-Czy on jej nie może dać chociaż chwili spokoju?- zapytał Ron, który
opanował już swoje nerwy, ale nadal wpatrywał się w Ślizgonów wzrokiem
godnym bazyliszka.-
-Łasic, nie denerwuj się tak. Smoku nic jej nie zrobi- powiedział Mats.
-Co najwyżej może na nią rzucić klątwę…- zaczął wyliczać teatralnie na palcach Blaise.
-Wypchnąć z Wieży Astronomicznej…- dodał Bell.
-Zamknąć w lochach…
-O, albo zamienić ją w cos paskudnego. To by było super- wyszczerzył zęby ciemnoskóry chłopak.
-Albo ją zgwałci- dodał szatyn, wzruszając przy tym ramionami.
Gryfoni spojrzeli na nich z wyrzutem i niechęcią.
-Po co właściwie tu siedzicie?- spytała Ginny.
-Możesz powtórzyć?- spytał Zabini uspokajając śmiech.
-Ugh! Po co tu siedzicie, skoro Malfoy już wyszedł?- ponowiła pytanie lekko zirytowana.
-Niestety nie sam…- mruknął Ben, na co Harry lekko się do niego uśmiechnął.
-Słyszałem za pierwszym razem Wiewióreczko, tylko chciałem znowu usłyszeć twój słodki głosik- zaszczebiotał Blaise.
Na te słowa Gin spłonęła rumieńcem, aż po same cebulki i lekko się do
niego uśmiechnęła. Harry natomiast zdrowo nadepnął mu Zabiniego, który
trochę się skrzywił, ale nic nie powiedział.
-Moi drodzy, korzystając z okazji, że jeszcze większość z Was została.
Mam do ogłoszenia ważna rzecz. Panna Ginerva Molly Weasley, dzięki
WYBITNYM zdolnością magicznych, zgodnie z propozycją została
przeniesiona z szóstego na siódmy rok. Moje gratulacje panno Weasley-
uśmiechnęła się do wcześniej wymienionej profesor McGonagall.
-Wspaniale Gin- powiedział Harry i gdy już chciał ją pocałować to jego dziewczyna została obrócona w drugą stronę.
-Gratulacje. A to oznacza, że będziemy mieli więcej czasu dla siebie Ruda- szepnął jej do ucha Blaise.
-Em… Dzięki… Blaise- powiedziała cicho jego imię.
-No to do zobaczenia na lekcjach Ginny!- zawołał już gdy zmierzał w
stronę wyjścia.- Grzmotter, Wiperzlej, Dupek- po każdym ,,nazwisku”
skłaniał lekko głowę z szyderczym uśmiechem na twarzy.
Gdy ciemnoskóry chłopak zniknął za drzwiami, Potter wstał i pociągnął za sobą swoją dziewczynę.
-Au! Harry, odbiło ci?! Puść mnie! Sama umiem iść!- warczała w jego
stronę, a gdy ten puścił jej dłoń, zaczęła ją sobie rozmasowywać. W
końcu i oni zniknęli na korytarzu.
-Czemu Dupek?- spytał Ron Bena.
-Czemu Wieprzlej?- odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Ja wiem czemu Dupek- wyszczerzył zęby w triumfalnym uśmiechu Mats do McPersowa.
-Zamknij się!- syknął, po czym wstał od stołu.
Ostatnia dwójka pozostałych również skierowała się do wyjścia, tyle że
Bell przy najbliżeszj okazji podłożył mu nogę, na co Weasley poleciał
jak długi na ziemię. Ślizgoni jak i również reszta Hogwartu nie
szczędzili sobie śmiechu.
***
Wściekła Hermiona szła szybkim marszem w stronę swojego dormitorium, po
drodze klnąc na wszystkie możliwe sposoby trzech Ślizgonów. Weszła
jednak do Pokoju Wspólnego Gryffindoru i zajęła swoje ulubione miejsce
na fotelu przy kominku. Po chwili portret ponownie się otworzył i weszła
jej przyjaciółka wraz ze swoim chłopakiem, którzy usiedli na kanapie
obok inej.
