wtorek, 9 lipca 2013

11. Dwa słowa, a tak wiele zmieniają... 1/2

Następne dni mijały spokojnie, no może z wyjątkiem dla paru Gryfonów i kilku Ślizgonów. Ale najpierw zajmijmy się tymi pierwszymi.
***
Pewna czekoladowo oka dziewczyna siedziała u siebie w dormitorium, a wraz z nią jej przyjaciółka.
-Ginny minęły trzy dni od tamtego wydarzenia, a ty z nim nadal nie rozmawiałaś!- powiedziała pani Prefekt Naczelna z wyrzutem w stronę Rudej.
-Masz na myśli Harry’ego czy Blaise’a?- próbowała grać na zwłokę.
-Obu. Gin ta rozmowa cię nie ominie! Im szybciej to załatwisz tym lepiej. A poza tym stawiasz mnie w niezręcznej sytuacji. Przyjaźnie się z tobą i Harry’m, a muszę dzielić czas między waszą dwójkę, a dodatkowo jeszcze dochodzi Ben i ci natrętni Ślizgoni- posłała jej surowe spojrzenie.
-Skoro muszę- westchnęła ciężko.- Ale ty mi za to obiecaj, że porozmawiasz szczerze szczerzę ze swoim… chłopakiem- to ostatnie słowo z wielkim trudem przeszło najmłodszej latorośli Weasley’ów przez gardło, co umknęło uwadze drugiej dziewczyny.
-Dzięki Ruda, że mi przypomniałaś. Miałam się z nim niedługo spotkać- uśmiechnęła się na samą myśl o tym spotkaniu, ponieważ wiedziała jak to będzie wyglądać.
-Nie szczerz się tak, bo mi się zbiera na wymioty- burknęła.
-Nie rozumiem dlaczego jesteś do niego tak wrogo nastawiona. I dlaczego mam z nim szczerze porozmawiać?- dodała po chwili zastanowienia i obrzuciła ją badawczym spojrzeniem.
-Po prostu ja mam o nim inne zdanie niż ty Miona- westchnęła cicho.
-Nie rozumiem cię- pokręciła głową.- Wszyscy uważają go za naprawdę wspaniałą osobę. Nawet nauczyciele.
-Taa… Szczególnie dziewczyny- powiedziała cicho, lecz tym razem Hermiona ją usłyszała.
-Co masz na myśli?- poczuła jak jej serce zaczyna szybciej bić.
-Niech on ci powie- zacisnęła usta w wąską linię, zawsze tak robiła, gdy coś ją męczyło.
-Jakby miał mi coś ważnego powiedzieć, już by to zrobił.
-Och, Herm jesteś taka naiwna- powiedziała z żalem.
Po tych słowach w głowie starszej Gryfonki wybuchła wojna myśli. Panna Weasley korzystając z sytuacji postanowiła wyjść z pokoju, aby uniknąć dalszej rozmowy na temat jej relacji z dwójką chłopaków.
-Hermiona, idę na zajęcia, pa- próbowała skłamać.
-Mhm- odpowiedziała jej, nie myśląc nad odpowiedzią, jednak gdy usłyszała szczęk zamka natychmiast oprzytomniała.- Ginervo Molly Weasley, myślisz, że jestem taka głupia, żeby nie wiedzieć, że dzisiaj jest sobota?- warknęła w jej stronę.
-Ale…- zaczęła.
-Idziesz teraz z nimi to wszystko wyjaśnić i bez dyskusji! Będę wiedziała, czy kłamiesz, bo pożyczę mapę od Harry’ego- dodała, ponieważ widziała, jak dziewczyna otwiera usta w proteście.
-Hermiona- jęknęła.
-Nie.
-Herm.
-Nie.
-Hermiś!
-Nie.
-Ale Miona!
-Nie, Ginny!
-Dobra!- warknęła i wyszła z dormitorium.
***
PERSPEKTYWA GINNY
,,Przeklęta Hermiona. To nie ona musi z nimi porozmawiać. Przecież ja nie chcę, żeby Harry mnie jeszcze bardziej znienawidził. Dobra Ginny, skup się! Do kogo teraz iść? Harry, czy Blaise, Harry, czy Blaise, Harry, czy Blaise? Zdecydowanie Blaise.”
Po tej bitwie myśli ruszyłam w stronę lochów. Przez całą drogę układałam sobie przemowę, jednak po paru minutach drogi coś, a raczej ktoś odwrócił moją uwagę… A mianowicie przeklęty chłopak mojej przyjaciółki, całujący się z jakąś pustą dziewczyną na jednym z korytarzy.
-Yhym- chrząknęłam, doskonale naśladując Umbridge.
Ben poznał mnie po głosie, Merlin raczy tylko wiedzieć w jaki sposób, więc leniwie odwrócił głowę w moją stronę. Dopiero wtedy spostrzegłam, że tą wywłoką jest dziwka Geengrass.
