Hej hej :3
Nie mam chyba na razie nic do napisania :D Jak mi sie przypomni cos to Wam napisze na koniec :)
Poza tym, uwielbiam Was :> A odpowoadajac na pytanie: rozdzialow bedzie strasznie duzo :3 Mam podejrzenia, ze do 100 na pewno dojdziemy ;D
Okej, nie przedluzam ;)
Zaprasza, do czytania
~**~
Harry wyszedł z Pokoju Wspólnego Gryffindoru i skierował się w stronę błoni. Miał jeszcze trochę czasu, więc nie musiał się śpieszyć. Poza tym, Ślizgoni mają tendencję do spóźniania się. Jednak Pansy lubi zaskakiwać. Nie zachowuje się, jak "typowa" Ślizgonka. Chłopak postanowił jednak trochę przyśpieszyć.
Oprócz ich luźnej rozmowy, będzie musiał zacząć temat Ognistej. Obiecał przecież Hermionie. Tylko jak to zacząć, żeby Pans nie zraziła się tym pytaniem.
Gdy przechodził korytarzem, na którym znajdowało się wejście do biblioteki, ktoś go nagle potrącił.
Wybraniec spojrzał na tą osobę, jednak ona już stała do niego tyłem. Gdyby nawet ten człowiek stał na wprost niego i tak by nie widział jego twarzy, ponieważ miał na sobie czarną pelerynę z kapturem.
-Uważaj gburze, jak chodzisz- rzucił Potter na odchodne i ruszył dalej.
Po paru minutach był już na miejscu. Miał rację, dziewczyny jeszcze nie było. Chociaż nie, ktoś już siedział na ławce pod wierzbą płaczącą. Kiedy Gryfon podszedł bliżej dostrzegł, że to właśnie panna Parkinson.
Swoje czarne włosy upięła w wysokiego kucyka, dzięki czemu miała ładnie wyprofilowane kości policzkowe, a jej oczy o tej ciekawej barwie patrzyły na niego z nieodgadnionymi iskierkami. Z powodu wysokiej temperatury, jak na wrzesień, dziewczyna założył czarną, krótką spódniczkę, która kończyła się przed kolano, dzięki czemu jej dosyć krótkie nogi wyglądały na dłuższy i dobrze się prezentowały. Natomiast jej górna część garderoby składała się z bluzki na krótki rękaw o szmaragdowym kolorze. Do tego wszystkiego założyła sandałki na obcasie. Strój mimo, iż był zwykły to Czarna wyglądała bardzo ładnie.
Z jego rozmyślań, wyrwał go przyjemny głos.
-A myślałam, ze wszyscy Gryfoni się spóźniają- posłała mu wesołe spojrzenie.
-A znasz jeszcze kogoś z Gryffindoru?- Uniósł brwi i zajął miejsce obok brunetki.
-Znajdzie się kilka osób- wzruszyła ramionami i odchyliła głowę do tyłu, by poczuć ciepłe promienie słońca.
-Widzę, że w Slytherinie nie ma osób przewidywalnych- zaczął się jej przyglądać. Wyglądała teraz tak niewinnie, że aż dziwnie.
-W całym Hogwarcie nie ma ani jednej osoby całkowicie przewidywalnej, Potti- powiedziała nie otwierając oczu, ale na jej usta wkradł się lekki uśmiech.
-Jakie to było... głębokie- odpowiedział i parsknął cicho. Jednak zdał sobie z czegoś sprawe i posłał jej oburzone spojrzenie.- Potti?
Pans spojrzała na niego zdziwiona, po czym zaczęła cicho chichotać.
-A ciebie co śmieszy?- Obruszył się.
-Nie, nic- pokręciła głową, wciąż cicho się śmiejąc, po czym wstała z ławki i ruszyła przed siebie.
Gdy ta zauważyła nierozumiejące spojrzenie chłopaka, przewróciła tylko oczami i odpowiedziała zniecierpliwionym głosem:
-No przecież nie będę tutaj siedziała cały czas.
Po chwili oboje już spacerowali po hogwardzkich błoniach.
