~**~
Nadszedł wrzesień, więc uczniowie Hogwartu zmierzali w stronę dworca King’s Cross. Na peronie dziewięć i trzy czwarte dziewczyna z bujnymi lokami już podążała w stronę pociągu, gdy nagle ktoś złapał ją od tyłu. Z przerażeniem wymalowanym na twarzy powoli się odwróciła. Na szczęście to była tylko Ginny.-Hermi! Jak dobrze cię widzieć!- Uściskała przyjaciółkę.- Coś się stało? Masz minę jakbyś zobaczyła ducha.- Gin wyszczerzyła zęby do Hermiony. Czyżby Miona miała jej wciąż za złe tamtą nieprzyjemną sytuację?
Brązowooka dopiero teraz zdała sobie sprawę, że obok niej stoi jej najlepsza przyjaciółka, z którą nie widziała się całe wakacje. No, większość wakacji. Jednak tamto spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych.
-Hej, Ginny. Przepraszam, ale myślałam, że to ktoś inny... Z resztą nieważne.- Wymusiła sztuczny uśmiech na twarzy.- Gdzie Harry i Ron? – Próbowała zmienić temat. Ron. Nie miała ochoty na jego towarzystwo.
-W środku. Zajęli nam miejsca. Chodź.- Ruda pociągnęła ją za rękę i zniknęły w drzwiach pociągu.
Z głupim uśmiechem na twarzy, całej tej scenie przyglądał się Malfoy.
Czyli jednak się mnie boi. Och, jakie to żałosne.
Pomyślał sobie i odszedł spokojnie w stronę czerwonej lokomotywy. Pora zacząć najlepszy szkolny rok w swoim życiu.
***
Gdy cała czwórka siedziała w jednym z przedziałów, Ron postanowił nieco zmienić klimat rozmowy.-Hermiona? – zaczął niepewnie.
-Hm?- spytała nie odrywając wzroku od książki. Na pewno nie będzie z nim rozmawiać. Zielarstwo dla zaawansowanych było o wiele bardziej ciekawe.
-Mogę cię o coś zapytać?- Z zaciekawieniem przyglądał się koleżance, oczekując jakiegoś wybuchu złości, ale ona tylko pokiwała głową na znak, że może kontynuować.- No, więc... O co chodziło, Malfoy'owi? Wtedy, na ulicy Pokątnej.- Stąpał po cienkim lodzie.
I złamał ten lód.
Dziewczyna gwałtownie zamknęła swoją lekturę i wpatrywała się morderczym wzrokiem w chłopaka.
-Wiesz, co Ronald? To chyba nie powinno cię interesować!- krzyknęła na rudego.
-O ile się nie mylę, to ja cię wtedy URATOWAŁEM, więc mogłabyś mi chociaż powiedzieć!- Również zaczął podnosić głos. Rozumiał, że mogła być na niego zdenerwowana, ale bez przesady! Ile można się gniewać?
-Sam sobie jesteś winien! Nie musiałeś mi wcale pomagać! Poradziłbym sobie bez ciebie. O, ale jeśli się nie mylę to przez CIEBIE mnie to spotkało!- warknęła. Nie ma dzisiaj najlepszego humoru.
Najwidoczniej chłopak trochę się zmieszał, bo poszukiwał wsparcia ze strony swoich przyjaciół, jednak ci tylko pokręcili przecząco głową. Nie chcieli być wplątywani w ich kłótnie.
-Jak to przeze mnie?! Wszystko co cię spotyka to MOJA wina? Masz rację. Mogłem cię zostawić. Teraz będę przez ciebie same problemy.- Dopiero po chwili zdał sobie sprawę, z tego co powiedział.- Hermiona ja...- zaczął. Świetnie, teraz to już na pewno nie ma szans na naprawienie tego wszystkiego.
-Nie, Ron. Wiem, że właśnie to chciałeś powiedzieć. Nie martw się. Nie będziesz musiał się mną już przejmować. Jeśli wszystkim tak przeszkadzam, to nie zawracajcie sobie mną głowy!- Krzyknęła i wyszła ze łzami w oczach.
Gryfon działał jej na nerwach, a ona miała je dzisiaj w bardzo kiepskim stanie. Lepiej niech Weasley się do niej nie zbliża w najbliższym czasie. Nie zapomniała mu tamtego. I nie zapomni. Za bardzo ją upokorzył.
