niedziela, 1 grudnia 2013

28. Zmiany na lepsze, czy na gorsze?

Hej! 
Ja nie wiem o co wam chodzi z tą Ginny, ale zaklęcie w nią nie uderzyło. Prawie, ale nie :D "-Co tu się dzieje?- Usłyszała za sobą głos i w ostatniej chwili zobaczyła, jak pomarańczowe światło zostało odbite, a lekko przestraszona Astoria wyminęła szybko tą dwójkę i zniknęła za korytarzem." Widzicie? :D 
Widzę, że nie tylko ja nie mam czasu :D Obiecuję, że nadrobię wszystkie wasze blogi, ale najpierw niech bd miała przynajmniej jeden dzień wolny od sprawdzianów czy konkursów >.<
Okey, zapraszam do czytania 28.! :3
~**~
 Bell niewiele myśląc sięgnął po różdżkę i machnął nią w stronę Gryfona.
Wzrok wszystkich obecnych od razu przeniósł się na tę dwójkę uczniów.
Pansy pisnęła głośno i nie wiedząc co robić, szarpnęła mocno przyjaciela za rękaw, aby odsunąć go jak najdalej od McPersowa, Draco i Blaise szybko znaleźli się przy przyjacielu i powstrzymywali go przed zrobieniem kolejnej głupiej rzeczy, Hermiona i Harry podeszli trochę bliżej, aby w razie czego przyłączyć się do interwencji, Ron, który przed chwilą przyszedł, od razu stanął po stronie "przyjaciela" i był gotów, aby w każdej chwili go bronić, Astoria kłóciła się zajadle z Ginny o wczoraj, jednak tym razem obyło się bez rękoczynów, reszta uczniów z ogromnym zainteresowaniem przyglądała się całej tej scenie, nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią postanowiła zobaczyć, jak potoczy się to wszystko dalej, natomiast sam zainteresowany patrzył na szatyna z pobłażaniem.
Ben wyciągnął  s w o j ą  r ó ż d ż k ę, tę którą  m i a ł  M a l f o y, bo  M a t s  mu ją  z a b r a ł  i machnął nią krótko, aby odbić zaklęcie.
Zdziwiony szatyn stał chwilę nieruchomo i patrzył się to na Smoka to na Gryfona, aby cokolwiek zrozumieć.  Skąd on miał tą różdżkę? Przecież ona leżała w dormitorium Draco, czyli on  n i e  m ó g ł  mu jej zabrać. Hasło znają tylko niektóre osoby, a Gryfon na pewno nie złamałby zabezpieczeń.
Mats postanowił w końcu dać ujście swoim negatywnym emocjom wobec McPersowa, które dusił w sobie od wakacji i niewiele myśląc, upuścił swoją różdżkę na marmurową posadzkę, aby rzucić się z pięściami na szatyna.
Nieprzygotowany na taki obrót akcji Gryfon od razu dostał pierwszy celny cios w nos, który przez te dwa tygodnie wiele ucierpiał. Strużka krwi od razu z niego wypłynęła, brudząc mu jednocześnie mundurek w barwach Gryffindoru. Jednak drugiego ciosu uniknął i sam postanowił atakować. Z całych sił uderzył Ślizgona w okolice prawego oka, rozcinając mu tym samym łuk brwiowy. Mats nie pozostawał mu dłużny i ponownie się na niego zamachnął.
Jak to możliwe, że nauczycielka stała obok i się temu wszystkiemu przyglądała? Przecież ona powinna zareagować. Co się dzieje z tymi wszystkimi nauczycielami?, myślała gorączkowo Hermiona.
Draco i Blaise najpierw chcieli ich rozdzielić, ale po chwili spojrzeli na siebie, takim wzrokiem, który mówił "Niech się trochę poobijają, może im ulży.". Jednak Pansy postanowiła coś z tym zrobić.
Czarna podeszła do przyjaciela, który w tym momencie wycierał krew z pękniętych ust i próbowała go odciągnąć od Gryfona, stając pomiędzy nimi.
-Mats, daj spokój. Chodź- powiedziała błagalnym głosem.
Ślizgon spojrzał na nią i jego wyraz twarzy od razu się zmienił. Rysy mu złagodniały, a wzrok nie ciskał piorunami. Chłopak westchnął i rzucił szatynowi ostatnie nienawistne spojrzenie, po czym rzucił mu na odchodne z jadowitym uśmiechem:
-Skoro taki chętny jesteś do bicia, McPersow, to czemu wtedy nie broniłeś tak rodziny?- Domyślał się, jaki  t e n  Gryfon może mieć żal do niego, Diabła, Smoka, Pansy, Hermiony i Potter'a.
Najwyraźniej zielonooki Ślizgon powiedział za dużo, bo to zdanie spowodowało, że Ben wręcz kipiał złością i rzucił się ponownie na Matsa, tym samym odpychając Pans, która upadła na posadzkę, a kilka kroków od niej jej przyjaciel.
Harry od razu znalazł się przy Ślizgonce i pomógł jej wstać. Dziewczyna była tak zdziwiona tym, co się przed chwilą stało, że nawet zapomniała nakrzyczeć na biednego Wybrańca, że ośmielił się do niej podejść. Ale szybko doszła do siebie.
-Umiem sama wstać- syknęła i odeszła od niego, jak najdalej tylko się dało, zostawiając zdziwionego chłopaka samego sobie.
