Hej!
Koocham Was, za te wszystkie komentarze <3 Miło mi jest, z tego powodu, że ktoś docenia moją ,,pracę?" ;3
Widzę, że cieszycie się, iż Benowi dostało się za swoje ^.^ No to teraz możemy zacząć rozwijać akcję Dramione i inne paringi :3
Czy ktoś nie chciałby zająć się zrobieniem jakiegoś szablona, czy coś? :3
Rozdział na osłodę roku szkolnego ;__;
Nie jestem pewna, czy rozdział jest w miarę długi, ale trudno ;D
Rozdział na osłodę roku szkolnego ;__;
Nie jestem pewna, czy rozdział jest w miarę długi, ale trudno ;D
No a teraz z innej beczki ;x
Z racji tego, że zbliża się rok szkolny, co się wiąże z nauką ( ;__; ), rozdziały będę dodawała w piątek wieczór :> Gdyby coś się miało zmienić, będę informowała :>
PS Moja beta wciąż nieaktywna, więc nie bijcie za błędy :>
Zapraszam do czytania i komentowania ♥
***
Nie biegła. Nie chciała dawać mu jakiejkolwiek satysfakcji. Szła spokojnie, ale łez smutku i goryczy nie udało jej się powstrzymać. Zanim wyszła z korytarza, usłyszała jeszcze jego chamskie słowa, po czym o ściany odbił się dźwięk, który mógł świadczyć o tym, że coś zostało złamane. Pomimo wszystkiego, uśmiechnęła się do siebie. Malfoy wcale nie musiał go uszkodzić, ale zrobił to. Hermiona po paru minutach weszła do swojego dormitorium. Położyła się na łóżku i myślała. Zabolało ją to i to nawet bardzo. Ale teraz sama sobie pluła w brodę, że niczego się nie domyśliła. Przymknęła oko na tą sprawę z korytarzem, ale mogła wszystko skończyć zaraz po lekcji z OPCM. Jego patronus się nie zmienił w nic podobnego do wydry, ani jej do geparda. Oprócz tego wszyscy dookoła wiedzieli co się dzieje, a ona niczego nie zauważyła. Jaka ona była głupia! Nie, ona była zauroczona w nim. Znowu źle wybrała. Czy jej nie może zacząć się w końcu układać? Pierwszy był Ron, który zdradził ją z wilą, potem Ben, który- jak podejrzewała- zdradzał ją z połową szkoły, czy ona nie może znaleźć sobie kogoś, kto by ją szanował? Być może to ona nie jest na tyle atrakcyjna... Nie! Hermiono, nie myśl tak! To już ich sprawa, że nie umieją docenić tego co mają! A ty się tym nie przejmuj! Jednak podeszła do lustra i przyjrzała się sobie. Duże, czekoladowe oczy, które w tej chwili były zaczerwienione od łez, oglądały świat z wesołymi iskierkami, nos lekko zadarty z kilkoma piegami, lekko różowe, pełne usta, proste zęby, no i włosy. Teraz już nie miała gniazda na głowie, tylko gładkie loki, które spływały kaskadami na ramiona. Potem nieco niżej był dosyć duży biust, który idealnie pasował do jej zgrabnej sylwetki. Na końcu były długie nogi. Musiała sama przed sobą przyznać, że w tym roku wygląda znacznie lepiej, niż wcześniej. Z głośnym westchnieniem opadła na łóżko i spojrzała na zegarek. Było grubo po trzeciej w nocy. Stwierdziła, że nie pójdzie na jutrzejsze lekcje. Trudno, świat to jakoś przeboleje. Po czym zmęczona zasnęła.
***
Był wściekły. Miał ją najpierw zaciągnąć do łóżka, zniszczyć najpierw ją, później jej przyjaciół, dopiero potem skończyć rozdział pod tytułem ,,Szlama". Ale nie! Jak on mógł być tak nieostrożny, że zabawiał się z Astorią w klasie, wiedząc, że Granger jest Prefekt Naczelną i patroluje korytarze? A jakby było mało, Malfoy złamał mu nos. Potter, Malfoy, co oni mają do tej szlamy? Przecież nie warto się takimi przejmować. Ten świat schodzi na psy. W Durmstrangu przynajmniej nie tolerowało się takich imitacji czarodziejów. Przynajmniej teraz wie, że tego przeklętego Ślizgona dotknęła ta sprawa z Victorią. Na to wspomnienie Ben uśmiechnął się wrednie i poszedł w stronę Skrzydła Szpitalnego.
***
Następnego dnia, jakimś cudem- czytaj, Astoria Greengrass nie umie się powstrzymać przed plotkami- cały Hogwart wiedział co się zdarzyło zeszłej nocy. Reakcje były różne. Niektórzy mieli mieszane uczucia co do pana McPersowa, inni śmiali się z głupoty Hermiony, a jeszcze inni, gdyby mogli, sprawiliby, że ten Gryfon już nigdy tak nie postąpi z jakąkolwiek kobietą, głównie uważali tak Gryfoni.
Nikogo nie zdziwił fakt, że dziewczyna nie zjawiła się na zajęciach, lecz każdy wymyślał swoją ciekawą teorię, a prawda była taka, że ona spała.
Lekcje bez panny Wiem-To-Wszystko mijały bardzo spokojnie, prawie bez żadnych punktów dodatnich dla Domu Lwa, co było kwitowane głośnym zgrzytaniem zębów. Gdy nadeszła pora lunchu, przy stole Slytherinu toczyła się mała dyskusja.
- Czyli Hermiona już się dowiedziała- westchnął Mats. Było mu szkoda tej dziewczyny. Gdyby jej powiedzieli, to z pewnością by tak nie cierpiała. Musiał przyznać, że ją polubił i było o czym z nią rozmawiać.
- I bardzo dobrze. Pora zacząć zakład- powiedział Smok, wpatrując się w swój talerz.
-Astoria wspominała o Victorii...- Zaczął Blaise, ale widząc zaciśnięte ze złości szczęki przyjaciela, dodał.- Ale tylko Ślizgonom. Nie sądzisz, że lepiej zamknąć tą sprawę?
Chłopak zamyślił się na chwilę, po czym zwrócił się do nich, takim głosem, że przeszły ich ciarki po plecach.
