piątek, 20 września 2013

19. "Oko za oko, ząb za ząb"

Hej! ;*
Jestem mile zaskoczona liczbą wyświetleń! <3 I komentarzami pod ostatnią notką <3 
Jesteście cudowni ;* Wasze komentarze dają mi motywację do pisania, bo dzięki nim wiem ile osób czyta to opowiadanie ;3
Cieszę się, że z każdą nową notką pojawiają się nowi czytelnicy, którzy również postanawiają wyrazić swoje zdanie :3
Wiem, mało Dramione, ale od tego rozdziału zaczyna się ich wątek :3
Bądźcie cierpliwi ^^
Rozdział betowała Bella- dziękuję ♥
Dobra, żeby nie przedłużać ^_^
Zapraszam do czytania i komentowania :3
***
Mats podszedł do nieprzytomnego Bena, wyciągnął różdżkę i mruknął:
Mobilicorpus.
Ciało Gryfona zaczęło się unosić i być pod kontrolą Ślizgona.
- No śmieciu, dostaniesz małą nauczkę, żeby na przyszłość wiedzieć, jak postępować z kobietami - powiedział cicho do siebie.
Szatyn ruszył do wyznaczonego przez siebie celu, lewitując przed sobą ciało chłopaka. Zastanawiał się, jak by go jeszcze ukarać. Nie mógł zapomnieć wyrazu twarzy Hermiony po jego uderzeniu. Był tak bardzo podobny do Victorii w wakacje. Obydwie kobiety, które zostały bezpodstawnie wykorzystane. Szczerze mówiąc to on wolałby opatrzyć tą Gryfonkę, bo wiedział, że reszta jego przyjaciół wciąż kieruje się tym cholernym zakładem. A tą dziewczynę zaczynał naprawdę lubić i nie chciał, żeby przez nich cierpiała. W tym akurat Malfoy niewiele różni się od McPersowa. Obydwaj myślą tylko o sobie.
W końcu pani Prefekt Naczelna zorientuje się o co chodzi i już nie będzie tak wesoło.
Poza tym, na pewno Ginny będzie chciała pomścić przyjaciółkę, a po dzisiejszym pokazie wolał jej się nie narażać.
Westchnął cicho.
Dlaczego oni zawsze go w coś wplątywali? Począwszy od zniszczenia miotły Lucjusza, skończywszy na tym głupim zakładzie. Nie raz miał ochotę wyjawić wszystko pannie Granger, ale wiedział, że to by oznaczało koniec ich przyjaźni, która trwała właściwie od zawsze. Jak głosi mugolskie powiedzenie - jest między młotem, a kowadłem. Czego by nie zrobił i tak by było źle.
Przez swoje zamyślenie nie zauważył zbroi, która była na korytarzu, więc ciało Gryfona w nią uderzyło, co spowodowało "mały" hałas.
-Cholera!- Warknął do siebie.
Uwolnił chłopaka spod swojej kontroli i szybko zaczął sprzątać bałagan, który zrobił. Przerwało mu głośne wołanie:
-PANI PROFESOR! JEDEN Z UCZNIÓW NIESIE ZWŁOKI DRUGIEGO! PANI PROFESOR!
Mats natychmiast uniósł głowę i zobaczył nad sobą tą bezczelną twarz poltergeista Irytka.
-Spadaj stąd, Iryt!
Biedny Ślizgon nie nauczył się, że nie należy w taki sposób rozmawiać z duchem, gdyż to pogarsza jedynie sprawę.
Irytek nabrał powietrza i jeszcze głośniej zawołał:
- PEWIEN ŚLIZGON, ZWŁOKI NIESIE, BEN MCPERSOW GRYZIE ZIEMIĘ!
-Ostrzegam cię, jeśli się nie zamkniesz to pożałujesz- syknął przez zaciśnięte zęby. To nawet nie była prawda! To nie zwłoki tylko nieprzytomne ciało.
Poltergeist pokazał mu tylko język i odleciał cały czas powtarzając swoją nową piosenkę.
Wychowanek Domu Węża jak najszybciej posprzątał po sobie, ponownie użył zaklęcia lewitacji i ruszył szybkim krokiem na drugie piętro.
Cholerny Irytek! Jeśli przez to dostane szlaban to zabiję Malfoy'a. Coś czuję, że Slytherin w tym roku straci dużo punktów.
Po pewnym czasie dotarł na miejsce. Rozejrzał się, aby sprawdzić, czy nie ma nikogo w pobliżu i otworzył mały składzik. Wepchnął tam ciało Gryfona, a następnie sam tam wszedł. Chwała Merlinowi, że była pora posiłku i wszyscy uczniowie siedzieli w Wielkiej Sali. Musiałby się gęsto tłumaczyć nauczycielce transmutacji, dlaczego lewituje ze sobą nieprzytomnego Gryfona.
Bell oparł się nonszalancko o drzwi i rozmyślał, jakby go tu jeszcze ukarać.
-Pomyślmy. Uderzyłeś Herm, uderzyłeś i wykorzystałeś Victorie, no i z tego co wiem, kiedyś zachowywałeś się niewłaściwie, wobec Gin. I co by tu z tobą zrobić, ty damski bokserze jeden, co?- Podliczał wszystko.- Cóż, najwidoczniej masz słabość do kobiecych twarzy.
Szatyn wpadł na pewien pomysł, a na jego usta wypłynął lekki, ironiczny uśmiech. Może niektórzy myślą, że on nie pasuje do domu Salazara, ale rasowy Ślizgon potrafi dobrze ukryć swój charakter, a następnie właściwie go wykorzystać.
Podszedł do leżącego na ziemi chłopaka, wziął i schował jego różdżkę, a potem wyciągnął swoją.
Ora cicatricibus*- powiedział cicho, celując nią w jego twarz, po czym spojrzał na swoje dzieło.
Tak, teraz są prawie kwita.
*wspomnienie*
Był środek lipca. Mats i Blaise siedzieli na tarasie w Malfoy Manor, czekając na brakującego przyjaciela.
