sobota, 2 sierpnia 2014

40. Karuzela

Tak jak mówilam:) Rozdział punktualnie i tak już będą sie pojawiać! Zapraszam do czytania:)
~**~
Wszyscy wybałuszyli na nich oczy.
A Hermiona po prostu go całowała. I na dodatek wczuła się w to. Ich usta ponownie w tym roku szkolnym zetknęły się ze sobą, lecz teraz to było coś innego. Jej różane usta zachęcały przyjemnie chłodne Malfoy'a do rewanżu. Zajęło mu to chwilę, gdyż nie mógł uwierzyć, że ONA odważyła się zrobić coś takiego. Gdy już się opamiętał, zaczął oddawać jej pocałunki z taką samą pasją, co ona. To śmieszne, ale im obojgu się to podobało. Ich usta świetnie do siebie pasowały. On miał chłodne, troszkę wąskie i pełną dolną wargę. Ona natomiast ciepłe, duże i pełne. Draco mimowolnie objął ją jedną ręką w pasie. Hermiona uśmiechnęła się w duchu. Ślizgon świetnie całował. Musiała przyznać przed samą sobą, że podobało jej się to, dlatego też się w to aż tak bardzo zaangażowała. Sama się sobie dziwiła, lecz temu wszystkiemu towarzyszyło przyjemne uczucie. Nie robiła tego z udręką. Uśmiechnęła się lekko do siebie. Malfoy również uniósł kąciki ust ku górze.
Jednak mimo wszystko byli w Wielkiej Sali, a w niej była McGonagall, która, podobnie jak kiedyś, rozdzieliła ich za pomocą zaklęcia.
Wesołe ogniki powoli opuszczały orzechowe oczy Gryfonki, a twarz "szatyna" powoli wracała do codziennego wyrazu.
-Pani chyba się ostatnio zapomina, panno Granger- powiedziała cicho, do wciąż zarumienionej dziewczyny.
-Może najwyższa pora- odpowiedziała w ten sam sposób, patrząc dyrektorce hardo w oczy.
Minerva kipiała ze złości, ale nie odpowiedziała. Miona uznała, że to tylko cisza przed burzą.
-Nalać ci zimnego soku, Hermiono? Wiesz, żebyś trochę ochłonęła- zaproponował ktoś.
Zdziwiona "blondynka" spojrzała w tamtą stronę i zaniemówiła. Przy stole Slytherinu siedziała Jade Dawes, która ponownie nie wyglądała tak, jak zawsze.
-Co ty tu robisz?- spytała oschle.
Młodsza Gryfonka uśmiechnęła się wrednie.
-A gdzieś jest napisane, że nie mogę?- zapytała niewinnie. Obok niej przecież siedział Mats, którego zasłaniała skutecznie.- Poza tym, grzecznie zaproponowałam ci sok, nic strasznego- dodała spokojnie.
Miona zrobiła kwaśną minę. Jak ona jej nieznosiła. I zastanawia ją fakt, po co tutaj usiadła.
-Nie, dziękuję- odpowiedziała słodkim głosem, odwracając się do Malfoy'a.
Spojrzenia reszty uczniów paliły ją, lecz nic sobie z tego nie robiła. Podejrzewała, że jeszcze nie raz będą mieli ku temu powody.
-Myślisz, że się wkurzyła?- parsknęła.
Smok wciąż miał uniesione kąciki ust. Wygra ten zakład, czuł to. Kątem oka widział zrzedłą minę Blaise'a.
-Myślę, że tak. Ale chyba bardziej zdenerwował ją ten regulamin.
Herm uśmiechnęła się do siebie triumfalnie.
-Ach, to.- Machnęła ręką.- Wyczarowałam kopię, zdziwiłam się, że nie rozponała tego, pzecież zniszczenie tego regulaminu graniczy z cudem.- Wzruszyła ramionami.
Draco kiwał głową na znak, że rozumie. Wciąż miał lekko przyćmiony umysł.
-W końcu jakoś wyglądasz, Maniok- powiedział, patrząc na nią uważnym wzrokiem.
Miona skrzywiła się. Co to w ogóle za zdrobnienie?
-Malfoy, miałeś mnie tak nie nazywać!
-To o wiele oryginalniejsze niż jakaś Miona, czy Herm- odparł rzeczowym tonem.
Dziewczyna postanowiła tego nie komentować. Dziabnęła kilka razy zapiekankę, po czym parsknęła głośno.
-O co ci teraz chodzi?- spytał "szatyn".
Dziewczyna podała mu kielich, aby mógł się przejrzeć.
-Ładny kolorek, Draco. Teraz te usta są takie całuśne- zachichitała.
Ślizgon skrzywił się lekko. Miał soczyście czerwone usta, od szminki Granger. Szybko wytarł je serwetką.
-Następnym razem, Granger, nie nakładaj szminki- burknął, upijając trochę soku dyniowego.
-Następnym razem?- Uniosła brwi.
Malfoy nic nie odpowiedział, tylko posłał jej tajemniczy uśmiech. Spodziewał się, że dłużej będzie musiał ją temperować.
Kiedy kończyła jeść, rzuciła jeszcze na odchodne:
-Dzięki, Smoku.- I puściła do niego perskie oko, po czym wyszła.
-Cała przyjemność po mojej stronie, Miona- mruknął do siebie, dopijając sok.
***
Zbliżał się koniec dnia. Lekcje już się kończyły. Wszyscy nauczyciele, jak na komende ignorowali Hermione oraz Dracona.
***
Siedziała na jednym z parapetów, czekając aż Blaise się w końcu zjawi. Mieli stawić się u McGonagall, aby omówić wszystkie szczegóły oraz dostęp do dormitoriów. Szczerze mówiąc ucieszyła się, że jest Prefektem Naczelnym. Po raz kolejny mogła się wybić od starszego rodzeństwa. Skoro tak dobrze jej szło, to może zacznie być aktywniejsza na Eliksirach...
-Długo czekasz?- Usłyszała dwa razy.
Podniosła lekko podekscytowany wzrok na Ślizgona, zeskakując na posadzkę.
-Nie. To co, idziemy?- spytała wesoło.
Brunet pokiwał głową, a następnie oboje skierowali się w stronę gabinetu dyrektorki.
-Jak Hermiona to przyjęła?- spytał Blaise, kiedy zaczęła nudzić go ta cisza.
Ginny zrobiła dziwną minę.
-Nie gadałam z nią od tamtej pory- odpowiedziała smutno. Zastanawiała się, czy przyjaciółka będzie miała do niej jakiś uraz przez to, ale doszła do wniosku, że to by było absurdalne.
-A Malfoy?- Spojrzała na niego zaciekawiona.
Diabeł zrobił niemrawą minę.
-Nie odzywa się do mnie.
-Czemu?- Zdziwiła się.
-Bo zabrałem mu to stanowisko, na które pracował przez tyle lat.- Wzruszył ramionami. Przejdzie mu niedługo.
-Szczególnie przez ostatnie dwa lata- sarknęła mimowlnie. W wojnie straciła brata, nie zapomni tego nikomu.
Diabłu mina zrzedła. Wiedział, że dziewczyna ma za złe wszystkim byłym śmierciożercom śmierć Freda. 
-Nie wiesz o wielu rzeczach, Ruda- powiedział cicho i odwrócił wzrok.
Weasley'ówna nic nie odpowiedziała. Gdyby pani Weasley widziała w jakim towarzystwie ona się ostatnio obraca, porządnie by się zdziwiła.
Do kamiennej chimery żadne z nich się już nie odezwało.