-Vi jest moją kuzynką, którą ten szmaciarz skrzywdził. Jedynym sposobem na zamknięcie tej sprawy jest zabicie tego śmiecia. Jestem za młody, żeby iść do Azkabanu. Jednak, jeśli on spróbuje jej coś znowu zrobić, przysięgam, że nie będę się wahał- po skończeniu tego zdania, wrócił do jedzenia.
Bell i Zabini wymienili porozumiewawcze spojrzenia i wiedzieli, że lepiej nie kontynuować tego tematu. W głowie tego pierwszego, zaświeciła żaróweczka, która zgasi się dopiero wtedy, gdy zaspokoi swoją ciekawość.
-Opowiedzcie mi dokładnie o co chodzi z tym zakładem. Bez żadnego wymijania kilku faktów.
-Nie będzie cie to ciekawiło- odezwał się blondyn.
-Wplątaliście mnie w to, więc mam prawo wiedzieć. Macie mi to wyjaśnić- warknął w ich stronę. Czasami zastanawiał się, czemu tak właściwie wciąż są przyjaciółmi. Ale potem przypominały mu się te chwile, w których byli świetną paczką. Jednak ten zakład był poniżej godnością Dracona i Diabła.
-Jak chcesz- westchnął szarooki chłopak i zaczął opowiadać.
~wspomnienie~
Całą trójką umówili się do jednej z kawiarni, by odetchnąć po wojnie. Koniec z byciem Śmierciożercą, koniec z zabijaniem i torturowaniem niewinnych ludzi, koniec z TYM światem. Teraz zaczynają na nowo. Postanowili, więc porozmawiać, jak za dawnych czasów. Niby kawiarnia, ale umówili się na Ognistą.
Draco Malfoy siedział już przy stoliku, który znajdował się na końcu lokalu. Chwilę później wszedł Zabini. Był sam.
-A gdzie Mats?- Arystokrata uniósł lekko brew do góry.
-Wysłał patronusa, że go nie będzie- westchnął czarnoskóry chłopak.- Sam wiesz, że po wojnie jego matka zachorowała. On też musi się nią zajmować. Magomedycy nie dają jej wielu szans- powiedział cicho.
Gdy młody Malfoy chciał coś powiedzieć zauważył jak ktoś z rudą czupryną wchodzi do pomieszczenia.
-Łasic- warknął Zabini. Nie znosił go, za to że był taki niesprawiedliwy dla swojej siostry. Traktował ją jak psa, który jest na każde jego zawołanie, ma słuchać jego rozkazów, nikogo więcej. Ale ona mu się nie dawała i właśnie za to cenił sobie tą Wiewiórkę. Spojrzał na niego z pogardą, ale jego wzrok przykuł ktoś inny.
-Może mi się tylko zdaje, ale to chyba nie jest Granger, co?
Malfoy podniósł swój wzrok na rudzielca i uśmiechnął się kpiąco.
-No cóż. Najwidoczniej Granger mu nie wystarcza- prychnął.
Draco nie szukał na razie dziewczyny na dłużej, więc wystarczyła mu zawsze tylko na jedną noc. Potem ją rzucał. Ale nie zdradzał ich za plecami. To było nieuczciwe, nawet jak dla niego. Czasami myślał, że przez przyjaźń z Pansy i posiadanie za kuzynkę Victorię, to mięknie z czasem.
-O, patrz! Gin... Znaczy Weasley'ówna też jest! Będzie się działo!- Zawołał uradowany Blaise, który udawał, że niczego nie powiedział niestosownego.
Miał rację. Działo się trochę.
Ginny twarz była w tym momencie, takiego samego koloru co jej włosy, a oczy niebezpiecznie błyszczały.
-CO TY WYRABIASZ?
-Ginny, co ty tutaj robisz?- Spytał zdezorientowany chłopak, natomiast jego towarzyszka uśmiechała się słodko i bezczelnie patrzyła na jego siostrę.
-Przyszłam tu, bo umówiłam się z Hermioną. Twoją DZIEWCZYNĄ! Pamiętasz jeszcze?- Wysyczała w jego stronę.
-Oczywiście, że pamiętam- bąknął cicho, lekko czerwony.
-Nie wydaje mi się. Masz to skończyć. Tym razem nic nie powiem Mione, ale następnym, możesz być pewien, że osobiście dopilnuję, żeby cię przeklęła.- Powiedziała cicho, a w jej oczach zabłyszczały łzy. Wiedziała, że była w tym momencie okropną przyjaciółką, ale musiała.
-Dzięki Gin, jesteś najlepsza- westchnął z ulgą i chciał przytulić siostrę, ale ona się od niego odsunęła z wyraźną niechęcią wypisaną na twarzy.
-Nie zbliżaj się przez pewien czas do mnie. Przez ciebie muszę okłamywać moją przyjaciółkę.
-Przesadzasz Ginny- powiedział czarodziej, po czym usiadł obok pięknej Francuski i zaczął robić to, poco tu przyszedł.
Dwójka Ślizgonów siedziała przy stoliku i patrzyła na to z szeroko otwartymi oczami i otwartymi ustami.
-Czy ona właśnie...- Zaczął Blaise.
-Tak- przytaknął Draco.
-Ale one...- Znowu próbował coś powiedzieć.
-Wiem.
-Posrane to wszystko- skwitował i zabrał się do picia swojej Whiskey.
Przez pewien czas rozmawiali spokojnie i pili, wspominając wcześniejsze lata. Jednak dalsze rozmowy przerwało wtargnięcie pewnej brązowookiej Gryfonki.
-Powtórka z rozrywki- parsknął Zabini.
Widzieli, że coś mówi, ale nie przysłuchiwali się temu. Smok spojrzał na jej twarz. Spływały po niej słone krople, które płynęły gęstymi strumieniami. Zacisnął mocniej pięści i dalej przyglądał się tej scenie.
-Uuu- zasyczeli obaj, gdy dziewczyna go spoliczkowała.
Potem znowu doszło do wymiany słownej, którą mniej więcej słyszeli.
-JA ROBIĘ PRZEDSTAWIENIE?! TO TY SIĘ OBŚCISKUJESZ Z JAKĄŚ FRANCUZKĄ DZIWKĄ, KIEDY BYŁEŚ ZE MNĄ W ZWIĄZKU! MYŚLAŁEŚ, ŻE SIĘ NIE DOWIEM?! RONALDZIE WEASLEY JESTEŚ NAJWIĘKSZYM DUPKIEM JAKIEGO MIAŁAM KIEDYKOLWIEK NIESZCZĘŚCIE SPOTKAĆ!