-Czego chcesz rudzielcu?- warknął.
-A może tak grzeczniej, co?- odpłaciłam mu się tym samym.
-Bo co? Naślesz na mnie tego swojego przydupasa Zabiniego?- zaśmiał się w znany mi już sposób, ale za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć, skąd kojarzę ten śmiech. A poza tym, przydupas? Serio?
-Śmieszny jesteś. Nie boisz się, że Miona się dowie?- popatrzyłam mu hardo w oczy.
-Ode mnie się nie dowie, w każdym razie na razie, bo mam pewne plany wobec niej, a to mogłoby nu tylko zaszkodzić. A ty nie byłabyś dobrą przyjaciółką, gdybyś zburzyła jej szczęście- uśmiechnął się perfidnie w moją stronę, a ja myślałam, że mu zaraz przyłożę w ten paskudny ryjek.
-A skąd taka pewność, że już tego nie zrobiłam?- uśmiechnęłam się chytrze.
-A uwierzyła ci?- nic mu nie odpowiedziałam.- Rozumiem, że nie. I widzisz, ja ją już sobie owinąłem wokół palca i to mi będzie wierzyć, w każde słowo, jakie jej powiem.
Nie wytrzymałam i wymierzyłam mu siarczysty policzek. Jego mina nie świadczyła o niczym dobrym, więc zrobiłam krok w tył. Jednak on szybko do mnie podszedł, zapominając o Astorii i złapał mnie za nadgarstki.
- I co, uderzysz mnie?- wyszeptałam wyzywającym głosem.
-Jeszcze nie złotko, jeszcze nie- zagotowało się we mnie, ale nie dałam po sobie tego poznać.- A teraz zjeżdżaj stąd, bo mi przeszkodziłaś- nadal mnie nie puścił.
-Pamiętaj, że Herm może cię jeszcze zobaczyć.
-Masz mapkę Bliznowatego, skarbie.- ja już się policzę z Hermioną za to, że mnie okłamała.- Twój brat mi ją pożyczył.
-Może będziesz zbyt zajęty bzykaniem kolejnej dziwki. Wcześniej je bzykałeś gdzieś po kątach, co się stało, że zmieniłeś taktykę?
I w tym momencie powiedziałam za dużo. McPersow chyba stracił nas sobą panowanie, bo popchnął mnie z całej siły, tak że spadłam na schody. Cholernie bolało, ale nie dałam mu tej satysfakcji.
-Ponoć jeszcze miałeś mi nic nie robić- podniosłam się i syknęłam lekko z bólu, gdyż poczułam, że będę mieć niezłego siniaka na tyłku.
-Nie wiesz na co mnie jeszcze stać, ty mała zdrajczynio krwi.
Po tych słowach byłam pewna, że ten gnojek nie ma żadnych dobrych zamiarów wobec Herm. Dlatego, gdy powrócił do obściskiwania się z Greengrass, pędem ruszyłam w stronę Pokoju Wspólnego Slytherinu.
Już po paru minutach byłam na miejscy, ale nie znałam hasła.
-Cholera. Gdzie są Ślizgoni, jak ich potrzeba?- syknęłam zła, ponieważ dla mnie liczył się czas.
-Idą z pomocą rudowłosym Gryfonką. Co tam Gin?
Odwróciłam się w stronę tamtego głosu i ujrzałam Bella.
-Mats! Podaj mi hasło. Albo nie. Chodź ze mną, bo muszę z całą waszą trójką pogadać- on zmierzył mnie tylko zdumionym wzrokiem, ale nic nie powiedział.
-Salazar- usłyszałam, a kamienna ściana rozsunęła się.
-Ale oryginalne- prychnęłam cicho, na co szatyn się lekko zaśmiał.
Siedzieliśmy u Draco w dormitorium, a ja w skrócie opowiedziałam im o co chodzi.
-Serio jej to powiedziałaś?- zdziwił się ,,mój wybawca”.
-Ktoś w końcu musiał. Co was tak dziwi?
-Cała szkoła, wie, że on ją zdradza, a tylko ty miałaś odwagę jej to głośno powiedzieć- powiedział Mats.
-To dobrze, prawda?- nie byłam już pewna, czy dobrze zrobiłam.
-Tak. A uwierzyła?- spytał Zabini.
Pokiwałam przecząco głową, na co pozostała trójka głośno westchnęła.
-Mam pomysł. Zostawcie to mnie.
Tleniony natychmiast zniknął za drzwiami, a ja i Diabeł spojrzeliśmy na Bella.
-Okej już idę.
Po chwili zostaliśmy tylko my w dormitorium Smoka. Spojrzeliśmy na siebie wyczekująco po czym w tym samym momencie zebraliśmy w sobie odwagę, aby się odezwać.
-Słuchaj.