Ginny, która kłóciła się z Astorią, uznała, że najwyższy czas w końcu wkroczyć do akcji, biorąc pod uwagę, że Blaise i Draco nie byli za bardzo zadowoleni z tego, jak została potraktowana ich przyjaciółka. Ruda szybko znalazła się przy Diable i zastawiła mu drogę, tak aby nie mógł przejść.
-Wiewiórka, przesuń się- warknął już zły i próbował przesunąć dziewczynę w bok, jednak ta szybko strzepała jego ręce i powiedziała takim samym tonem, jakim często pani Weasley karciła bliźniaków, gdy coś przeskrobali.
-A tylko spróbujesz.
Jednak to chyba nie zrobiło na nim żadnego wrażenia, bo ponownie próbował ominąć najmłodszą latorośl Weasley'ów.
Płomiennowłosa nie wiedziała już co robić, więc wdrapała się Blaise'owi na stopy, uniemożliwiając mu dalszą wędrówkę. (hehe, ja tak robiłam mojemu tacie, jak nie chciał mi czegoś kupić, jak byłam mała :D ~dop. Aut.)
Jednak bursztynowooka  zapomniała, że Blaise ma przyjaciela, który był bardzo wyczulony na takie typu akcje z kobietami.
Malfoy wyciągnął różdżkę z kieszeni i już miał wypowiedzieć zaklęcie, kiedy nagle magiczny patyk wyleciał mu z ręki. Zdziwiony i zdenerwowany spojrzał w drugą stronę i zauważył drobną, kasztanowłosą Gryfonkę, która z cwanym uśmieszkiem trzymała w jednej ręce jego różdżkę, a w drugiej swoją.
-Granger! Oddawaj mi różdżkę!- warknął zły w jej kierunku.
Hermiona podeszła do niego, aby nie drzeć się na cały korytarz i powiedziała surowym głosem:
-Malfoy, jesteś prefektem. I to naczelnym. Zachowuj się, tak, jak na niego przystało- syknęła. Ona miała już zdecydowanie dość problemów na głowie. Nie miała zamiaru mieć na głowie kolejnego problemu. Tak, Malfoy to problem. Uważała teraz na każdą osobę, która niedawno nawiązała z nią znajomość, bo ten sen był dość realistyczny.
-Jestem zawieszony w jego obowiązkach, więc co mi szkodzi- syknął i wyminął Herm.
Oburzona tym faktem Miona odwróciła się i złapała blondyna za rękaw szaty.
Stalowooki spojrzał na nią zirytowany.
-Granger, puść mnie.- Zirytował się.
-Nie.
-Trudno.- Posłał jej dziwne spojrzenie i ruszył przed siebie, ciągnąc za sobą Hermione, która z całych sił opierała się i próbowała zaprzeć się nogami, aby chłopak nie dał rady zajść za daleko.
-Granger!- warknął już zły i zatrzymał się na chwilę, aby spojrzeć na nią morderczym wzrokiem.
-Wiem, jak się nazywam- zacytowała go z wrednym uśmiechem. Oddychała szybko, ponieważ ta akcja była dosyć męcząca.
Kąciki ust Tlenionego lekko zadrgały, gdy to usłyszał. Może ten zakład okaże się w miarę ciekawy.
-Nie puścisz mnie?- spytał zrezygnowany.
-Nie.- Pokręciła energicznie głową.
-W takim razie zobaczymy, czy dam radę nawet z tobą uwieszoną na moim ramieniu.- Westchnął i ponownie ruszył przed siebie, tym samym ciągnąc za sobą Gryfonkę z kwaśną miną.
Hermiona znowu próbowała stawiać opór, jednak tym razem Malfoy chyba włożył w tą "wyprawę" więcej siły, bo jej stopy mimowolnie sunęły gładko po marmurowej posadzce.
-Malfoy, zatrzymaj się!- pisnęła Herm, bo zaczynali się już zbliżać do Bena i Matsa, którzy bili się zajadle.
Ta scena musiała wyglądać komicznie dla pobocznych obserwatorów. Ginny stała na stopach Blasie'a, Draco ciągnął za sobą zdesperowaną Hermionę, Pansy stała z boku z ramionami założonymi na piersiach i posyłała mordercze spojrzenie Harry'emu, który postanowił wybawić przyjaciółkę i złapał ją w pasie, aby Draco nie mógł zajść dalej, a nauczycielka opierała się o ścianę i patrzyła na to wszystko z głową przechyloną na bok.
-Granger, ile ty ważysz?- spytał zniecierpliwiony Malfoy i odwrócił się w stronę kasztanowłosej.- Potter. Możesz ją wziąć stąd?- zapytał z nadzieją w głosie.
Harry spojrzał najpierw na przyjaciółkę, która utkwiła w nim takie spojrzenie, że nawet nie miał zamiaru się zgodzić, a potem na Ślizgona, którego spojrzenie dorównywało spojrzeniu Herm.
Nim jednak brunet zdążył coś odpowiedzieć, wszyscy spojrzeli w stronę Matsa i Bena, którzy teraz wyglądali, jakby mieli się zaraz pozabijać.
-Skoro ty też jesteś taki chętny do bójki, to czemu wtedy nie obroniłeś tej puszczalskiej Victorii, co?- zapytał z taką drwiną w głosie, że sam Snape, by się jej nie powstydził.
No i znowu. To zdanie wywołało jeszcze większe poruszenie, niż wcześniejsza wypowiedź Bella.