Granger dopiero po paru minutach zdała sobie sprawę, że musiała stawić się u profesor McGonagall, ponieważ była Prefektem. Udała się na sam początek pociągu.
-Dzień dobry, pani profesor. Przepraszam, ale coś mnie zatrzymało- zaczęła się tłumaczyć.
-Jeszcze rok szkolny się nie zaczął, więc przymknę na to oko, panno Granger- powiedziała ciepło i odprowadzała swoją podopieczną wzrokiem.- A więc, ty i panna Chang musicie posprawdzać przedziały. Ty, Hermiono pójdziesz do działu Ślizgonów...- Dziewczyna jęknęła, ale nauczycielka nic sobie z tego nie robiła.-... I Krukonów. Natomiast panna Cho Gryfonów i Puchonów. No już! Zmykajcie- ponagliła czarownice i zniknęła za drzwiami.
Już na zewnątrz kasztanowłosa próbowała zmienić decyzję nauczycielki Transmutacji.
-Cho, błagam cię! Ja n i e m o g ę tam iść! Nie do Ślizgonów!- błagała koleżankę. Na spotkanie z Malfoy'em, również nie miała ochoty.
-Wybacz mi, Hermiono, ale nie mogę nic zrobić.- Spojrzała na dziewczynę przepraszającym wzrokiem.- Muszę już iść. Ty też powinnaś- powiedziała twardo i wyminęła Herm, która mogłaby przysiąc, że na twarzy Krukonki pojawił się wredny uśmiech.
Każda z nich ruszyła w swoim kierunku.
Miona sprawdziła już u Krukonów, więc teraz czekała ją tylko wycieczka do piekła. Ruszyła w tamtą stronę z jak największą niechęcią. Wciąż myślała o swojej kłótni z Ronem.
Hermiono, widzisz? Nawet twoi przyjaciele mają cię gdzieś! Ron powiedział, że wolałby cię nie ratować!
Głośno westchnęła i otworzyła drzwi do części wagonów Slytherinu. Przechodząc obok różnych osób słyszała za sobą tylko teksty typu: ,,Zabłądziłaś, szlamo?”, ,,Ludzie słuchajcie! Pozwolono takim stworzeniom chodzić po naszym przedziale.”
Mimo tego, że wojna się skończyła i czystość krwi nie ma już tak wielkiego znaczenia, to niektórzy Ślizgoni nic się nie zmienili i nie rezygnowali ze swoich wyzwisk. Śmierciożercy...
Nastolatka już tego nie wytrzymała i dała ujście swoim łzą. Zbyt dużo emocji się w niej kumulowało.
Został jej ostatni przedział do sprawdzenia. Dobrze wiedziała kto tam siedzi. Przed otwarciem drzwi wytarła oczy, lecz to za wiele nie dało, gdyż były one opuchnięte i czerwone od płaczu. W końcu pociągnęła za klamkę.
-Co cię tu sprowadza? Chcesz to powtórzyć, Granger? No wiesz, to z ulicy Pokątnej?- Usłyszała chłodny głos za sobą.
Dziewczyna odsunęła się, gdyż w przedziale siedzieli tylko jego przyjaciele: Zabini i Bell.
Twarz Dracona momentalnie się zmieniła, ponieważ zobaczył opuchnięte oczy Gryfonki. Nie za łatwo?
-Jestem prefektem, Malfoy! Musiałam sprawdzić czy przypadkiem tacy nadęci arystokraci, jak ty nie robią nic innym. Ale nie martw się, już idę- syknęła zła.
Gdy już odchodziła łzy zaczęły po kolei spływać po jej policzkach. Wtedy poczuła, że jest ciągnięta za nadgarstki do tyłu, w ten sam sposób co na ulicy Pokątnej. Znowu.
-Puść mnie!- warknęła
-Dlaczego płakałaś?- spytał Ślizgon ze zmartwieniem w głosie. Powinien zostać aktorem.
Chwile jej zajęło pozbieranie szczęki z podłogi zanim zaczęła mówić:
-Przepraszam, co?- spytała osłupiała.- To chyba nie twoja sprawa!- Spróbowała wyminąć chłopaka
-A może jednak. Chce wiedzieć, dlaczego taka ładna dziewczyna jak ty płacze.- Powstrzymywał się przed szerokim uśmiechem. Może być niezła zabawa.
