma zielonego pojęcia o zamiarach swojego przyjaciela?
-Diabełku- zaczęła słodko, podchodząc do niego blisko.- Nie wciskaj mi takiego kitu- syknęła, wymierzając w niego oskarżycielsko palcem.
Ślizgon wbrew sobie uśmiechnął się pod nosem. Uwielbiał jej charakter.
-Sama go spytaj- mruknął, patrząc  na nią z góry.
-Och, jasne. Na pewno mi odpowie- zironizowała, odsuwając się od niego.- Więc?
-Ruda, nie mam pojęcia. Może chce się chłopak ustabilizować?- Spytał, słysząc ten absurd tych słów.
Gryfonka zaśmiała się głośno. Prędzej Astoria by się ustabilizowała niż Malfoy. On był po prostu zbyt... Malfoy'em. Ewidentnie ma w tym swój inny interes.
-To było całkiem zabawne, Blaise- powiedziała wciąż rozbawiona.- Ale ci nie uwierzę- skomentowała, kręcąc przecząco głową.
-Nie musisz.- Wzruszył ramionami.- To problem Smoka- dodał, wiedząc, że to trochę egoistyczne. Ale faktycznie tak było. To, jak potoczy się ta cała sytuacja to zależy tylko i wyłącznie od niego. W sumie niezależnie czy wygra czy przegra to zapewne źle się to dla nich skończy. Tym bardziej, że teraz palił im się grunt pod nogami przez tego przeklętego Gryfona. Był pewny, że Granger na pewno już przeprowadziła z nim szczegółowy wywiad. Nie zazdrościł mu ani trochę.
Ginny nic nie odpowiedziała, ponieważ wiedziała, iż nic więcej się nie dowie. No cóż, najwyżej będzie zmuszona poprowadzić małe śledztwo samodzielnie. Nie pierwszy raz z resztą.
***
-Co zamawiasz?- Spytał, odkładając kartę menu na stół.
Hermiona unisoła wzrok z propozycji dań, po czym od razu go opuściła.
-Umiem sama złożyć zamówienie- odparła sucho. Naprawdę nie chciała być taka niemiła, ale słowa Bena wciąż jej chodziły po głowie.
Draco westchnął głośno. Widzi, że teraz będzie miał utrudnione zadanie. Świetnie, wcale czas go nie gonił.
-Teraz będziesz tylko w taki sposób ze mną rozmawiać?- Oparł się wygodnie na krześle.
Gryfonka również odłożyła kartę i spojrzała na niego uważnie.
-Malfoy, jak myślisz, czemu nie mam do ciebie takiego zaufania, żeby nie wierzyć w słowa Bena?- Zapytała, zakładając nogę na nogę.
To pytanie zbiło chłopaka trochę z tropu. Powodów mogła mieć milion. I nie za bardzo spodobało mu się to pytanie. Myślał, że darzy go odrobiną zaufania. Może nawet trochę więcej niż odrobiną.
-Nie mam pojęcia, Granger. Oświeć mnie- odpowiedział, czując, iż zapowiadała się kolejna niemiła rozmowa.
-Ponieważ- zaczęła, wbijając w niego surowe spojrznie.- Cały czas kombinujesz, Malfoy. I wykorzystujesz sytuacje- powiedziała cicho, lecz dobitnie.
Na twarzy Ślizgona pojawił się lekki grymas. Wcale tak nie było! No może trochę było w tym racji. Ale nie aż tak, jak ona to widziała. Okazje nadarzały mu się same. I zauważył w tym swoją szansę na koło ratunkowe.
Lecz zanim odpowiedział, zjawiła się przy ich stoliku niska kobieta ubrana w ciemną zieloną szatę. Spojrzała na nich, po czym uśmiechnęła się szeroko.
-Co będzie dla was?- Spytała, poprawiając włosy upięte w wysokiego koka.
-Dla mnie będzie tylko cappuccino- odpowiedziała bez entuzjazmu, zamykając kartę.
-Dla mnie to samo- odparł, zauważając kątem oka uniesioną brew dziewczyny.