-Myślisz, że ona chce z nim rozmawiać?- Spytał Zabini.
-Nie wiem, ale powinna. To jej kuzyn, jej kochamy Draco, który zachowuje się jak jej matka. Oni zawsze gadają!- Powiedział przygnębiony Bell.
Czarnoskóry chłopak spojrzał uważnie na przyjaciela, po czym się odezwał:
-Stary, to nie twoja wina. Nie obwiniaj się. Jak nie ty, to ja bym pewnie namówił Smoka do zorganizowania tej imprezy. Każdemu z nas należało się odreagowanie po wojnie. A, że ten dupek zachował się, jak dupek, to już nie nasza wina. Poza tym, Blondi jest dorosła i ona też odpowiada za swoje błędy - Ślizgon próbował pocieszyć przyjaciela, bo wiedział, kim dla niego jest ta pokręcona dziewczyna i że tamten obwinia się cały czas, o to co się stało.
-To Malfoy'owie, oni nigdy nie biorą za siebie odpowiedzialności. Szczególnie ona - uśmiechnął się lekko pod nosem i dodał. - Ale dzięki, Diable.
-Nie ma sprawy. Od tego są przyjaciele - wyszczerzył do niego zęby i chciał coś jeszcze dodać, ale zauważyli Smoka, który wychodził z domu. Był jeszcze bledszy niż zwykle.
Malfoy usiadł obok nich i westchnął ciężko. W jego oczach mogli dostrzec widoczny smutek i troskę, na co pozwalał sobie tylko przy kuzynce.
-Przysięgam, że jak spotkam kiedyś tego gnojka, to go osobiście wykastruję - powiedział cicho, wyraźnie zmęczony.
- Aż tak źle? - Jęknął szatyn.
- Źle? Omal nie straciłem głowy, bo Victoria miała ze sobą różdżkę. Nie wiem, jakich zaklęć oni się tam uczą w tej Francji, ale nie jestem pewien, czy wszystkie są do końca legalne - burknął blondyn.
- Może Mats spróbuje z nią porozmawiać?- Rzucił, niby obojętnie Blaise.
- Jak chce. Ale niech uważa, bo teraz jest trochę...     agresywna - dokończył niepewnie obecny gospodarz domu.
- W porządku - powiedział powoli. - Nie wiedziałem, że boisz się takich drobnych kobiet- uniósł lekko brwi do góry i spojrzał na przyjaciela z lekkim rozbawieniem.
Na twarzy arystokraty pojawił się lekki grymas niezadowolenia i odrzekł ponurym głosem:
- To Vi. Ona sama w sobie jest straszna. Mam na myśli jej charakter. Czasami mam wątpliwości, czy jej matka to na pewno szlama, a nie sama Bellatriks.
- Jasne - parsknął cicho i ruszył do wejścia.
- Jest w tym pokoju na piętrze, obok... - rzucił za nim Draco, ale nie dokończył, bo jego przyjaciel mu przerwał.
-Wiem.
***
Mats podszedł ostrożnie do brązowych drzwi i zapukał cicho. Odpowiedziała mu cisza, ale słyszał cichy szloch za drzwiami. Wziął głęboki oddech i otworzył pokój. Już w progu był bliski szybkiej i bolesnej śmierci, gdyż w jego stronę poleciała jedna ze szpad, która minęła go zaledwie o cal i zatrzymała się w ścianie.
Po jaką cholerę Smok trzyma to akurat w TYM pokoju i to TERAZ?!
- Mówiłam ci Draco, że masz mnie zostawić samą! Ostrzegałam, że zrobię ci krzywdę, jak mnie nie posłuchasz! - Odezwał się zachrypnięty głos z końca komnaty.
- Kobieto, ty mnie prawie zabiłaś, a nie zrobiłaś krzywdę! - Powiedział, wciąż będąc w lekkim szoku.
Dziewczyna na chwilę znieruchomiała, ale powoli się odwracała.
Teraz Bell wiedział, czemu Dracze tak wyglądał.
Victoria była w okropnym stanie, na co nigdy sobie nie pozwalała. Zawsze dbała o siebie. A teraz jej długie, platynowe włosy były skołtunione, szare oczy, które zawsze hipnotyzowały, były zapuchnięte izaczerwienione od płaczu, blade policzki pokrywały czerwone ślady od łez, które nadal płynęły, a blada cera, która zawsze dodawała kobiecego uroku, wyglądała bardzo niezdrowo.
Blondynka spojrzała na niego smutno i zarazem przepraszająco.
- Myślałam, że to on. Przepraszam, Mats - powiedziała wypranym z wszelkich emocji głosem.
Chłopak niepewnie ruszył w stronę przyjaciółki i usiadł ostrożnie na brzegu łóżka. Kiedy tamta nie zareagowała przysunął się jeszcze trochę do niej i czekał spokojnie, aż ona coś zrobi.
Po kilku minutach, nastolatka wtuliła się ufnie w jego ramiona i zaczęła cicho łkać.
Bell czuł, jak jego koszula robi się mokra, ale nie odtrącił jej. Zaczął ją głaskać uspokajająco po plecach i czekał.
Ślizgon zawsze był dla tej drobnej istotki dużym oparciem i wiedział to. Zdawał sobie sprawę, że młoda Malfoy'ówna tylko z nim ma takie relacje, bo bez względu na to, jak wspaniałe kontakty by miała z Draconem, to jemu w tym momencie nie ufała tak bardzo. Wiedziała, że jej kuzyn, dokładnie tak samo jak Ben, traktuje inne dziewczyny.
- Byłam głupia, a teraz płacę za swój błąd - szepnęła cicho, odsuwając się lekko od chłopaka, wlepiając w niego swoje przenikliwe spojrzenie.
- Każdy z nas popełnia błędy, Vi - uśmiechnął się do niej lekko, co ona odwzajemniła. - Mniejsze lub większe.

