wtorek, 9 lipca 2013

11. Dwa słowa, a tak wiele zmieniają... 2/2

***
No i uzupełniłam :> Rozdział 12. pojawi się w tym tygodniu :> Zapraszam do komentowania :3
Gdyby ktoś miał jakieś pytania to tu można mnie znaleźć:
- gg: 47834870
- ask: http://ask.fm/alokin99
- poczta: alokin999@wp.pl ~Alokin :3
***
 
Trójka najprzystojniejszych Ślizgonów w całym Hogwarcie siedziała w Pokoju Wspólnym, dyskutując o czymś poważnym.
-Cholera, mówiłem wam, że nie powinniśmy rozmawiać o tym zakładzie na korytarzu i to w dodatku tak głośno!- bulwersował się Zabini.
-A ja wam cały czas mówię, że powinniście sobie odpuścić ten zakład, póki jeszcze nie zabrnęliście za daleko. Ale, czy ktoś mnie słucha? No oczywiście, że nie!- również denerwował się Mats.
-Nie zrezygnujemy z niego, bo tobie się tak podoba- powiedział spokojnie Blaise.
-A czy Ginny to też jakiś zakład? Może z Nottem, co?- spytał z iście ślizgońskim uśmiechem Bell.
-Ja bym się o Rudą nigdy nie założył!- warknął Diabeł.
-A o Hermionę, tak?! Jak ona się o tym dowie to każdego z was osobno zabije! A potem dołączy się do tego Potter i Wieprzlej!- warknął w ich stronę szatyn.- No… I oczywiście Gin…- dodał po chwili spokojniejszym głosem.
-Nie dowie się, spokojnie- odezwał się czarnoskóry chłopak.
-Jaką masz pewność, skoro jakiś Gryfon o tym słyszał?! Przecież Gryfoni trzymają się razem!
-Skąd wiesz, że to był ktoś z Gryfiaczków?- spytał Zab.
-Diable, czy ty używasz tego swojego mózgu?!
-…
-Wiem to mój drogi przyjacielu, ponieważ gdy wracaliśmy do naszego Pokoju Wspólnego to znaleźliśmy odznakę z lwem- powiedział z ironią.
-No, ale to przecież mógł ktoś wcześniej ją tam zgubić- bronił się.
-Mats ma rację, musimy następnym razem uważać.- Draco wtrącił się do rozmowy.
-Dziękuję!- westchnął wcześniej wspomniany.- Czekaj, jak to MY?
-Skoro ciebie ten ktoś też słyszał, to jesteś tak samo w to zamieszany jak my- odpowiedział mu z ironicznym uśmiechem.
-Nienawidzę was- jęknął.
-Okej, skoro już Matsik wyznał swoje uczucia co do nas. To możemy ustalić, co teraz zrobimy, skoro ktoś z Gryfków wie o tym naszym zakładzie?- Wtrącił Zabini.
-Ja w porównaniu do ciebie mam uczucia!- Warknął w jego stronę Ślizgon.
-Ja też mam!- Obruszył się.
-Taa, tylko szkoda, że nie te co trzeba!
-Powiedzcie mi, jak to jest, że wy się przyjaźnicie, co?- przerwał dalszą kłótnię Smok.
Oboje popatrzyli najpierw na niego, potem na siebie, a następnie wzruszyli tylko ramionami, uśmiechając się przy tym.
-Korzystając z tego, że oboje nadal jesteście cicho, to odpowiem na twoje pytanie Diable. No więc będziemy musieli być troszeczkę milsi dla jej przyjaciół, a ty- zwrócił się do Diabła- uważaj przy Rudej, bo one się przyjaźnią. No to teraz, skoro już wszystko jest wyjaśnione to ja was zostawiam, bo idę do Crake’a w sprawie nowego składu drużyny.
Po chwili zniknął z Pokoju Wspólnego Ślizgonów.
-Ja też idę do Flitwicka, bo miałem się do niego zgłosić. Widzimy się potem- powiedział Mats i zniknął.
***
PERSPEKTYWA BLAISE’A
,,No to zostałem sam. Co by tu porobić? Już wiem.” Po chwili już szedłem korytarzami, przeszukując damskie toalety, kiedy usłyszałem pewien znany mi już głos:
-Panie Zabini, o ile się nie mylę, to jest toaleta dla dziewcząt.
Gdy się odwróciłem, zobaczyłem McCnotkę.
,,Cholera”
-No to może, pani dyrektor się myli?- spróbowałem ją jakoś udobruchać, więc posłałem jej mój czarujący uśmiech.
-Myślę, że nie. Co pan tu robi?
-Szukam Pansy i Dafne, pani dyrektor. To nie jest chyba zabronione?