Twarz Malfoy'a zrobiła się najpierw przerażająco blada, jednak potem przybrała ostre rysy, a w jego oczach tańczyły iskierki rządne rozlewu krwi. Blondyn zawtórował przyjacielowi i również ruszył w stronę McPersowa, aby dać mu coś od siebie.
Dwójka Gryfonów zareagowała od razu. Harry złapał go za jeden rękaw, a Hermiona za drugi. W takim stanie, Malfoy na pewno sprawiłby, że Ben poleżałby przez pewien czas w Skrzydle Szpitalnym, jak nie w Mungu.
-Czego wy się tak mnie doczepiliście?!- warknął w ich stronę, doprowadzony wręcz do białej gorączki.
-Malfoy, uspokój się, dobrze ci radze. Inaczej cię sparaliżujemy.- Potter próbował jakoś złagodzić sytuację.
Draco wręcz trząsł się ze złości, ale postanowił spróbować się uspokoić.
Przyjaciele z Domu Lwa odetchnęli lekko i z szeroko otwartymi oczami, patrzyli na to co się działo wewnątrz kręgu ciekawskich uczniów.
Mats zrobił się wręcz purpurowy ze złości. Jak on śmie nazywać Vi puszczalską?! Nie ma takiego prawa! Nawet nie ma podstaw do takiego osądu! Przecież to  o n   j ą  uwiódł nie ona jego!
Bell niewiele myśląc rzucił się w stronę Gryfona i zaczął zadawać mu celne ciosy gdzie popadnie.
-Nie waż się przy mnie obrażać Victorii- wycedził i ponownie trafił go we wcześniej złamany nos.- Nie waż się nigdy więcej uderzyć jakiejkolwiek kobiety, rozumiesz? Hermiona i Pansy były ostatnie.- Ponowny cios, który tym razem nabił mu niezłe "limo" pod okiem.- Nie waż zbliżać się do którejkolwiek z nich, jasne?- warknął i uderzył go prosto w brodę, tak mocno, że Ben zachwiał się niebezpiecznie.
Jednak szatyn się nie przewrócił. Złapał równowagę i chyba znudził mu się mugolski sposób walki, bo machnął szybko różdżką, z której wyleciał czerwony snop światła, trafiając Bella w sam środek torsu.
Mats ugodzony zaklęciem, odleciał do tyłu, natrafiając tym samym na zimną ścianę, po której się osunął.
-Mats!- pisnęła Pansy i ruszyła w stronę przyjaciela.
Zielonooki nie chciał być mu dłużny, dlatego uczynił dokładnie to samo, co Gryfon, tyle że z tą różnicą, że użył innego zaklęcia.
-Sectusempra- mruknął, tak cicho, żeby tylko on mógł usłyszeć zaklęcie.
Ale ono nie trafiło w Gryfona. Odbiło się o tarczę, którą ktoś przed chwilą wyczarował.
Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę i zobaczyli nauczyciela Eliksirów, który był bledszy niż zwykle.
-Chyba już dość, nie sądzicie?- sarknął i omiótł korytarz szybkim spojrzeniem. Zatrzymał go na nauczycielce od Obrony Przed Czarną Magią.- Profesor Calermay, czemu pani ich wcześniej nie uspokoiła?- spojrzał na nią uważnie.
Nauczycielka wystąpiła kilka kroków do przodu, jakby to ona była wszystkiemu winna. Jej brązowe oczy patrzyły ze spokojem na kolegę z pracy.
-Przed chwilą przyszłam, Maronie- odpowiedziała niewinnie.
Gdzieś po drugiej stronie "kręgu " dało się słyszeć głośne prychnięcie, a Hermiona już otwierała usta, żeby głośno powiedzieć, jak było naprawdę, jednak czyjaś przyjemnie chłodna ręka je zatkała. Oburzona spojrzała na Malfoy'a, który w odpowiedzi pokręcił tylko głową na znak dezaprobaty.
-A gdzie są prefekci?- spytał chłodno i wodził wzrokiem wśród uczniów, aby znaleźć Hermione i Draco.
Wcześniej wymienieni trochę się zgarbili, aby nie było ich widać. Ale gdy podnieśli wzrok, zobaczyli że wszyscy przesunęli się na prawo, bądź lewo, tym samym ukazując ich profesorowi.
-Panno Granger, pani chyba tu była od samego początku, więc czemu pani nie zareagowała?- spytał, ale jego wzrok był utkwiony w bratanku.
Herm zadrgały niebezpiecznie nozdrza. Jak to nie zareagowała? A kto powstrzymał Malfoy'a przed dokonaniem mordu?
Chciała już odpowiedzieć, jednak zdała sobie sprawę, że ręka blondyna wciąż zasłania jej usta. Poczuła, jak jej policzki płoną. Szybko zrzuciła rękę chłopaka i postanowiła w końcu  odpowiedzieć na pytanie Mistrza Eliksirów.
-Byłam, ale pilnowałam, aby nie rozpoczęła się większa bójka- odpowiedziała bez drgania głosu. Mówiła prawdę, przecież gdyby nie trzymała Malfoy'a, to ten również rzuciłby się z pięściami, jak nie z różdżką na Bena.
-Ale chyba nie wystarczająco skutecznie, prawda?- spytał, po czym odchrząknął i kontynuował.- Panno Parkinson, proszę pomóc wstać panu Bellowi, bo pójdzie ze mną. Pan, panie McPersow też. Prefekci Naczelni również idą z nami.
***
Na skórzanym fotelu siedziała starsza kobieta, która miała włosy upięte w ciasnego koka, a jej oczy miały tak surowy wyraz, jak nigdy.