Weasley dostał drugi policzek, a obie dziewczyny wyszły z lokalu.
-No to chyba się zdenerwowała- powiedział Malfoy z dziwnym uśmiechem na twarzy.
-To czemu nie pobiegniesz za nią?- Parsknął Zabini.
-Żartujesz? Diable, może i Granger jest ładna, ale to wciąż szlama- powiedział arystokrata z lekkim grymasem na twarzy.
-Ponoć każda dziewczyna na ciebie poleci- powiedział obojętnym tonem.
-Bo tak jest- przytaknął chłopak.
-To czemu nie spróbujesz uwieźć naszej Gryfonki? Na złamane serce dobrze działa nowa miłość- parsknęli obaj.
-Mam to uznać za wyzwanie?- Uniósł jedną brew do góry.
-Nie za wyzwanie, a za zakład. Jeśli uwiedziesz Granger do... załóżmy listopada, a wcześniej zrobisz coś, za co cię znienawidzi jeszcze bardziej, to dostaniesz ode mnie kilka butelek Ognistej. Co ty na to?- Blaise wyciągnął rękę w jego stronę i czekał na reakcję.
W końcu co mu szkodzi? To tylko szlama Granger. Ładna, ale wciąż szlama. Przy okazji się pobawi trochę.
- Czemu nie? Bez żadnych warunków?
-Nie używasz amortencji, ani żadnych zaklęć. Zdajesz się na swój... urok osobisty?
-Obrażasz mnie, myśląc, że posunąłbym się do tego- powiedział Draco, kręcąc głową w dezaprobacie.- W porządku. A co jeśli ty przegrasz?- Zwrócił się do przyjaciela.
-Wymyślisz coś- wyszczerzył zęby do niego.- To, co? Wchodzisz w to?
Smok tylko uścisnął mu dłoń, a następnie zamówili jeszcze kilka szklanek trunku. To będzie bardzo interesujący rok szkolny.
~koniec wspomnienia~
Gdy skończyli to opowiadać, blondyn zaczął zapoznawać szatyna z sytuacją, która miała miejsce na ulicy Pokątnej. Zabini już słyszał tą historię, więc przypatrywał się swojemu przyjacielowi, który robił się coraz bardziej czerwony i blady, na przemian.
-... No i skończyło się tak, że Ministerstwo z racji tego, że użyłem różdżki ojca, który i tak jest już skazany na straty, nie wyciągnęło żadnych konsekwencji- wzruszył ramionami.
-Czy.ty.właśnie.powiedziałeś.że.rzuciłeś.na.Herm.Cruciatusa.przez.jakiś.durny.zakład?!- warknął Mats przez zaciśnięte zęby.
-Nie dramatyzuj, stary... Dokąd ty idziesz?- Obaj zwrócili wzrok na swojego przyjaciela, który z żądzą mordu wbił w nich wzrok.
-Idę, bo jak widzę, moi przyjaciele zamienili się na jakąś tępą wersję!- Syknął i wyszedł z Wielkiej Sali.
Diabeł i Smok westchnęli cicho i gdy mieli się już zastanowić nad słowami przyjaciela, poczuli palące spojrzenia. Podnieśli wzrok, by zobaczyć przed sobą dwie Ślizgonki, które były... wściekłe, jednym słowem.
-No co?- Spytał Zabini.
-Jesteście... ugh! Aż brak mi słów!- Warknęła Pansy i poszła za śladami swojego przyjaciela.
-Jeśli ty, Dafne masz zamiar robić nam kazanie, to możesz już sobie iść- powiedział niezbyt uprzejmie Draco.
Blondynka fuknęła ze złością, mamrotała coś pod nosem, co brzmiało niepokojąco podobnie do ,,pieprzone sukinsyny" i poszła na lekcje.
-No, dziewczyna ma bogate słownictwo- uśmiechnął się krzywo Zab.
***
Lekcje minęły, podobnie tak jak obiad, a Ginny nie widziała ani razu swojej przyjaciółki. Miała cholerne wyrzuty sumienia, ale nie mogła nic zrobić. Obiecała... Och, zachowała się znowu jak zołza! Hermiona to była jej najlepsza przyiółka, prawie siostra, a ona ją oszukiwała. Gdyby jej powiedziała o zdradach Bena, ta nie siedziałaby u siebie w dormitorium pół dnia i nie wypłakiwałaby swoich oczu. Zrezygnowana i oczekująca na lincz z jej strony udała się do komnat Prefekt Naczelnej. Po pewnym czasie dotarła na miejsce, powiedziała hasło i weszła do środka.
-Hej Mionka- zajrzała do środka i zobaczyła swoją przyjaciółkę.
Wyglądała lepiej niż się spodziewała. Oczy miała czerwone od płaczu, policzki z widocznymi śladami po łzach, ale oprócz tego było w miarę dobrze. Siedziała na łóżku z nogami podkurczonymi pod brodę, a na nich oparła głowę.
-Cześć Ginny- powiedziała i uśmiechnęła się smutno.
Herm zawsze wiedziała, że może liczyć na swoją przyjaciółkę. No, z wyjątkiem tej sytuacji, która miała miejsce w wakacje.
-Słyszałam co się stało. W sumie to cała szkoła słyszała- dodała to drugie zdanie trochę ciszej, ale starsza dziewczyna i tak je słyszała, bo w odpowiedzi jęknęła głośno.
Ruda poczuła jeszcze większe wyrzuty sumienia, zagryzła górną wargę i przytuliła ją do siebie.
-Rozumiem, że w końcu się z nim rozstałaś?- Poczuła lekkie skinienie głową, po czym westchnęła.
-Byłam głupia, że nikogo nie słuchałam. Każdy mi sugerował, żebym go zostawiła, bo on nie jest dla mnie. Mats powiedział, żebym to dobrze przemyślała, a ja go nie posłuchałam i teraz mam- Weasley'ówna poczuła coś mokrego na ramieniu i nie wytrzymała.
Dziewczyna wstała i spojrzała na swoją przyjaciółkę.
-Miona, ja... Ja wiedziałam o wszystkim.
-Co?- Spytała głupio.
-Wiedziałam o tym, że Ben cię zdradza, ale ci tego nie powiedziałam- powiedziała na jednym wdechu, ale nie spojrzała jej w oczy. Wstydziła się.
-Znowu się na tobie zawiodłam, Ginny- powiedziała smutno Hermiona, która również wstała.