-Dobra ty pierwsza/ pierwszy.
I jak tu z takim wygrać?
-Posłuchaj Blaise. Nie wiem co ty masz za plany związane ze mną, ale nie żałuję tamtego pocałunku i tamtych pozostałych chwil spędzonych z tobą. Dlatego…
Nie dał mi dokończyć, bo znowu zamknął mi usta pocałunkiem. Zawsze tak robił, jak za dużo mówiłam. Niestety po chwili oderwał się ode mnie.
-Nie mam wobec ciebie żadnych złych zamiarów. Tylko powiedz mi, co z Bliznowatym?
-Idę mu powiedzieć, że to ewidentnie koniec. Pa.
Pocałowałam go krótko i wyszłam ze strefy Ślizgońskiej. W doskonałym nastroju pobiegłam do naszego Pokoju Wspólnego, w którym siedział Harry i… o zgrozo Ben.
-Harry możemy porozmawiać?- spytałam nie patrząc na tego drugiego.
-Pewnie, i tak miałem zamiar to zrobić. Po tym co mi Ben powiedział.
-Co ci powiedział?- poczułam jak moje serce zaczyna bić w przyśpieszonym tempie.
-Nie zgrywaj się już.
,,Dalej Ginny, myśl co mu powiedzieć!”
-I co o tym myślisz?- spytałam powoli, ale wiedziałam, że tego zaraz pożałuje.
-Myślę, że możemy zacząć wszystko od początku. Nie wiedziałem, że tak bardzo żałujesz tego incydentu z Zabinim, i że tak bardzo zwierzasz się Benowi, ale ciesze się, że oprzytomniałaś.
,,O kurwa”, jedyna myśl jaka mi przeszła przez głowę. Spojrzałam morderczym wzrokiem w kierunku szatyna i już wiedziałam, że długo nie pożyje.
-Gin, skarbie, chodź na błonia.
,,Blaise mnie zabije”
***
PERSPEKTYWA BENA
-Dobra Ria, zobaczymy się wieczorem, idę do tej szlamy.
Ona tylko kiwnęła głową i poszła pewnie do siebie. Uwielbiam jak dziewczyny są takie głupie, że można im wcisnąć każdy kit. Trzeba iść do Granger, bo ta wiewióra na pewno coś wymyśli.
Po chwili znalazłem się w Pokoju Wspólnym, ale nigdzie nie było Hermiony. Natomiast na fotelu siedział Grzmotter.
,,Ruda pożałuje teraz, że wtyka nos w nie swoje sprawy.”
-Siemasz Harry.
-O cześć Ben. Co tam?
-Wiesz, widziałem się z Ginny i trochę szczerze pogadaliśmy.
-Taa?- chyba zaciekawił się.
-Tak i wiesz, co? Ona wypłakiwała mi się w ramię, szlochając, że nie wybaczy sobie nigdy tego, jak cie potraktowała, i że najbardziej na świecie żałuje tego pocałunku z Zabinim.
-Tak powiedziała?- bingo, złapał haczyk.
-Tak. Nie chce się mieszać w wasze sprawy, ale żal mi się jej zrobiło, jak widziałem ten ból w jej oczach i postanowiłem z tobą pogadać. I co ty na to?
Jednak nie zdążył mi odpowiedzieć, bo wspomniana dziewczyna podeszła do nas.
-Harry możemy porozmawiać?- widziałem, jak na mnie patrzy, ten niepokój w jej oczach, był cudowny.
-Pewnie, i tak miałem zamiar to zrobić. Po tym co mi Ben powiedział.
-Co ci powiedział?
-Nie zgrywaj się już.
Gra się rozkręca.
-I co o tym myślisz?- spytała powoli, a ja wiedziałem, że w moich oczach pojawiły się ogniki szczęścia.
-Myślę, że możemy zacząć wszystko od początku. Nie wiedziałem, że tak bardzo żałujesz tego incydentu z Zabinim, i że tak bardzo zwierzasz się Benowi, ale ciesze się, że oprzytomniałaś.
Widziałem jak odwraca głowę w moim kierunku. Zabawa warta świeczki (chyba tak to się mówi :D - dop. aut.)
-Gin, skarbie, chodź na błonia.
I w ten sposób zniknęli, a ja postanowiłem udać się do dormitorium drugiej Roweny Ravenclaw. Zapukałem i odpowiedziało mi głośne ,,proszę”.
-Hej skarbie- podeszłem do niej i ją pocałowałem.
Zawsze tak się rozpoczynały nasze spotkania i przeważnie tylko tak wyglądały, bo nie mieliśmy zbyt wielu tematów do rozmów. Nie, żeby mi to przeszkadzało, co to to nie, bo mimo, że to szlama, to cudownie całuje. Po parunastu minutach w końcu ją od siebie odsunąłem, spojrzałem jej w oczy i powiedziałem:
-Kocham cię Miona- oczywiście to było kłamstwo.
Nie zdążyła mi odpowiedzieć, bo nagle do pokoju wbiegł Zabini, Merlin raczy tylko wiedzieć, skąd on się tam wziął, który najwidoczniej miał do niej sprawę, ale gdy nas zobaczył momentalnie przystanął.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale McGonagall kazała ci się u niej stawić Miona.
-Zaczekaj tu zaraz pójdziemy- powiedziała do niego, po czym zwróciła swoje tęczówki w moim kierunku.- Porozmawiamy później.
No to co miałem zrobić? Wyszedłem, a przy portrecie potrąciłem go ,,przez przypadek”, zanim zniknąłem z jej dormitorium.
***
PERSPEKTYWA HERMIONY
-Kocham cię Miona- usłyszałam i nie mogłam uwierzyć. Niestety, albo stety w moim pokoju pojawił się Zabini?
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale McGonagall kazała ci się u niej stawić Miona.- zdziwiłam się trochę, no ale cóż, trudno.
-Zaczekaj tu zaraz pójdziemy- powiedziałam do Blaise’a po czym zwróciłam swój wzrok w kierunku Bena.- Porozmawiamy później.
I po tych słowach zniknął.
-Co chce ode mnie McGonagall?- spytałam, podnosząc się z łóżka.
-Nic. Chciałem z tobą pogadać. O Ginny.- westchnęłam głośno i opadłam na łóżko.
,,Co ja jestem? Darmowa fundacja: Zawracajcie głowę Granger, bo ona nie ma własnego życia?!”
-Mów- rozkazałam i pokazałam na fotel naprzeciwko.
-Była u mnie dzisiaj i powiedziała, że idzie zakończyć rozdział, pt. ,,Potter”, ale widziałem ich RAZEM na błoniach, co mi się nie do końca spodobało, zwłaszcza po tym co mi wyznała- westchnął cicho.
-Co ci wyznała? Mi też mówiła, że kończy wszystko z Harry’m. Nie podoba mi się to.- zmarszczyłam czoło, zawsze tak robię jak solidnie myślę. A Zabiniego mi się na serio zrobiło żal.
-Że dla niej coś znaczył ten pocałunek.
-Porozmawiam z nią. Bo coś mi tu nie pasuje.
-Dzięki Mionuś!- podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, na co zdziwiona patrzyłam, jak znika za portretem w moim dormitorium.
-No brawo Herm. Kolejny Ślizgon po twojej stronie. Co ty Merlinie brałeś jak pisałeś scenariusz mojego życia?- spytałam sama siebie.
Po paru minutach usiadłam na łóżku i zaczęłam myśleć nad tym wszystkim.
,,Sprawa z Ginny zdecydowanie śmierdzi i muszę coś z tym zrobić, ale to wieczorem. A teraz Ben… Z nim porozmawiam jutro, najpierw muszę to obgadać z Ginny. Merlinie ja nic dzisiaj nie jadłam! Ale odebrało mi apetyt po tych przeżyciach. Pójdę na kolację, bo wtedy zawsze nie ma tam Bena. Dziwne… Muszę porozmawiać zdecydowanie z Matsem!”
Postanowiłam, że przejdę przez pokój Draco, więc przeszłam całą łazienkę i zapukałam do drzwi prowadzących do jego dormitorium, ale odpowiedziała mi cisza. No to postanowiłam jeszcze głośniej zapukać, ale znowu to samo. Więc postanowiłam sama, bez pozwolenia wejśc. Wiem jestem bezczelna, ale co miałam zrobić? Zaraz potem tego pożałowałam. Zobaczyłam Draco, który w najlepsze zabawiał się z tą dziwką Greengrass w łóżku.
-Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać- bąknęłam cihco i szybko wróciłam do siebie.
Słyszałam jakieś zamieszanie po drugiej stronie, ale nie obchodziło mnie to. Nie wiem czemu, ale poczułam łzy pod powiekami i gorące uczucie zazdrości. Ale dlaczego, tego nie wiem. Później słyszałam pukanie do mnie, ale zlekceważyłam to.
-Granger, otwórz!
-…
-Granger, McGonagall kazała cię zawołać!
-Co wy wszyscy do cholery macie z tą McGonagall?!- warknęłam, na tyle głośno, że mnie usłyszał.
-Mogę wejść?
-A rób co chcesz. Masz prawo, bo ja też nie powinnam wchodzić.
I po tych słowach u mnie w dormitorium stał Draco Malfoy.
~**~