-Czemu jesteś taka wściekła Herm?- spytała Weasley’ówna.
-Malfoy- mruknęła, gdyż jeszcze nie powiedziała jej o wczorajszej
kąpieli.- A ty czemu tak się szczerzysz?- zwróciła się już trochę
opanowana do niej.
-Jak to czemu? Zapomniałaś?- dodała do tego przenikliwe spojrzenie.
-O czym?- uniosła lekko brwi do góry.
-Zapomniałaś- westchnęła.- Ale ci wybaczę, gdyż po tej kąpieli mogłaś
wszystko zapomnieć z wrażeń- dodała parskając śmiechem, co Hermiona
skomentowała morderczym wzrokiem.- Jednak mnie przenieśli na wasz rok!-
rzuciła się brązowookiej na szyję.
-Oh, Ginny to świetnie!
-Wiem. Pójdę już do dormitorium po książki- dodała i pocałowała krótko Harry’ego.
Oboje odprowadzali ją wzrokiem dopóki nie zniknęła za drzwiami.
-A ciebie kto?- spytała Miona.
-Zabini- burknął Wybraniec.
-Pieprzeni Ślizgoni- mruknęła pod nosem Gryfonka.
Brunet na te słowa cicho się zaśmiał, a gdy chciał coś dopowiedzieć,
portret po raz kolejny się otworzył i weszli Roz z Benem, którzy zajęli
miejsca obok reszty.
-Niech zgadnę… Bell?- powiedzieli jednocześnie Potter i Granger.
-Ta…- burknęli smętnie.- Miona, o co chodziło Malfoy;owi?- dodał rudzielec.
Dziewczyna szeroko otworzyła oczy, wstała, wzięła swoją torbę i powiedziała:
-Pogadamy potem, bo teraz już idę na eliksiry.
Nie zdążyli jej odpowiedzieć, gdyż już wybiegła z salonu. Z jak
największą prędkością wbiegła do swojego prywatnego pokoju po
podręczniki. Po krótkiej chwili była gotowa do wyjścia, lecz jej uwagę
przykuła karteczka dołączona do białej róży. Z uniesioną brwią podeszła
do łóżka i odczytała kartkę:
Przepraszam, trochę przesadziłem. Na przeprosiny. Wiem, że je lubisz.
PS nie jestem dobry w pisaniu.
D.M
-Skąd ten kretyn wie, że lubię białe różę?- spytała samą siebie, mając na twarzy szeroki uśmiech.
W końcu wyszła z sypialni i udała się do lochów. Pod klasą było już paru Ślizgonów i Ginny. Herm od razu do niej podeszła.
-W końcu jesteś! Blaise nie daje mi spokoju! Cały czas: albo się na mnie
natrętnie gapi i uśmiecha, albo podchodzi i zagaduje, albo głośno
wygłasza takie uwagi jak: Czyż rude nie jest piękne? I… NIE ŚMIEJ SIĘ!-
warknęła młoda Weasley na widok zwijającej się ze smiechu przyjaciółki.
-Przepraszam Gin, ale to urocze- parsknęła smiechem.
-Znowu tu idzie!- jęknęła na widok zbliżającego się Diabła, który oczywiście TYM razem nie szedł sam.
-O hej Mionko. Smoku się o ciebie niepokoił- zwrócił się w stronę
zdziwionej Gryfonki.- No, więc Ruda… Rozumiem, że siadasz ze mną na
eliksirach?
-A to niby czemu?- odezwał się nie wiadomo skąd Harry.
-A temu Bliznowaty, że Gryfoni na eliksirach muszą siedzieć ze Ślizgonami- odpowiedział z ironicznym uśmiechem Zabini.
Dwójka Gryfonów głośno jęknęła, tylko Hermiona patrzała na pewnego blond
chłopaka, uśmiechając się niepewnie. On odwzajemnił ten uśmiech a w
środku niego wszystko krzyczało z satysfakcji, że dała się złapać na
taki tandetny chwyt. Zanim którekolwiek z nich zdążyło coś powiedzieć
obok brązowookiej pojawił się Ron z Benem. Ten ostatni pocałował
dziewczynę na powitanie, co spowodowało skrzywienie trójki Ślizgonów.