-Nie mów tak... Ja chciałam ci powiedzieć, ale... Nie mogłam- sama się sobie dziwiła, że nie powiedziała, o tym, że Draco maczał w tym palce, ale uznała, że lepiej na razie nic nie wspominać.
-Nie mogłaś, czy nie chciałaś?- Spojrzała wyzywająco jej w oczy. Gin poczuła się, jakby dostała od niej w twarz.
-Nie mogłam. Przyjaźnimy się, więc powinnaś rozumieć moje czyny- tym razem spojrzała na Hermione. Widziała w jej oczach, najzwyklejszy zawód.
-Tak myślałam, dopóki się nie dowiedziałam, że moja przyjaciółka okłamywała mnie i pozwoliła robić z siebie pośmiewisko!
-Wiesz, co? To, że nie masz szczęścia do facetów i najwyraźniej nie są z ciebie zadowoleni,skoro szukają sobie kogoś innego, to już nie moja wina i nie musisz się na mnie wyżywać!- Fuknęła, po czym złapała się za usta. Obie zamarły, patrząc na siebie zdziwionym wzrokiem.- Miona, ja nie chciałam tego powiedzieć- zaczęła.
-Wyjdź- powiedziała cicho Hermiona. Od dawna znała Ginny i wiedziała, że tamta mówi zawsze to, co myśli.
-Herm...
-WYJDŹ! Zawiodłam się na tobie Ginny. Obie wiemy, że właśnie to miałaś na myśli. A teraz wyjdź z mojego dormitorium.
Ruda dziewczyna spojrzała na nią smutnym wzrokiem, po czym opuściła pomieszczenie.
Gryfonka została sama w swoich komnatach i usiadła na łóżku. Po jej policzkach potoczyły się nowe łzy. Ginny znowu ją zawiodła. Przecież przyjaciółki tak się nie zachowują! Gdyby to ona była na jej miejscu, powiedziałaby Rudej o wszystkim od razu! Schowała głowę w poduszki, gdyż musi pomyśleć, lecz nie dane było jej to zrobić, gdyż usłyszała pukanie. Po zaproszeniu gościa do środka, podniosła leniwie głowę i spojrzała na chłopaka.
-Czego chcesz, Malfoy?
***
Ginerva weszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru i od razu na kogoś wpadła. Gdy odzyskała równowagę, spojrzała na ową przyczynę tego wszystkiego i mruknęła z rezygnacją:
-Harry, przepraszam nie zauważyłam cię.
Chłopak jednak nie pozwolił jej przejść, złapał ją za nadgarstki i zaprowadził do jednego z wolnych kątów pomieszczenia.
-Harry, puść mnie. Chcę iść do dormitorium.
-Nie pójdziesz nigdzie, ponieważ musimy porozmawiać.
No nie, jeszcze tego jej brakowało...
-Posłuchaj Harry. Ja wiem, że my... jesteśmy razem, ale ja już nie czuję tego samego i...
-Wiem, Gin. Przepraszam, że tak późno to zrozumiałem- uśmiechnął się do zdziwionej dziewczyny.- Do ciebie i tak bardziej pasuje patronus konia niż łani, która kojarzy mi się tylko ze Snape'm- skrzywił się na to wspomnienie i oberwał w ramie od dziewczyny za to porównanie.
-Ja też przepraszam, że ciągnęliśmy to tak długo. To, co? Będzie między nami tak, jak jest między Hermioną, a Ronem, czy raczej między Neville'm, a Luną?- Uśmiechnęła się do niego lekko. Chociaż jeden plus z tego dzisiejszego dnia.
-Zdecydowanie wole się z tobą przyjaźnić, niż udawać, że wszystko jest w porządku, a za plecami pluć na siebie nawzajem- parsknął i ją przytulił. Tym razem po przyjacielsku.
Rozeszli się do swoich komnat, a dziewczyna pomyślała, że w końcu może zająć się chłopakiem, na którym jej zaczyna zależeć...
~**~
Przepraszam, że tak późno ten rozdział, ale internet mi wyłączyli na dwie godziny ;__;
***
Był wściekły. Miał ją najpierw zaciągnąć do łóżka, zniszczyć najpierw ją, później jej przyjaciół, dopiero potem skończyć rozdział pod tytułem ,,Szlama". Ale nie! Jak on mógł być tak nieostrożny, że zabawiał się z Astorią w klasie, wiedząc, że Granger jest Prefekt Naczelną i patroluje korytarze? A jakby było mało, Malfoy złamał mu nos. Potter, Malfoy, co oni mają do tej szlamy? Przecież nie warto się takimi przejmować. Ten świat schodzi na psy. W Durmstrangu przynajmniej nie tolerowało się takich imitacji czarodziejów. Przynajmniej teraz wie, że tego przeklętego Ślizgona dotknęła ta sprawa z Victorią. Na to wspomnienie Ben uśmiechnął się wrednie i poszedł w stronę Skrzydła Szpitalnego.
***
Następnego dnia, jakimś cudem- czytaj, Astoria Greengrass nie umie się powstrzymać przed plotkami- cały Hogwart wiedział co się zdarzyło zeszłej nocy. Reakcje były różne. Niektórzy mieli mieszane uczucia co do pana McPersowa, inni śmiali się z głupoty Hermiony, a jeszcze inni, gdyby mogli, sprawiliby, że ten Gryfon już nigdy tak nie postąpi z jakąkolwiek kobietą, głównie uważali tak Gryfoni.
Nikogo nie zdziwił fakt, że dziewczyna nie zjawiła się na zajęciach, lecz każdy wymyślał swoją ciekawą teorię, a prawda była taka, że ona spała.
Lekcje bez panny Wiem-To-Wszystko mijały bardzo spokojnie, prawie bez żadnych punktów dodatnich dla Domu Lwa, co było kwitowane głośnym zgrzytaniem zębów. Gdy nadeszła pora lunchu, przy stole Slytherinu toczyła się mała dyskusja.
- Czyli Hermiona już się dowiedziała- westchnął Mats. Było mu szkoda tej dziewczyny. Gdyby jej powiedzieli, to z pewnością by tak nie cierpiała. Musiał przyznać, że ją polubił i było o czym z nią rozmawiać.
- I bardzo dobrze. Pora zacząć zakład- powiedział Smok, wpatrując się w swój talerz.