-Dlaczego, akurat w toalecie?- Merlinie, czy ta kobieta myśli?
-Pani dyrektor, nie muszę chyba pani tłumaczyć, co robi chłopak z dziewczyną, gdy są sami- poruszyłem sugestywnie brwiami, na co ona lekko pobladła. Ale co miałem zrobić w takiej sytuacji? Ile można tłumaczyć kobiecie, że się kogoś szuka?
-Panie Zabini, Slytherin traci dziesięć punktów. Proszę również przekazać pannie Granger, że to ona będzie dzisiaj nadzorować pana szlaban. Proszę jej przekazać, że ma się u mnie stawić, aby przedyskutować pański szlaban. Żegnam pana- „Cholera, jest sobota, a ona mi szlaban wystawia. Coś z tym zrobię.”
-Do widzenia panie Zabini- usłyszałem znowu.
-Do widzenia pani dyrektor- bąknąłem cicho, ale ona nadal stała w miejscu.
-Czy pan rozumie, co mówię? Żegnam, panie Zabini- „No przecież głuchy nie jestem.”
-Przecież odpowiedziałem grzecznie, do widzenia pani dyrektor- westchnąłem, bo naprawdę nie rozumiem o co chodzi tej kobiecie.
-Panie Zabini, Slytherin straci zaraz kolejne punkty, jeśli w ciągu pięciu sekund, pan nie wyjdzie z tej DAMSKIEJ toalety!
,,Trzeba było tak mówić od razu, a nie jakieś iluzje prawić.” Zrezygnowany wróciłem do Pokoju Wspólnego. Oczywiście na kanapie siedziała Pansy z Dafne, które śmiały się w najlepsze. Podszedłem do nich szybko i zająłem miejsce naprzeciwko.
-Cześć Pans, Daf. Gdzie byłyście?
-Cześć Diable- odpowiedziały równocześnie. Jakie one słodko razem wyglądają.
-W toalecie- powiedziała Pansy.
Myślałem, że wyjdę z siebie. No, ale kto miał rację? Oczywiście, że ja! Ale nie, po co słuchać starego Diabła? Rany, już wiem jak się czuje Mats…
-Stało się coś? Dziwnie wyglądasz- odezwała się Dafne.
-Nie, nic, tylko McZgorzkniałaStarucha wstawiła mi szlaban za to, że jestem tak niezmiernie błyskotliwy, aby szukać dziewczyny w toalecie.
-Po co nas szukałeś?
-Daf, ty chodziłaś z Rudą do klasy, prawda?
-Miałyśmy razem parę zajęć, jak to Ślizgoni i Gryfoni,a co?
-Wiesz mniej więcej jaka ona jest?
-No mniej więcej tak, bo czasami ze sobą gadałyśmy- Pansy uniosła wysoko brwi do góry, a na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Ilu miała chłopaków, jak dało się ją poderwać?
Po tych moich słowach dziewczyny się zaśmiały.
-No co?
-Wielki Podrywacz Blaise Zabini pyta się MNIE Dafne Greengrass o to, jak poderwać Ginny Weasley?- spytała się.
-No, nie taki zaraz wielki. Ale tak.
-Pytam tylko, żeby się upewnić. Ale wracając do tamtego. Kilku, zwyczajnie, powiedz prawdę, co do niej czujesz- wzruszyła ramionami.
-Jeszcze nic do niej nie czuję. Po prostu chce się o tym przekonać- skłamałem.
-W szóstej klasie mówiłeś, że nie dotkniesz kogoś takiego jak Weasley’ówna- powiedziała Pansy ze ślizgońskim uśmiechem.
-Taa, ale to było jak panowała wojna.
-Mhmm- powiedziały równocześnie.
-Dobra, idę. Jakby co to jestem w dormitorium Draco, więc nie szukajcie mnie po łazienkach, bo zarobicie szlaban- „No, nie mogę tego przeboleć!”
-Czemu akurat u niego w dormitorium?- Spytała Czarna.
-A czemu nie?
-A on wie?- „Ach, te blondynki, czasami rzeczywiście mało myślą.”
-Oczywiście Dafne, że nie wie. Cześć.
***
,,Siedziałem u niego w dormitorium, czekając, aż któryś z nich się tu zjawi, bo umierałem z nudów. Swoją drogą powinienem pójść do Granger. Ale to później. Jak można za takie coś dać człowiekowi szlaban?!”
Nie odpowiedziałem sobie, gdyż po chwili pojawili się tu Ginny z Matsem.
,,Widzę Merlinie, że ktoś tu ma wyrzuty sumienia, za to że zesłałeś do mnie McGonagall, co?”
-Diable, gdzie Draco?- odezwał się mój przyjaciel.
