-Teoretycznie tak, ale to nie zmienia faktu, że cię z niej wydziedziczyli- prychnął Draco.
-Tylko dlatego, że nie chciałem poślubić twojej matki, bo jej nie
kochałem. Ale z tego co widzę to wyszło to wszystkim na dobre- zaśmiał
się krótko pod nosem.
-I tak bez powodu przyjąłeś nazwisko swojej żony na czas nauczania w Hogwarcie?- spytał ironicznie.
-Ona jest twoją ciotką, Draco. Uważałem, że tak będzie lepiej, skoro jak
sam mówisz nie każdy musi wiedzieć o zbędnych Malfoy’ach.
-Taa. Może i tak, ale to szlama. Czyli dla mnie nikt. Jeszcze coś, czy
mogę już iść wujku?- ostatni wyraz wypowiedział ironicznie.
-Nawet nie wiesz jak to co powiedziałeś sprawiło, że jesteś podobny do
ojca- westchnął nauczyciel.- A o ile się nie mylę to zbytnio ci nie
przeszkadza perspektywa siedzenia na każdej lekcji z mugolaczką. Wręcz
przeciwnie, bardzo się ucieszyłeś. Więc o co ci chodzi?
-Mam ku temu swoje sposoby- uśmiechnął się typowo Ślizgońsko.
-Żebyś potem, tylko nie żałował.
-Mówisz zupełnie jak Mats- mruknął od niechcenia.
-Zawsze lubiłem tego chłopaka- zaśmiał się cicho Mistrz Eliksirów.- No,
ale nie ściągnąłem cię po to, aby prawić ci kazania, tylko chciałem się
dowiedzieć czegoś o moim bracie. Co z Lucjuszem?
-Na razie czeka na proces, razem z ciotką Bellą*. Słyszałem od matki, że
ma się odbyć po świętach, chyba w lutym- mówiąc to stalowooki wzruszył
ramionami.
-Ach, więc Bellatriks u was przesiaduje?- skrzywił się lekko to mówiąc.
-Tak. Ja ją lubię. Uważam, że ma świetne… poczucie humoru- skłamał
doskonale, wywołując przy tym grymas na twarzy swojego wujka.- Jak już
wiesz wszystko to mogę już iść? Śpieszę się na zajęcia.
-Tak, oczywiście. W takim razie do zobaczenia jutro- mruknął pod nosem profesor Crake.
Draco bez żadnego słowa, czy spojrzenia na nauczyciela wyszedł na korytarz, w którym czekali na niego Blaise i Mats.
-I co chciał od ciebie wujaszek?- spytał ten pierwszy, poklepując przy tym po przyjacielsku blondyna.
-Nic ciekawego-powiedział i ruszyli w stronę klasy.- Najpierw pretensje,
wykład o tym, jak mam się wyrażać o mugolakach, a na koniec wywiad
rodzinny- wzruszył ramionami.
-Jedyny normalny Malfoy w całej rodzinie- mruknął do siebie Bell, tak cicho, że nikt poza nim nie mógł go usłyszeć,
***
Herm jak najszybciej wyszła z klasy od eliksirów. ,,Co ty wariatko
wyprawiasz?! Jak mogłaś TAK patrzeć na Draco?! Jaki Draco?! To MALFOY!”,
myślała gorączkowo, zmierzając pod salę od transmutacji. ,,I co miało
znaczyć to, że JESZCZE się nie przyjaźnimy? Fakt, pogodziliśmy się, ale
bez przesady! A z resztą, ja nie mam zamiaru tak łatwo się podejść! No
chyba, że chodzi o tą różę… Och, skąd on to wiedział!? Muszę przestać
gadać sama do siebie w myślach…”, myśląc to, nie zauważyła jak pewien
Gryfon podchodzi do niej od tyłu i ją mocno obejmuje w talii.
-Unikasz mnie Miona?- wyszeptał jej do ucha.
-Nie Ben, przepraszam. Unikam na razie pewnej tlenionej fretki, ale mi
to nie wychodzi- mruknęła pod nosem to drugie zdanie.- A właśnie,
zapomniałam. Skąd znasz Malfoy’a?- dodała po chwili, przypominając sobie
słowa blondyna.