Minerva McGonagall oparła podbródek na splecionych palcach dłoni. Myślała, że skoro to jest ostatni rok pewnych uczniów, to w szkole będzie w miarę spokojnie. Ale się myliła. Bo przecież zawsze któreś z Golden Trio musi narozrabiać. Tylko częściej i tak padało na Pottera, a nie na Granger.
-No słucham, co macie mi do powiedzenia?- spytała i utkwiła surowe spojrzenie w czwórce uczniów siedzącej przed nią.
Nikt się nie odzywał. Ben siedział wyprostowany i bardzo pewien siebie, Mats zaciskał mocno usta, nie chciał, żeby aż tak go poniosło, Draco patrzył się na jakiś niewidzialny punkt za nauczycielką, a Hermiona ze spuszczoną głową siedziała potulnie na swoim krześle.
-Czyli mam rozumieć, że nie doczekam się od was żadnych wyjaśnień?- spytała ponownie.
Odpowiedziało jej milczenie. Nie chcieli nic mówić, bo jeszcze bardziej mogliby się pogrążyć.
Nauczycielka odczekała chwilę, a kiedy zdała sobie sprawę, że rzeczywiście nie usłyszy żadnych wyjaśnień, westchnęła i powiedziała lekko monotonnym głosem:
-Slytherin traci za pana, panie Bell dwadzieścia pięć punktów za bójkę, za pana, panie Malfoy dziesięć, ponieważ nie wywiązał się pan z obowiązków prefekta naczelnego...
-O ile się nie mylę, to jestem zawieszony w jego prawach, więc nie mogłem wykonywać jego obowiązków, pani dyrektor.- Przerwał jej. Może i powinien ich rozdzielić, ale to naprawdę nie należało do jego obowiązków.
McGonagall otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale je zamknęła. W tym momencie wyglądała jak ryba wyjęta z wody. Na twarzy blondyna zagościł triumfalny uśmiech, który szybko zniknął.
-W takim razie, będzie pan musiał opuścić swoje prywatne dormitorium, panie Malfoy- odpowiedziała nauczycielka Transmutacji.
No takiego obrotu spraw Draco się nie spodziewał. Jak to  o p u ś c i ć?  Przecież on miał odzyskać swoją odznakę w listopadzie. Ona nie może mu odebrać tego dormitorium. Nie może, prawda?
-Ale...- Smok chciał się jakoś wykłócać o nie, ale nie przychodziło mu nic konkretnego do głowy.- Kto w takim będzie drugim Prefektem Naczelnym? Oprócz mnie najlepiej uczy się Mats, ale on chyba odpada w takim razie i Theodor, ale on na pewno nie przyjmie tego stanowiska- odpowiedział ze spokojem wymalowanym na twarzy.
-Panie Malfoy, ale drugi Prefekt Naczelny nie musi należeć do Slytherinu.
Po tym zdaniu, blondyn już się nie odzywał.
-Minervo, chyba nie trzeba mu odbierać tego przywileju. Przecież ma odznakę zabraną tylko na pewien okres czasu.- Wtrącił się profesor Crake. W końcu musi ratować swojego bratanka i tym samym podopiecznego.
-Maronie, rozumiem, że bronisz swojego bratanka, jednak prosiłabym cię, abyś spojrzał na to bezstronnie- powiedziała twardym głosem.
Teraz to nauczyciel Eliksirów zamykał i otwierał usta.
Stalowooki patrzył na starszą czarownicę nienawistnym wzrokiem, natomiast Hermiona uniosła głowę i z szeroko otwartymi oczyma spoglądała to na Malfoy'a to na... Malfoy'a? Mats również spojrzał zdziwiony na dyrektorkę, bo o ile dobrze pamiętał, to   n i k t  nie miał się dowiedzieć o tym, że ci dwaj są spokrewnieni. Taki był warunek, żeby wujek Smoka przyjął to stanowisko.
-Cóż, w takim razie ukarz też Gryffindor, skoro mówimy o bezstronności- odparł chłodnym głosem. Teraz było widać, że należy do rodu Malfoy'ów.
-No dobrze- odpowiedziała zrezygnowana. Gryffindor traci za pana, panie McPersow, piętnaście punktów, a za panią, panno Granger, dziesięć. I...- Nie zdążyła dokończyć, ponieważ przerwała jej Miona.