O dziwo, przed wejściem czekała na nich nauczycielka.
-Witam, panno Weasley, panie Zabini. Proszę za mną- powitała ich z uśmiechem, powiedziała hasło, a następnie zaprowadziła do swojego gabinetu.
Nic się w nim nie zmieniło odkąd Gin była tutaj ostatni raz. No, może z wyjątkiem portretu Snape'a i chyba Dumbledore'a.
Minerva dała im znak, że mają usiąść, jednak zrobili to z ociąganiem. Nim zaczęła wszystko tłumaczyć, Gryfonka rozglądała się ze zdziwieniem po pomieszczeniu. Nigdzie nie mogła znaleźć portretów dwóch ostatnich poprzedników McGonagall. Przecież to niemożliwe. Kątem oka zauważyła, że Ślizgon również doszukuje swojego byłego opiekuna. Nagle zapragnęła opuścić ten gabinet. Ostatnio czuła się nieswojo w obecności starszej czarownicy. Kręciła się w fotelu, dopóki opiekunka Gryffindoru nke zaczęła mówić.
-Zapewne wiecie na czym polegają obowiązki Prefektów Naczelnych. Dodam tylko, że patrole będziecie sprawować razem, codziennie o godzinie dwudziestej drugiej. Dormitoria, podobnie jak panna Granger i pan Malfoy, będziecie mieli osobne, poza łazienką, którą będziecie dzielić. Będziecie również pilnować niektórych szlabanów...- Nie dokończyła.
-Zajmiemy się szlabanem Hermiony?- spytała Ginny z nadzieją w głosie. Wtedy bez problemu mogłaby wyciągnąć z niego przyjaciółkę.
-Wy, nie. Jednak pan Zabini, tak- odpowiedziała powoli.
Blaise miał ochotę ją za to wyściskać. W końcu będzie mógł się zemścić za jego szlaban w Izbie Pamięci.
-Nie ma problemu, pani profesor- zapewnił ją rzeczowym tonem, a w jej oczach dojrzał jakiś błysk.
-Kontynuując. Poza szlabanami przysługuje wam prawo dodawania, bądź odejmowania punktów, ale to raczej wiecie. Oprócz tego możecie korzystać z Działu Ksiąg Zakazanych. Tutaj macie wszystkie potrzebne hasła oraz daty najbliższych szlabanów.- Podała każdemu po dwa kawałki pergaminu.- To chyba wszystko, jakieś pytania?- Spojrzała na nich uważnie.
-Tak, jedno- zaczął brunet.- Gdzie jest portret profesora Snape'a?- Wbił w nią oskarżycielski wzrok. Bardzo szanował byłego nauczyciela. To on im, jemu i Draconowi, pomagał w szeregach Czarnego Pana.
Na twarzy McGonagall drgnął mięsień. Nie o takie pytania jej chodziło.
-Wszystko z nim w porządku, panie Zabini- odpowiedziała twardo.- Pora już na was.- Wstała, aby odprowadzić zdziwionych uczniów. Kiedy byli już przy drzwiach, odezwała się dziwnym głosem.- Mam nadzieję, że sprawdzicie się lepiej niż wasi poprzednicy.- Po czym zamknęła za nimi drzwi.
Zdziwieni uczniowie wyszli na korytarz. Z tą kobietą ostatnio dzieje się coś dziwnego. 
-Jak myślisz, co się stało z tymi portretami?- spytała Ruda, kiedy już trochę się oddalili.
Zabini wyglądał na zamyślonego. A to niecodzienny widok.
-Nie mam pojęcia, ale nie podoba mi się to- odpowiedział po dłuższej chwili namysłu.
Dziewczyna westchnęła cicho. Marzy o tym, aby nastał już czerwiec.
Nagle otworzyła szerzej oczy, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Mamy osobne dormitoria, a wiesz co to oznacza?- Zatrzymała się gwałtownie, przez co niespodziewający się niczego chłopak wpadł na nią, chwiejąc się przy tym niebezpiecznie.
-Mogę podejrzewać- mruknął.
Rudowłosa posłała mu surowe spojrzenie. Kiedy on trochę dorośnie?
-Oznacza to, że oboje w końcu mamy spokojne miejsce, aby prowadzić nasze śledztwo.- Uśmiechnęła się jeszcze szerzej, widząc zbolałą minę Ślizgona.
-Masz rację- zironizował. Szczerze mówiąc, wolał zostawić ten temat. Co go to interesowało?
-A...- zaczęła niepewnie. Zastanawiała się, jak to ująć w słowa.- Nie chciałbyś może odstąpić mi jednego szlabanu? W sensie, że zamienić się.- Warto spróbować. Spojrzała na niego z nadzieją.
-Niech zgadnę. Chodzi ci o szlaban pewnej blondynki dziewiętnastego września?- Uniósł kpiarsko brew.
-Proszę, Blaise- powiedziała przeciągle, stając przed chłopakiem.
-Nie ma mowy! Role w końcu się odwróciły. Dobranoc, Wiewiórko- dodał na odchodne, gdy zobaczył, że otwierała usta, aby coś jeszcze dodać.
-W porządku. Dam sobie radę bez niego- mówiła sama do siebie, wspinając się po schodach.
***
Leżała na swoim idealnie zasłanym łóżku tak, że głowa zwisała jej bezwładnie nad panelami. Zawsze tak robiła, gdy musiała coś intensywniej przemyśleć. Kalkulowała ten rok szkolny od samego początku, począwszy od wejścia do pociągu. Już wtedy wszystko było inne. Przymilający się Malfoy, miła McGonagall, Harry i Ginny byli razem. A minęła dopiero połowa września. Bała się pomyśleć, co będzie w czerwcu. Teraz, gdy myślała już racjonalnie, sama się sobie dziwiła, jak mogła być taką słodką idiotką i na siłę szukać wsparcia po sprawie z Ronem. Oczywiście z jej szczęściem nasunął jej się Ben. Mimo wszystko zawdzięczała mu tylko słowo Ognista. Nic poza tym. Nie rozumiała też, czemu w ogóle wplątała się w znajomość z tymi Ślizgonami. Przecież tyle lat się nad nią pastwili. Czyżby uznała, że potrzebują od niej rozgrzeszenia? A może to ona potrzebowała zmienić trochę środowisko. Wbrew sobie, musiała przyznać, że lubiła Bella, Zabini ją rozśmieszał, a z Malfoy'em uwielbiała się droczyć, choć czasami miała ochotę go przeklnąć jakimś paskudnym zaklęciem. No właśnie- Malfoy. Ich relacje zmieniły się diametralnie. Spędzali teraz ze sobą mnóstwo czasu. Nie to ją przerażało, ale fakt, że się do tego zaczęła przyzwyczajać. Zawsze kiedy czuła się przy nim kompletnie wyluzowana, przypominały jej się czasy z wsześniejszych lat nauki. Albo tortury w Malfoy Manor. Dlatego też trzymała go mimo wszystko z dystansem. Rany może i się goją, jednak często zostają po nich blizny. U niej, te blizny były bardzo widoczne. Zdawała sobię również sprawę z tego, że Ślizgoni to widzą. Oraz, że starają się robić wszystko, aby o tym złym zapomniała. Gdyby nie patrzeć, to Draco uderzył Bena, gdy przyłapali go w tamtej sali, chciał ją uchronić przed spadającymi