Szatynowi nie spodobało się to.
Przyjrzał się jej dokładnie i spytał:
- Co masz na myśli?
Niedoszła morderczyni wyraźnie powiedziała więcej niż chciała, bo szybko odpowiedziała:
- Nic. Tak sobie powiedziałam.
Bell delikatnie odwrócił jej twarz w swoją stronę i omiótł ją szybkim spojrzeniem. Zatrzymał swoje zielone tęczówki na jej czole.
Jak on mógł tego nie zauważyć?!
Widniał na nim napis: "Dziwka"
- Zabiję go. Przysięgam, że go zabiję - powiedział bardzo cicho do siebie.
- Daj spokój, Mats. Kilka zaklęć i to zniknie. Nie rób z tego wielkiego problemu.
- Wielkiego problemu?! Ten gnojek napisał ci na czole "dziwka", a ty mówisz, że mam nie robić z tego powodu problemu? - Widząc jej spojrzenie powiedział już spokojnym głosem. -Wiesz, że musisz też pogadać z kuzynem? A jak nie, to z ojcem - spojrzał na nią uważnie.
- Wiem - westchnęła głośno. - Muszę się wziąć w garść, bo niedługo, wujek Lucjusz wraca do Malfoy Manor - słowa "wujek Lucjusz" niemalże wypluła. Gdy zobaczyła pytające spojrzenie chłopaka, dodała. - Och, nie udawaj. Przecież oboje wiemy, że jestem tutaj BARDZO niemile widziana. To śmieszne mieć na nazwisko Malfoy i musieć się ukrywać w MALFOY Manor - uśmiechnęła się krzywo.
Mats obserwował poczynania dziewczyny. Już nie płakała. Zaczęła się podnosić z łóżka i doprowadzać do porządku. Właśnie to w niej lubił: była kompletnie nieprzewidywalna. Gdy tamta wychodziła już z pokoju, zawołał za nią:
- Ej, Victoria! - Gdy się zatrzymała i spojrzała na niego on kontynuował. - Nie próbuj być taka jak Draco. Maron wychował cię lepiej niż Lucjusz Smoka i zostań przy tym.
Blondynka spojrzała na niego uważnie i lekko pokiwała głową. Jak nacisnęła klamkę, to jeszcze się odwróciła i powiedziała:
- Mówiłeś, że ludzie popełniają błędy. Mniejsze lub większe, jak myślisz, jaki ja popełniłam?
Ślizgon zastanowił się chwilę i odpowiedział:
- Pomiędzy. Nie zrobiłaś przecież niczego głupiego, prawda?
Ale na to pytanie nie odpowiedziała, tylko ze smutnym wyrazem twarzy.
*koniec wspomnienia*
Tylko, że na tamten napis nie wystarczyło "kilka zaklęć". Potrzebna była pomoc Magomedyków ze św. Munga, bo jak się okazało, było to zaklęcie czarnomagiczne. Pora na rewanż.
Chłopak wyszedł szybko z pomieszczenia, zamykając je za pomocą zaklęcia, które sprawia, że nie można otworzyć drzwi przez osobę nieupoważnioną. Gryfiątko sobie trochę tam posiedzi...
***
- Malfoy, gdzie ty leziesz?- Powiedziała Hermiona ze znudzeniem. Jedyne czego teraz chciała, to być w swoim dormitorium i przestać choć na chwilę myśleć. Ale nie! Przecież pan Arystokrata musi jej to utrudniać. Poza tym, musi rozszyfrować to durne słowo: "Ognista".
- Wyglądasz strasznie. Trzeba coś z tym zrobić - odpowiedział, wzruszając ramionami i ukradkiem obserwując reakcję dziewczyny.
- Dzięki - prychnęła,
- To nie był komplement, Granger - rzucił, uśmiechając się pod nosem.
- To był sarkazm- warknęła. Nie była w humorze do jakichkolwiek rozmów z którymkolwiek ze Ślizgonów, dopóki nie dowie się, o co im tak naprawdę chodzi.
- Jesteś strasznie poirytowana. Czyżby ktoś mnie przebił w denerwowaniu ciebie? - Spytał, unosząc brew do góry i teraz już otwarcie się jej przyglądał.
- Wcale nie jestem! Ciebie nie da się przebić - dodała ciszej i spojrzała ostro na chłopaka, gdy usłyszała parsknięcie od jego strony. - No i z czego rżysz?! Ugh! - miała coś jeszcze dodać, ale zauważyła, że zamiast do Skrzydła Szpitalnego kierują się w stronę lochów.
- Nie idziemy do Skrzydła Szpitalnego, prawda? - Spytała ze zrezygnowaniem.
- Nie - przytaknął, na co ona cicho westchnęła i pokręciło głową z dezaprobatą.
Po krótkiej chwili znaleźli się przed portretem jakiegoś czarodzieja, który, gdy ją zobaczył skrzywił się, ale nie skomentował tego.
Blondyn podał mu hasło, tak aby ona go nie słyszała, po czym pokazał jej ruchem ręki, że ma wejść pierwsza.
- Dżentelmen się znalazł - prychnęła cicho, ale skorzystała z tego gestu.
Jego dormitorium różniło się tylko kolorami, tak to wielkość i cała reszta się zgadzała. Usiadła na jednym z foteli, co chłopak skomentował tylko uniesieniem brwi, założyła ręce na piersi i mierzyła go czujnym spojrzeniem.
Była zła. Nie, była wściekła. Nie wiedziała tylko na kogo bardziej. Na Bena, czy na Draco, Blaise'a i Matsa. Od początku jej tu coś nie pasowało, a Gryfon tylko to potwierdził. Teraz będzie musiała wziąć sobie kolejne zadanie na głowę. 
Ognista, ognista, ognista...
Ten wyraz cały czas chodził jej po głowie. Co to mogło znaczyć?Jeśli po dobroci się tego nie dowie od nich, sama zacznie szperać!