10 komentarzy:

  1. O, Merlinie.! Czuję się, jakbym oglądała Zdrady ;O xD Lecę dalej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O hahahahaha, jebłam xd Takie porównania to ja bym w życiu nie wymyśliła :D Genialne :D

      Usuń
    2. hahahaha no masz racje

      Usuń
  2. "Co ty Merlinie brałeś jak pisałeś scenariusz mojego życia?"
    Najlepsza myśl Hermiony, jaką kiedykolwiek widziałam! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ile miłonych wątków ^^ niezły, chociaż dla mnie znów za krótki :(
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznam, że zaskoczyła mnie ta końcówka xD Czytam spokojnie, czytam, a tu nagle...BUM!
    Draco i Greengrass. Choć w tym ff, on jest chłopakiem, który wykorzystuje dziewczyny.... to serio? Mógłby mieć trochę honoru xD
    Ben niszczy życie chyba każdemu w tym opowiadaniu,eh.
    Podoba mi się pomysł pisania z perspektywy paru osób. Może lepiej poznamy bohaterów :)
    Było więcej opisów xD
    Aczkolwiek, wciąż czekam na jakąś długą życiową rozkminę
    Dialogi, jak zwykle ciekawe ;)
    http://how-to-say-i-am-sorry.blogspot.com/
    http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Ben to mój ulubieniec. Kocham gdy ktoś wszystko psuje!

    OdpowiedzUsuń
  6. -Hermiona- jęknęła.
    -Nie.
    -Herm.
    -Nie.
    -Hermiś!
    -Nie.
    -Ale Miona!
    -Nie, Ginny xDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Całkiem spoko. Nienawidzę Bena.
    Pozdrawiam
    Łwczyni Cieni

    OdpowiedzUsuń
  8. Akcja z Gin i Bena - powaliła na łopatki. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Z jego strony pomysł genialny, jednak skutki przyjazne tylko dla niego. Samolub, egoista, kobieciarz - JAKIM CUDEM, PRAWEM SIEDZI W GRYFFINDORZE? - Żaden ślizgon się tak jeszcze nie zachował podle tak jak on.
    Widzę, że Ben wszystkim będzie uprzykrzał życie..., no cóż życie.
    Mówiąc o życiu, niezły tekst:
    "Co ty Merlinie brałeś jak pisałeś scenariusz mojego życia?"
    Draco z wywłoką?! - To będzie się działo, ponieważ teraz tak łatwo Miony to on nie zdobędzie. Tym bardziej mnie dziwi jego zachowanie, gdyż powiedział, że zajmie się sprawą zdrady Bena, a on sam nie jest od niego lepszy. Może i nie jest w związku z Herm, ale to była bezczelność. A Hermiona ze swym temperamentem... Uuuu... Będzie się działo + Będzie zabawa xD
    Dialogi powalające i ciekawe.

    OdpowiedzUsuń