-Nie wiem, nie jestem jego…- nie dokończyłem, bo pojawił się Smok.
-Tu jestem. Czemu wszyscy są u mnie w dormitorium?-” Ach, ten arystokratyczny instynkt.”
-Ruda ma nam coś powiedzieć.
Po tych słowach wszyscy w skupieniu słuchaliśmy tego, co ma nam do powiedzenia Wiewióreczka. Muszę z nią potem pogadać. Zobaczymy, czy warto było zarobić ten szlaban.
-Serio jej to powiedziałaś?- zdziwił się Bell, w sumie nie tylko on.
-Ktoś w końcu musiał. Co was tak dziwi?- „Ach, jaka ona jest naiwna.”
-Cała szkoła, wie, że on ją zdradza, a tylko ty miałaś odwagę jej to głośno powiedzieć- powiedział Mats.
-To dobrze, prawda?- widać było, że nie bardzo rozumie.
-Tak. A uwierzyła?- spytałem.
Pokiwała przecząco głową, na co głośno westchnęliśmy.
-Mam pomysł. Zostawcie to mnie.
Draco natychmiast zniknął za drzwiami, a ja i Ruda spojrzeliśmy na Bella.
-Okej, już idę.
Po chwili zostaliśmy tylko my w dormitorium Smoka. Spojrzeliśmy na siebie wyczekująco po czym w tym samym momencie zebraliśmy w sobie odwagę, aby się odezwać.
-Słuchaj.
-Dobra ty pierwsza/ pierwszy.
I znowu Diabeł wygrywa, punkt dla mnie.
-Posłuchaj Blaise. Nie wiem co ty masz za plany związane ze mną, ale nie żałuję tamtego pocałunku i tamtych pozostałych chwil spędzonych z tobą. Dlatego…
Nie dałem jej dokończyć, bo zamknąłem jej delikatne usta pocałunkiem. Często mi się to ostatnio zdarza. No, ale cóż. Wszystko co dobre, zawsze się kończy, więc oderwałem się od niej.
-Nie mam wobec ciebie żadnych złych zamiarów. Tylko powiedz mi, co z Bliznowatym?- coś czuję, że z tym będzie problem.
-Idę mu powiedzieć, że to ewidentnie koniec. Pa.
Pocałowała mnie krótko i wyszła z naszego Pokoju Wspólnego. No to teraz skoro znowu zostałem sam, to postanowiłem udać się w końcu do Granger. Szedłem powoli, bo mi się nie śpieszyło. W sumie, to nie każda Greengrass jest taka głupia. To akurat trzeba im przyznać. Gdy po parunastu minutach byłem w pobliżu Portretu Grubej Kobiety, czy jak to się tam ona nazywała, zobaczyłem Ginny, która… o nie, szła za rękę z Gmrzmotterem.
-Siemasz, Bliznowaty- uśmiechnąłem się drwiąco.
-Czego chcesz Zabini?- warknął przez zaciśnięte zęby.
-Zmierzałem do wiewiórki, wiesz, żeby dokończyć to co zaczęliśmy wtedy na korytarzu.
-No to się rozczarujesz, Wężyku, bo Gin stwierdziła, że byłeś tylko eksperymentem.
BUM!
Moje serce pękło. Nie spodziewałem się tego, po niej. Spojrzałem w te jej piękne brązowe tęczówki. I o dziwo krył się w nich smutek. Coś mi tu nie pasowało. Teraz to zdecydowanie muszę porozmawiać z Granger.
-Niektórzy wolą prawdziwych mężczyzn, a niektórzy takie coś jak ty. To już nie ode mnie zależy. A teraz wybacz Złoty Chłopcze, ale jestem zajęty.
Wyminąłem ich i ruszyłem do przodu. No tak, hasło. Jakie Granger może mieć hasło? Myśl Zabini, myśl.
-Złote serce?
-Honor i odwaga?
-Kurwa, jak trzeba Gryfonów to ich nie ma!
-Lwia odwaga? Niee, to głup…
Oczywiście, portret się odsunął. Ruszyłem przed siebie i… zobaczyłem naszą kujonkę razem z tym debilem.
-Nie chcę wam przeszkadzać, ale McGonagall kazała ci się u niej stawić Miona- oczywiście, że chciałem im przeszkodzić.
-Zaczekaj tu zaraz pójdziemy- powiedziała do mnie, po czym zwróciła swoje tęczówki w jego kierunku.- Porozmawiamy później.
W końcu raczył się ruszyć i wstał, a przy portrecie potrącił mnie ,,przez przypadek€, zanim zniknął z jej dormitorium.
-Co chce ode mnie McGonagall?- Spytała, podnosząc się z łóżka.