regałami na szlabanie, zaniósł ją do Skrzydła Szpitalnego, dał jej eliksir, gdy do niego przyszła w nocy, wtedy jak Ben ją uderzył, ten go uderzył i przeklął, a następnie posmarował maścią jej obolały policzek, później pomógł jej w zemście na nauczycielce, opowiedział o Victorii to i owo, pogadał z nią, wtedy kiedy tego potrzebowała, uratował ją w jeziorze, oddał jej swoje środki czystości na szlabanie, spędził z nią naprawdę miło czas w Hogsmeade, zaczął się do niej odzywać z większym szacunkiem..., no bez przesady, ale jednak nie wyzywał jej od szlam, pomaga jej z zaklęciem na Transmutacji... Ten Ślizgon zdecydowanie próbuje odpokutować. I w jakimś tam stopniu mu się to udało. Cóż, może w końcu dotrzyma słowa Matsu i da im wszystkim szanse na bliższe zbliżenie. Ale z drugiej strony pamiętała te wszystkie obelgi pod jej adresem, to nękanie i rujnowanie jej życia, zmuszenie ją do wyczyszczenia pamięci rodzicom, pozwolenie, aby ciotka ją torturowała, akcję na Pokątnej, oraz właśnie to tajemnicze słowo, które nie dawało jej spokoju. Coś jej mówiło, że to dla tego oni są tacy mili. Zobaczy, jak sprawy dalej się potoczą.
Kiedy zbierała swoje rzeczy, aby udać się do łazienki, ktoś wszedł do pokoju. Odwróciła głowę w tamtym kierunku i wbrew sobie zrobiła kwaśną minę.
-Och- powiedziała zdumiona, po czym skierowała wzrok w drugą stronę 
-Nie śpisz jeszcze?- zagadnęła Ruda, podchodząc do sąsiedniego łóżka.
-A wyglądam jakbym spała?
-No i w tym problem- mruknęła pod nosem. Hermiona zawsze gdy była niewyspana, nienawidziła każdego, kto znajdował się w jej otoczeniu.
-A to, co miało znaczyć?- Uniosła brwi, bacznie przyglądając się przyjaciółce.
-Nic.- Wzryszyła ramionami, a następnie wyciągnęła swój kufer na materac.
-Co robisz?- spytała "blondynka", opierając się o kolumne.
-Pakuje walizki, bo dzisiaj już możemy z Blaisem przenieść się do własnych dormitorii- odpowiedziała powoli, machając różdżką, aby jej ubrania, kosmetyki, podręczniki oraz cała reszta znalazła się w kufrze.
-Ach, no jasne- powiedziała cicho.- To...Udanej służby- rzekła może zbyt ironicznie, bo Gin gwałtownie odłożyła wszystko na szufladę.
-Widzę, że ostatnio masz jakiś problem ze mną, Hermiono, więc miłoby mi było, gdybyś raczyła mi wyjaśnić o co ci chodzi.- Już ją to zaczynało drażnić.
Miona nie spodziewała się takiego wybuchu po młodszej Gryfonce, ale w sumie ta rozmowa jest im potrzebna. O ile to będzie rozmowa...
-O, miło że zauważyłaś.- Wyprostowała się.
-No, słucham, wytłumacz mi o co ci cały czas chodzi.-Zmroziła ją wzrokiem.
Ginny miała już po dziurki w nosie tej niejasnej sytuacji. Przyjaźniły się od tylu lat, że chyba wypadałoby mówić sobie o wszystkim, prawda? 
-Wiesz o co mi chodzi?- spytała, podnosząc palec serdeczny do góry, gestykulując nim.- O to, że to ja przez te lata byłam prymuską, poświęciłam tak wiele dla tej szkoły, aby być najlepszą. A nie dość, że McGonagall odebrała mi stanowisko Prefekta Naczelnego, to na dodatek dała je tobie- wyrzuciła z siebie. Dużo emocji się w niej teraz buzowało.
-Co masz na myśli?- spytała sucho, wbijając w nią twarde spojrzenie.
-To, że ty nie zasłużyłaś na ten przywilej.
Rudowłosa prychnęła głośno. Mają szczęście, że są tu same.
-A kto tak powiedział? Ty?- Zmrużyła gniewnie oczy.
-Proszę cię.- Wywróciła oczami.
Gin zarumieniła się ze złości. 
-Od kiedy, Herm, stałaś się pępkiem świata? Myślisz, że tylko ty możesz być w czymś dobra, a inni nie? Myślisz, że jakim cudem za moje WYBITNE wyniki przenieśli mnie o rok wyżej? Myślisz, że czemu profesor Crake cały czas powtarza, że byłaby ze mnie świetna Mistrzyni Eliksirów?- warknęła, a potem zaczęła mówić spokojniej.- Myślisz, że ja nic nie straciłam przez wojnę? To ci przypomnę, Fred nie żyje.- Oczy zaczęły jej błyszczeć. Jak już mówią sobie o wszystkim, to o wszystkim.- Podejrzewam, że pomyślałaś, że po mnie to spłynęło, ale wiesz co? Do tej pory nie mogę pogodzić się z jego śmiercią, pielęgnuję każde wspomnienie z nim związane, cierpie podwójnie, gdy widzę w jakiej rozsypce jest George. Ale nie, ty sądzisz, że przecież ile można przeżywać jedną tragedię...- Nie dokończyła. Łzy zaczęły spływać po jej policzkach.
-Nigdy nie powiedziałam czegoś takiego- odparła Miona cicho, mając spojrzenie utkwione w łóżku Gin, byleby na nią nie patrzeć.
-Nie musiałaś. Ty nic nigdy nie mówisz. Nie pamiętam, żebyś się mnie spytała, jak sobie z tym radzę, jak się czuję, czy chce się wygadać. Rozmowa nie przywróci mu życia, ale mnie by trochę ulżyło.- Cała się zaczynała trząść. Tyle czasu to w sobie dusiła, że gdy to w końcu powiedziała, poczuła się lżejsza.
"Blondynka" czuła się, jakby Weasley'ówna dała jej w twarz. Bolało ją to, że tamta ma o niej takie zdanie, tym bardziej, że przecież zależało jej na przyjaciółce. Kiedy tamtej łzy cały czas płynęły, miała ochotę do niej podejść, przytulić ją i zapomnieć o dzisiejszym dniu, jednak zdawała sobię sprawę z tego, że to by nic nie rozwiązało.
-Nie wiem, czy pamiętasz, ale ja też wiele poświęciłam dla tej wojny. Straciłam rodziców na wiele miesięcy. Sama wiesz, ile mnie kosztowało odnalezienie ich i przywrócenie im pamięci, co graniczyło z trudem, więc miłoby mi było, droga przyjaciółko, gdybyś przestała myśleć czasami tylko o sobie- odparła sucho, tym razem podnosząc gniewne spojrzenie na bursztynowooką.
Dziewczyna zrobiła krok do przodu. ONA myślała tylko o sobie?
-Przypomnij sobie, kto ci pomagał- syknęła i sięgnęła po swoją różdżkę.
-Pamiętam kto. W porównaniu do ciebie nie mam jakiegoś Kompleksu Damoklesa i nie mam ci za złe, jak coś ci wyjdzie po twojej myśli- sarknęła, również robiąc krok do przodu.
-Nie? No popatrz. A myślałam, że to ty zawsze kipisz z zazdrości, jeśli komuś coś się uda, a nie tobie.- Przechyliła głowę na bok.- Przykro mi, że nie zauważyłam, kiedy tak się zmieniłaś.