Nawet nie zauważyła, kiedy chłopak zdążył usiąść w fotelu naprzeciwko, mając już wszystko co będzie mu potrzebne, aby przywrócić ją do stanu codziennego.
- Wstań, Granger.
- Co? - Spytała zdezorientowana, bo zapomniała, gdzie się znajduje.
- Wstań, bo muszę coś zrobić z tym siniakiem na twoim policzku - odpowiedział zniecierpliwiony. Nie znosił się powtarzać.
- Ach, tak - powiedziała, wciąż zamyślona i posłusznie wstała.
Hermiona podeszła do niego, zatrzymując się na bezpieczną odległość i czekając, aż będzie mogła spokojnie pomyśleć o całym tym dniu. U siebie.
Gdy młody arystokrata uniósł rękę z jakąś maścią, ta odruchowo cofnęła głowę. Stalowooki posłał jej zdziwione spojrzenie, ale po chwili zrozumiał i powiedział, spokojnym, wręcz uspokajającym głosem.
- Nie chcę cię uderzyć, Granger. Chcę tylko usunąć tego siniaka - spojrzał jej w oczy i czekał chwilę.
Gryfonka lekko się zarumieniła i pokiwała głową na znak zgody.
- Przepraszam - mruknęła cicho, przybliżając się jeszcze trochę do niego.
Nagle poczuła przyjemny chłód. Draco rozsmarowywał magiczną maść na jej twarzy. To było takie przyjemne. Przymknęła lekko oczy i rozkoszowała się tym. Ta maź to zbawienie dla jej obolałej twarzy. Tylko nie podobało jej się to, że TEN Ślizgon stoi tak blisko niej. Tym bardziej, że nie zna jeszcze jego PRAWDZIWYCH zamiarów. Otworzyła swoje czekoladowe oczy i przyjrzała mu się, dokładnie. Był skupiony, na tym co robił. Jego ruchy były płynne, dokładne i delikatne. Nie śpieszył się. Zauważyła, że gdy się skupia ma niecodzienny wyraz twarzy. Wydyma wtedy lekko usta i marszczy brwi. Tak samo robił na lekcjach. Nie to, żeby się przyglądała. Tak, tylko... zauważyła przypadkiem.
- Nie gap się tak, Granger - mruknął cicho, wciąż sunąć chłodnymi palcami po jej drobnej twarzy.
- Nie gapię się! - Obruszyła się i odwróciła od niego wzrok. Nagle wpadła na pewien pomysł.- Malfoy? - Spytała.
Ten tylko skinął lekko głową na znak, że słucha. Przygryzła wewnętrzną stronę policzka i zapytała powoli, obserwując jego reakcję.
- Małe doświadczenia. Ja mówię wyraz, a ty to co ci się z nim kojarzy, co ty na to?- Uśmiechnęła się szeroko, widząc jego wyraz twarzy.
- Granger, ile ty masz lat?- Spytał całkowicie poważnie, zaprzestając na chwilę swojej "pracy".
- Tyle ile ty, Malfoy. Mówię, że to tylko malutkie doświadczenie. Co ci szkodzi?
Cisza. Najwidoczniej doszukiwał się w tym wszystkim jakiegoś podstępu. Ale go nie wykrył.
Zgoda- powiedział w końcu, bacznie ją obserwując.
Bingo.
Draco teraz zajął się leczeniem jej łuku brwiowego, który sobie rozcięła, upadając.
- No to zaczynam. Magia - musi zacząć od czegoś prostego. 
- Hogwart?
- Slytherin.
- Mats i Blaise.
- Głupie pomysły - przecież to nie może być takie trudne!
- Przyjaciele.
- Impreza.
- Zabawa.
- Ognista.
- Whiskey- prawie, jeszcze tylko góra dwa pytania.
- Granger?
- Za...- ugryzł się szybko w język i spojrzał na nią ostro. - O co ci chodzi, Granger? Chcesz coś wiedzieć to pytaj, a nie bawisz się w podchody - powiedział sucho.
Miona znowu się lekko zaczerwieniła i odpowiedziała szybko.
- Nie wiem, o co ci chodzi. Tak mi się nasunęło to słowo - wzruszyła ramionami. A było tak blisko!
- Masz jeszcze jakieś durne zabawy? - Spytał z ironią.
- A ty znowu to robisz!
- Kobieto, o co ci teraz chodzi? - westchnął cicho. Nie wiedział, że to będzie takie trudne. W sumie, zawsze może zrezygnować... Nie, Malfoy'owie nie rezygnują.
Szatynka zmierzyła go wzrokiem, ale nic nie powiedziała. Myślała jak by go jeszcze sprowokować do powiedzenia prawdy. Zawsze może, nie to głupie, ale przecież... Nie, ona ma swoją godność. Ale... Och! Trudno, zaryzykuje.
- Ben dużo wie o tobie. I o mnie. I powiedział mi coś, hmm... ciekawego. Domyślasz się co? - Nie lubiła kłamać. Ale jak to nie zadziała, to Ginny będzie musiała jej pomóc.
Tleniony przycisnął mocniej różdżkę do jej brwi, co skutkowało syknięciem dziewczyny, ale nie zrobił sobie nic z tego, tylko wpatrywał się w nią z wyczekiwaniem.
- Malfoy, to boli - syknęła, odsuwając się od niego. Dobra, ten temat jest zdecydowanie drażliwy. O co do cholery jasnej tu chodzi?!
- Nie wiem o co mu chodziło, ale z chęcią się dowiem. No, mów - powiedział spokojnie. Podejrzewał, że ona może coś kręcić.
Wpadła. I co mu powiedzieć? Myśl, Granger! Przygryzła dolną wargę i szukała normalnego wyjaśnienia. Wpadł jej do głowy dobry pomysł. 
Podeszła do niego blisko, bardzo blisko, stanęła na palcach i wyszeptała mu do ucha, najbardziej uwodzicielskim głosem, jakim potrafiła:
- Ognista.
Nie czekając na jego reakcję, wyszła pośpiesznie z jego dormitorium, kręcąc przy tym zalotnie biodrami.
Tak, Hermiona Granger ma plan, dzięki któremu dowie się o co w tym wszystkim chodzi.