-Nic. Chciałem z tobą pogadać. O Ginny.- Westchnęła głośno i opadła na łóżko. Potem jej powiem, że ma się u niej stawić.
-Mów- rozkazała i pokazała na fotel naprzeciwko.
-Była u mnie dzisiaj i powiedziała, że idzie zakończyć rozdział, pt. ,,Potter,€, ale widziałem ich RAZEM na błoniach, co mi się nie do końca spodobało, zwłaszcza po tym co mi wyznała- westchnąłem cicho.
-Co ci wyznała? Mi też mówiła, że kończy wszystko z Harry’€™m. Nie podoba mi się to.- Powiedziała, marszcząc w zamyśleniu czoło.
-Że dla niej coś znaczył ten pocałunek.
-Porozmawiam z nią. Bo coś mi tu nie pasuje.
-Dzięki Mionuś!- podszedłem do niej i pocałowałem ją w policzek, na co zdziwiona patrzyła, jak znikam za portretem w moim dormitorium.
,,Granger, nie jest taka zła.” I z tą myślą wróciłem do siebie.
PERSPEKTYWA PANSY
,,Co za gnojki! Jak można się założyć o dziewczynę? Oj, pożałujecie tego…”
Moje dalsze rozmyślania przerwała moja przyjaciółka.
-Okej Pans, poszli już sobie. Możemy wyjść zza tej ściany?- niecierpliwiła się Dafne.
-Tak, jasne.
Przeniosłyśmy się w bardziej wygodne miejsce, czyli na zieloną kanapę.” Szczerze mówiąc nie przepadam za naszym Pokojem Wspólnym, bo w nim są tylko dwa koloru: zieleń i srebro. Na dodatek znajduje się w lochach, w których non stop jest zimno. W sumie to przydatne, gdy jest lato, ale zimą, gdy jest -30 stopni… Pansy, zdecydowanie za dużo myślisz!”
-Pans, nie słuchasz mnie!- Powiedziała z wyrzutem Daf.
-Słucham Dafne, słucham- odpowiedziałam przyjaciółce.
-Mówiłam, że to straszne zakładać się o dziewczynę. I na dodatek wplątali w to wszystko Matsa.- Westchnęła.
-Masz rację i dlatego musimy coś zrobić- prawdziwie ślizgoński uśmiech wkradł się na moją twarz.
-Masz plan?- westchnęła.
-Mam plan- przytaknęłam
-Zemsta?- Zaciekawiła się.
-Zemsta- znowu ten uśmiech, ja naprawdę pasuję do Slytherinu.- Chodź.
Po tych słowach pociągnęłam zdezorientowaną Dafne za sobą. Prowadziłam ją różnymi skrótami, żeby zdążyć przed Zabinim. W końcu dobiegłyśmy do łazienki dziewczyn na pierwszym piętrze, po czym zaciągnęłam ją do najbliższej kabiny.
-Auu, idiotko nadepnęłaś mi na stopę! Co ty wyprawiasz?- syknęła Daf.
-Cicho bądź, bo nas usłyszy!
-Kto znowu ma nas usły…
Na szczęście się uciszyła, bo do łazienki wszedł Blaise.
-Co on tutaj robi?- szepnęła do mnie.
-Odgrywa główną rolę w moim planie zemsty, tyle że on gra ofiarę- po tym umilkłam, żeby w myślach ułożyć wiadomość.- Expecto Patronum- szepnęłam, a po chwili z końca mojej różdżki wyleciał srebrny mops, który zaraz zniknął.
-Po co wysłałaś patronusa?- zaciekawiła się.
-Zaraz zobaczysz- powiedziałam cicho.
-Panie Zabini, o ile się nie mylę, to jest toaleta dla dziewcząt.
Na te słowa uchyliłyśmy lekko drzwi od kabiny i zobaczyłyśmy McGonagall, która była wyraźnie wkurzona.
-Jesteś podła- szepnęła do mnie Daf.
-W końcu jestem Ślizgonką- uśmiechnęłam się po tych słowach i dalej obserwowałyśmy całą tą sytuację.
-Co ty tam powiedziałaś?
-Nic takiego- wzruszyłam ramionami.- Tylko, że Zabini wszedł do naszej toalety za nami, a my w związku z tym nie chcemy wyjść stąd, gdyż mamy obawy, co do jego celu przybycia tutaj. Wiesz jaka jest McGonagall, zrobi wszystko, żeby uchronić nasze cnoty, które teoretycznie jeszcze mamy- rzeczywiście jestem podła.
-No to może, pani dyrektor się myli?- co za kretyn.
-Myślę, że nie. Co pan tu robi?
-Szukam Pansy i Dafne, pani dyrektor. To nie jest chyba zabronione?- Bingo.
-Dlaczego, akurat w toalecie?
-Pani dyrektor, nie muszę chyba pani tłumaczyć, co robi chłopak z dziewczyną, gdy są sami- poruszył sugestywnie brwiami, na co ona lekko pobladła. Ale co miał zrobić w takiej sytuacji? Ile można tłumaczyć kobiecie, że się kogoś szuka?- No to koniec.
-Panie Zabini, Slytherin traci dziesięć punktów. Proszę również przekazać pannie Granger, że to ona będzie dzisiaj nadzorować pana szlaban. Proszę jej przekazać, że ma się u mnie stawić, aby przedyskutować pański szlaban. Żegnam pana.
-Brawo Pans, dzięki tobie straciłyśmy punkty- Dafne powiedziała z wyrzutem. No cóż, to nie tak miało wyglądać.
-Nadrobimy je.
-Do widzenia, panie Zabini.
-Do widzenia, pani dyrektor.
-Czy pan rozumie, co mówię? Żegnam, panie Zabini.
-Przecież odpowiedziałem grzecznie, do widzenia pani dyrektor- na te słowa zaśmiałyśmy się cicho.
-Panie Zabini, Slytherin straci zaraz kolejne punkty, jeśli w ciągu pięciu sekund, pan nie wyjdzie z tej DAMSKIEJ toalety!
Kiedy Blaise opuścił to pomieszczenie, wyszłyśmy z kabiny.
-Dzień dobry, pani dyrektor. Dziękuję, że pani tak szybko przyszła, bo słyszała pani jakie myśli chodziły mu po głowie- jestem naprawdę dobrą aktorką.
-Dokładnie. Zna pani tych Ślizgonów- pałeczkę przejęła Daf.
-Tak… No dobrze idźcie już. Do widzenia- skinęła nam głową, po czym wyszła.
Ruszyłyśmy drogą powrotną ekspresowym tempem, żeby zdążyć przed Diabłem. I udało się. Zdyszane opadłyśmy na kanapę, by po chwili dołączył do nas Zab.
-Cześć Pans, Daf. Gdzie byłyście?
-Stało się coś? Dziwnie wyglądasz- odezwała się Dafne.
-Nie, nic, tylko McZgorzkniałaStarucha wstawiła mi szlaban za to, że jestem tak niezmiernie błyskotliwy, aby szukać dziewczyn w toalecie- chyba się wkurzył.
-Po co nas szukałeś?
-Daf, ty chodziłaś z Rudą do klasy, prawda?- o co mu chodzi?
-Miałyśmy razem parę zajęć, jak to Ślizgoni i Gryfoni,a co?
-Wiesz mniej więcej jaka ona jest?- Coraz ciekawiej.
-No mniej więcej tak, bo czasami ze sobą gadałyśmy.- Uniosłam wysoko brwi do góry, bo Daf nigdy mi nie mówiła, że gadała z Rudą.
-Ilu miała chłopaków, jak dało się ją poderwać?
Po tych słowach obie się zaczęłyśmy śmiać.
-No co?
-Wielki Podrywacz Blaise Zabini pyta się MNIE Dafne Greengrass o to, jak poderwać Ginny Weasley?- spytała się.
-No nie taki zaraz wielki. Ale tak- ach, ta ślizgońska skromność.
-Pytam tylko, żeby się upewnić. Ale wracając do tamtego. Kilku, zwyczajnie, powiedz prawdę, co do niej czujesz- wzruszyła ramionami.
-Jeszcze nic do niej nie czuję. Po prostu chce się o tym przekonać- skłamał
-W szóstej klasie mówiłeś, że nie dotkniesz kogoś takiego jak Weasley’ówna- powiedziałam ze ślizgońskim uśmiechem.
-Taa, ale to było jak panowała wojna- ta, akurat.
-Mhmm…- Powiedziałyśmy równocześnie.
-Dobra, idę. Jakby co to jestem w dormitorium Draco, więc nie szukajcie mnie po łazienkach, bo zarobicie szlaban- widać nie mógł tego przeboleć.
-Czemu akurat u niego w dormitorium?- spytałam.
-A czemu nie?
-A on wie?- Spytała Dafne.
-Oczywiście Dafne, że nie wie. Cześć.
Odetchnęłyśmy z ulgą, gdy zniknął za kamienną ścianą.
-Zadowolona z zemsty?- spytała po chwili Daf.
-Jeszcze nie. Został nam Draco.
***
PERSPEKTYWA DRACO
,,Jak można być aż takim gnojkiem, żeby zdradzać dziewczynę na oczach całej szkoły, a przed nią udawać kochanego chłopaka? Tak się nie poniża. A ja nie robię tego samego Granger? Nie Draco, ty ją poniżasz, ale w gronie swoich przyjaciół… To na jedno wychodzi… I jeszcze podniósł rękę na kobietę. Zignorowałbym to, gdyby nie fakt, że na tej kobiecie zależy Zabiniemu. Zemszczę się.”