Miona zamrugała kilka razy. Nie rozumiała sensu tej rozmowy.
-To ty się zmieniłaś, Ginny. Ja wciąż zostałam taka sama.
Ginevra wytarła oczy szybkim ruchem ręki, a następnie machnęła ponownie różdżką, aby kontynuować pakowanie.
-Być może nie zauważyłam, jaką jesteś czasami egoistką- powiedziała już spokojnie, rozglądając się, czy czegoś nie zostawiła.
Hermiona uniosła brwi do góry. ONA JEST EGOISTKĄ?
-Egoistką? To ty przez ten cały czas, latasz z Zabinim, mając wszystko i wszystkich gdzieś, a jak nie przy Zabinim, to wcześniej przy Harry'm, wtedy, kiedy cię potrzebowałam. Więc nie mów mi, że to ja jestem egoistką. To ty się niczym innym nie interesujesz, poza swoimi sprawami. Powiedz mi, kiedy ostatni raz się mnie spytałaś, czy wszystko jest w porządku? Myślę, że przyjaciółki tak się nie zachowują.- Miała gniewne ogniki w oczach.
-Masz rację, nie zachowują się tak.- Pokiwała głową, zamyklając wieczko kufra.- Dlatego, proszę nie odzywaj się do mnie przez pewien czas.- Posłała jej uśmiech, lewitując za sobą swój kufer.
"Blondynka" otworzyła szerzej oczy. Czy Ginny zasugerowała właśnie, że ich przyjaźń się kończy? Otworzyła usta, ale nic nie powiedziała. No przecież nie przestaną się przyjaźnić przez taką wymianę zdań, która właściwie niczego nie wnosiła.
-Och, zapomniałabym- powiedziała i podeszła do dziewczyny.- Proszę, mam nadzieję, że to ci jakoś pomoże, bo o to mnie prosiłaś.- Podała jej jakąś kartkę, a następnie wyszła z pokoju, głośno trzaskając drzwiami.
Osłupiała Gryfonka rozwinęła pergamin, na którym było napisane:
"Ognista- przemyślałaś wszystkie opcje? Piszę to tu, ponieważ ja w porównaniu do Zabiniego nie zapomniałam o tym, że mówimy to samo. Tak więc, zacznij drążyć nad zakładem, bo chłopcy wspominali coś o jakimś dwa razy, kompletnie nie wiem o co dokładniej chodzi."
Miona jęknęła poirytowana. Kretynka z niej. Cóż, pewnie niedługo jej przejdzie. Może dobrze, że troszkę od siebie odpoczną, bo jak dzisiaj zauważyła, każda ma do siebie jakis uraz. Rozejrzała się po dormitorium. Została w nim tak naprawdę sama. Nie utrzymywała dobrych relacji z resztą koleżanek z pokoju. Poirytowana wzięła swoje rzeczy i udała się do łazienki. Gdy brała prysznic, letni strumień wody mieszał się z pojedynczymi łzami. Nie potrafiła sobie poradzić po wojnie. Może i była silna, ale każdy ma swoje granice. To wszystko ją przerosło. Często zdarzało jej się, że budziła się w środku nocy z powodu jakiegoś koszmaru. Dotyczyły one zazwyczaj tego, że jej rodzice nigdy się nie odnajdują, albo że jej nie pamiętają mimo wszystko, lub że nienawidzą jej za to, co im zrobiła. Przez ostatnie tygodnie czuła się samotna. Ginny była wtedy z Harry'm, więc spędzali ze sobą mnóstwo czasu, z Ronem się rozstała, a rodzice jeszcze sobie o niej nie przypomnieli. Nie miała komu się zwierzyć, ani wyżalić. Ruda zganiła ją za to, że ta się nie interesowała nią wcale, a co ona ma powiedzieć? Wcale nie była egoistką, po prostu była trochę zagubiona i próbowała stanąć na równych nogach, a to trochę czasu zajmuje. Poza tym, ją też zabolała śmierć Freda, w końcu to był jej przyjaciel. Po pewnym upływie czasu wyszła z łazienki, a następnie na placach przeszła do swojego łóżka, ponieważ jej współlokatorki chórem przyszły do pokoju i udały się spać. Kiedy zasłoniła kotary, ponownie rozwinęła kartkę od Weasley'ówny. Przeszła jej przez głowę wiele razy ta opcja, ale nie zastanawiała się nad nią głębiej. Bo o co mogli się założyć? Który pierwszy zaprzyjaźni się z Gryfonką? Często mówiła sobie, że podpuści Malfoy'a, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście ma w tym jakiś cel, jednak szybko z tego rezygnowała, ponieważ zawesze był jej do czegoś potrzebny. 
Westchnęła ciężko. Będzie musiała to wszystko porządnie przemyśleć. Położyła głowę na miękkiej poduszce, po czym szybko udała się do krainy Morfeusza.
***
Ginny z głośnym hukiem zamknęła drzwi od swojej nowej sypialni. Niepotrzebnie wdała się w dyskusję z Hermioną, ale często potrzebowała od niej wsparcia, które nie zawsze dostawała. Słowa same z niej płynęły. Ustawiła kufer obok samotnego łóżka. Cieszyła się, że została Prefektem Naczelnym. Mimo to,  gryzł ją fakt, że wkopała się na miejsce Herm. Westchnęła ciężko. Niech odpoczną od siebie na kilka dni, może to im dobrze zrobi. Czuła się tak dziwinie, że w pierwszej chwili chciała iść do Zabiniego, lecz szybko z tego pomysłu zrezygnowała. Przypomniała sobie, co Hermiona mówiła o tych Ślizgonach, plus sama przecież była powiązana z Blaisem tym skutkiem ubocznym, więc wiedziała o czym rozmawiają. Ponownie westchnęła. Wojna wszystko zniszczyła. Powrót do codzienności nie jest wcale taki prosty. Zrezygnowana udała się do jedynej osoby, z którą w tym momencie chciała porozmawiać. Do Harry'ego.
***
Nadszedł nowy dzień, który przywitał wszystkich uczniów ciepłymi promieniami słońca, które co jakiś czas chowało się za puchatymi chmurami. Hermiona Granger mozolnym krokiem poszła do łazienki. Nie spała dobrze tej nocy. Ponownie śniła jej się tamta kobieta, co wtedy- w Skrzydle Szpitalnym, tyle że co jakiś czas zmieniała się w Ginny, która non stop powtarzała swoje wczorajsze słowa, a jeszcze potem zmieniała się w Dracona, który śmiał jej się w twarz, że jest taka naiwna. Także nie wyspała się troszkę. Jednak dzięki temu snu, przypomniała sobie tamte dziwne sytuacje. Chyba za jakiś czas również za to będzie musiała się zabrać. Gdy już się wyszykowała, leniwym krokiem zeszła na dół. W pierwszej chwili chciała poczekać na Rudą, ale szybko się opamiętała. Niech będzie zgodnie z jej wolą, skoro tak uparcie twierdzi, że nigdy tak nie było. Otworzyła drzwi prowadzące do Wielkiej Sali, po czym automatycznie udała się do stołu Slytherinu. Weszło jej to w nawyk, co ją trochę niepokoiło. Czuła na sobie palące spojrzenie nauczycielki, która zapewne czekała na ponowny wygłup swojej wychowanki, lecz dzisiaj postanowiła, że śniadanie zje spokojnie.