Jeszcze większe zdziwienie wywołały u niej te słowa.
Co tu się na Merlina dzieje? Czy ona o czymś nie wie?
Spojrzała podejrzliwie na blondyna.
Malfoy zaśmiał się pod nosem, widząc wyraz twarzy dziewczyny.
-Co? Malfoy, czy ty się dobrze czujesz?- zapytała z niedowierzeniem w głosie.
-A dlaczego miałbym się źle czuć? To jak powiesz, czy nie?- Zastawił wyjście, aby nie mogła wyjść.
-Jakoś ostatnio ci nie przeszkadzało, że płaczę! Nie pamiętasz? Niby coś się zmieniło od tamtego czasu?- warknęła, a łzy znów zaczęły jej się zbierać w oczach. Czemu musi się, tak kompromitować? Nie jej wina, że akurat dzisiaj musiała wszystko odreagować. Za dużo rzeczy działo się w jej życiu.
Arystokrata puścił to zdanie mimo uszu.
-Rozumiem, że nie chcesz się wygadać. To cześć, słońce.- Puścił jej perskie oko.
Oby dwoje poszli w inną stronę, z innym wyrazem na twarzy.
-Co ten dupek sobie myśli?! Niech się zajmie sobą!- mówiła sama do siebie.
Brązowooka nie poszła do przedziału, w którym siedzieli jej przyjaciele, tylko do przedziału Prefektów. Tam będzie mogła w spokoju pomyśleć.
***
-Co się stało naszej kujonce?- spytał Zabini, który w najlepsze siedział na trzech miejscach.-Nie wiem, nie chciała powiedzieć. Uparta szlama. Ale trudno. Zakład to zakład- odpowiedział Draco z wrednym uśmiechem.- A swoją drogą, to niezła się zrobiła w tym roku. Gdyby nie jej brudna krew, to może bym... mógłbym na nią spojrzeć jak na... dziewczynę.
Diabeł ze Smokiem wybuchnęli śmiechem.
Mats ze zrezygnowaniem patrzył na swoich przyjaciół. Czasem zastanawiał się, czy oni wiedzą, jak należy się zachowywać odpowiednio do swojego wieku. Znał mniej więcej Hermionę z kilku zajęć dodatkowych, więc wiedział, jaka ona jest. I musiał przyznać, że naprawdę szkoda mu jej.
-Draco, pomyśl.- Przerwał im tą sielankę. Gdy dwójka Ślizgonów zwróciła na niego uwagę kontynuował.- Mówiłeś, że chcesz się zmienić, bo nie chcesz być taki sam jak ojciec. A ty zrobisz to samo co on. Chcesz poniżyć niczemu winną dziewczynę- szepnął Mats do przyjaciela. Widział, że to był dość delikatny temat rozmów, dlatego mówił to na tyle cicho, by nie wplątywać do tej rozmowy Blaise'a.- Nie musisz udawać kogoś, kim nie jesteś- dodał z naciskiem. Czy tylko on z tej trójki myślał logicznie?
-A co ty o tym możesz wiedzieć Bell?- warknął w jego stronę. Jeśli chodzi o udawanie kogoś kim się nie jest, to Mats na pewno nie powinien udzielać porad.-I nie porównuj mnie do tego potwora- syknął. Na to miano nikt nie zasługuje.- Idę spróbować odzyskać moją odznakę- powiedział już nieco spokojniejszym tonem.
Po chwili dało się słyszeć trzask zamykanych drzwi.
-Brawo, stary- powiedział Blaise i spojrzał z dezaprobatą na szatyna.
-Jasne, ja jestem najgorszy- sarknął i wyszedł z przedziału.
***
Malfoy podążał korytarzem wszystkich Domów, rozglądając się, czy JEJ gdzieś tu nie ma. I rzeczywiście, nie zauważył Granger.Przecież mały zakład to nie jest żadna zbrodnia. Nawet ta kujonka się nie zorientuje, a on już wygra. Każdy ma prawo się zabawić, czyż nie? A przecież każdy ma inne poczucie humoru...
Chłopak zrezygnowany ruszył w kierunku przedziału dla Prefektów. Musi pogadać z McGonagall o tej jego odznace.