-I?- pisnęła. Przecież ona nie zrobiła nic złego! Spojrzała na opiekunkę jej domu. Porofesor McGonagall nie zachowuje się tak. Nigdy nie odebrałaby Malfoy'owi tego głupiego dormitorium, skoro jest tylko zawieszony i nigdy nie ujawniła tej tajemnicy. Ale nic w jej wyglądzie nie sugerowało, że coś jest nie tak. Chociaż może jej oczy były trochę inne niż zawsze, ale pewnie jej się tylko wydaje.
-I jestem zmuszona do tego, aby panią również wycofać póki co ze stanowiska Prefekta Naczelnego- dokończyła.
Hermiona zamarła. Jak to  w y c o f a ć? Przecież ona była wzorową uczennicą, przeważnie nie sprawiała żadnych problemów. Poza tym, powstrzymałaby tą bójkę, gdyby nie pilnowała Malfoy'a, aby nie rozpoczął kolejnej!
Draco i Mats byli pewni, że ich szczęki z głośnym łoskotem uderzyły o olchowe panele. Przecież to jest Granger. Hermiona Granger, wzorowa uczennica Gryffindoru, największa kujonka od czasów Roveny Ravenclaw, jak można kogoś takiego wycofać ze stanowiska przez zwykłą bójkę?
Nie do końca o to mi chodziło. pomyślał nauczyciel.
-Ale, pani profesor, to była zwykła bójka... Ja nawet nie brałam w niej udziału!- Hermiona starała się coś wskórać.
-Panno Granger, zadaniem Prefekta Naczelnego jest przede wszystkim pilnowanie porządku w szkole, a to chyba nie wyszło pani za dobrze, prawda? Zgodzi się chyba pani ze mną, że Prefektem Naczelnym musi być osoba, która da radę wszystkiemu stawić czoło.- Nauczycielka spojrzała jej prosto w oczy. Teraz Herm była pewna, że coś z nimi jest nie tak.
-Ale to była zwykła bójka!- zawołała już nie wiedząc, jakich argumentów użyć.
-Właśnie. Nie umiała pani zapanować nad zwykłą bójką w mugolski sposób, a co by było, gdyby to było coś poważniejszego? Także rozumie mnie pani. Macie czas do jutra, żeby opuścić wasze dormitoria i wprowadzić się do poprzednich. A teraz was żegnam- odparła i wskazała im drzwi.
-Nie zrobiłaś się trochę za ostra, Minervo?- spytał Maron i już zmierzał za czwórką uczniów do drzwi.
-To ty, Maronie nie potrafisz zapanować nad swoimi Ślizgonami- odparła kobieta.
Po chwili każde z nich znalazło się już za drzwiami prowadzącymi do gabinetu dyrektora.
Ben poszedł w zupełnie inną stronę, co jakoś szczególnie im nie przeszkadzało.
Mats miał ogromne wyrzuty sumienia. Gdyby zapanował nad swoimi emocjami, to Hermiona i Draco nie mieliby teraz takich nieprzyjemności. Ale nie mógł stać bezczynnie, kiedy ten Gryfon jak gdyby nigdy nic przyszedł sobie na lekcje, bez jakichkolwiek śladów po jego zaklęciu.
-Hermiono, przepraszam. Nie wyszło tak, jak chciałem- szatyn zwrócił się do dziewczyny, która szła po jego lewej stronie.
Jej obcasy stukały miarowo o marmurową posadzkę, dzięki czemu echo roznosiło się po całym korytarzu. Czekoladowooka nie wyglądała, tak jakby się tym wszystkim szczególnie przejęła. To chyba dobrze, prawda?
-W porządku- odparła i wzruszyła ramionami.
-Serio, taka prymuska nie przejęła się tym, że nie jest już Prefektem Naczelnym?- spytał Malfoy.
Bell posłał mu surowe spojrzenie, jednak jego przyjaciel nic sobie z tego nie zrobił.
-Skoro ona mnie usunęła z tej funkcji to ja nie mam zamiaru dłużej być Wiem-To-Wszystko-Granger. Zobaczymy kto się na tym bardziej przejedzie- odparła i uśmiechnęła się do nich tajemniczo.
***
Była już pora lunchu. Zaraz po tym jak opiekun Domu Salazara zabrał ze sobą Hermione, Bena, Matsa i Draco dzwonek właściwie od razu zadzwonił, więc mieli czas wolny. Myślała, że przyjaciółka zaraz wróci, ale jej nie było. Minęły dwie następne lekcje, a nadal nikt nie wrócił. Dlatego Ginevra siedziała sama przy stole Gryffindoru w Wielkiej Sali.
Ruda dłubała widelcem w swojej sałatce z pieczoną dynią i cieciorką, błądząc myślami wokół tej dziwnej laleczki.