-Astoria wspominała o Victorii...- Zaczął Blaise, ale widząc zaciśnięte ze złości szczęki przyjaciela, dodał.- Ale tylko Ślizgonom. Nie sądzisz, że lepiej zamknąć tą sprawę?
Chłopak zamyślił się na chwilę, po czym zwrócił się do nich, takim głosem, że przeszły ich ciarki po plecach.
-Vi jest moją kuzynką, którą ten szmaciarz skrzywdził. Jedynym sposobem na zamknięcie tej sprawy jest zabicie tego śmiecia. Jestem za młody, żeby iść do Azkabanu. Jednak, jeśli on spróbuje jej coś znowu zrobić, przysięgam, że nie będę się wahał- po skończeniu tego zdania, wrócił do jedzenia.
Bell i Zabini wymienili porozumiewawcze spojrzenia i wiedzieli, że lepiej nie kontynuować tego tematu. W głowie tego pierwszego, zaświeciła żaróweczka, która zgasi się dopiero wtedy, gdy zaspokoi swoją ciekawość.
-Opowiedzcie mi dokładnie o co chodzi z tym zakładem. Bez żadnego wymijania kilku faktów.
-Nie będzie cie to ciekawiło- odezwał się blondyn.
-Wplątaliście mnie w to, więc mam prawo wiedzieć. Macie mi to wyjaśnić- warknął w ich stronę. Czasami zastanawiał się, czemu tak właściwie wciąż są przyjaciółmi. Ale potem przypominały mu się te chwile, w których byli świetną paczką. Jednak ten zakład był poniżej godnością Dracona i Diabła.
-Jak chcesz- westchnął szarooki chłopak i zaczął opowiadać.
~wspomnienie~
Całą trójką umówili się do jednej z kawiarni, by odetchnąć po wojnie. Koniec z byciem Śmierciożercą, koniec z zabijaniem i torturowaniem niewinnych ludzi, koniec z TYM światem. Teraz zaczynają na nowo. Postanowili, więc porozmawiać, jak za dawnych czasów. Niby kawiarnia, ale umówili się na Ognistą.
Draco Malfoy siedział już przy stoliku, który znajdował się na końcu lokalu. Chwilę później wszedł Zabini. Był sam.
-A gdzie Mats?- Arystokrata uniósł lekko brew do góry.
-Wysłał patronusa, że go nie będzie- westchnął czarnoskóry chłopak.- Sam wiesz, że po wojnie jego matka zachorowała. On też musi się nią zajmować. Magomedycy nie dają jej wielu szans- powiedział cicho.
Gdy młody Malfoy chciał coś powiedzieć zauważył jak ktoś z rudą czupryną wchodzi do pomieszczenia.
-Łasic- warknął Zabini. Nie znosił go, za to że był taki niesprawiedliwy dla swojej siostry. Traktował ją jak psa, który jest na każde jego zawołanie, ma słuchać jego rozkazów, nikogo więcej. Ale ona mu się nie dawała i właśnie za to cenił sobie tą Wiewiórkę. Spojrzał na niego z pogardą, ale jego wzrok przykuł ktoś inny.
-Może mi się tylko zdaje, ale to chyba nie jest Granger, co?
Malfoy podniósł swój wzrok na rudzielca i uśmiechnął się kpiąco.
-No cóż. Najwidoczniej Granger mu nie wystarcza- prychnął.
Draco nie szukał na razie dziewczyny na dłużej, więc wystarczyła mu zawsze tylko na jedną noc. Potem ją rzucał. Ale nie zdradzał ich za plecami. To było nieuczciwe, nawet jak dla niego. Czasami myślał, że przez przyjaźń z Pansy i posiadanie za kuzynkę Victorię, to mięknie z czasem.
-O, patrz! Gin... Znaczy Weasley'ówna też jest! Będzie się działo!- Zawołał uradowany Blaise, który udawał, że niczego nie powiedział niestosownego.
Miał rację. Działo się trochę.
Ginny twarz była w tym momencie, takiego samego koloru co jej włosy, a oczy niebezpiecznie błyszczały.
-CO TY WYRABIASZ?
-Ginny, co ty tutaj robisz?- Spytał zdezorientowany chłopak, natomiast jego towarzyszka uśmiechała się słodko i bezczelnie patrzyła na jego siostrę.
-Przyszłam tu, bo umówiłam się z Hermioną. Twoją DZIEWCZYNĄ! Pamiętasz jeszcze?- Wysyczała w jego stronę.
-Oczywiście, że pamiętam- bąknął cicho, lekko czerwony.
-Nie wydaje mi się. Masz to skończyć. Tym razem nic nie powiem Mione, ale następnym, możesz być pewien, że osobiście dopilnuję, żeby cię przeklęła.- Powiedziała cicho, a w jej oczach zabłyszczały łzy. Wiedziała, że była w tym momencie okropną przyjaciółką, ale musiała.
-Dzięki Gin, jesteś najlepsza- westchnął z ulgą i chciał przytulić siostrę, ale ona się od niego odsunęła z wyraźną niechęcią wypisaną na twarzy.
-Nie zbliżaj się przez pewien czas do mnie. Przez ciebie muszę okłamywać moją przyjaciółkę.
-Przesadzasz Ginny- powiedział czarodziej, po czym usiadł obok pięknej Francuski i zaczął robić to, poco tu przyszedł.
Dwójka Ślizgonów siedziała przy stoliku i patrzyła na to z szeroko otwartymi oczami i otwartymi ustami.
-Czy ona właśnie...- Zaczął Blaise.
-Tak- przytaknął Draco.
-Ale one...- Znowu próbował coś powiedzieć.
-Wiem.
-Posrane to wszystko- skwitował i zabrał się do picia swojej Whiskey.
Przez pewien czas rozmawiali spokojnie i pili, wspominając wcześniejsze lata. Jednak dalsze rozmowy przerwało wtargnięcie pewnej brązowookiej Gryfonki.
-Powtórka z rozrywki- parsknął Zabini.
Widzieli, że coś mówi, ale nie przysłuchiwali się temu. Smok spojrzał na jej twarz. Spływały po niej słone krople, które płynęły gęstymi strumieniami. Zacisnął mocniej pięści i dalej przyglądał się tej scenie.
-Uuu- zasyczeli obaj, gdy dziewczyna go spoliczkowała.
Potem znowu doszło do wymiany słownej, którą mniej więcej słyszeli.