Rozmowa bardzo im się układała. Jak nie o quidditchu, to o najróżniejszych zaklęciach obronnych. Później Czarna opowiedziała niektóre ciekawe historie z okresu tego roku, na którym on, Ron i Hermiona szukali horkruksów. Cała trójka. Golden Trio. I co się z nimi teraz dzieje? Ron i Herm nie gadają, on i Ron nie mają już najlepszych relacji. Każde z nich zaczęło szukać sobie nowego towarzystwa. Na szczęście on i Miona nadal są najlepszymi przyjaciółmi.
Hermiona.
Przyjaciółka.
Musi w końcu podpytać się Pansy o to głupie słowo.
-Pansy?- zaczął dosyć niepewnie. Ta rozmowa może dużo rzeczy popsuć.
-Hmm?- Odwróciła głowę w jego stronę. Miała dobry humor, więc może spróbować.
-Jak dobrze znasz Bella, Malfoy'a i Zabiniego?
Zdziwiona dziewczyna odpowiedziała powoli.
-To są moi przyjaciele, więc bardzo dobrze. A co cię to tak ciekawi?- Zmarszczyła lekko czoło.
-Czyli wiesz o nich wszystko?- Kontynuował.
-No tak- przytaknęła.
-I... możesz wiedzieć mniej więcej, co może mieć z nimi wspólnego słowo... ognista?- skończył szybko.
I miał rację. Ta rozmowa może dużo zmienić.
Twarz Parkinson momentalnie się zmieniła, a przez nią przebiegł dziwny cień. Wesołe iskierki w jej oczach zgasły, a radosny uśmiech zniknął. Spojrzała na niego twardym wzrokiem i spytała sucho.
-Granger kazała ci się mnie wypytać?
Harry'ego zamurowało. Nie, przecież nie o to mu chodziło. Wszystko jest nie tak, jak miało być.
-Nie... To znaczy tak, ale...- Jednak nie dokończył.
Czarna się zatrzymała i nieco zarumieniona ze złości spojrzała na niego gniewnie.
-Mogłeś od razu powiedzieć, a nie bawisz się w podchody. Myślałam, że Gryfoni są honorowi.
Teraz się nie zdziwił, że należy do Slytherinu i że przyjaźni się z Malfoy'em. To zdanie wypowiedziała identycznie, jak on.
Gdy brunetka skończyła mówić, odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę zamku.
No to teraz Granger możesz pomarzyć, że ci powiem cokolwiek na temat zakładu. Dobrze ci tak. Nie wolno bawić się czyimiś uczuciami.
-Pansy! Nie wygłupiaj się!
Jednak ona się nie odwróciła. Po chwili dziewczyna zniknęła mu z widoku.
Chłopak warknął i kopnął najbliższy kamień, co nie było najmądrzejszym rozwiązaniem.
Masz u mnie dług Hermiono. Ogromny dług.
Po czym również ruszył do zamku.
***
Co się do cholery jasnej dzieje w tej szkole?
W ostatniej chwili złapał Gryfonkę, dzięki czemu przegapiła spotkanie z podłogą. Chyba jednak to była klątwa. Ale kto? Przecież... Nie, to nie możliwe. Są w szkole. To już nie wojna, żeby takie rzeczy uszły komuś płazem.
Draco westchnął cicho i z ciałem dziewczyny ruszył do Skrzydła Szpitalnego. Było już dosyć późno, poza tym była sobota, więc nikogo o tej porze nie spotka na korytarzu. Musiał przyznać, że Granger była strasznie lekka. Co się stało z tą długo zębną dziewczyną z gniazdem na głowie? Widać, że czas robi swoje. Spojrzał na jej twarz, a gdy zauważył, że jest nienaturalnie blada, mimo woli przyśpieszył kroku.
Po kilku minutach był na miejscu. Wszedł bez pukania. Z resztą, nie miał nawet jak.
-Ma pani pacjenta- powiedział głośno.
Odczekał chwilę i po chwili na sali zjawiła się pielęgniarka. Najpierw nie wyglądała na najszczęśliwszą, jednak potem, jak zobaczyła u niego na rękach drobną Gryfonkę od razu jej przeszło.