Z tą myślą ruszyłem do Pokoju Wspólnego, żeby odnaleźć tą dziwkę… znaczy Greengrass. Gdy się tam znalazłem od razu ruszyłem do Dafne.
-Cześć Daf, Pans- usiadłem pomiędzy nimi.
-Draco witaliśmy się już dzisiaj, mów co chcesz- jaka ta wypowiedź była podobna do wypowiedzi Granger.
-Chciałem być miły. Nie wiesz może, gdzie mogę znaleźć Astorię?- spytałem od niechcenia.
-Wiem. Jeżeli już wyszła od McGonagall to powinna zaraz tu być- dobrze, że chociaż jedna z Greengrass jest normalna.- O, już jest.
-Dzięki Daf.
I ruszyłem w stronę Astorii. Zacząłem od razu, póki jeszcze nie zwaliła się tam reszta tych jej przyjaciółek.
-Cześć Astorio, możemy pogadać?- Za jakie grzechy akurat mi to się przydarza?
-Jasne- zauważyłem dziwny błysk w jej oku, co mi się nie spodobało.
-Chodźmy do mnie- powiedziałem cicho, na co ona pisnęła ze szczęścia.
Po chwili znaleźliśmy się u mnie w dormitorium. Gdy usiadłem w swoim ulubionym fotelu od razu zacząłem mówić:
-Ruda widziała cię dzisiaj z McPersow’em.
-Tak, ale to chyba nic złego?
-Nie wiedziałem, że gustujesz w zajętych.
-On i tak zdradza tą szlamę, więc co mi szkodzi?- na słowo ,,szlama” użyte w stosunku do Granger, zagotowało się we mnie, ale nie dałem po sobie tego poznać.
-Czyli robisz to dla frajdy?
-Można tak to ująć. Po co mnie tu przyprowadziłeś, Dracusiu?- nie znoszę, gdy tak do mnie mówi.
-Mam sprawę do załatwienia, a ty możesz mi w tym pomóc- zamyśliłem się na chwilę, żeby dobrze dobrać słowa.- Nie pomogłabyś mi udowodnić, że on zdradza Granger?
-Czemu chcesz pomóc, szlamie?- uniosła brwi do góry.
-Chce pomóc sobie. Ale do tego TY jesteś mi potrzebna.
-Zamieniam się w słuch.
-Chce żebyś całowała się z tym gryfonem na korytarzu, gdy ja i Granger będziemy tamtędy przechodzić.
-Zgoda. A co będę miała w zamian?- Zaczęła się do mnie niebezpiecznie zbliżać.
-A co chcesz?
-To co zawsze…- Wymruczała mi do ucha, to czego nie chciałem usłyszeć.
-No to w takim razie, pójdę po whisky.
Ruszyłem szybko do barku, gdyż prawie siedziała mi na kolanach. Wziąłem ze sobą kilka butelek, po czym usiadłem naprzeciwko niej.
-No… To za udany plan!- Powiedziałem i rozlałem trunku do dwóch szklanek.
Ona od razu pochłonęła swoją, a ja nie chciałem się upić, więc udawałem, że piję. Nalałem jej jeszcze kilka razy do pełna ognistej, przestałem gdy zaczęła się do mnie przystawiać.
-Dracusiu, może już przejdziemy do tej lepszej części zapłaty?- Skończyła to zdanie głośnym czknięciem, a mi zrobiło się niedobrze.
-Pij, Greengrass.
Gdy była już nieźle wstawiona zaczęło być interesująco.
-Wiesz co, Smoczku? A Ben też ma plan wobec naszej małej Miss Szlamu.- Po czym zaczęła się cicho śmiać.
-O czym ty mówisz?- Naprawdę mnie to zainteresowało.
-No powie… powiedział, że…- No i oczywiście zamilkła.
-Co powiedział, Greengrass?
-Nie mogę ci powiedzieć ,Dracusiu- pokręciła przecząco głową.
-Może chcesz jeszcze trochę ognistej?- Pomyślałem, że może alkohol bardziej rozwiąże jej język.
-Nie chce już pić. Chodźmy się zabawić- szepnęła w moją szyję, po czym wstała.
Była tak pijana, że ledwo co trzymała się na nogach, więc zaprowadziłem ją do łóżka. Oczywiście nie miałem zamiaru nic z nią robić. Dlatego też, gdy ona gadała głupoty, ja zacząłem pozbywać się jej ubrań, ponieważ byłem pewny, że za chwilę zaśnie. No, ale ona ściągnęła mi koszulę i spodnie, po czym zaczęła mnie całować, a wręcz przyssała się do mnie. Gdy miałem ją od siebie odsunąć, drzwi łączące moje dormitorium z łazienką prefektów naczelnych się otworzyły, a w nich stanęła Granger.