Kto jej to podłożył? I w jakim celu? I dlaczego Malfoy też dostał jakąś dziwną wiadomość? Co to może znaczyć? Czy to, co sugerował Blaise, że ktoś najwyraźniej chce skrzywdzić kilku uczniów jest prawdą? Ale kto i po co miałby to robić? Przecież ona nie naraziła się nikomu. No chyba, że Śmierciożercą, ale ich już nie ma. I ta wiadomość jej nie dawała spokoju. "Diabeł tkwi w szczegółach." Co to może znaczyć? I dlaczego ona znalazła tą straszną laleczkę w chwili, gdy z jej pokoju zaginęły akta? Ta wiadomość miała sugerować, że to Blaise zabrał te dokumenty? Ale przecież ona się już upewniła, że to nie był on. Więc kto? Albo ktoś specjalnie chciał zasugerować, że ma podejrzewać Zabiniego, aby ich skłócić. UGH! Za dużo myśli.
Panna Weasley energicznie potrząsnęła głową, aby wyrzucić te natrętne myśli.
Ale to nie takie proste. Ktoś też próbuje się dowiedzieć kim jest Jean Zabini i najwyraźniej ta osoba nie jest zadowolona z tego faktu, że ona i Diabeł również się tym interesują.
Zdenerwowana Gryfonka ze złością nabiła na widelec kawałek upieczonej dyni i szybko włożyła ją do ust.
Co to za świat, w którym nawet podczas jedzenia, człowiek musi się przejmować jakimiś głupimi zagadkami?!
Starała się o tym nie myśleć, ale no nie dało się. Dręczyło ją jeszcze sumienie, które podpowiadało jej, że powinna była jednak powiedzieć Blaise'owi, że ona też dostała dziwną wiadomość. Ale co by to zmieniło? Znalazł by tą osobę? Nie. Więc po co go denerwować? Z resztą, czego ona się tak nim przejmuje? Są razem? Nie. Stara się o nią jakoś? Może trochę, ale to nie jest to, czego ona oczekuje. Tak, Ginny Weasley ma wymagania. W końcu nie jest pierwszą lepszą. Harry'emu trochę to zajęło, ale w końcu udało mu się. Skoro Blaise ma jakieś plany, to niech to pokaże. A ona nie ma zamiaru mu niczego ułatwiać. W końcu jest Ginny Weasley.
Dziewczyna się rozejrzała w poszukiwaniu przyjaciółki, ale jej nie zauważyła. Westchnęła cicho, odłożyła sztućce, po czym ruszyła w stronę wyjścia.
Ma godzinę czasu wolnego, bo między Zaklęciami, a Zielarstwem mają przerwę, więc postanowiła ten czas jakoś wykorzystać. Może poszuka jakichś wskazówek u siebie w dormitorium? Może coś przeoczyła?
Ruda skierowała swoje nogi w stronę północnej wieży Gryffindoru. Szła w takim zamyśleniu, że nawet kilka razy wpadła na jakieś pierwszoroczniaki, ale nie przejęła się tym za bardzo. Była na piątym piętrze, kiedy ktoś ją nagle złapał za rękę, zakrył usta i wciągnął w róg jednego z korytarzy.
Przez ten "miły" prezent była bardzo płochliwa, dlatego teraz jej serce biło jak oszalałe, oczy miała szeroko otwarte, a nogi miała jak z waty. Próbowała się wyrwać tej osobie, ale to nic nie dało. Sądząc po sile i posturze, to był chłopak.
~**~
Łaa! Jestem! Muszę wam powiedzieć, że jako tako podoba mi się ten rozdział :D Chciałam namieszać z tymi prefektami, bo tak sobie zdałam sprawę, że w wielu blogach tak jest, a ja nie chce być "oklepana" :D Poza tym powinniście (nie napisałam powinnyście, bo wiem, ze czytają mnie też chłopacy :D) już wiedzieć, że ja lubię zaskakiwać w blogu :D Nie wiem, czy tu sie coś trochę wyjaśniło, czy przybyło więcej niewiadomych, ale w następnym rozdziale dam wam kilka wskazówek :3 I więcej dramione, dużo więcej. :3 W końcu trzeba zacząć :> Hehe, ale na początku było ich trochę :D  Zapraszam was do komentowania tego oto rozdziału :* 
PS jeśli będą jakieś błędy to przepraszam, ale ogl Masterchefa (czy jak to sie pisze) i moge mieć błędy bo uwielbiam ten program :D Wiem, uwielbia ale nie wie jak sie pisze ;/ Heheh :D