-Skąd ci przyszedł taki pomysł do głowy, że go znam, skarbie?- spytał, spinając się lekko, czego dziewczyna nie zauważyła.
-Powiedział mi, że się znacie. Czekaj jak to było… A tak: ,,Udzielałem
mu kiedyś kilku porad, ale uczeń przerósł mistrza…” O co mu chodziło?-
spytała, odwracając się do niego przodem.
-Ach, o to chodzi… No tak, kiedyś poszedłem do niego po radę- wymyślił w końcu.
-Czyli jednak go znasz?- spytała z dziwnym błyskiem w oku.
Na szczęście szatyna, w porę zjawiła się reszta klasy, a zaraz potem
profesor McGonagall wpuściła ich do klasy. Nauczycielka na widok sposobu
rozsadzenia uśmiechnęła się lekko, a jej uwagę szczególnie przykuł
widok siedzących razem pewnego blondyna i pewnej Gryfonki.
-Cześć Granger- mruknął do niej.
-Widzieliśmy się parę minut temu, nie widzę powodu, żebyś znowu udawał
miłego- powiedziała szeptem w jego stronę, nie patrząc na niego.
-A ktoś powiedział, że udaję?- zapytał unosząc lekko brwi.- No właśnie, Granger- dodał, gdyż dziewczyna milczała.
-Ja to po prostu wiem- powiedziała cicho.
-Ty to WIESZ- powiedział z ironią.- No tak, przecież rozmawiam z Wiem- To- Wszystko- Granger- dodał.
Po tych słowach spojrzała na niego morderczym wzrokiem, lecz po chwili
się wrednie uśmiechnęła. Można rzec, że iście Ślizgońsko. Chwilę potem
Draco zgiął się w pół w stronę ławki, sycząc z bólu.
-Kobieto, co ty za buty nosisz?!- wysyczał.
Hermiona się lekko roześmiała. Na twarzy tlenionego pojawił się lekki uśmiech, który nie zniknął aż do końca lekcji.
W końcu nadszedł czas na lunch. Dziewczyny (Hermiona i Ginny) pozbyły się chłopaków i szły same.
-Powiesz mi w końcu Herm, o co chodzi z tą kąpielą?- zagadnęła ją Ruda.
-Nie tutaj Gin- powiedziała szybko, bo w ich stronę zmierzał pewien Ślizgon.
-A ten tu czego chce?- spytała półgębkiem Weasley.
-Nie wiem, ale coś mi mówi, że zaraz się dowiemy- odpowiedziała w ten sam sposób druga Gryfonka.
-Hej Hermiono, hej Ginny- uśmiechnął się do nich Bell, przystając przy
tym obok nich- Idziecie teraz do Wielkiej Sali?- te mu tylko lekko
skinęły głowami na znak potwierdzenia.- To pójdę z wami, jeśli nie macie
nic przeciwko.
Dziewczyny uśmiechnęły się na znak zgody po czym ruszyli na posiłek.
,,To dziwne. Jest Ślizgonem, a w dodatku przyjacielem Malfoy’a, a jest
miły. I to nie tak sztucznie”, pomyślały obie w tym samym czasie, na co
jeszcze szerzej się uśmiechnęły.
-Blaise’a nie ma z tobą?- spytała z nadzieją w głosie Ginny.
-Będzie czekał na ciebie przed drzwiami- posłał jej czarujący uśmiech.
-Jak to na mnie?!
-Wysłał mnie po ciebie, bo szedłem po Hermione- odpowiedział spokojnie,
posyłając rozbawione spojrzenie Rudej, która puściła się biegiem do WS z
nadzieją, że nie dotarł tam pewien ciemnoskóry Ślizgon.
-Po co mnie szukałeś?- spytała nie kryjąc zdziwienia.
-Chciałem pogadać. Jak zauważyłaś Draco i Blaise postanowili spędzać z wami sporo czasu- zaczął.
-Nie da się nie zauważyć- powiedziała bardziej do siebie, ale chłopak i tka się zaśmiał.
-Wracając do tamtego. Chciałem ci powiedzieć, że nie wszyscy Ślizgoni sa tacy okropni- zaczął spokojnie.
-Tak zdołałam się już o tym przekonać korciki jej ust lekko zadrgały.