-Panie Malfoy, chyba będę musiała powiedzieć profesor McGonagall, że relacje panujące między Gryffindorem, a Slytherinem nie są bezpieczne.
-Naprawdę, bardzo śmieszne- mruknął pod nosem i położył czekoladowooką na jednym z łóżek.
-Co się stało, pannie Granger?- spytała, przyglądając się nieprzytomnej.
-Gdybym wiedział, to bym jej tu nie przynosił- sarknął w odpowiedzi, przez co zarobił poirytowane spojrzenie starszej czarownicy.
Smok uznał, że trochę to może potrwać, więc usiadł na jednym z łóżek i obserwował poczynania pielęgniarki. W sumie, to czemu on tu siedzi? Chociaż szlaban im przepada. I tak dużo im nie zostało. Z resztą Blaise też jest na szlabanie, a Mats pewnie się uczy, więc dużo nie stracił.
Pomfrey zaczęła wlewać Gryfonce jakieś eliksiry do ust. Potem chwyciła jej nadgarstek, żeby sprawdzić ciśnienie. Gdy podciągnęła jej rękaw, oczom Malfoy'a ukazała się brzydka blizna na wewnętrznej stronie ręki dziewczyny.
Szlama
Doskonale pamiętał ten dzień. Z resztą, jak można go nie pamiętać? Zwariowana ciotka torturuje dziewczynę ze szkoły, a w piwnicy czeka Harry Potter na Czarnego Pana. A to wszystko u ciebie w domu się dzieje. Czyż to nie godne zapamiętania?
Jednak myślał, że Granger jakoś usunie ten ślad. W końcu to Wiem-To-Wszystko-Granger. Ale najwidoczniej ciotka Bella, użyła noża Black'ów, na którym ciążyła potężna klątwa.
Nagle czarownica przyłożyła dłoń do ust i szybko wstała z miejsca, by później wysłać patronusa, który od razu zniknął, pozostawiając po sobie srebrzysty blask.
Ponowi pytanie.
Co tu się do cholery dzieje?
Jednak zanim zdążył coś więcej pomyśleć, do pomieszczenie weszła jak oparzona dyrektorka Hogwartu.
Posłała mu zdziwione spojrzenie, jednak nie przejęła się zbytnio jego obecnością, tylko od razu podeszła do koleżanki.
-Czyli to prawda?- szepnęła nauczycielka transmutacji.
Na to ta druga skinęła głową.
Więcej nie podsłuchał, bo prawdopodobnie użyły zaklęcia przeciw podsłuchiwaniu. Po krótkiej chwili, blada jak ściana McGonagall spojrzała na niego surowo i powiedziała, jak zwykle oschłym tonem.
-Panie Malfoy, żegnam pana.
-Ja się nigdzie nie wybieram- wzruszył ramionami. Mu to odpowiada. Przynajmniej nie będzie musiał sprzątać tej głupiej biblioteki.
-Nalegam jednak, by pan sobie poszedł. Dokończy pan sam szlaban, ponieważ panna Granger zostanie tu do jutra. Żegnam- ostatnie słowo powiedziała głosem nie znoszącym sprzeciwu.
Naburmuszony chłopak wyszedł ze Skrzydła Szpitalnego głośno trzaskając drzwiami, an co obie kobiety lekko podskoczyły.
Jeśli one myślą, że on sam pójdzie odrabiać resztę szlabanu, to są w wielkim błędzie.
Draco skręcił do korytarza prowadzącego do lochów.
***
Ginny wybiegła z Pokoju Wspólnego Gryffindoru jak torpeda. Co Blaise sobie myśli? Że będzie decydował, co jej wolno czytać? O nie! Ona nazywa się Ginewra Molly Weasley i to ona zawsze dyryguje.
I znowu musi iść do lochów. Jak ona nienawidziła tego miejsca.
Zanim jednak dotarła pod kamienną ścianę, wpadła na kogoś. Znowu.
-Czy nikt w tym zamku nie potrafi chodzić?- Warknęła i podniosła wzrok na tą osobę. Okazało się, że to była Pansy.