27 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Rozdział wyszedł ci komicznie XD Scenka podczas bójki była bezcenna x"D Jestem ciekawa co knuje Mionka :D
      Czekam nn ;*
      Zapraszam do mnie: http://dramione-autre-vie-notre-moment.blogspot.com/
      Y♥

      Usuń
  2. Wow!! No tego się nie spodziewałam. Przeczytałam ccały twój blog i zostawiłas mi niedosyt. Czekam z utęsknieniem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział całkiem fajny. Początek, a dokładniej tą bójkę trochę ciężko mi się czytało, bo momentami nie mogłam się połapać, co kto robi, ale poza tym rozdział jest świetny i już się nie mogę doczekać kolejnego :)
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! : ) Zapraszam do siebie, może ci się spodoba. http://paulaa-bloog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział ciekawy. Szczególnie bójka. Super wymyślona i ciekawe co z tą McGonagall?? No i miałaś rację zaskoczyłaś mnie trzy razy 1. Usunęłaś Hermionę i Dracona z funkcji prefektów - ciekawe jaki masz w tym cel? 2. Jaką zemstę planuje Hermiona i co ona oznacza dla innych? No i 3. Co u diaska robisz z Ginny???? No, ale przynajmniej może w następnym zacznie się coś wyjaśniać. Narazie pozdrawiam
    ~Olciak
    sm-przerwanatradycja.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział ;3
    Dużo się dzieje, ale ja dalej czekam na to, o co proszę cię od tak dawna xd
    Nie martw się, nie było błędów. a nawet jeśli, to ja ich nie widziałam ;)
    Pozdrawiam i życę weny
    Enjoy, Cave ;)
    P.S. Mamy taki sam szablon. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza, bo mi wcale ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Och nie mogę doczekać się następnego rozdziału!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. O kurczę, ale się narobiło.. :o
    Strasznie mnie zaskoczyło zachowanie obu nauczycielek, i usunięcie prefektów ze stanowiska.
    Akcja z Ginny tak mnie wystraszyła, że chyba będę się bać wracać do domu po ciemku!
    Bójka świetnie opisana, chyba jeden z najlepszych rozdziałów, tyle się dzieje ;)
    Mam nadzieję, że szybko napiszesz kolejny :)
    I fajny nowy szablon, chociaż tęsknię za starym, był taki słodki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. No za przeproszeniem: JA PIERDZIELE!
    Dużo jeszcze masz zamiar namieszać?! :D
    No nic, czekam aż to się wszystko wyjaśni :)
    KK