Wszedł do wagonu i rozejrzał się w poszukiwaniu burzy kasztanowych loków. Bingo. Dziewczyna siedziała na samym przodzie, więc nie słyszała otwieranych drzwi. Korzystając z tej okazji, podszedł do niej i wyszeptał jej do ucha:
-Wyładniałaś Granger, wiesz?- wymamrotał, kładąc przy tym swoje ręce na jej szyi. Tanie chwyty zawsze się sprawdzają.
Po ciele Hermiony przeszły dziwne dreszcze. Nie ma zamiaru odzywać się do tego kretyna.
Hermiona, co ty wyprawiasz? Odepchnij go od siebie!
-Nie potrafisz. Za bardzo tego chcesz.
Ta, gdy tylko to usłyszała, odepchnęła go i wstała.
-Nie.czytaj.w.moich.myślach -wysyczała do chłopaka, kierując w niego swoją różdżka. To był szczyt chamstwa!
-Ej, ej, spokojnie mała. Nie przyszedłem do ciebie. Nie tym razem.- Podkreślił dwa ostatnie słowa i udał się w kierunku McGonagall. Ciekawy rok się zapowiada...
Nauczycielka Transmutacji skrzywiła się prawie niezauważalnie na widok Ślizgona.
-Dzień dobry, panie Malfoy. Co pana tu sprowadza? O ile się nie mylę, jest to przedział dla Prefektów- powiedziała z dziwnym wyrazem twarzy.
-Ja właśnie w tej sprawie. Bo... nie mógłbym odzyskać tej odznaki? Na przykład teraz?- Nie rozumiał, czemu w ogóle jest zawieszony. Nie udowodniono mu nic...
-Ależ skąd! Jedyne co może pan zrobić, panie Malfoy, to przyśpieszyć termin odzyskania jej. Będzie musiał, Pan, wypełniać niektóre obowiązki prefekta. Bez żadnych ,,ale”. Zgadza się pan, czy nie?- dodała widząc, że otwierał już usta, aby coś powiedzieć.
Stara jędza.
-Dobrze. To co będę musiał zrobić, pani profesor?- zapytał od niechcenia.
-Na początek, pan i panna Granger będziecie pilnować uczniów klas młodszych, jadących powozami.- Spojrzała na nich uważnie. To chyba nie jest najlepszy pomysł, ale trudno.
-Słucham?! Pani profesor to ma być jego kara, a nie moja! – powiedziała trochę za głośno, więc lekko się zarumieniła po wypowiedzeniu tych słów.
-Nie bulwersuj się tak, Granger. Będę mógł tu poczekać?- zwrócił się do nauczycielki. Wszystko ładnie idzie po jego myśli.
Ta tylko skinęła głową na znak zgody i wyszła na chwilę, zostawiając ich samych.
Draco korzystając z okazji, usiadł naprzeciwko Gryfonki.
-Musiałeś tu usiąść?- warknęła na niego. Nie będzie z nim rozmawiać po wczoraj.
-Hm. Szczerze? Nie, ale lubię twoje towarzystwo- zacisnął usta, aby nie uśmiechnąć się szeroko. Granger po tej sprawie w wakacje jest łatwa do zdobycia.
-Tak? Od kiedy?- sarknęła i chciała się od niego odsunąć, jednak ten zablokował jej przejście.
-Od dzisiaj, szlamciu. A poza tym, musimy chyba sobie coś wyjaśnić.- On tak łatwo nie daje za wygraną.
Uśmiech natychmiast zszedł z twarzy siedemnastolatki.
-Mówiłam ci już, że to nie byłam ja- odparła szorstko. Ile razy można powtarzać to samo?
-Wiem, wiem. Ale zdaje sobie również sprawę, z tego że wiesz, kto to.- Tak, on ma swoje informacje.
Hermiona poruszyła się niespokojnie w fotelu. Mimo wszystko obiecała, że nic nie powie...
-Może wiem, może nie wiem. Nic ci i tak nie powiem- powiedziała wyzywająco i uniosła dumnie głowę.
Malfoy pokręcił głową nad upartością dziewczyny. Rasowa Gryfonka.
Chłopak doskonale wiedział, jak to było, ale wolał się upewnić i usłyszeć to od niej samej.
-Skoro nie chcesz powiedzieć, to sam się dowiem, jednak wtedy będę sprawdzić inne rzeczy.- Wydął wargi i z zaciekawieniem spoglądał na czekoladowooką.
Miona zamyśliła się na chwilę. W sumie to w akcie zemsty mogłaby powiedzieć kto, co i jak, ale ona ma swój honor. Niech ten palant sam do tego dojdzie.