Kobieta skinęła głową, po czym odeszła, dając im okazję do dalszej rozmowy.
-Nie kombinuję, Granger. Nie szukaj winy tylko we mnie- powiedział powoli, a widząc, że ta już otwierała usta, by coś odpowiedzieć, przerwał jej.- Plus nie wiesz o jednej rzeczy- dodał, budując napięcie.
Szatynka czekała zniecierpliwiona, aż będzie kontynuował swój monolog. Może w końcu przyzna się o co mu tak naprawdę chodzi.
-Chodzi o McPersowa- rzekł również przeciągle, obserwując narastającą ciekawość w oczach dziewczyny.
Robiło się coraz ciekawiej. I co mogło być innego związanego z Benem, jeśli nie dzisiejsza sytuacja?
Jednak Draco zaczął jej opowiadać o małym śledztwie, które prowadził z Harry'm. Od samego początku, aż do ostatniej sytuacji. Wspomniał o wszystkich karteczkach, które dostał on lub któryś z jego przyjaciół. Nawiązał również do tego, iż załamane schody na szlabanie mogły być działaniem tego Gryfona.
Z każdym jego słowem oczy Gryfonki robiły się coraz większe. Dostrzegł w nich również głód wiedzy i wiedział, że będzie miała do niego milion pytań. Wtajemniczenie jej w to na penwo odwróci jej uwagę od tego, co usłyszała. Może nawet zrozumie, że mógł właśnie z tego powodu skłamać. Poza tym, chcąc nie chcąc musiał przyznać, że Granger była mądrą czarownicą, więc na pewno im pomoże rozszyfrować to wszystko.
Po dłuższym czasie zakończył swoją opowieść. Dał jej chwilę na przyswojenie tych informacji. Widział, jak próbowała to wszystko poukładać w swojej głowie. Zauważył ten nawyk już podczas lekcji. Zawsze śmiesznie marszczyła czoło i nos. Nie to, żeby jej się przyglądał...
Herm wzięła duży wdech i powoli wypuściła powietrze. Teraz nagle tyle sytuacji miało swoje wyjaśnienie. Sytuacje w bibliotece podczas ich szlabanu, akcja w jeziorze podczas lekcji Opieki Nad Magicznymi Zwierzętami, albo tamta w wakacje, gdy była nad jeziorem z Harry'm i Ginny. W głowie miała teraz taki mętlik i natłok myśli, jak nigdy. I już rozumiała czemu Ben wprowadzał takie zamieszanie między nimi wszystkimi. Spojrzała na niego z wyrzutem.
-Czemu mi nie powiedzieliście?- Spytała, czując się lekko urażona.
W momencie gdy chciał odpowiedzieć pojawiła się kelnerka, która przyniosła ich zamówione kawy. Przeprosiła, że tak długo musieli czekać, po czym odeszła.
-Uznaliśmy z Potterem, że nie ma takiej potrzeby.- Wzruszył ramionami.
-Jasne, tylko prawie straciłam kilka razy życie przez niego, ale tak poza tym, to wcale mnie to nie dotyczy- zironizowała, upijając łyk zamówionego napoju.
Draco uśmiechnął się lekko pod nosem. Wiedział, że teraz to zajmie całkowicie jej myśli. Mógł sobie pogratulować wyjścia z tej sytuacji obronną ręką. Po raz kolejny.
-To prawda, gdybyś wiedziała, to zapewne bardzo by nam ułatwiło sytuację- zgodził się z nią, gdyż miała rację.
-Oczywiście, że tak- odparła pewnie. Uwielbiała tego typu zagadki do rozwiązywania.- Rozumiem, iż wy nie macie pojęcia czemu tak się zachowuje i próbujecie to rozgryźć?- Uniosła lekko jedną brew ku górze.
Blondyn skinął lekko głową, również upijając duży łyk swojego cappuccino. Zdawał sobie sprawę, że będzie niedługo musiał też porozmawiać z Diabłem, bo miał wrażenie, iż tamten chciał mu wtedy coś na ten temat powiedzieć.