***
Pansy Parkinson, mimo iż była uważana za głupią dziewczynę, wcale taka nie była. Najlepszym tego przykładem jest to, że regularnie chodzi do biblioteki. No, nie tak często jak Granger albo Krukoni, ale często.
Teraz siedziała przy jednym ze stolików i pisała esej na Eliksiry.
Eliksiry...
Zawsze lubiła ten przedmiot, no jeśli można mówić o lubieniu przedmiotu, którego nauczycielem był Severus Snape. Ale teraz... Siedziała z Potterem. Nie mogła powiedzieć, że jej się to podoba, ale też że nie podoba. To było co najmniej dziwne. Co najmniej.
Zauważyła, że jego intensywnie zielone oczy, często są w niej utkwione, niestety jej też nie pozostawały mu dłużne. 
Ślizgonka westchnęła cicho i odłożyła swoje pióro na stolik.
Teraz nie była w stanie się skupić na durnej pracy domowej. Ten rok szkolny, na pewno nie będzie nudny...
Draco, który założył się o Granger.
Mats, który stara się złagodzić całą tą sprawę.
Blaise i Ginny, którzy mają się ku sobie.
Dafne też się dziwnie zachowuje. Zdecydowanie dziwniej niż zwykle.
Ten Ben, który podpadł chłopakom.
No i Potter...
Co z nim zrobić?  Może jej się tylko coś przewidziało na lekcjach?
Kręcąc głową ze zrezygnowaniem ruszyła do odpowiedniego działu. Musi się zająć tym esejem.
Przeszukując cały regał, niczego, ani nikogo nie zauważyła.
- Parkinson.
Podskoczyła i krzyknęła cicho, jednocześnie upuszczając kilka książek na ziemię. Spojrzała gniewnym wzrokiem na oprawcę i napotkała na... zielone tęczówki. Jęknęła cicho i schyliła się, aby pozbierać książki.
-No i patrz co narobiłeś, Potter! - Warknęła, nie patrząc na niego.
- Chciałem, żebyś się przesunęła. Nie tylko ty masz lekcje do odrobienia - wzruszył ramionami i dodał. - Nie moja wina, że jesteś taka strachliwa.
- Wcale nie jestem strachliwa! - Warknęła w jego stronę, prostując się, by móc spojrzeć mu wyzywająco w oczy.
- Naprawdę? - Nachylił się, a dziewczyna natychmiast się od niego odsunęła, cała czerwona na twarzy. Tak, Harry nie był, ani głupi, ani ślepy. Umie rozpoznać czy coś warto zaczynać, czy nie. Tym razem się nie pomylił.
Panna Parkinson zebrała szybko książki z podłogi, ruszyła po pergamin, który leżał na stoliku i szła w stronę wyjścia. Usłyszała jeszcze jak Wybraniec mówi:
- Nie udawaj, Pansy. Nie potrafisz.
***
Mats siedział w Pokoju Wspólnym Slytherinu, obracając w palcach różdżkę Bena.
Może trochę przesadził? Nie... To ta gnida przesadziła, po raz trzeci uderzając dziewczynę.
Kobiety, to same problemy.
A jeszcze jak się doda do nich Smoka, który zazwyczaj te problemy stwarza, to można pomarzyć o spokojnym wieczorze.
Nagle otworzyła się kamienna chimera, przez którą wparowała Pansy, cała czerwona na twarzy.
-Ej, Pans, co się dzieje?- Spytał zaciekawiony.
Brunetka nie czekała długo, podeszła szybko do przyjaciela, przyciągnęła do siebie i pocałowała krótko. Oderwała się od niego, zanim ten zdążył zareagować.
-Cholera- mruknęła i dodatkowo zaklęła siarczyście.
-Co to było?- Odezwał się jednocześnie Bell i Malfoy, który znalazł się obok nich, nie wiadomo kiedy.
Ślizgonka zamarła na chwilę i powoli podniosła spojrzenie na dwójkę swoich przyjaciół. Jej rumieniec pogłębił się, gdy zdała sobie sprawę z tego, co przed chwilą zrobiła.
-Sprawdzałam coś- rzuciła szybko i odwróciła się, by odejść, ale Draco złapał ją za nadgarstek, uniemożliwiając jej to.- Co, ty teraz robisz, Draco?
-Mówiłaś coś Granger o zakładzie? Tak, czy nie?- Spojrzał jej prosto w oczy, szukając jakiegokolwiek znaku, że kłamie, ale tak nie było.
-Oczywiście, że nie! Przyjaźnimy się przecież- powiedziała chłodno i wyszarpnęła mu rękę.
-Pansy!- Zawołali za nią, ale ona jedynie uniosła wysoko głowę i ruszyła do swojego dormitorium.
-Co to do cholery było?- Spytał sam siebie szatyn.
-Nie wiem, ale Granger też dzisiaj odbiło. Weasley w sumie też. Może taki dzisiaj dzień- wzruszył ramionami.
-Czyżby Hermiona zaczynała coś podejrzewać?- Spytał z ironią.
-Nie denerwuj mnie- syknął blondyn i usiadł wygodnie w fotelu.
-Łap- powiedział i rzucił mu magiczny patyk, który należał do Gryfona.
Ślizgon złapał go od razu, w końcu był szukającym i przyjrzał mu się, po czym spytał:
-A to, co?
-Różdżka McPersowa. Zajmij się tym i nie zgub tego, bo go nigdy już nie zobaczymy.
-Nie przejąłbym się tym. Myślę, że ty też- odparł Smok, rozsiadając się wygodniej.
-Ja też nie, ale co innego McGonagall, Ministerstwo i takie tam- wzruszył ramionami i ruszył w stronę dormitorium.
-A gdzie Zabini?- Zawołał za nim przyjaciel.
-Z tego, co pamiętam to poszedł z Ginny do Skrzydła Szpitalnego. Na razie.
No i każdy ze Ślizgonów ma nad czym rozmyślać...
***