-A proszę bardzo!- odparła i założyła ręce na piersi. Nie ma zamiaru mu w czymkolwiek pomagać.
Hermiona wstrzymała oddech, czekając, aż Draco skończy grzebać w jej myślach. Wiedziała, że o ten sposób mu chodziło. Umiała oklumencję, bo nauczyła się jej na potrzeby wojny, jednak tak dawno jej nie używała, że nie miała siły zablokować swojego umysłu przed Ślizgonem. W końcu usłyszała:
-Twoje domysły mi nie wystarczą. Ale też bym obstawiał Wiewióra. A co do niego.- Spojrzał w jej orzechowe oczy.- To przez to co ci powiedział, płakałaś dzisiaj? Mam rację?- Spytał z- o dziwo, troską w głosie. Aktor z niego byłby idealny!
-Ciebie nie powinno to interesować! I nie gap się tak na mnie! – rzuciła w jego kierunku, wstała i odeszła, czując na sobie wzrok blondna.
Nadęta fretka.
***
-Malfoy, Grager, tu macie stać!- krzyczał do nich Filch, któremu przydzielono pilnowanie tej dwójki.Oni bez słowa udali się na wskazane miejsce. To sprawdzanie porządku zajęło im kilkanaście minut. Próbowali nie skakać sobie do gardeł. Nawet im to wychodziło. No, nie licząc tego, że Gryfonka kilka razy powstrzymywała się przed wyciągnięciem różdżki i rzuceniem jakiegoś paskudnego zaklęcia w szarookiego. Potem sami musieli wsiąść do ostatniego powozu.
-Nie sądzisz, że to romantyczne jechać tak we dwójkę?- spytał ironicznie, wyciągając się na swoim miejscu.
Czarownica prychnęła tylko w odpowiedzi, a Smok w odwecie przewrócił oczami.
-Żartowałem, Granger. Już wolałbym pójść do łóżka ze sklątką tylnowybuchową, niż umówić się ze szlamą na randkę.- Obserwował, jak twarz czarownicy tężeje ze złości. Tak, uwielbiał ten widok. Czekał na wybuch.
-Nie zdziwiło mnie to Panie Nienawidzę-Szlam-Bo-Muszę-Pokazywać-Na-Każdym-Kroku-Że-Nie-Powinny-Nigdy-Się-Urodzić!- warknęła, a z jej oczu sypały się iskry. Jak ona go nienawidziła.
Malfoy wyprostował się w krześle i ze zdezorientowaniem patrzył na dziewczynę. No, jak na Gryfonkę to ma temperamencik.
-Granger, spokojnie- powiedział i wyciągnął ręce przed siebie w obronnym geście.
Nie wiedziała czemu, ale zabolało ją to stwierdzenie.
Chwilę potem zatrzymali się przed zamkiem.
Smok wysiadł pierwszy, a potem wyciągnął rękę w stronę Hermiony, aby pomóc jej wyjść.
-Sama umiem zejść z powozu- warknęła w jego stronę.
-Jak sobie chcesz. Chciałem być tylko miły- powiedział spokojnym głosem.
-Proszę cię! Ty? Miły?- zironizowała i prychnęła głośno.
Mówiąc to potknęła się, co skutkowało wpadnięciu młodemu Ślizgonowi prosto w ramiona.
-No, no, Granger. Jeśli chciałaś się przytulić, wystarczyło powiedzieć.- Uśmiechnął się kpiąco.
-Zamknij się!- syknęła.- A teraz możesz mnie już puścić?- powiedziała, rumieniąc się lekko.
Arystokrata jak oparzony, uwolnił Herm ze swoich objęć. Obydwoje ruszyli przed siebie, w głuchej ciszy, skrępowani nieco tą sytuacją.
~**~
swietny rozdzial : )
OdpowiedzUsuń:-D
OdpowiedzUsuńKoniec najlepszy :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, jednak nie pasuje mi to, że w poprzednim użył na niej zaklęcia niewybaczalnego a tu taki przesłodzony, że aż żygam tęczą.