Jednak Ślizgonka nie rzuciła żadnego komentarza. Coś Ginny nie pasowało. Przyjrzała się dziewczynie dokładniej. Ze zdziwienia aż otworzyła lekko usta. Pansy Parkinson p ł a k a ł a. Merlinie, co się dzieje w tym roku z tymi ludźmi?
-Ee... Parki... Pansy wszystko w porządku?- spytała ostrożnie. Ta sytuacja była conajmniej dziwna.
Brunetka pokręciła przecząco głową. Chciała z kimś pogadać, ale chyba była dziewczyna Pottera nie była najlepszym pomysłem.
-Blaise jest na szlabanie- rzuciła przez ramie i weszła przez dziurę, która pojawiła się zaraz po tym, jak Czarna powiedziała hasło.
-Jeszcze lepiej- mruknęła Gin pod nosem i szybko poszła w ślady Ślizgonki.
***
W końcu ten durny szlaban się skończył. Został mu już tylko jeden i koniec. Następnym razem będzie pamiętać, żeby nie przywracać głosu Granger. W sumie, każdemu wyszłoby to na dobre.
Diabeł uśmiechnął się do siebie pod nosem i ruszył szybszym krokiem przed siebie. Jest tak zmęczony, że to będzie cud, jeśli dojdzie do swojego dormitorium. Jednak wspomnienia z wczorajszego wieczoru podnosiły go na duchu. Musiał przyznać, że Ruda całuje rewelacyjnie. I dał jej w końcu te głupie dokumenty. A w przyszłym tygodniu będzie w końcu miał możliwość dowiedzenia się tego, czego chciał. Co te dwie Gryfonki wiedzą o ich zakładzie.
Po paru minutach otwierał już drzwi prowadzące do swojego dormitorium. Gdy je otworzył, niczego nie zobaczył. W pokoju panowała kompletna ciemność.
-Lumos- mruknął, by znaleźć włącznik światła.
Gdy tak się stało, zmęczony podszedł do ich prywatnego barku. Właśnie nalewał sobie bursztynowego płynu, kiedy nagle usłyszał szczęk zamka i z powrotem zrobiło się ciemno.
Zdziwiony odwrócił się i zobaczył... Ginnny, która w ręce trzymała swoją, o zgrozo, różdżkę i nie wyglądała na zadowoloną.
-Ruda? Co ty tu robisz?
-Expelliarmus- powiedziała głośno.
Robi się bardzo niebezpiecznie.
Jego różdżka wylądowała pod jej nogami, więc nawet nie miał co liczyć, na jakąkolwiek deskę ratunku.
-Gin, co ty wyprawiasz?
-Powiedz mi Blaise- powiedziała przeciągle i zbliżyła się powoli do niego.- Co sobie myślałeś w chwili, gdy postanowiłeś to zrobić, co?- szepnęła i patrzyła na niego płonącymi oczami.
O co jej chodzi? Chyba nie o... zakład. Jeśli tak, to już jest martwy. Dosłownie.
-Czysta głupota- odpowiedział powoli.
Twarz Ginny zaczerwieniła się ze złości.
-I myślisz, że to zabawne, tak?- syknęła, patrząc mu wyzywająco w oczy.
I co jej odpowiedzieć? Z resztą, już i tak jest martwy, to co mu szkodzi...
-Noo, tak.
-Levicorpus (mogłam to zaklęcie źle napisac, ale zapomnialam, jak sie je pisze ;d ;/ ~ dop. Aut.)- warknęła, a Blaise zawisł w powietrzu głową w dół, jakby niewidzialny sznurek zawiązał się wokół jego kostki.
-Ruda!- warknął.
-Coś nie tak, Blaisiku?- zaszczebiotała.
-Nie wygłupiaj się i mnie postaw na ziemię!- krzyknął i zaczął się szamotać.
-Ale mnie to śmieszy- wydęła swoje usta i spojrzała na niego niewinnym wzrokiem.
-Zdejmij to zaklęcie, słyszysz?!
-Jak sobie chcesz- wzruszyła ramionami i machnęła krótko różdżką.