-JA ROBIĘ PRZEDSTAWIENIE?! TO TY SIĘ OBŚCISKUJESZ Z JAKĄŚ FRANCUZKĄ DZIWKĄ, KIEDY BYŁEŚ ZE MNĄ W ZWIĄZKU! MYŚLAŁEŚ, ŻE SIĘ NIE DOWIEM?! RONALDZIE WEASLEY JESTEŚ NAJWIĘKSZYM DUPKIEM JAKIEGO MIAŁAM KIEDYKOLWIEK NIESZCZĘŚCIE SPOTKAĆ!
Weasley dostał drugi policzek, a obie dziewczyny wyszły z lokalu.
-No to chyba się zdenerwowała- powiedział Malfoy z dziwnym uśmiechem na twarzy.
-To czemu nie pobiegniesz za nią?- Parsknął Zabini.
-Żartujesz? Diable, może i Granger jest ładna, ale to wciąż szlama- powiedział arystokrata z lekkim grymasem na twarzy.
-Ponoć każda dziewczyna na ciebie poleci- powiedział obojętnym tonem.
-Bo tak jest- przytaknął chłopak.
-To czemu nie spróbujesz uwieźć naszej Gryfonki? Na złamane serce dobrze działa nowa miłość- parsknęli obaj.
-Mam to uznać za wyzwanie?- Uniósł jedną brew do góry.
-Nie za wyzwanie, a za zakład. Jeśli uwiedziesz Granger do... załóżmy listopada, a wcześniej zrobisz coś, za co cię znienawidzi jeszcze bardziej, to dostaniesz ode mnie kilka butelek Ognistej. Co ty na to?- Blaise wyciągnął rękę w jego stronę i czekał na reakcję.
W końcu co mu szkodzi? To tylko szlama Granger. Ładna, ale wciąż szlama. Przy okazji się pobawi trochę.
- Czemu nie? Bez żadnych warunków?
-Nie używasz amortencji, ani żadnych zaklęć. Zdajesz się na swój... urok osobisty?
-Obrażasz mnie, myśląc, że posunąłbym się do tego- powiedział Draco, kręcąc głową w dezaprobacie.- W porządku. A co jeśli ty przegrasz?- Zwrócił się do przyjaciela.
-Wymyślisz coś- wyszczerzył zęby do niego.- To, co? Wchodzisz w to?
Smok tylko uścisnął mu dłoń, a następnie zamówili jeszcze kilka szklanek trunku. To będzie bardzo interesujący rok szkolny.
~koniec wspomnienia~
Gdy skończyli to opowiadać, blondyn zaczął zapoznawać szatyna z sytuacją, która miała miejsce na ulicy Pokątnej. Zabini już słyszał tą historię, więc przypatrywał się swojemu przyjacielowi, który robił się coraz bardziej czerwony i blady, na przemian.
-... No i skończyło się tak, że Ministerstwo z racji tego, że użyłem różdżki ojca, który i tak jest już skazany na straty, nie wyciągnęło żadnych konsekwencji- wzruszył ramionami.
-Czy.ty.właśnie.powiedziałeś.że.rzuciłeś.na.Herm.Cruciatusa.przez.jakiś.durny.zakład?!- warknął Mats przez zaciśnięte zęby.
-Nie dramatyzuj, stary... Dokąd ty idziesz?- Obaj zwrócili wzrok na swojego przyjaciela, który z żądzą mordu wbił w nich wzrok.
-Idę, bo jak widzę, moi przyjaciele zamienili się na jakąś tępą wersję!- Syknął i wyszedł z Wielkiej Sali.
Diabeł i Smok westchnęli cicho i gdy mieli się już zastanowić nad słowami przyjaciela, poczuli palące spojrzenia. Podnieśli wzrok, by zobaczyć przed sobą dwie Ślizgonki, które były... wściekłe, jednym słowem.
-No co?- Spytał Zabini.
-Jesteście... ugh! Aż brak mi słów!- Warknęła Pansy i poszła za śladami swojego przyjaciela.
-Jeśli ty, Dafne masz zamiar robić nam kazanie, to możesz już sobie iść- powiedział niezbyt uprzejmie Draco.
Blondynka fuknęła ze złością, mamrotała coś pod nosem, co brzmiało niepokojąco podobnie do ,,pieprzone sukinsyny" i poszła na lekcje.
-No, dziewczyna ma bogate słownictwo- uśmiechnął się krzywo Zab.
***
Lekcje minęły, podobnie tak jak obiad, a Ginny nie widziała ani razu swojej przyjaciółki. Miała cholerne wyrzuty sumienia, ale nie mogła nic zrobić. Obiecała... Och, zachowała się znowu jak zołza! Hermiona to była jej najlepsza przyiółka, prawie siostra, a ona ją oszukiwała. Gdyby jej powiedziała o zdradach Bena, ta nie siedziałaby u siebie w dormitorium pół dnia i nie wypłakiwałaby swoich oczu. Zrezygnowana i oczekująca na lincz z jej strony udała się do komnat Prefekt Naczelnej. Po pewnym czasie dotarła na miejsce, powiedziała hasło i weszła do środka.
-Hej Mionka- zajrzała do środka i zobaczyła swoją przyjaciółkę.
Wyglądała lepiej niż się spodziewała. Oczy miała czerwone od płaczu, policzki z widocznymi śladami po łzach, ale oprócz tego było w miarę dobrze. Siedziała na łóżku z nogami podkurczonymi pod brodę, a na nich oparła głowę.
-Cześć Ginny- powiedziała i uśmiechnęła się smutno.
Herm zawsze wiedziała, że może liczyć na swoją przyjaciółkę. No, z wyjątkiem tej sytuacji, która miała miejsce w wakacje.
-Słyszałam co się stało. W sumie to cała szkoła słyszała- dodała to drugie zdanie trochę ciszej, ale starsza dziewczyna i tak je słyszała, bo w odpowiedzi jęknęła głośno.
Ruda poczuła jeszcze większe wyrzuty sumienia, zagryzła górną wargę i przytuliła ją do siebie.
-Rozumiem, że w końcu się z nim rozstałaś?- Poczuła lekkie skinienie głową, po czym westchnęła.
-Byłam głupia, że nikogo nie słuchałam. Każdy mi sugerował, żebym go zostawiła, bo on nie jest dla mnie. Mats powiedział, żebym to dobrze przemyślała, a ja go nie posłuchałam i teraz mam- Weasley'ówna poczuła coś mokrego na ramieniu i nie wytrzymała.