,,Cholera”.
-Przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać- powiedziała cicho, i wyszła.
-Ups, chyba szlamcia się zawstydziła…- Wymamrotała Astoria.
-Wynoś się stąd- warknąłem.
-Co? Dracusiu, o czym ty…?
-Wynoś się!
Chwilę potem, gdy ona już wyszła ja się ubrałem i ruszyłem do dormitorium Granger.
-Granger, otwórz!- zapukałem.
-…- odpowiedziała mi cisza
-Granger, McGonagall kazała cię zawołać!- powiedziałem pierwsze co mi wpadło do głowy.
-Co wy wszyscy do cholery macie z tą McGonagall?!- „Czyli, nie jestem oryginalny.”
-Mogę wejść?- spytałem.
-A rób co chcesz. Masz prawo, bo ja też nie powinnam wchodzić.
I po tych słowach otworzyłem drzwi do jej dormitorium. Wyglądała normalnie, z wyjątkiem oczu. W tych czekoladowych tęczówkach krył się wyraźny smutek i zawód.
-Czego chcesz? Jestem zajęta.- Odpowiedziała chłodno.
-Granger co widziałaś?- Widziałem jej zmieszanie.
-A co miałam widzieć? Jak zabawiasz się z Greengrass w łóżku, czyli normalka.- Na te słowa lekko się uśmiechnąłem.
-Zdawało ci się- powiedziałem obojętnym tonem, gdyż już wiedziałem jak z tego wybrnąć.
-Nic mi się nie zdawało- powiedziała cicho, tak jakby do siebie.
-Czyżbyś była zazdrosna?- Zacytowałem ją i obserwowałem jak na jej policzkach pojawia się lekki rumieniec.
-Chyba śnisz!- Prychnęła.
-Jesteś.
-Nie jestem! Mów po co przyszedłeś.- Zmieniła temat.
-To raczej ja powinienem zadać ci to pytanie, bo to ty przyszłaś do mnie- zgasiłem ją tym.
-Eee… tak. Szukałam Matsa.
-U mnie w dormitorium?
-Chciałam przejść przez twoje dormitorium do waszego pokoju wspólnego.
-To idź, ale go tam nie ma.
-A gdzie jest?- westchnęła.
-Nie wiem. Może w Wielkiej Sali? O ile się nie mylę, teraz jest kolacja.
-Dzięki.- Bąknęła i szybko wyszła.
-Oj Granger i tak wiem, że jesteś zazdrosna…- Powiedziałem sam do siebie i poszedłem w stronę mojego dormitorium.
***
PERSPEKTYWA MATSA
,,Jak oni mogli mnie wkręcić w ten głupi zakład?! Przecież Hermiona znienawidzi mnie, gdy się dowie. Niech oni zrezygnują z tego głupiego zakładu, póki on się w to nie zaangażował.”
Moje dalsze rozmyślania przerwał czyjś krzyk:
-Mats! Mats, zaczekaj!
Gdy się odwróciłem, zobaczyłem pewną kasztanowo-włosom Gryfonkę, która biegnie w moją stronę.
-Cześć Herm. Coś się stało?- spytałem, gdy ona złapała w końcu oddech.
-Nie… znaczy tak… znaczy… nie wiem.
-Może usiądziemy, co? I tak nie jestem za bardzo głodny.
Jak zobaczyłem, że skinęła głową, poprowadziłem ją w stronę ławki.
-To co się stało?
-Bo…- Zawahała się przez chwilę.
-Jak nie chcesz to nie mów.
-Nie o to chodzi.
-Nie wiesz, czy możesz mi zaufać?- Ona skinęła lekko głową.- Nie jestem jak reszta Ślizgonów i mi możesz zaufać.- Taka prawda.
-Chodzi o to, że Ben mi coś powiedział a ja nie wiem co mam z tym zrobić…- Powiedziała niepewnie.
-Co ci powiedział?- Myślałem wtedy, że Draco zainterweniował.
-Powiedział mi, że mnie kocha- powiedziała cicho, a ja poczułem jeszcze większą nienawiść do tego Gryfona.
-A ty nie wiesz co do niego czujesz i dlatego chcesz z kimś pogadać- bardziej stwierdziłem, niż zapytałem.
-Mhm. No bo za krótko go znam, żeby już go kochać, ale nie jest mi obojętny. I co ja mam zrobić w tej sytuacji?- Jęknęła.