OdpowiedzUsuńNo cóż, dowiem się dalej o tym zakładnie. ;)
Czyli zakład! Ech, może i dobrze, bo taki słodki Dracuś jakoś mi do gustu nigdy nie przypadnie. Chociaż troska w głosie mile widziana :)
OdpowiedzUsuńRozdział niezły, znów dopatrzyłam się kilku błędów interpunkcyjnych. I jeszcze troszkę krótki. I Ron to palant
Pozdrawiam magicznie i lecę czytać dalej
~hope~
Hmm.. Teoretycznie Draco w tym opowiadaniu jest debilem, a już się w nim zakochałam. Ech, nie zazdroszczę tej sytuacji Mionie...co ja gadam oczywiście, że jej zazdroszczę. Uwielbiam te ich docinki. No a Ron, jak zwykle dał popis.
OdpowiedzUsuń,,(...)uśmiechnął się w tym dobrze jej znanym uśmiechu.''- jak na mój gust, takie trochę masło maślane xD
Ogólnie świetny rozdział, jestem pewna że z chęcią nadrobie zaległości i tylko jak znajdę czas zatopię się w lekturze.
Draco wymiękł ? Moim zdaniem mimo zakładu nie powinien być taki słodki. Na początku rzuca na nią Crucio i wyzywa a teraz taki słodki ? To nie trzyma się sensu.
OdpowiedzUsuńŻyjesz na granicy i mam wrażenie, że nie masz pewności czy Draco powinien być bardziej zły czy dobry. Mam nadzieję, że dalej będzie bardziej postawiona sprawa jasno. Mimo wszystko muszę też stwierdzić, że styl masz bardzo fajny i przystępny. Jedyne co mnie męczy to rozmiar czcionki, cięzko mi się czyta takie zielone maleństwa.
OdpowiedzUsuńZakład... oklepany temat. Ale nie każdy potrafi to dobrze wykorzystać. Zgadzam się z przedmówczynią: chyba nie masz pewności co do Draco. Znalazłam kilka literówek, ale to naprawdę kilka typu sklątka tylno wybuchowa (tylnowybuchowa)* czy szlamom (szlamą) i na rankę (randkę). Pozdrawiam. Kaz Ay.
OdpowiedzUsuńŚwietny blog. <3 Czekam na wiecej! ;D
OdpowiedzUsuńSuper, wszystko super!! Te błędy to… ale wszystko jest ok
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Strasznie mi się podoba :3 Zapomniałam napomnieć, że to ja Oblivate ;D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ten rozdział.! Lecę czytać następny ;> <3
OdpowiedzUsuńZaczynam właśnie czytać, i póki co podoba mi się. Mam dużo do nadrobienia i zastanawiam się co też tam ciekawego wymyśliłaś :)
OdpowiedzUsuńPoza tym, masz przepiękny szablon, zawsze mi się takie podobały :)
Pozdrawiam i życzę weny.
dramione-something-real.blogspot.com
Uhuhu, co ten Draco kombinuje.. ;-)
OdpowiedzUsuńDomi.
Ten rozdział jest bardzo fajny ! Nawet boski ! Czekam na rozwój akcji.
OdpowiedzUsuńHermiona ripostuje ! Genialne ;D Zapraszam do siebie http://fremionegdynienawisczmieniasiewmilosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńEee....
OdpowiedzUsuńZakład ?
Serio ?
Po pierwszym rozdziale spodziewałam się czegoś więcej ;\
Po prostu sporo spotkałam takich blogów w których Draco się z kimś zakłada a
potem nagle się okazuje że się zakochał...
Doczytam dalej i sprawdzę czy u ciebie też tak jest ;3
Pozdrawiam
Oliwia~
Wywołałaś uśmiech na mojej twarzy;) Zgadzam się z Oliwią, mam nadzieję, że u ciebie to będzie coś więcej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Łowczyni Cieni
Jaki zakład? Czyżby założył się, że uwiedzie Mionę? Sam tytuł bloga nosi "Miłość przez Głupotę" - czyżby głupotą był zakład? Na pewno Zabini maczał w tym palce. Nowa postać! Widać dodałaś jednego inteligentnego i nie popierającego zachowania przyjaciół. I bardzo dobrze- zawsze musi być jakaś odmiana w ślizgonach.
OdpowiedzUsuńUpokorzenie przez Rona? Hmmmm... Może z nią zerwał na oczach wszystkich, oświadczając, że rzuca Ją dla innej (czyt. Lavender).
Draco, widać, że świetny aktor, ale mam nadzieje, że jego stosunek do Miony nie będzie czysto aktorski. :)
Pozdrawiam,
Darknessi