-Te palanty ci znowu dokuczały Skarbie?- spytał lekko przesłodzonym
głosem, posyłając przy tym ukradkowe spojrzenie w stronę ,,palantów”.
-Jedyną osobą, która może ją skrzywdzić w tym gronie jesteś ty, gnomie- syknął Mats.
Zanim zdziwiona Hermiona mogła coś powiedzieć, drzwi od klasy się otworzyły, a ich przywitała uśmiechnięta twarz nauczyciela.
-Zapraszam do klasy.
Dwie klasy posłusznie wykonały polecenie. Gdy w końcu wszyscy zajęli
swoje stare miejsca natychmiast odezwał się Mistrz Eliksirów.
-O nie, nie, nie. Wszyscy niech podejdą pod tablicę, ponieważ
postanowiłem was w szczególny sposób usadzić. Profesor McGonagall mniej
więcej zapoznała mnie z relacjami panującymi między tutejszymi uczniami.
A więc, niech Gryfoni przejdą na lewą stronę, a Ślizgoni na prawą.
Rozległy się szmery szat sunących po posadzce. Po krótkiej chwili uczniowie stali w dwóch grupkach.
-Świetnie!- odezwał się ponownie nauczyciel.- Przynajmniej w tym
byliście zgodni- zaśmiał się pod nosem.- No to tak. Pan Weasley niech
usiądzie z hmm… panną Bulstrode. Bez marudzenia.
I tak upłynęła większa część lekcji. Harry siedział z Pansy Parkinson,
Ginny z Blaisem (co wcale się nie podobało Potterowi), Ben z Astorią
Greengrass*, natomiast do przydziału została jeszcze Hermiona z Parvati
oraz Mats z Draco.
-No tak, jeszcze tylko dwie pary. A więc panna Granger niech usiądzie z…
-Proszę Bell, niech to będzie Bell, błagam tylko nie ten zadumany w sobie blondyn- myślała Miona.
-Panem Malfoy’em- dopowiedział w końcu.
-Cholera!- zaklęła głośno.
Wszystkie pary oczu zwróciły się w jej stronę, na co lekko się zaczerwieniła.
-…To była bardzo… niebezpieczna choroba… na którą zmarło… nie tylko
wielu mugoli, ale również… czarodziei…, więc chciałam się… eee… zapytać,
jak się nazywał czarodziej, który wymyślił antidotum na tą chorobę?-
wyjąkała.
-Sprytne, bardzo sprytne. A teraz zajmijcie już miejsca- rzekł, wesoło się uśmiechając do Gryfonki.
Ta z miną, jakby dostała w twarz usiadła obok tlenionego, który się do niej szczerzył,
-I z czego się cieszysz?- warknęła.
-Z tego, że będziemy razem siedzieć na lekcjach- powiedział, nie ściągając tego uśmiechu z twarzy.
-TYLKO na eliksirach- poprawiła go, nie patrząc na niego.
-McGonagall razem z Flitwickiem doszli do wniosku, że mamy razem
siedzieć na każdej lekcji, żeby czekaj, teraz cytuję ,,Żeby w końcu
nasze domy mogły się zintegrować, bo relacje Gryffiondor- Slytherin są
karygodne”. Nie cieszysz się przyjaciółko?- posłał jej czarujący
uśmiech.
-Nie jestem twoją przyjaciółką!- powiedziała, nadal na niego nie patrząc.
-Na RAZIE skarbie, na razie- skomentował to z błyskiem w oku.
Dopiero po tych słowach raczyła na niego spojrzeć. Wtedy czekoladowe
tęczówki wymieszały się ze stalowymi. Żadne z nich nie chciało przerywać
tego doznania. Dopiero, gdy zadzwonił dzwonek, który wyrwał ich z tego
transu, oboje oderwali od siebie spojrzenia. Po krótkiej chwili w klasie
zostali tylko trzej Ślizgoni.