Dziewczyna wstała i spojrzała na swoją przyjaciółkę.
-Miona, ja... Ja wiedziałam o wszystkim.
-Co?- Spytała głupio.
-Wiedziałam o tym, że Ben cię zdradza, ale ci tego nie powiedziałam- powiedziała na jednym wdechu, ale nie spojrzała jej w oczy. Wstydziła się.
-Znowu się na tobie zawiodłam, Ginny- powiedziała smutno Hermiona, która również wstała.
-Nie mów tak... Ja chciałam ci powiedzieć, ale... Nie mogłam- sama się sobie dziwiła, że nie powiedziała, o tym, że Draco maczał w tym palce, ale uznała, że lepiej na razie nic nie wspominać.
-Nie mogłaś, czy nie chciałaś?- Spojrzała wyzywająco jej w oczy. Gin poczuła się, jakby dostała od niej w twarz.
-Nie mogłam. Przyjaźnimy się, więc powinnaś rozumieć moje czyny- tym razem spojrzała na Hermione. Widziała w jej oczach, najzwyklejszy zawód.
-Tak myślałam, dopóki się nie dowiedziałam, że moja przyjaciółka okłamywała mnie i pozwoliła robić z siebie pośmiewisko!
-Wiesz, co? To, że nie masz szczęścia do facetów i najwyraźniej nie są z ciebie zadowoleni,skoro szukają sobie kogoś innego, to już nie moja wina i nie musisz się na mnie wyżywać!- Fuknęła, po czym złapała się za usta. Obie zamarły, patrząc na siebie zdziwionym wzrokiem.- Miona, ja nie chciałam tego powiedzieć- zaczęła.
-Wyjdź- powiedziała cicho Hermiona. Od dawna znała Ginny i wiedziała, że tamta mówi zawsze to, co myśli.
-Herm...
-WYJDŹ! Zawiodłam się na tobie Ginny. Obie wiemy, że właśnie to miałaś na myśli. A teraz wyjdź z mojego dormitorium.
Ruda dziewczyna spojrzała na nią smutnym wzrokiem, po czym opuściła pomieszczenie.
Gryfonka została sama w swoich komnatach i usiadła na łóżku. Po jej policzkach potoczyły się nowe łzy. Ginny znowu ją zawiodła. Przecież przyjaciółki tak się nie zachowują! Gdyby to ona była na jej miejscu, powiedziałaby Rudej o wszystkim od razu! Schowała głowę w poduszki, gdyż musi pomyśleć, lecz nie dane było jej to zrobić, gdyż usłyszała pukanie. Po zaproszeniu gościa do środka, podniosła leniwie głowę i spojrzała na chłopaka.
-Czego chcesz, Malfoy?
***
Ginerva weszła do Pokoju Wspólnego Gryffindoru i od razu na kogoś wpadła. Gdy odzyskała równowagę, spojrzała na ową przyczynę tego wszystkiego i mruknęła z rezygnacją:
-Harry, przepraszam nie zauważyłam cię.
Chłopak jednak nie pozwolił jej przejść, złapał ją za nadgarstki i zaprowadził do jednego z wolnych kątów pomieszczenia.
-Harry, puść mnie. Chcę iść do dormitorium.
-Nie pójdziesz nigdzie, ponieważ musimy porozmawiać.
No nie, jeszcze tego jej brakowało...
-Posłuchaj Harry. Ja wiem, że my... jesteśmy razem, ale ja już nie czuję tego samego i...
-Wiem, Gin. Przepraszam, że tak późno to zrozumiałem- uśmiechnął się do zdziwionej dziewczyny.- Do ciebie i tak bardziej pasuje patronus konia niż łani, która kojarzy mi się tylko ze Snape'm- skrzywił się na to wspomnienie i oberwał w ramie od dziewczyny za to porównanie.
-Ja też przepraszam, że ciągnęliśmy to tak długo. To, co? Będzie między nami tak, jak jest między Hermioną, a Ronem, czy raczej między Neville'm, a Luną?- Uśmiechnęła się do niego lekko. Chociaż jeden plus z tego dzisiejszego dnia.
-Zdecydowanie wole się z tobą przyjaźnić, niż udawać, że wszystko jest w porządku, a za plecami pluć na siebie nawzajem- parsknął i ją przytulił. Tym razem po przyjacielsku.
Rozeszli się do swoich komnat, a dziewczyna pomyślała, że w końcu może zająć się chłopakiem, na którym jej zaczyna zależeć...
~**~
Przepraszam, że tak późno ten rozdział, ale internet mi wyłączyli na dwie godziny ;__;
Pierwsza? Super rozdział :-) Genialnie piszesz !!
OdpowiedzUsuńczekam na następny!!!
mojeminiopowiadania.blogspot.com
No moja droga tego to ja sid nie spodziewałam .... Ugh aktualnie nie lubię Diabla i Smoka i mam na nich niezłego focha ozesz w mordę ja rymuje.... Haha xD Super rozdział i rz rozdziału na rozdział co raz lepiej i ciekawiej :D Harry... Bardzo dobrze, ze się tak zachował, a Gin masakra co to było w końcu się przyjaźni z Herm no mogła nie mówić tego ostatniego no na prawdę..... Muszę ochłonąć ;) Weny:D Pozdrawiam,Lili:D
OdpowiedzUsuńZapraszam na mój drugi blog panstwoweasley.blogspot.com jestem ciekawa Twojej opinii ;) A na ron-hermiona-draco -dramione.blogspot.com rozdział juz niedługo :D
Czemu ci dwaj Ślizgoni są tacy głupi: Błagam niech on zmądrzeją bo mnie za przeproszeniem szlak trafi. Rozdział oczywiście świetny i już się nie mogę doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Ah! Rozdział cudowny. Bardzo dziękuj, że dałaś mi o nim znać :* oczywiście czekam na kolejne :D Najbardziej podobała mi się część o zakładzie, ale i zła jestem na Malfoya za ten zakład, bo jak on mógł?! To nie wporządku wobec Hermiony, bo ona na to nie zasługuje. Żal mi jej, że nie może znaleźć sobie kogoś normalnego, kogoś kto by ją szanował i doceniał.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Ginny... nie zachowała się jak przyjaciółka bo okłamywała Hermionę wiedząc o tym co robi Ben, ale z drugiej strony nie chciała jej ranić :-( Sama nie wiem, mam jednak nadzieje, że się jakoś dogadają.