-Zastanów się, czy warto się w to angażować. Może nie warto?- Spytałem ostrożnie.
-O co wam wszystkim chodzi?- Zdenerwowała się.
-Spokojnie Herm. Ja tylko ci pomagam. Mówię, żebyś się zastanowiła, zanim podejmiesz decyzję.- Uśmiechnąłem się do niej, naprawdę ją lubię i nie zasłużyła na ten zakład i tego pieprzonego dupka.
-Masz rację, przepraszam. Tylko, że trudno jest podjąć taką decyzję…
-Wiem coś o tym- mruknąłem po cichu, sam do siebie.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, bo każde z nas biło się ze swoimi myślami. Jednak po chwili ona wstała.
-Wiem już! Dzięki za radę. Idziemy na kolację?- W tej chwili zastanawiałem się, czy oby na pewno podjęła dobrą decyzję.
-Tak, jasne.
No i ruszyliśmy w stronę Wielkiej Sali.
~**~

10 komentarzy:

  1. Hej :) Dzięki za info o nowej notce i zmianie adresu. Oczywiście nadal będę czytać twoje dzieło :D Podobało mi się przedstawienie różnych perspektyw. Nie mogę się doczekać następnej notki, pozdr

    OdpowiedzUsuń
  2. Och mogę to czytać tysiąc razy i i tak mi się nie nudziii ♥. Każdy post jest równie świetny ; >> Oby następny post pojawił się jutro , bo chyba nie wytrzymam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no naprawdę ten blog jest świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział<33333 Kocham twój blog !!! :D
    No i zapraszam do mnie (dzisiaj założony) http://hogwart-teddy-alice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę świetny rozdział <3 Tutaj nawet polubiłam Pansy ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo fajny rozdział,chociaż strasznie namieszane jest z tymi perspektywami ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dobry rozdział! Faktycznie troche napieszane z tymi perspektywami, ale przynajmniej nie zmieniasz ich co jedno zdanie i zaznaczasz która jest czyja ;)
    Pozdrawiam magicznie
    ~hope~

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeju, Blaise faktycznie nie używa mózgu- i tak go lubię i myślę, że jak tak pójdzie to zacznę go wielbić xD
    Pansy i Daf wydają się w porządku, mimo ślizgońskich charakterków xD
    Fragment, w którym opisywałaś ,,rozmowę'' Draco z Astorią- genialny. Naprawdę świetnie się go czytało.
    Do jednej rzeczy nie jestem przekonana:
    Otóż do powtarzania jednej sytuacji z np. dwóch perspektyw. Wolałabym, gdybyś wybrała jedną, bo jak dwa razy czyta się prawie taki sam tekst- robi się to trochę nużące. Bardziej pasowałoby mi też, gdyby np. dana sytuacja była dwa razy opisana, ale bez powtarzania słowo w słowo, każdej wypowiedzi, zachowania.
    Pamiętaj, że to jedynie moje zdanie i że jak nie zrobisz będę czytać dalej :)
    Robi się coraz ciekawiej :)
    http://how-to-say-i-am-sorry.blogspot.com/
    http://scorose-our-senior-year.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Draco idioto! Jak mogłeś nic od niej w sumie nie wycignąć? Grr...
    Mat's (tak to zapisać? -_-) to taka klucha...

    OdpowiedzUsuń
  10. Blaise, niby błyskotliwy, a nie zrozumiał, że to była pułapka... Ale dalej go lubię, ma ten swój ślizgoński charakterek, który uwielbiam.
    Pansy i Dafne, widać, że są w porządku. Myślę, że nie zdradzą zakładu Mionie. Choć wybór mają nieprosty. Zdradź przyjaciół albo patrz jak oni zakładają się o Dziewczynę.
    Rozmowa Draco z Astorią - świetnie przedstawione! Wnioski wyciągnięte i nasz Dracuś nie będzie miał tak łatwo!
    "hoplessdream" - ma racje, Ja również nie Jestem przekonana do zmiany perspektyw w tym wydaniu. Jednak nie zniszczyło to rozdziału, całkowicie. Czytało się go przyjemniej i robi się coraz ciekawiej.
    Oczywiście My czytelnicy wiemy, że Gryfonem, który wie o zakładzie to Nasz Ukochany Ben. Jednak Jestem ciekawa co zrobi z tą soczystą informacją. Osobiście nie pasuje mi tu powiedzenie Herm całej prawdy od razu... Skoro jest inteligentną osobą powinna sama się wszystkiego domyślać - uważam, że wtedy byłoby dużo ciekawiej, jednak to moje zdanie, a co Ty już napisałaś? Kliknę i się przekonam. :)
    Pozdrawiam,
    Darknessi

    OdpowiedzUsuń