Blaise spadł z głośnym łoskotem na podłogę, przez co z jego ust uciekła wiązanka wyszukanych przekleństw.
-Wiesz, co? Żeby tak się wyrażać przy kobiecie, to naprawdę- pokręciła głową z dezaprobatą.
-Kobieto, ty mnie do grobu wpędzisz- jęknął, rozmasowując sobie plecy.
-Zasłużyłeś sobie na to! Trzeba było się nie zachowywać, jak pięciolatek! Jak mogłeś?- syczała, gestykulując rękoma.
-Przecież Hermionie się nic nie stało- próbował złagodzić jakoś sytuację.
-A co się miało jej stać?
Zabini na chwilę znieruchomiał. Czyli, o co chodzi Ginny? Bo chyba nie o ten zakład.
-Wiewiórka, o co ci chodzi?- spytał bardzo poważnie, opierając się rękoma o biurko.
-O tą stronę, którą zabrałeś z akt swojej matki.
Diabeł zrobił wielkie oczy. Przecież on nic takiego nie zrobił.
-Nie wiem, o czym ty mówisz, Ginny.
Dziewczyna zrobiła wielkie oczy. Jak to nie on, to kto?
Nagle zrobiło jej się słabo. Ona zostawiła to wszystko na widoku...
-Chodź. Szybko!- powiedziała i chwyciła chłopaka za nadgarstek, po czym pociągnęła go za sobą.
Gdy dotarli na miejsce, na miękkich nogach szła do swojego dormitorium.
-Poczekaj tu, bo i tak nie wejdziesz.
Ginny weszła po schodach i otworzyła drzwi drżącą ręką. Zajrzała do środka. Miała rację. Pokój wyglądał, jak pobojowisko. Wszystko było porozrzucane we wszystkie strony. Zakryła usta dłonią i omiotła pomieszczenie bacznym spojrzeniem.
Teczki nie było. Nigdzie. To znaczy, że ktoś ją zabrał. Ale to musiała być jakaś dziewczyna...
-Chyba nie tylko my próbujemy dowiedzieć się kim jest ta Jean Zabini, Blaise- powiedziała do chłopaka, który stał zaraz przy schodach.
~**~
Przepraszam, rozdzial mial byc dluzszy, ale nie wyrabiam sie z tym wszystkim x.x nauka mnie wykancza x.x i jeszcze tyle konkursow @_@ Mialam notke dodac jutro, ale stwierdzilam, ze obiecalam na dzisiaj. Wybaczcie mi, ale wene mam, tylko z czasem gorzej ;C Jednak mimo to, mam nadzieje, ze wam sie podobalo ;> w nn opisze relacje matsy, harnsy, harmione i bedzie troche z perspektywy Matsa :>
Fajnie, ale strasznie szkoda, że tak krótko, bardzo wciągający rozdział ;)
OdpowiedzUsuńBiedna Pansy, mam nadzieję że szybko to sobie wyjaśnią z Harrym..
Weny, dużo weny :)
cudownie ♥
OdpowiedzUsuńjak zawsze zresztą ;3
masz genialne pomysły :)
nie mogę się doczekać nn <3
Jak zwykle fajny rozdział, mam nadzieję, że kolejny będzie już niedługo :)
OdpowiedzUsuńJeej! Nie będę długo komentować, po prostu napiszę w dwóch słowach:
OdpowiedzUsuńKrótko!
Pięknie*.*
No weź no xd
OdpowiedzUsuńNiech one się dowiedzą o tym zakładzie. xd
Wiem, jestem wredna, zła i w ogóle poda, ale chce, żebyś im namieszała xd
Może i nie za długi, ale bardzo fajny rozdział :D Twoje opowiadanie zawiera bardzo wiele intrygujących wątków i chyba to w nim lubię :)
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Dobrze jest :D Rozdział fantastyczny. Bo inne słowo to tu nie pasuje.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i czasu na pisanie.
Pozdrawiam, Vera :*
No, no.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa co z Mioną.
I kto zabrał kartkę?
Pansy poczuła się wykorzystana.;d
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Uhuhuhu....