35 komentarzy:

  1. Momentami mam ochotę trzasnąć Malfoya w tą jego śliczną buźkę. Już się nie mogę doczekać momenty, gdy Hermiona pozna prawdę, nie chciałabym być wtedy w skórze tych Ślizgonaów :) Rozdział całkiem fajny i już się nie mogę doczekać kolejnego :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny :D Ale momentami taj jak LaFinDeLaVie mam ochotę trzpnac Malgoya porządnie xD
    Ehhh te dziewczyny ^^ Kazda z nas jest genialna :D Co widać na przykładzie twoich bohaterek :)Nie mogę się
    doczekać co będzie dalej :)
    Weny:P
    Pozdrawiam,Lili:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super :-)Czekam niecierpliwie na kolejny !!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć jestem nowa, ale my się już kilka dnj znamy :D Rozdział oczywiście genialny, ale Dziewczyno Totalnej Uzdolnionej w Pisaniu Masakry spiesz się z kolejnym bo nie wytrzymam tego czekania *.*
    http://avedianhistory.blogspot.com/

    Vancy Avédian

    OdpowiedzUsuń
  5. Ymmmm :D
    Dużo zaskoczeń mi się tu trafiło ;d
    " Za..." Czyżby chodziło o "Zakład" ?
    Na pewno ;o
    Czo ten Harry ? ;o
    Próbuj coś z Pansy ?
    Hohohohohoho ;d
    Ciekawie się robi ;>
    Fantastico mi compadre :33
    Pozdrawiam ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Powtórzę to, co pisałam pod ostatnim rozdziałem.
    Z każdą notką rozwijasz się coraz bardziej! Ten rozdział bardzo mnie wciągnął, i praktycznie nie zauważyłam kiedy doszłam do końca.
    Jestem zła na Malfoy'a. Jak on mógł się założyć o Hermione? Mam nadzieję, że gdy Hermiona się dowie, jakoś go uszkodzi (ale tylko trochę!) :D
    Ben.. Dobrze mu tak! Mam nadzieję, że Mats uszkodził go na stałe.. :P
    Czekam na kolejny rozdział :)

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeeeju *O*
    Super. Znowu wyszło ci świetnie!
    Mafloy to czasem nie myśli... co mu strzeliło do głowy z tym zakładem?!

    OdpowiedzUsuń
  9. awww;3.
    MegaMegaMega<3!
    Biedna Mionka :c
    Czasami mam ochotę walnąć Malfoy'a w tą jego śliczną mordę. ._. Ugh. Powiadom kiedy nn :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział, podoba mi się, ma swój urok, czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jestem ciekawa, co dokładnie Mats zrobił Benowi ;D Rozdział jak zwykle świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział świetny jak zwykle :D Mam czasami ochotę walnąć Malfoya ._. Jak można było się założyć o Mionkę ? Widać Harry coś ma do Pansy ;) Robi się coraz ciekawiej :D Czekam na następny i życzę dużo weny :3

    OdpowiedzUsuń
  13. O jejku, zakochałam się w Twoim pisaniu, dobry pomysł masz. :)
    Właśnie lecę przeczytać wszystkie rozdziały od pierwszego! :D
    Trzymaj się ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeej ♥
      Ciesze się, że mam nowego czytelnika, który na dodatek wyraża swoje zdanie na temat bloga ;*
      Pozdrawiam również ♥