Końcówka mi się również podobała :-) Fajnie, że Harry i Ginny się dogadali :D
Ogólnie brawo za rozdział, bo niesamowicie się go czytało, jakby pisała go sama Rowling. Bardzo się cieszę, że mogę czytać Twoje opowiadanie. Oczywiście czekam na kolejny rozdział :-)
Jak znajdziesz czas to ja również dodałam kolejny rozdział II. "Spojrzenie mordercy" mam nadzieję, że Ci się spodoba.
Jeszcze raz dziękuję za powiadomienie i czekam na więcej!!
Pozdrawiam i weny życzę :*
Ech, ten Ben..... Te jego... brudneee.. BARDZO brudne myśli.
OdpowiedzUsuńNie ważne, gorsza jest kłótnia Gin z Hermioną...
To prawda Ginny trochę przegięła mówiąc :
"To, że nie masz szczęścia do facetów i najwyraźniej nie są z ciebie zadowoleni,skoro szukają sobie kogoś innego, to już nie moja wina i nie musisz się na mnie wyżywać!"
Ale myślę jednak, że to tylko z czystego stresu, że nie może powiedzieć Hermi całej prawdy, że w to zamieszany był również pan Malfoy.
A już nie mówię w ogóle o tym zakładzie !
Masakra i uwierzyć, że nawet Blaise to zaproponował ! ;o
I tu się pojawiają cechy ślizgona.
No cóż, może jedynie powiedzieć, że rozdział na prawdę wspaniały :D
Ouu. ! Weasley spoliczkowany ;D
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :)
U mnie już 5 rozdział zapraszam ;p
Pozdrawiam Lena
Noo. :D
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że rozdziały coraz lepsze. :)
Mogłaś nie przerywać, no !
Smok w dormitorium Miony. :3 Robi się coraz ciekawiej. :)
Nawet nie widać, że rozdział niezbetowany, serio. :)
Pozdrawiam i życzę duużo weny,
Zakochanaa :)
Twój blog jest GENIALNY ♥ Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńwow wow wow! czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńBOSKIE!!! ♥
OdpowiedzUsuńŚliczny rozdział ;3 Czekam z niecierpliwością na kolejny.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ;p
Pozdrawiam i życzę WENY! ;*
Dzisiaj przez cały dzień w wolnych chwilach czytałam tego bloga i muszę przyznać, że jest świetny! Wciąga bardzo i teraz nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;) Ale mnie tutaj Ginny wkurzyła, wrr... Ale i tak ją lubię ;p A na Draco i Zabiniego zbytnio się nie wkurzyłam, bo to w końcu Ślizgoni, nie? <3 Byłoby trochę dziwne, gdyby od razu stali się mili i uprzejmi xD
OdpowiedzUsuńAhoj! :D
OdpowiedzUsuńW kooooońcu jestem, nie bij, że to tak się przeciągało, ale ostatnio w ogóle nie mam smykałki do czytania, więc wszystko zaniedbałam. Muszę teraz sobie wszystko przypomnieć ;*
Gdy tylko nadrobię (czy też zacznę od początku - zależnie od tego, w którym momencie stracę moją cudowną zaćmę umysłu ^^^) na pewno wypowiem się na temat historii, która powstaje z pod Twojego pióra :3
Ściskaaam! ;*
Nareszcie przeczytałam całość i mogę skomentować :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze masz genialne pomysły na to opowiadanie ;**
Po drugie gdzieś napisałaś że przepraszasz za to że tak długo wszystko się toczy. A ja bardzo Tobie za to dziękuje. Czytałam dużo opowiadań o tematyce Dramione ale tylko Twoje i Aksmel (właśnie tam zauważyłam link do Cb xD) jest takie jakie powinno. W większości Draco i Hermiona całują się już w 6 rozdziale i od razu Big Love -_- Super jest też to że pamiętasz o tym że to świat czarodziei. Bo czytałam też takie notki gdzie bochaterowie żyli praktycznie jak mugole -,- Po trzecie świetne jest to że piszesz o tylu innych bardzo ciekawych wątkach. Bardzo mi się podoba ten blog i mam nadzieje że bedziesz pisać też inne ;* Życzę dużo weny i radości z twojej PRACY (bo uwierz to jest praca :D) Jesteś świetna w tym co robisz. Czekam na więcej. Pozdrowionka ;* ~Alex
Jejku, na nic nie znajduje czasu, mimo że to dopiero początek roku.. pomocy .. :x
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze tak pozno komentuję, ale obawiam sie że od teraz wlasnie tak będę komentowala. Z mocnym opóźnieniem .. ale ja nie o tym przyszłam mówić...
Rozdział naprawdę świetny- z każdym piszesz coraz lepiej i coraz bardziej mnie wciagasz :)
Kurde, zawód na przyjaciolce- osobie której bezgranicznie się ufalo- jest najgorszym, co mogło spotkać Hermione. Nie dosc, ze dowiedział się, że chłopak ja zdradzal to jeszcze to...
W sumie to jestem zła na Draco.
Jak on mógł założyć.się o Hermione? O jakakolwiek dziewczyne? :x
Czekam z niecierpliwoscia na kolejny rozdział.
Przepraszam za bledy, ale pisze z telefonu..
droga-do-milosci.blogspot.com
Pozdrawiam M.
Fajnie, fajnie ;] . Tak jak obiecałam są u mnie kolejne rozdziały. Pozdrawiam :p . http://hgsspolaczeniszpiegostwem.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKocham twój blog.Uwielbiam smoka,ale ten zakład to przegięcie.W tym Benie to mi coś odeazu niepasowało.Czekam na następny rozdział.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGratuluję, zostałaś nominowana do Liebster Award! :)
OdpowiedzUsuńSzczegóły na: http://dramione-card-nubila.blogspot.com/2013/09/liebster-award.html
Uwielbiam gdy dzieje się coś złego :) Ben, Ben, Ben... co ty czynisz? Wszystko idealnie- kłótnia była wyjątkowo ciekawa. Choć już się rozmarzyłam, że będzie ostro xD
OdpowiedzUsuńMałe pytanko. Czy tylko mi po przeczytaniu, z marszu 16 rozdziałów ta zieleń wygląda jak żółty?
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Świetny jak zawsze :D Biedna Mionka :'(
Weeeeeeeeeny!!!
~Ginny