OdpowiedzUsuńRobi się coraz, coraz ciekawiej....
Kurde wszystko się pokomplikowało ;o
Najbardziej mnie ciekawi, jednak co się stało Hermi...
Widać, że Malfoy się wkurzył, że nie mógł z nią zostać :D
Ginny jaka agresywna!
Lubię to! :>
Trochę mi tylko szkoda Pansy ;(
No nic rozdział przecudny i czekam na więcej! ^^
Pozdrawiam ♥.
------------------------
http://poczuj-magie.blogspot.com/
Kto zabrał teczkę? Coraz ciekawiej... Czy ta klątwa jest przez tą głupią bliznę? Dużo pytań, a mało odpowiedzi. Mam nadzieję, że się to wyjaśni :D.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Amy ;)
Cudowny rozdział *_* Czekam na więcej ;d. Biedna Pansy ;c
OdpowiedzUsuńNapiszę tylko jedno, bo myślę odzwierciedli wszystkie moje uczucia dotyczące tego rozdziału -
OdpowiedzUsuńMam tyle pytań w głowie, że zaraz mi ona wybuchnie. Autentycznie. Pójdę po gaśnicę.
Lumossy
im-possible-dramione.blogspot.com
Super rozdział :) Końcówka wspaniała! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału!!
OdpowiedzUsuńpodpisuję się :)
UsuńSuper, że wogule jest :)
OdpowiedzUsuńHejka!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D
Eh, ta Ginny xd
Biedny Diabełek prawie się wygadał...
Jestem teraz takkaaaa ciekawa...
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;*
victoria-baker-gordon.blogspot.com
Powtórzę poprzedniczki :) SUPER rozdział! Skoro planujesz conajmniej 100 rozdziałów, co mnie bardzo cieszy, to chyba tajemnica Jean Zabini nie zostanie tak szybko rozwiązana... Szaleję z ciekawości kim ona jest, a raczej czy moje domysły się sprawdzą ;P Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bo będzie Dramione i Mat, który coś został zaniedbany ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ! Już nie mogę się doczekać następnej notki ! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny !
Ps. Zapraszam na mojego bloga : http://hermiona-riddle-malfoy.blog.pl/
Super rozdział :) Czekam z niecierpliwościom na następny :*
OdpowiedzUsuńWow,kochana :D
OdpowiedzUsuńz każdym rozdziałem zaskakujesz mnie co raz bardziej :)
Mam wrażenie, ze postać w czarnej pelerynie ma coś wspólnego z Jean Zabini.
I czemu wydaje mi się ,ze z obiema sprawami jest powiazacy McPersow?
Czekam na więcej.
Weny.
Powodzenia na konkursach.
Pozdrawiam,Lili;)
panstwoweasley.blogspot.com
Suuer.! ^^ Szkoda mi Pansy.. (nie wierze , ze to napisalam xd) Zastanawia ja mnie tez te akta matki Zabiniego.. Za duzo sekretow.! No i kto to tez gosciu w bibliotece i co z Benem.?! wtf.? juz sie gubie.. :c No i wspolczuje Mionie , ale oby sie wszystko wyjasnilo niedlugo. Weny zycze i pisz szybko nastepny rozdzial.! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Patrycja :3
Dziewczyno, przeczytałam dziś całego bloga i jestem wniebowzięta, zaznaczam do ulubionych i oczywiście z całego serca kibicuję nowym rozdziałom!