    P.S. nominowałam Cię do Liebter Award, więcej u mnie na blogu w poście "Liebster Award" ;)
    P.S. 2 mój blog: dramioneriddle.blogspot.com
    P.S. 3 czat dramione: http://xat.com/xat203479719

    OdpowiedzUsuń
  10. Z McKrową coś jest zdecydowanie nie tak! Tak samo jak i z nauczycielką Obrony przyd czarną magią! Kto złapał Ginny? Blaise? Czy Ben... Albo jeszcze ktoś inny? Więcej Dramione? TAAAAK :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;) pozdr!

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że nie mam dużo Dramione :( Kiedy będzie seks? W końcu musi kiedyś za nastąpić. Czekam i czekam
    ~Kochanka Malfoy'a
    PS. Tak ogólnie to rozdział spoko

    OdpowiedzUsuń
  12. Mm.. kurcze. szkoda z tymi Prefektami , bojka i Ginny ;/ I ten powrot Bena..Merlinie! Czemu.?! Eh..mam nadxieje , ze w nastepnym odcinku wszystko sie rozjasni :)

    Pozdrawiam , Patrycja :3

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawie,ciekawie nie mogę sie doczekać tego,co będzie dalej ;)
    Weny.
    Pozdrawiam,Lili.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawe bardzo ;) Biedna Miona i Draco ;<<
    Czekam na następny rozdział niecierpliwie!
    Weny życzę ;33

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetny rozdział :)
    Spodobały mi się te opisy, jak Hermiona uczepiła się Malfoya, czy Ginny Blaisa :D
    Głupi Ben ;_; Niech się pierdzieli, za przeproszeniem.
    Co się dzieje z tymi naauczycielami? Najpierw Pomfrey, teraz nauczycielka od Obrony przed czarną magią..
    Jedynie Maron wydaje się normalny :x
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
    droga-do-milosci.blogspot.com/

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się i dodaj następny rozdział! :)

      Usuń
  16. Wolałam stary szablon.Rozdział boski jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział :)
    Coś mi się wydaję, że Ginny "uprowadził" Blaise, ewentualnie Ben, który swoją drogą jest totalnym ****************************** (cenzura musi być, w końcu jesteśmy ludźmi cywilizowanymi ;)
    pudelko-czekoladek.dramione.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  18. Super rozdział! Ja myśle, że to Ben, ale pewności nie mam s*******n jeden. Nienawidzę go!!! Ale rozdział świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  19. wowowowowwooooow :3 No ja mam podobne podejrzenia że to ten pieprzony gnój {oj no przepraszam, ale i tak słabe okreslenie} lub Blaise. Choleeeera panna Wszystko- wiem Granger juz nie będzie panną Wszystko-wiem-Granger? UUUU Ciekawie sie robi. No tajemnicze i powalające. No to czekam na kolejna notke. Amen :3
    Paulina^^

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie bij !!! Mam ostatnio tyle zaległości, że nic mi nie mów nawet i bardzo przepraszam, że zaniedbałam ;<

    Podejrzewam o to Bena... jednak, tak mi się wydaje...
    Nie sądzę, że to był Blaise, ale nie dam ręki uciąć.
    Nauczyciele też dziwni O.o kurde ;D :D ;D
    No i dlaczego tak ot co usunęli prefektów ze stanowisk? Takie to trochę dziwne... Coś mi tutaj śmierdzi ...
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział !!! <3

    OdpowiedzUsuń
  21. Więcej dramione!
    <333
    Głupi Ben!
    No zamorduję go no!
    Nazwać Victorię puszczalską?
    Co za bebok :<
    Hahaha Hermiona planuję zemstę? Ciekawe! :D
    i chciałabym Cię...
    Przeprosić z całego serca!
    Tyle czasu mnie tu nie było :/
    Wybaczysz?
    Lecę dalej!
    --------------------
    http://poczuj-magie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdzial dobry. Troche namieszalas ale jest dobrze. nie moge zrozumiec jdynie tej nauczycielki opcm. Domyslam sie wielu rzeczy ale jej nie moge zrozumiec

    OdpowiedzUsuń
  23. Zamieszanie...uuu. Będzie się działo! Czyli będzie zabawa :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Mi się podoba!
    Idę czytać dalej, bo ciekawość mnie zżera co może być dalej! ;-)
    Domi.

    OdpowiedzUsuń