-Cześć, Draco- zaświergotała, nakładając sobie na talerz grzanki. Czuła się przy nim odrobinę skrępowana przez wczoraj, lecz nie aż tak bardzo, jak myślała, co ją nieco zdziwiło.
-Wewć- odpowiedział z pełnymi ustami, na co Miona zacisnęła mocno swoje. Nienawidziła tego.
-Jak minął ci wczorajszy dzień?- spytała, kiedy ten przełknął swój posiłek. 
Malfoy posłał jej zaciekawione spojrzenie. Czyżby takie relacje Granger-Malfoy zaczynały stawać się porządkiem dziennym? 
-W porządku, świetnie spędziłem go z Matsem i Pansy- powiedział to na tyle głośno, aby siedzący dalej niż zwykle Blaise go usłyszał.
Miona uniosła brew do góry. Czyżby "szatyn" równueż miał żal do przyjaciela z powodu stanowiska Prefekta Naczelnego? Ciekawe...
-Słyszał cię, nie musisz się tak drzeć- parsknęła, nalewając sobie kawy. 
-Nie wiem, o czym mówisz, Granger- mruknął, obejmując dziewczynę jedną ręką w pasie. 
"Blondynka" spięła się trochę. W głowie miała obraz tamtej karteczki oraz szumiały jej słowa postaci ze snu.
-Nie Grangeruj, bo nie chce ponownie stracić swoich loków- powiedziała, odgarniając za ramię blond sprężyny.
Draco uśmiechnął się krzywo. Nawet tego wczoraj nie zauważył. Ale odetchnąŀ z ulgą.  Nie znosił tego gnizda na głowie.
-Jeszcze tylko kolor i charakter i po wszystkim- odpowiedział z ulgą, choć tak naprawdę podejrzewał jak będzie to wszystko wyglądało.
-O nie, mam się rozstać z tą platyną?- jęknęła, przyglądając się swoim włosom, po czym oboje parsknęli.
-Żarcik ci się wyostrzył, widzę- powiedział z uznaniem, przystawiając filiżankę z czarną kawą do ust.
-Zawsze taki był, wszystko mam wyostrzone- odparła, zatapiając zęby w śniadaniu.
Ślizgon spojrzał na nią z zaciekawieniem.
-Tak? Póki co, zauważyłem, że tylko język.- Pokręcił głową, powstrzymując śmiech na widok ognistych rumieńców Gryfonki.
-Nie znasz mnie jeszcze, Dracusiu- westchnęła, wycierając usta serwetką. 
Chłopak się skrzywił. Nie znosił tego zdrobnienia.
-Niby nie, ale ciebie łatwo rozgryźć.- Ponownie wypił kilka łyków kawy. Chyba musi zamienić na pewien czas towarzystwo Diabła na towarzystwo tej Gryfonki.
-Pozory mylą- odparła tajemnjczo.
Prawda, pomyślał.
Gdyby wiedział, ile te dwa słowa mają w sobie podtekstu...
Nagle coś jej się przypomniało.
-Co powiedziała Pomfrey, jak u niej wtedy byłeś?- Dopiła swoją białą kawę już do końca.
-Kiedy?- spytał zdziwiony.
-No, po tej akcji z bahankami.- Wywróciła oczami.
Draconowi zrzedła mina.
-Ach, wtedy. No tak. Nic nie powiedziała, nie pierwszy raz u niej byłem z powodu tych lekcji- odparł bez przekonania. Tak naprawdę nie był wtedy u pielęgniarki, sam się tym zajął.
Hermiona zrobiła kwaśną minę. Pamiętała aż za dobrze akcję z Hardodziobem.
-To świetnie! Widzimy się na zajęciach!- zawołała, przytulając go krótko na pożegnanie, a następnie opuściła pomieszczenie, nie patrząc nawet kątem oka na rudowłosą Gryfonkę, która przed chwilą weszła do Wielkiej Sali. 
***
Mats przysłuchiwał się temu z dziwną miną. Zauważył, że Smok od wczoraj zachowuje się trochę inaczej, jednak nie wiedział co jest dokładnym powodem. Został również poinformowany przez Blaise'a o kłótni Gryfonek, ponieważ do "szatyna" się nie odzywa. Albo na odwrót. W każdym razie nie rozmawiają ze sobą. Ogólnie Zabini zdał mu relacje z wczorajszego dnia. W ich gronie, Blaise miał mocniejsze więzi z Draco, z resztą- on również, dlatego ucieszyło go to w pewnym stopniu. Był często o to zazdrosny, lecz on miał lepsze stosunki z Pansy, Dafne czy Victorią. 
Zastanawiał go fakt, iż portret profesora Snape'a oraz Dumbledore'a nie wisi w gabinecie dyrektorskim. Będą musieli zbadać tą sprawę. Ten rok zapowiada się niezwykle intensywny. 
Obserwował, jak Hermiona opuszcza Wielką Salę, do której weszła Ginny, a zaraz po niej Jade, która posłała mu delikatny uśmiech.
Ona była  ś w i e t n a. I na dodatek wybierają się razem na bal. Czego chcieć więcej? Nie mógł się doczekać następnego wypadu do Hogsmeade. Przez to wszystko przestała go interesować sprawa tamtych kilku dziwnych wiadomości. Poza tym, to Smok miał się tym zająć razem z Potterem.
Nagle coś mu spadło na talerz. Zdziwiony, rozejrzał się w koło. Poczta. Ale kto mógł mu wysłać list? Jego matka wciąż jest na to za słaba, a jego przyjaciele są w zamku. 
Otworzył szerzej oczy, a serce zaczęło mu bić, wbrew sobie, szybciej.
Spojrzał na zgrabne, pochyłe pismo, które rozpoznał. Nadawcą tego listu była Victoria Malfoy.
***
 Harry siedział znudzony na jednej z przerw. Chciał porozmawiać z Malfoy'em o tamtej dziwnej sytuacji, lecz Miona nie odstępowała go na krok. Za to Ginny snuła się jak cień, od jednych znajomych do drugich. Nie rozumiał czemu tak jest, skoro Gin rozmawiała z nim wczoraj na temat Hermiony. I to na przyjemny temat.Kobiety, ich się nie da zrozumieć, tym bardziej Gryfonek. 
Wstał i ruszył przed siebie. Zmierzał na błonia, bo pogoda była zbyt kusząca, aby jej nie wykorzystać. Poza tym, liczył, że spotka tam pewną brunetkę. Jednak ktoś mu zaszedł drogę.
-Zabini?- spytał zdziwony. Nie pałali do siebie zbytnio sympatią. 
-Musimy pogadać- powiedział pewnie, rozglądając się na boki.
~**~
Kompletnie nie wiem jakiej dlugosci jest ten rozdzial, bo pisze na telefonie z racji tego, iz znowu niw ma mnie w domu xd Jednak najblizsze rozdzialy beda na pelnych obrotach, bo bloga pisze ponad rok, a wciaz jestem na wrzesniu O.O Potem akcja sie przyspieszy:) Do przeczytania! 
Aa, mam pytanie:D jest ktos z was moze w Zakopanym i chcialby sie spotkac tak z nudow?:D potrzebuje kontaktu z kims kogo nie znam:/
Rozdzial pojawi sie wczesniej niz ten:)