OdpowiedzUsuńhttp://mionadracon.blogspot.com/
Zajrzyj, może mogłabyś dać mi jakieś wskazówki, lub przynajmniej po prostu przeczytać ;)
Pozdrawiam i życzę weny! ;3
Rozdział, jak zwykle cudowny ♥ Że też musiałaś skończyć w takim momencie ;__; ugh ... ;3 czekam na następny z niecierpliwością i dziękuję Ci za życzenia <3
OdpowiedzUsuńJak zwykle życzę Ci wiecznej weny i powodzenia z blogiem i wszystkimi sprawami z nim związanymi :D
Szara Dama ;)
P.S. mam taki pomysł... Może napiszesz mi na Asku o co chodzi z Jean Zabini, a ja na to nie odpowiem xD (ja po prostu muszę wiedzieć!!! ;3)
jeszcze raz życzę weny i pozdrawiam serdecznie ;>
świetny rozdział, zresztą jak zwykle. :D nie mogę się doczekać następnego rozdziału . pisz pisz ; *
OdpowiedzUsuńnie mogę rozkminić o co cho z Hermioną, co jest dziwne, bo ja zawsze wszystko rozkminiam ^^ xD
Jestem już, jestem! :D
OdpowiedzUsuńTakie końcówki to powinny być karane.. Kto chce znać zawartość tej teczki i ją ukradł? :o
Uu, Draco, jaki supermen :P
Mam nadzieję, że Hermionie nic poważniejszego się nie stało :>
Zrobiło mi się szkoda Pansy.. Musi sobie to wyjaśnić z Harrym! :x
Ogólnie rozdział wyszedł Ci cudowny :)
Zapraszam do mnie na 17 :)
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam M.
Świetny rozdział, dziękuje, że mnie powiadomiłaś bo nie bardzo ostatnio mam czas, zeby sprawdzać. Oczywiście prosze o to abyś mnie już zawsze powiadamiała bo historia mnie wkręciła i nie mogę się doczekać dalej. Chciało mi się śmiać z Zabiniego, kretynem jest ale nie gorszym niż Draco. :D Mówiłam już jak uwielbiam Dracusia? <33
OdpowiedzUsuńNic jak czekać na 26 rozdział, coś czuje, że będzie się dziać. Niech Hermi się dowie czym prędzej o zakłądzie. :DD I mam nadzieje, że nie planujesz smutnego zakończenia bo takich nie lubię, lubię gdy sa szczęśliwi. XD Nie powiem, że nie ale chętnie zobaczyłabym Hermi wciąży z tym przystojnym aroganckim blondynem. Ciekawe by było jak by się zachował. :)
Zaprosiłabym Cie do sb ale usunął mi się rozdział i musze od nowa napisać. :(
Pozdrawiam i życze dużo weny. ;*
Zacny, naprawde bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńMam pewne podejrzenia co do akt ale nie zdradzam żeby nie było że popsuje komuś zabawe :) (kocham stawiać buźki :D)
Pozfrowionka
~panna Weasley
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału *.*
OdpowiedzUsuńJa również pisze Dramione wraz z moją przyjaciółka , na razie mamy tylko prolog ale licze na to że kogoś zaczęci do czytania ;) http://dra-x-mione.blogspot.com/
barodzo ciekawie się zrobiło ;) ale kiedy wspomnisz coś o Victorii ??
OdpowiedzUsuńszczerze gratuluje pomysłu bo ciężko spotkać tak ciekawe i wciągające Dramione. ;D życzę weny i dalszych pomysłów ! :)
Ola ;3
100 rozdziałów? Uuu, rozpieszczasz nas ;D
OdpowiedzUsuńHahaha, Potti xDD
Mówiłam już, że twoje opowiadanie jest magiczne? Nie? To teraz już wiesz.
OdpowiedzUsuńDraco !!! Kocham go ! A Zabini mnie drażni ! :-/
Mam nadzieję, że Hermiona dowie się o zakładzie !!!!
Żal mi Pansy, choć nie wiedziałam, że kiedyś to napiszę ;D
Mam nadzieję, że szybko się wszystko wyjasni i przepraszam za zastój ;( Tak mi przykro, ale wiedz, ze ZAWSZE DO CB WEJDĘ - choćby to było z tygodniowym opóznieniem, dwu tygodniowym ! ale zawsze wejdę ;*
Mam nadzieję, że dasz szczęśliwe zakończenie, bo spotkałam się z wieloma smutnymi zakończeniami ;(((
KOCHAM CIEBIE I TWOJE LITERKI <3
Robi sie bardzo tajemniczo. Powiesc kryminalna xd
OdpowiedzUsuńEj no Zabini no...ej...nie bawię się tak!
OdpowiedzUsuń