-Ja tam jestem zadowolony z tego, z kim siedzę, a wy?- wyszczerzył zęby Diabeł.
-Zabini od kiedy lubisz rude?- odezwał się za ich plecami ten sam wesoły głos.
-Odkąd Draco polubił szlamy- powiedział bardziej do siebie, niż do nauczyciela.
-A właśnie, Draco mogę prosić cię na słówko?- zwrócił się do Malfoy’a.
Ten tylko lekko pokiwał głową i odwrócił się, aby przejść go gabinetu nauczyciela.
-No to my eee… poczekamy przed klasą, Smoku.- powiedział Mats.
-Ta. To na razie Dracze- dodał Blaise z miną mówiącą ,,sorry stary”.
Gdy znaleźli się sam na sam (bez skojarzeń xd- dop. Aut.), po krótkiej chwili odezwał się Malfoy:
-Mogę panu w czymś pomóc, panie profesorze?- ostatnie wyrazy wypowiedział z nutką ironii.
-Draco, może i jestem teraz twoim nauczycielem, ale to nie zmienia faktu, że jesteśmy rodziną.
*- zamieniłam wiekiem Astorię z Dafne ponieważ bd mi potrzeba w opowiadaniu
~**~
Ostatnie zdanie nauczyciela bardzo mnie zaciekawiło... Lecę czytać dalej ;D
OdpowiedzUsuńja te...
UsuńUuuu zaciekawiło mnie ostatnie zdanie nauczyciela... :)Troche nie rozumiem tego zdania: ,,Harry natomiast zdrowo nadepnął mu Zabiniego, " co do Zabiniego... uh, mimo wszystko uwielbiam go, zupełnie tak jak Blinny <3 A i Hermiona świetnie wywinęła się z tego przeklinania na lekcji! Na serio, super pomysł ^^
OdpowiedzUsuńA i w tym liściku PS powinno być po podpisie Malfoya a nie przed.
Pozdrawiam magicznie
~hope~
Hej, no i znowu lubię ślizgonów :C Draco, Blaisa i Matsa...
OdpowiedzUsuńSą ze sobą tak zgrani, że w pewnym momencie pomyślałam o bliźniakach Weasley. Nauczyciel z rodziny Malfoya? Ciekawa jestem o co może chodzić. No i zna Blaisa. Rozdziały są coraz dłuższe więc można się wczuć :))
Gdy wiwm ze Draco planuje jakiś podstep wobec Hermiony lepiej mi sie to czyta.
OdpowiedzUsuńCiekawie, choć zwyczajnie. Lecę zobaczyć co dalej.
OdpowiedzUsuńŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńNo, no, jaki romantyczny Draco.. :-)
OdpowiedzUsuńCzytam dalej.
Domi.
A ja wiedziałam ! A co wiedziałam ? Że Ginny będzie siedzieć z Zabinim a Miona z Draco ! ;33 http://fremionegdynienawisczmieniasiewmilosc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńWiedziałam że usadzisz ich właśnie tak ;)
OdpowiedzUsuńI rozwala mnie Draco w tym opowiadaniu :D
I po raz kolejny powtórzę :
NIE LUBIĘ BENA !!
To by było na tyle
Pozdrawiam
Oliwia~
Merlinie, Miona przejrzyj na oczy i nie bądź taka naiwna. Błagam, mam nadzieje, że to się skończy tak szybko jak się zaczęło.
OdpowiedzUsuńWybrnięcie Herm - powalające!
Bena obdarzam morderczym spojrzeniem.
Ja, również przewidziałam takie ustawienie. Choć miłym zaskoczeniem było, że na każdych lekcjach będą tak siedzieć.
CO?!
Draco ma nowego krewnego, który na dodatek się szczerzy?! Malfoy, który suszy ząbki i jest miły - to Malfoy stracony, xD
Ciekawość mnie zżera, więc idę czytać dalej.