27 komentarzy:

  1. Ooo, jestem pierwsza *.* ta podnieta
    Co do rozdziału: Jak ja nienawidzę Jade... Długo będzie jeszcze trwała ta zabawa w mieszanie poczciwemu Matsikowi w sercu? McGonagall chyba przesadziła z pałką lukrecjową, bo odwala jej coraz bardziej... Zrobiłaś z niej wrednego, starego, podstępnego babsztyla! A Rudej i Diabłowi woda sodowa uderzyła do łepetyn. Człowiek to skomplikowany twór...
    Będę w okolicach Zakopanego, ale na obozie, więc raczej nie udzielę się w akcji "poznaj znajomego nieznajomego"
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział! Czekam na kolejny :3 Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział. Mam nadzieję, że Miona jak dowie sie o zakładzie to szybko pogodzi się z Draco. A wygląda to tak jakby była już bardzo bliska odkrycia prawdy. Jezu, w tym rozdziale Blaise i Ginny mnie tak wnerwili. :/ Nosz jak tak można. Wydaje, że McGonagall jest pod wpływem imperiusa... I dlatego ciągle ma inne humory. No i chyba Ben jest w to zamieszany. A przynajmniej tak mi się wydaje.
    Weny i szybkiego pisania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny blog! Nie mogę się doczekać nowego rozdziału! Pisz, bo nie wytrzymam : D

    OdpowiedzUsuń
  5. Company rozdział <3Niedawno zaczęłam czytać twojego bloga i się w nim zakochałam .. BOSKI JEST:* Życzę weny i czeka m z utęsknieniem na kolejne .. xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog jest zajebisty, ale szczerze mówiąc pogubiłam się trochę w czasie, bo cały czas wrzesień, nie ogarniam..xd xd
    Tak po cichu chciałabym, żeby Hermiś wnerwiła się na Dracusia nie na żarty, jak się dowie, ALE żeby mimo to jakiś cichy romans pomiędzy nimi kwitł. xd xd xd
    Tak mam zrytą banię,
    Ale TY świetnie piszesz! Twój blog był pierwszym jaki zaczęłam czytać i do tej pory podoba mi się najbardziej. <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się Twój blog, znalazłam go niedawno i praktycznie całego połknęłam. Jestem ciekawa czy hermiona okaże się tą Jane i co zrobi diabeł jak zrozumie, że założyli się o jego siostre, ale to takie tam tylko wymyślanie ^^ Życze weny i czekam na następną notke :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny blog,nie moge się doczekać aż Draco i Hermiona będą razem oczywiscie bez żadnego zakładu.:-) czekam na następny rozdział ;-)Pozdrawiam Evanżelina

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że wróciłaś. I domyślam się, że na telefonie to nie za fajnie się to wszystko pisało ;-)
    Czekam na dalszy rozwój akcji.
    Pozdrawiam, Domi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jejciu *-* Cudowne! Myślałam ostatnio kiedy w opowiadaniu będzie coś więcej o Victoria'i, i tu masz, Mats dostał od Niej list. Uzależniłam się od Twojego bloga, czekam z niecierpliwością na nastepny rozdział!
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Julia

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny, a

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Wiem, ze nie komentuję Twojego bloga, ale wiedz, że czytam go z ogromną chęcią. Dlatego chciałabym poinformować Cię, że zostałaś nominowana do Liebster Blog Award http://dracoikatnissmiloscwkapitolu.blogspot.com/2014/08/liebster-blog-award.html Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Wiesz co? Nie potrafię napisać nic sensownego na temat tego rozdziału, bo był C-U-D-O-W-N-Y!!!
    Jedyne co jestem w stanie napisać to, to, że Ci... Dziękuję <3
    Alokin.

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny styl pisania, genialny blog. Gratuluję talentu :* Przeczytałam 36 rozdziałów w ciągu 2 dni, a ciągle chcę więcej i więcej. Pisz dalej, proszę :* Twoje rozdziały są bardzo wciągające i uzależniające. <3 Masz naprawdę dryg do pisania, nie przestawaj. Brak więcej słów, krótko i zwięźle: Fenomenalny blog
    Zapraszam także na mojego bloga: http://pamietnikmargarett.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Tak sobie przez przypadek wpadłam i zostałam na dłużej. Ten blog jest świetny. Pochłnęłam wszystko w trzy dni. Powtórzę jeszcze raz - świetnie. Wyśmienicie, cudownie, wspaniale, kapitalnie, idealnie, perfekcyjnie i już mi brakło synonimów.

    Dobrze, że tak nie pędzisz z akcją, ale 40. rozdział i jeszcze wrzesień? :D
    Mam pewne podejrzenia co do brata Herm i tej całej Jean Zabini. Mnie się wydaje, że Miona i ta Zabini to jedna i ta sama osoba :) Jeśli tak, to myślę, że Diabeł dozna istnego szoku i go jeszcze do Munga zawiozą xD

    Mrru, Hermiona <3 Lwica pokazała pazurki.
    Czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  19. Czytałam wszystkie rozdziały i są świetne *~*
    Kocham twojego bloga i chce więcej.

    CookiesMonsterblog
    Www.niania69.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  20. S U P E R Czekam z niecierpliwościa na następny rozdział :3 Weny życzę! i Zapraszam na mojego bloga
    http://dramione-nowa-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczytałam wszystkie notki i musze stwierdzić, że jesteś zajeb*sta ;) juz nie moge sie doczekać jak to się wszystko skończy ♡♡♡♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej... zadko komentuje blogi dramione ale jak się spodoba to trzeb:) moje pytanie brzmi: kiedy następna notka? Ja rozumiem że nie którzy pracują uczą się ale już jest grudzień... błagam napisz coś bo się tak wyciągnęłam ze nie mogę sie doczekac co będzie dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  23. kochana jest styczeń a tu nic :'(

    OdpowiedzUsuń
  24. I co to ma się tak urwać? Kocham tego bloga i już nie mogę się doczekać aż Herm się dowie.

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział :* ile jeszcze będzie do końca ? <3

    OdpowiedzUsuń
  26. Hej świetne opowiadanie nie dawno je znalazłam nie mogę się doczekać nn <3

    OdpowiedzUsuń