      Usuń
  14. Kocham twój blog.Mam taki pomysł żeby Draco coś odbiło i miał strasznie dobry humor,bo bał się że Hemiona się dowie o zakładzie-przynajmniej przez jeden lub więcej rozdziałów.Kocham twoje pisanie.Masz naprawde wielki talent.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bardzo rozumiem ;o
      Mozesz jeszcze raz wytlumaczyc o co ci.chodzi? :)

      Usuń
    2. Zapewne chodzi tu żeby draco był miły dla herm bo boi się że się dowie ;)

      Usuń
  15. Bardzo ciekawy rozdział. Czuję, że coś pójdzie nie tak z tym zakładem... w ogóle jak mógł ! ? Coś się tutaj popsuje ;/
    Bardzo fajnie się to czytało i czekam na next.
    Ps. wybacz za spoznienie, ale w weekend byłam w szkole ;///

    OdpowiedzUsuń
  16. Witam !
    Miło mi poinformować iż zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award !
    Szczegóły tutaj :
    http://yourwonderwalls.blogspot.com/2013/09/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  17. Każdy rozdział coraz lepszy ! :)
    Bardzo mi się podobał, ale czekam na więcej akcji Dramione.
    Co do Matt' a... czasem ciężko wybrać między tym co złe, a tym co gorsze, ale moim zdaniem powinien powiedzieć Hermionie. W końcu się przyjaźnią.

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Zakochanaa.

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeczytałam każdy rozdział ale bez komentarzy. Teraz gdy sam pisze wiem że nawet moja skromna opinia to duży zastrzyk weny ;) Bardzo mi się podoba twój styl pisani i cała fabuła. Tylko zakład, no właśnie zakład większość fików używa tego tematu zakładu ale ty opisujesz to w nie banalny sposób! To duży + dziewczyno! Pisz dalej bo kocham to opowiadanie oby teraz akcja Dr/Hr się dobrze rozwinęła. Życzę dużo weny i pomysłów. Szkoda że nie masz czasu przez szkołę. W wakacje tez dodawałam notki prawie codziennie a teraz przez naukę ledwo 2 razy w tygodniu. Jeszcze raz WENY i POMYSŁÓW.

    Jezuuuu jak się rozpisałam ;p

    Twoja Katsumi Rey ;**

    PS. U mnie już nowy rozdział ;) --->http://spod-piora-hermiony.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo i dziękuję :3
      Próbuję napisać nowy rozdział, ale przez ostatnie wydarzenie nie potrafię ;/
      Ale się nie poddaję!
      Zaraz się zabiorę za czytanie :3
      Nie spotkałam się jeszcze z Dramione, gdy w rolę wchodzi taka sprawa, jak zakład ;d
      Ale cieszę się, że mimo to, Tobie się podoba :3
      Pozdrawiam i dziękuję! ♥

      Usuń
  19. Kochana, jeśli czujesz, że nie dasz rady, daj sobie czas, np do następnego piątku. Ja tak samo jak wszyscy z niecierpliwością wyczekuję na kolejny rozdział, ale zrozumiemy, jeśli w takich okolicznościach nic nie napiszesz.
    Twoja wierna fanka, Rose