-Dawno żadne z nas nie dostało żadnej wiadomości, więc znajdujemy się trochę w martwym punkcie- zauważył. Rzeczywiście, nawet nie pamiętał kiedy po raz ostatni coś takiego miało miejsce.
-Bo póki co osiągnął swój cel- burknęła pod nosem. Była zła na siebie, że dopuściła do sytuacji, w której Ben był przyczyną jej konfliktu z Gin.
Blondyn uśmiechnął się lekko pod nosem. Tak, miała rację. Udało mu się ich podzielić.
-Ale nie rozumiem jednej rzeczy- zaczęła, marszcząc nos.- Czemu tylko mnie coś takiego się przydarzyło przed powrotem do szkoły?- Miała na myśli próbę utopienia jej.
-Sądzę, że sytuację z Victorią możnaby do tego zaliczyć- odpowiedział lekko zmieszany.
Dziewczyna przyjrzała mu się uważniej. Miała wrażenie, że nie mówił jej całej prawdy. I po raz kolejny nie był całkowicie wobec niej szczery.
-Coś kręcisz, Malfoy.
-Otwarte karty, więc czemu miałbym kłamać?- Spytał trochę zbyt uszczypliwie.
Miona chciała coś jeszcze powiedzieć, lecz ostatecznie zrezygnowała. Jeśli on jej nie che powiedzieć, to jej nie powie. Tyle to zdążyła zauważyć przez te tygodnie.
-Nie wierzę w to ani trochę, ale niech ci będzie...- Wywróciła oczami. Ciekawe, co takiego się wydarzyło, że nie chce jej opowiedzieć.
Draco przyjął to oświadczenie bez większych emocji widocznych na twarzy. Powie jej kiedyś, ale w swoim czasie. Chyba że nie zdąży, bo go znienawidzi za zakład. To też było całkiem prawdopodobne. Jednakże nie potrafił sobie wyobrazić, że już nigdy by z nią nie rozmawiał. Ich potyczki słowne należały do jednych z jego ulubionych zajęć. Co było trochę dziwne i niepokojące jednocześnie.
-Co ty taka nieufna jesteś, Granger?- Spytał, biorąc kolejny duży łyk.
Posłała mu pobłażliwe spojrzenie. No ciekawe...
-Mam swoje powody- odparła, robiąc to samo co on.- Swoją drogą- zaczęła, bo jedną z cech dziewczyn jest zamiłowanie do plotek.- Czemu Matsa miałoby poruszyć to, co powiedział Ben? Bo Blaise o nim wspomniał.
Przez twarz Ślizgona przemknął dziwny cień. Rozumiał wszystko, Mats to w końcu jego przyjaciel od dzieciństwa. Jednak mimo wszystko Vi była jego ukochaną kuzynką, którą starał się chronić za wszelką cenę.
-No wiesz... Mieli dość zażyłą relację- skomentował kwaśno, nie chcąc sobie tego nawet wyobrażać.
Hermiona na ten widok zaśmiała się pod nosem. Czy to możliwe, aby Malfoy darzył kogoś aż takim uczuciem? No proszę, ile nowych rzeczy można się dowiedzieć o tym Ślizgonie.
-Przecież Mats to twój przyjaciel- powiedziała wciąż rozbawiona.
-Dlatego jeszcze chodzi w jednym kawałku- odparł, dopijając kawę do końca.
Gryfonka parsknęła głośno na tę uwagę, otrzymując od chłopaka pełne wyrzutu spojrzenie.
-Nieprawdopodobne. Draco Malfoy potrafi kogoś bezwarunkowo kochać- powiedziała naprawdę zdziwiona. Nie mogła sobie tego wyobrazić.
Blondyn poczuł się lekko urażony. Co miało znaczyć to zdanie?
-Co sugerujesz, Granger?- To było zdecydowanie niesprawiedliwe, co powiedziała. Przeciez jego matka oraz przyjaciele też byli dla niego równie ważni.
-No chyba zgodzisz się ze mną, że nie należysz do najżyczliwszych osób w zamku. I jesteś mistrzem noszenia masek- odparła odważnie.
Draco chwilę nic nie odpowiedział, trawiąc to, co powiedziała. Musiał jej po raz kolejny przyznać rację. Oczywiście nie powie tego na głos.
-Po prostu mało wiesz, Granger.- Wzruszył ramionami. Nie miał chyba ochoty na tego typu rozmowę.
-Co ty taki nieufny jesteś, Malfoy?- Spytała zaczepnie. Była naprawdę ciekawa. Choć zdawała sobie sprawę, że może to być jej kolejna gafa, jak w przypadku Carmen.
-Nie sądzę, aby twoje wyobrażenie idealnego świata z kochającą rodziną było w stanie zrozumieć o co chodzi- odpowiedział obojętnym tonem, co trochę zmieszało dziewczynę.
Myślała, czy kontynuować temat, lecz ostatecznie uznała, że chyba nie ma sensu.
-Nie mam takiego wyobrażenia. Przez ostatni rok mój idealny świat zdążył runąć milion razy- sprostowała, spoglądając mimowolnie na rękę, na której znajdowała się brzydka blizna z Malfoy Manor.
-To w takim razie powinnaś sobie zdawać sprawę z niektórych rzeczy.
-Dobrze, nie było tematu- odparła, unosząc ręce przed siebie w geście obronnym.
-I tak nie odpuścisz tego tematu, prawda?
-Nie- odparła radośnie, kończąc swoje cappucciono.
Ślizgon uśmiechnął się lekko pod nosem. Był pod wrażeniem tego, jaka potrafiła być czasami uparta.
-Temat na kolejne Hogsmeade- powiedział zaczepnie.
Gryfonka prychnęła głośno, opierając się wygodnie na krześle.
-Chyba śnisz, że każde wyjście będę spędzała z tobą.
-Ja to wiem.- Puścił jej oko, na co ona swoimi teatralnie wywróciła.
-Żebyś się nie zdziwił- odparła słodko.
W momencie gdy chciał odpowiedzieć drzwi od kawiarni się otworzyły. Oboje spojrzeli automatycznie w tamtym kierunku i zobaczyli Matsa z Jade. Skrzywili się w tej samej chwili.
-Co on ma w głowie, że zadaje się z tą dziewuchą- burknęła pod nosem.
Bell ich zauważył i pomachał  w ich stronę. Powiedział coś blondynce, na co ta się wyraźnie skrzywiła. Po chwili podeszli do ich stolika. Draco nie odrywał od niej podejrzliwego spojrzenia.
-Sami tu jesteście?- Spytał Mats, omiatając spojrzeniem ich stolik i wzdychając w duchu nad podłością jego przyjaciela.
-A widzisz tu jeszcze kogoś?- Zadał pytanie retoryczne.
Ślizgon zmrużył oczy i przemilczał uszczypliwość chłopaka.
-Może usiądziemy razem?- Zaproponował, udając, że nie widzi grymasu, który pojawił się na twarzach pozostałej trójki.
-Niestety, ale właśnie sie zbieraliśmy- powiedziała Herm, kopiąc pod stołem Malfoy'a, aby jej przytaknął.
Chłopak syknął cicho z bólu, ale poparł jej słowa.
-Och, jaka szkoda- wtrąciła się druga Gryfonka z udawanym smutkiem.
Miona wstała i spojrzała na nią z lekkim uśmiechem.
-O, Jade, właśnie miałam się ciebie o coś spytać.- Odrzuciła włosy do tyłu.- Jak to robisz, że ten pieprzyk na policzku raz jest a raz go nie ma?- Udała szczerze zainteresowaną. Nie mogła patrzeć na tę dziewczynę. I ciągle coś jej nie pasowało w jej wyglądzie.
Jade wyraźnie się zmieszała i nie wiedziała co odpowiedzieć. Mats wyglądał na nierozumiejącego, zaś Draco parsknął cicho pod nosem. Blondynka przełknęła ślinę, po czym podjęła próbę obrony.
-Najwidoczniej musisz mieć jakieś problemy ze wzrokiem lub bardzo wybujałą wyobraźnię, Hermiono- odcięła się, siląc się na spokojny ton, choć słowa Herm wyprowadziły ją z równowagi.
-Tak, na pewno masz rację- zironizowała, zakładając płaszcz.- Ale jak sobie przypomnisz to daj znać, naprawdę świetna sztuczka- dodała, dając znak Ślizgonowi, by udali się do kasy.- Pa, Mats- rzuciła na odchodne.
Blondyn pożegnał się krótko z przyjacielem, po czym poszedł w ślady dziewczyny. Zapłacił szybko za ich kawy, co spotkało się z wyraźnym oburzeniem Gryfonki, a następnie wyszli na dwór. Nie zdawali sobie sprawy ile czasu tam siedzieli. Na zewnątrz było już ciemno, więc zapewne zaraz będą musieli wracać do zamku.
-Jak ja jej nie cierpię- mamrotała pod nosem, otulając się szczelniej płaszczem.
-Też zauważyłem ten pieprzyk.- To było zdecydowanie dziwne. I przypominała mu wyglądem kogoś.
-To nie pierwszy raz.- Już kiedyś w Wielkiej Sali coś podobnego zauważyła.
-Ciekawe- powiedział sam do siebie. Nie podobało mu się to.- Myślisz, że to jakieś zaklęcie?-Ruszył w stronę bramy wyjściowej, a Hermiona za nim.
-Albo eliksir- burknęła pod nosem.  To było dość absurdalne, lecz nie niemożliwe.
-Przypomina wyglądem Victorię, ale nie wygląda identycznie, jak ona. Więc to na pewno nie może być eliksir wielosokowy- zauważył, myśląc nad tym już od jakiegoś czasu.
-Tylko po co?- Raczej nie byłaby aż taką desperatką, aby zdobyć Matsa. Mimo iż jej nie znosiła, to musiała przyznać, że Jade była jedną z najładniejszych dziewczyn w Gryffindorze. Dlatego też bez problemu oczarowałaby Bella.
-Nie mam pojęcia.- Pokręcił głową. Zbyt dużo pytań. Zdecydowanie.
Dalszą drogę przegadali już na mniej poważne tematy. Oczywiście przy okazji kilka razy sobie dogryzając. Na miejsce dotarli, jako pierwsi, więc nie czekając na resztę udali się w stronę zamku. Zadziwiające, że zawsze mieli o czym rozmawiać. Nie sądzili, że kiedykolwiek będą mieli okazję do poruszania tak wielu tematów. Po jakimś czasie dotarli do Hogwartu. Zatrzymali się przy głównych schodach, gdzie musieli się rozejść.
-Gratulację, przeżyłaś jakoś ten dzień- powiedział zadziornie, co dziewczyna przyjęła z lekkim uśmiechem.
-Dzięki, było ciężko- odparła z grobową miną.
Ślizgon pokręcił lekko głową. Limit dobroci najwyraźniej już się wyczerpał.
-No to dobranoc, Granger- rzekł, wkładając ręce do kieszeni.
-Dobranoc, Malfoy- odpowiedziała.
Spojrzeli na siebie, ale nic więcej nie odpowiedzieli. Oboje ruszyli w stronę swoich Pokoi Wspólnych. Hermiona zastanawiała się, kiedy jej relacja z Malfoy'em przeszła na cywilizowany poziom. Musiała przyznać, że dzisiejsze popołudnie oraz wieczór spędziła w całkiem przyjemnej atmosferze. Po raz kolejny. Była ciekaw, co jeszcze ją czeka.
Natomiast Draco wracał do pokoju w o wiele lepszym humorze, niż go opuścił. Był pewien, iż wszystko szło w coraz lepszym kierunku. Wiedział, że wszystko nabierało dobrego tempa. Jednakże nie chciał myśleć o tym, co będzie gdy minie dzień balu. Jakoś nie potrafił sobie tego wyobrazić. Albo też nie chciał.
~**~
Z poślizgiem, ale jest! Przepraszam!!