-No to może byś spróbowała dać szansę waszej przyjaźni?- zapytał,
ostrożnie dobierając słowa, ponieważ każdy wiedział, że ta Gryfonka ma
temperament.
-Czemu martwisz się o nich, a nie o to czy tobie dam tą szansę?- przystanęła i spojrzała na niego z zaciekawieniem.
-Bo te gamonie beze mnie by zginęły- wyszczerzył zęby.- A poza tym wiem,
że do mnie nie chowasz żadnej urazy, więc jestem pewien, że prędzej czy
później się zaprzyjaźnimy- oświadczył bardzo poważnie, na co dziewczyna
znowu się zaśmiała.
-Nie jednak przypominasz stuprocentowego Ślizgona. Ale zgoda, dam szansę
tym gnomom się ze mną zaprzyjaźnić- dodała ponownie ruszając z miejsca.
-A ja?- spytał Mats, dotrzymując jej kroku.
-Sam powiedziałeś, że wcześniej od nich dostałeś ten przywilej-
wyszczerzyła zęby i puściła się biegiem po schodach, śmiejąc się przy
tym perliście.
-Oj Smoku, będziesz miał z nią przechlapane przez te dwa miesiące-
powiedział do siebie i zaczął biec za dziewczyną, zwracając na siebie
uwagę wszystkich uczniów przebywających na korytarzu.
* Bellatriks w moim opowiadaniu przeżyła, bo jest mi potrzebna w późniejszych rozdziałach :3
~**~
Nie wiem dlaczego, ale jak próbuję napisać komentarz pod rozdziałem 12 to przechodzi on tutaj. Dziwneee.. :P
OdpowiedzUsuńHej, dziś zaczęłam czytać Twojego bloga i baaaaaaaaaaaadzo mi się on spodobał. Czekam na następny rozdział. Kiedy Będzie ?
<3
OdpowiedzUsuńJestem teraz na lekcji, wiec moj komentarz jest krotki i bez znakow. Rozdzial ok, uwielbiam bella a ben mnie zaczyna irytowac! Jak dla mnie troche za krotki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam magicznie
~hope~
Fajnie, że Mats chce się zaprzyjaźnić z Mioną. Blaise i Draco myślę, że mimo wszystko szybko nie zmądrzeją i będą bawić się uczuciami gryfonek xD Troszkę krótki. Było jedno powtórzenie. Wiem, jestem strasznie dokładna, ale jak pisze komentarz to chce wyrazić wszystkie swoje poglądy i przede wszystkim pomóc :)) Choć tobie chyba nie trzeba, bo masz świetnego bloga, masę wyświetleń.
OdpowiedzUsuńLecę czytać dalej, ciekawe jak tam dalej potoczy się to opowiadanie,
Zaczynam lubić Mats'a, wydaje się ciekawą postacią-.- Nie wiem też dlaczego ale przypomina mi Remusa, którego szczerze ubóstwiam¦]
OdpowiedzUsuńFajny pomysł. Mam nadzieje ze dalej nie bedzie slodko
OdpowiedzUsuńJakoś tak dziwnie teraz, ale to może przez to, że chcę mi się spać. Dobranoc! Resztę przeczytam w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńSuper, super i jeszcze raz super rozdział.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, przeczytałam całośc i talent to ty masz ;) Kiedy dodajesz kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie http://fremione-marzenia.blogspot.com/
fantastyczny <3
OdpowiedzUsuńCóż… BARDZO, ale to BARDZO mi się podoba twój blog ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne rozdziały ;)
P.S. U mnie pierwszy rozdział ;)
Julia Malfoy z http://tajemnica-milosci-dramione.blogspot.com/
A więc zakład, jak i znajomość naszych głównych bohaterów ma czas na dwa miesiące...
OdpowiedzUsuńCoś mi się nie podoba, że Miona tak szybko się zgodziła, aby dać im szanse na przyjaźń. Nie mówiąc o gadce Bena, tak naciągana, że beznadziejnej się nie dało wymyślić nic na o ostatnią chwilę. Jego wypowiedź była bardzo podejrzana. Jednak Herm się nie skapnęła - WHY? Mam nadzieje, że przestanie być ślepa.
Coś mi się wydaje, że dwaj ślizgoni szybko przekonają się do gryfonek i zaangażują się na poważnie.
Pozdrawiam,
Darknessi