    OdpowiedzUsuń
  20. Świetny rozdział. Czytam od jakiegoś czasu, ale dopiero teraz postanowiłam zostawić komentarz. Czekam na rozdział 20 z niecierpliwością, ale wiem, że nie jest Ci łatwo, bo sama przeżywałam to rok temu. Dodaj rozdział, gdy dojdziesz do siebie i będziesz w stanie pisać.
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie:
    -Maadź. :*
    www.dramione-impossible-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Przykro mi z powodu twojego taty.Mój tata umarł jak byłam mała i nie pamiętam go jednak ta strata boli tak samo,albo i bardziej.Miomo to czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie wiem, co mogłabym napisać, ale chyba wpierw zacznę od twojego bloga i całego opowiadania
    strasznie cię przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale od trzech, czterech tygodni niczego nie czytałam, ani nie napisałam, a dopiero w ten weekend zaczęłam wszystko nadrabiać... ta szkoła mnie wykańcza i jak wracam do domu nie mam ochoty na nic, dlatego wyszło jak wyszło za co jeszcze raz cię przepraszam ;****
    jak widzę wiele się wydarzyło, ale cieszę się, że w końcu prawdziwa natura Bena wyszła na jaw i Miona o wszystkim się dowiedziała, no i uderzenie Malfoya ^^
    ta kłótnia z Ginn troszkę mnie przeraziła, ale dziewczyny się pogodziły, a to w sumie zasługa Draco, choć nie świadomie to on uświadomił Granger jak sama się zachowywała i, że nikogo nie chciała słuchać
    a ta cała bójka i Ben uderzający Hermione ? tego się nie spodziewałam i nie mogę się już doczekać reakcji innych na to co zrobił mu Mats ;p
    swoją drogą w końcu ujawnił swoje Ślizgońskie cechy, ale nic dziwnego skoro tamten skrzywdził Mione i Vi
    ahhhh i nasza prefekt starająca się wyciągnąć ze Smoka o co chodzi z Ognistą, no to się dziewczyna zdziwi...
    nie powiem to było interesujące ^^
    a kłótnia, a raczej bijatyka Ginny z Astorią xD naprawdę fajnie ci to wszystko wyszło ;))
    no i Pansy i Dafne po stronie Granger, kto by pomyślał...
    a jeszcze większy zaskok co do Pottera, ciekawe co wyjdzie z jego starań o dziewczyne ^^^
    ehhh co ja mogę jeszcze powiedzieć ? to wszystko było wspaniałe ♥
    tak bardzo cię przepraszam za to, że mnie nie było i jest mi przykro z powodu śmierci twojego taty ;***
    nie jestem najlepsza w pocieszaniu, baaa ja nie umiem tego robić, ale mam nadzieje, że jakoś się tam trzymasz
    to zrozumiałe, że jest ci ciężko, ja sama nie wiem co bym zrobiła w twojej sytuacji i czy w ogóle jakoś dałabym sobie radę, jednak ja nie miałam za dobrych relacji z tatą i nie widziałam go od trzech lat, zresztą nie nadawał się na ojca...
    ale to jestem ja, a ty pewnie miałaś z nim normalne relacje jak to w rodzinie przystoji, dlatego choć bardzo bym chciała to nie mogę powiedzieć, że cię rozumiem, bo tak nie jest, choć bardzo bym chciała
    proszę cię trzymaj się tam ciepło i wierze w to, że będzie lepiej, wierzę w ciebie ;***
    jeśli tylko chcesz porozmawiać, cokolwiek to oczywiście napisz do mnie na email, wtedy odpisze ;))
    pamiętaj, że cię kocham mycho ;***
    she-and-he-together-forever.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej. Na wstępie bardzo przepraszam, że nie skomentowałam wcześniej rozdziału. Oczywiście nie zapomniałam o twoim blogu, byłam przez chwilę w ogóle nie dostępna w bloggowaniu, oczywiście tylko jak znalazłam w końcu czas to wpadam do Ciebie :*
    I tu muszę Coś ważnego napisać... a raczej zapytać... dlaczego tylko jedne... jedyny rozdział? Myślałam, że będę mogła poczytać dużo więcej rozdziałow.. jestem rozczarowana, bo uwielbiam Twój blog i zamierzam go do końca czytać i ciągle mi mało, normalnie muszę wiedzieć co dalej... dobra ale coś muszę napisać o obecnej notce... oprócz tego że jest oczywiście genialna ^.^
    Co jaki zakład? Malfoy?! Dobra tego się nie spodziewałam, serio! Lubię go, świetnie go przedstawiasz, jest taki realny, niby taki jak u Rowling, ale potrafisz coś dodać od siebie i to powoduje, że podoba mi się twój blog jeszcze bardziej.
    A tak w ogóle to nie chcę być w skórze Malfoya gdy Hermiona się dowie, bo wiadomo co to znaczy, hehe Ona nie należy do mega spokojnych osób i tu jestem ciekawa jak to rozegrasz, bo wiem że będzie super i dlatego jestem taka ciekawa!
    Mam wrażenie czy Potter kręci z Pansy?
    Ooo i polubiłam Matsa... świetnie rozegrał to z Benem ^.^
    Co ja tu będę kręcić uwielbiam twoją twórczość, tak jakby czytała Rowling i ciągle chcę więcej, także czekam na kolejny tak świetny rozdział. Dla mnie może być nawet jutro! :D
    Jak znajdziesz czas to zapraszam do siebie, gdzie w końcu po wielu trudach nabazgrałam cos w rodzaju kolejnego rozdziału ^.^ Mam nadzieję, że cię nie zanudzi :-)
    Pozdrawiam i życzę weny :*
    Dziękuję za powiadomienie i czekam na kolejne :*

    OdpowiedzUsuń
  24. nie, no normalnie padnę ! Nie skomentowałam tego jeszcze ! Jak mogłam być taka wredna ?! Nie skomentować czegoś tak świetnego ?! Jetem zła i to bardzo, ale chyb mi wybaczysz prawda ? Normalnie zakochałam się, zabujałam i w ogóle ! Kiedy nn ? Czekaaaam !

    Pozdrawiam,
    Vulnera

    dramione-innahistoria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham tą parę!
    Rozdział jest boski. Aaa... nie wyrabiam ;). Jest cudowny. Masz bardzo fajny styl.
    Serdecznie pozdrawiam Amy ;)

    Byłoby mi niezmiernie miło jakbyś pozostawiła ślad:http://melodie-serc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  26. Piszesz najlepszy blog o Dramione, jaki czytałam. Te twoje paringi są wspaniałe i ogółem pomysł mi się podoba. Przeczytałam wszystkie notki.

    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę. Mam nadzieję, że przez szkołę nie przestałaś pisać. :// Napisz szybko.

    Pozdrawiam,
    BeMyLover.

    OdpowiedzUsuń
  27. Kazdy ma ochote udezyc Malfoya a a ja za to uwielbiam jak jest taki sarkastyczny i zlosliwy jak Snape ? - Magdalenaa S

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie wiem czemu ten fragment z Harry'm i Pansy, bardzo przypadł mi do gustu <3.
    Choć za samym Potterem w oryginale nie przepadam, u ciebie jest okej.
    I ta reakcja Parkinson haha.
    Ciekawe co Mats zrobił Benowi...
    Życzę weny,
    hopelessdream

    OdpowiedzUsuń
  29. Gdyby nie zakład nic by nie było! Mats mam nadzieję, że zrobiłeś coś złego... Pansy i jej rozkimna- genialne. Świetn rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Genialne ! Pędzę czytać następny ! A i jeszcze coś : w mię Ojca - niech Harry nie będzie z Pansy ;D http://fremionegdynienawisczmieniasiewmilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń