No hej! Jejku, ale się za Wami stęskniłam! Tyle się działo podczas tej przerwy świątecznej, że nie miałam czasu nic, dosłownie n i c napisać! Dlatego teraz życzę Wam aby ten rok był jak najlepszy, lepszy od 2013, bo dla mnie był ******* :))) Żeby nie wulgaryzować :) I mam nadzieję, że spędziliście miło i wśród rodziny święta Bożego Narodzenia! Mam nadzieję, że nie zapomnieliście o mnie :3 Zapraszam do czytania mojego rozdziału, a ja lecę nadrabiać Wasze! xox
~**~
Hermiona z niewyraźną miną czekała pod salą od Transmutacji, aż w końcu profesor McGonagall ich wpuści do środka, gdyż miała już dość tych wszystkich ciekawskich spojrzeń rzucanych w jej stronę z powodu nowego koloru włosów. Szczerze mówiąc, to ona sądziła, że to właśnie Malfoy bardziej się tym wszystkim przejmie, lecz on chyba bardzo dobrze się bawił, co jeszcze bardziej ją irytowało.
-No i czego się tak cieszysz, Malfoy?- warknęła poirytowana. Chłopak spojrzał w jej stronę, a jego oczy dziwnie błysnęły.
Zaczynamy.
-Złość piękności szkodzi, Granger, więc opanuj się trochę. Zachowujesz się jak rozkapryszona dziewczynka, tylko dlatego, że masz inny kolor włosów- powiedział z szerokim uśmiechem i patrzył, jak Gryfonka jeszcze bardziej się denerwuje.
-Ja wcale się tak nie zachowuję!- fuknęła na niego. Kiedy miała mu jeszcze dopiec, to sobie coś przypomniała i uśmiechnęła się cwanie.- Dzięki, Malfoy, nie musisz się martwić o moją urodę.- Teraz to ona w końcu miała jak mu się odgryźć.
-Tak mi się powiedziało, a ty Granger już musisz sobie pochlebiać- odparł z przekąsem, ale jego kąciki ust uniosły się lekko do góry.
-Jasne- mruknęła pod nosem.
Musi się trochę opanować, ale sama nie wiedziała czemu ma taki paskudny humor. Czy to ten tleniony <chodzi mi o kolor włosów :D ~dop. Aut> tak działa na wszystkich? I w tym momencie w jej głowie zapaliła się mała żarówka.
Dziewczyna jęknęła ze zrezygnowaniem i oparła czoło o zimną ścianę. Jedna lekcja Eliksirów, a ile problemów.
-Znowu chcesz zemdleć, Granger?- Odezwał się Ślizgon.
Herm posłała mu groźne spojrzenie.
-Wiesz co?- spytał i po krótkim namyśle dodał.- Teraz wyglądasz jak typowa Ślizgonka, Granger.-Dopisywał mu bardzo dobry humor, co go trochę dziwiło.
Ale Draco popełnił mały błąd. Nigdy nie nazywa się Gryfonki Ślizgonką. Nigdy.
Policzki Miony lekko się zaczerwieniły ze złości.
-Kretynie, gdybyś nie pomylił się przy tym eliksirze, to ja nie miałabym tych okropnych włosów i twojego paskudnego charakteru!- syknęła i dźgnęła go palcem w tors.
Czyli nie tylko fryzury im się zmieniły podczas tej małej eksplozji. Coraz bardziej ciekawie i niesmacznie.
-Czy ty, Granger, myślisz, że mi się uśmiecha bycie jakimś szatynem z cząstką charakteru największej kujonki w Hogwarcie.- To takie typowe, że zawsze cała odpowiedzialność spada na niego.
-Ja ci dam kujonkę, ty wredny arystokrato od siedmiu boleści!- warknęła i ponownie posłała mu gniewne spojrzenie. Kiedy chciała coś jeszcze dodać na chwilę zamarła.- Malfoy, twoje oczy- powiedziała słabo.
-Wiem, piękne, jak zawsze. Dzięki, że nawet ty to zauważyłaś.- Posłał jej kpiący uśmiech i spojrzał na nią. On również zaniemówił.
-Cholera- zaklęli w tym samym czasie.
Hermiona z niesmakiem patrzyła w oczy "szatyna", które w tym momencie były większe niż zawsze i miały kolor czekoladowy. Taki jak j e j. Czarownica była pewna na milion procent, że jej oczy mają chłodny, staliczny kolor. Oboje jęknęli w tym samym czasie. To się nie dzieję naprawdę.
-Myślałem, że tylko włosy nam się zamieniły- powiedział Smok i oparł się o ścianę.
-Bo tak było. Ale jak zaczęliśmy być dla siebie... niemili, to najwidoczniej skutki uboczne zaczęły się pogłębiać- odparła z typowym dla Panny-Wiem-To-Wszystko głosem, za co się skarciła w myślach.
Dracze spojrzał na nią krzywo.
-Czyli, że za każdym razem, gdy hmm... nasze relacje się pogorszą, to my... zaczniemy się do siebie coraz bardziej upodabniać?- Nie chciał słyszeć odpowiedzi, bo przeczuwał, co usłyszy. Niby nie jest źle, bo on i tak ma zamiar sprawić, że te "relacje" były... pozytywne, ale wiadomo, jak to z Gryfonką, a szczególnie Granger bywa.
-Najwyraźniej tak- odpowiedziała zrezygnowana, a chłopak westchnął żałośnie.- Jak myślisz, co może się jeszcze stać? Wzrost nam się zamieni?- spytała po dłuższej chwili ciszy.
-Cieszyłabyś się pewnie. Przy twoim wzroście goblina- powiedział przeciągle.
-Nie jestem niska!- warknęła. To prawda, nie była niska, ale też nie należała do najwyższych. W sumie to tylko Gin z jej przyjaznego otoczenia była wysoka. Ale jej wystarczał ten wzrost jaki ma. Taki odpowiedni. No, może troszkę więcej centymetrów by jej nie zaszkodziło...
-No oczywiście- burknął pod nosem. Czy ta McGonagall nie może iść szybciej?
-Gdzie ta McGonagall?- Miona spytała samą siebie. Jeśli jeszcze chwilę dłużej postoją na tym
korytarzu to Merlin wie co się z nimi stanie. Ciekawe co muszą zrobić, aby powrócić do normalnego wyglądu...-No i czego się tak cieszysz, Malfoy?- warknęła poirytowana. Chłopak spojrzał w jej stronę, a jego oczy dziwnie błysnęły.
Zaczynamy.
-Złość piękności szkodzi, Granger, więc opanuj się trochę. Zachowujesz się jak rozkapryszona dziewczynka, tylko dlatego, że masz inny kolor włosów- powiedział z szerokim uśmiechem i patrzył, jak Gryfonka jeszcze bardziej się denerwuje.
-Ja wcale się tak nie zachowuję!- fuknęła na niego. Kiedy miała mu jeszcze dopiec, to sobie coś przypomniała i uśmiechnęła się cwanie.- Dzięki, Malfoy, nie musisz się martwić o moją urodę.- Teraz to ona w końcu miała jak mu się odgryźć.
-Tak mi się powiedziało, a ty Granger już musisz sobie pochlebiać- odparł z przekąsem, ale jego kąciki ust uniosły się lekko do góry.
-Jasne- mruknęła pod nosem.
Musi się trochę opanować, ale sama nie wiedziała czemu ma taki paskudny humor. Czy to ten tleniony <chodzi mi o kolor włosów :D ~dop. Aut>
-Cholera- zaklęli w tym samym czasie.
Hermiona z niesmakiem patrzyła w oczy "szatyna", które w tym momencie były większe niż zawsze i miały kolor czekoladowy. Taki jak j e j. Czarownica była pewna na milion procent, że jej oczy mają chłodny, staliczny kolor. Oboje jęknęli w tym samym czasie. To się nie dzieję naprawdę.
-Myślałem, że tylko włosy nam się zamieniły- powiedział Smok i oparł się o ścianę.
-Bo tak było. Ale jak zaczęliśmy być dla siebie... niemili, to najwidoczniej skutki uboczne zaczęły się pogłębiać- odparła z typowym dla Panny-Wiem-To-Wszystko głosem, za co się skarciła w myślach.
Dracze spojrzał na nią krzywo.
-Czyli, że za każdym razem, gdy hmm... nasze relacje się pogorszą, to my... zaczniemy się do siebie coraz bardziej upodabniać?- Nie chciał słyszeć odpowiedzi, bo przeczuwał, co usłyszy. Niby nie jest źle, bo on i tak ma zamiar sprawić, że te "relacje" były... pozytywne, ale wiadomo, jak to z Gryfonką, a szczególnie Granger bywa.
-Najwyraźniej tak- odpowiedziała zrezygnowana, a chłopak westchnął żałośnie.- Jak myślisz, co może się jeszcze stać? Wzrost nam się zamieni?- spytała po dłuższej chwili ciszy.
-Cieszyłabyś się pewnie. Przy twoim wzroście goblina- powiedział przeciągle.
-Nie jestem niska!- warknęła. To prawda, nie była niska, ale też nie należała do najwyższych. W sumie to tylko Gin z jej przyjaznego otoczenia była wysoka. Ale jej wystarczał ten wzrost jaki ma. Taki odpowiedni. No, może troszkę więcej centymetrów by jej nie zaszkodziło...
-No oczywiście- burknął pod nosem. Czy ta McGonagall nie może iść szybciej?
-Gdzie ta McGonagall?- Miona spytała samą siebie. Jeśli jeszcze chwilę dłużej postoją na tym
-P r o f e s o r McGonagall, panno Granger- powiedziała dyrektorka i nawet nie patrząc na byłych Prefektów Naczelnych, wpuściła uczniów do klasy.
-Ups.- Herm zachichotała pod nosem i ruszyła do ławki.
Chwilę potem obok niej pojawił się "czekoladowooki".
Kiedy nauczycielka zasiadła za wielką katedrą, omiotła spojrzeniem pomieszczenie. Gdy jej wzrok zatrzymał się na pewnej parze uczniów, jej wąskie usta ułożyły się w małe "o", a surowe spojrzenie wyrażało tyle niezrozumienia, co nigdy wcześniej.
-Mieliśmy Eliksiry- wyjaśniła chłodno Gryfonka.
Zdziwiła się, gdy usłyszała swój głos. Rzeczywiście, teraz zabrzmiała jak Ślizgonka. O zgrozo! Ale chyba jednak są jakieś plusy posiadania cząstki charakteru Malfoy'a. Można łatwiej wyprowadzić opiekunkę Gryffindoru z równowagi.
-Na moich zajęciach podnosi się rękę, gdy chce się coś powiedzieć, panno Granger- odparła surowo i zaczęła prowadzić lekcję.
To zdanie wydawało jej się skądś znajome. Tylko skąd? Cóż, może kiedyś sobie przypomni, ale teraz musi kontynuować "plan Umbridge".
-... Pewnie słyszeliście to już wiele razy w ciągu tego roku szkolnego, ale w czerwcu piszecie egzaminy kończące waszą naukę w Hogwarcie, no większości z was.- Tu rzuciła krótkie spojrzenie Zabiniemu, który wyraźnie się oburzył i prychnął głośno.- Także musimy przejść do konkretów. Transmutacja to dość trudna i wymagająca wiele czasu dziedzina magii, więc to co dzisiaj będziemy robić, będziecie ćwiczyli przez najbliższe kilka lekcji. Pełna transmutacja ludzi jest niezwykle trudna, więc nie zdziwię się jeśli nikt z was nie osiągnie poprawnego efektu w ciągu niecałego miesiąca.- Tu spojrzała Hermionie i Draconowi prosto w oczy.
Dziewczyna automatycznie się wyprostowała w krześle. Czy profesorka właśnie rzuca im wyzwanie? Jako kara za ich niepoprawne zachowanie? Powinna podnieść rzuconą im rękawicę? Czy to będzie oznaczało, że wciąż jest Panną Wiem-To-Wszystko? Ale skoro McGonagall twierdzi, że n i k t nie da rady temu zaklęciu, to chyba właśnie powinna się tego podjąć, aby zrobić jej nazłość. Eh, plan Umbridge trzeba trochę zmienić.
*
Smok spojrzał w oczy oczy blondynki, gdy nauczycielka wymówiła ostatnie zdanie i zauważył w nich dziwny błysk. Chyba to będzie ciekawy rok. Granger się buntuje, on musi realizować zakład, Pansy zapierająca się rękoma i nogami przed Potterem, Mats, w którym się gotuje nienawiść, gdy spojrzy na McPersowa, McPersow, który ewidentnie coś knuje, tylko co? no i urocza parka: Ginny i Blaise.
Ciekawiło go jak wysoko ma uniesioną poprzeczkę u Granger. Chyba już nie jest tak źle jeśli chodzi o ich relacje. Poza tym muszą się do siebie trochę zbliżyć, jeśli chcą wyglądać jak dawniej. A to już jest na jego korzyść. Musi sam sobie przyznać, że zadanie nie wyglądało na trudne, ale jest trochę inaczej. Cóż, w końcu jest Ślizgonem, więc da sobie radę! Tylko trzeba uważać na Zabiniego żeby nie palnął nic o ich wygłupie, skoro Weasley wszystko po nim powtarza. O, to też jest ciekawe! Ale oni są w bliskich relacjach, więc ten skutek uboczny powinien im szybko minąć. Chyba. W sumie to są Eliksiry, po nich można się spodziewać wszystkiego.
*
-Kontynuując. Tak jak siedzicie, w parach będziecie próbowali stransmutować waszego partnera w zwierzę. Nie mylcie tego z animagią, bo to zupełnie co innego. Jak już mówiłam, wątpię, aby komukolwiek się to udało, ale podstawa programowa tego wymaga. Zaklęcie jest na tablicy, a wskazówki w podręczniku. Powodzenia.- Skończyła swój monolog i zasiadła z powrotem za katedrą, by móc obserwować zmagania uczniów.
Miona z kwaśną miną otworzyła podręcznik na odpowiedniej stronie, szybko czytając o co mniej więcej chodzi w tym zaklęciu. Nie sądziła, że będą uczyć się takiego na egzaminy, dlatego się tego nie uczyła!
Chciała się zaśmiać głośno. Czyli jednak nie wiedziała wszystkiego! HA!
-A ty, Granger, znowu w swoim świecie- powiedział Malfoy, obserwując szeroki uśmiech na twarzy Gryfonki.
-Stój dziób, Malfoy, bo nie wiem, co się stanie, jeśli jeszcze bardziej zaczniemy sobie dogryzać- powiedziała, mierząc go uważnym spojrzeniem.
Do jakiego zwierzęcia pasuje ten kretyn? Tamta tchórzofretka odpada. Hmm, to zaklęcie rzeczywiście jest trudne, skoro trzeba wziąć pod uwagę nie tylko wygląd, który w tym przypadku jest mało ważny, lecz charakter tej osoby. Ale prawdziwy, nie sztuczny. Ona z pewnością będzie sową. Ugh. Jak już ktoś otrzymuje jakąś etykietkę, to towarzyszy mu ona do końca.
-To akurat nie było niemiłe.- Bronił się. Jak tu jakoś ją podejść?
Herm westchnęła cicho i wstała ze swojego miejsca, tak jak pozostali uczniowie, aby móc swobodnie ćwiczyć zaklęcie.
-Jaki jest sens tego zadania, skoro ona i tak obstawia, że jesteśmy bandą idiotów- mruknął Draco, ale poszedł za przykładem stalowookej.
-Właśnie chodzi o to, że my, mamy zrobić poprawnie to zadanie.- Przerwała na chwilę i sięgnęła po różdżkę.- Bo.- Ponownie przerwała i spojrzała pytająco na chłopaka.- Jak właściwie odzyskałeś swoją różdżkę? O ile pamiętam, to zgubiłeś ją na szlabanie.
Czemu go to nie zdziwiło, że to ją interesuje?
-Ktoś ją znalazł i mi ją oddał- odpowiedział wymijająco. Miał z Matsem pewne przypuszczenia, ale woleli póki co nikomu ich nie zdradzać.
-Czyli kto?- spytała i uśmiechnęła się lekko. Chyba rzeczywiście, pytania już na zawsze będą jej atrybutem.
-Tajemnica- powiedział i posłał jej tajemniczy uśmiech.- Zaczynamy, Granger! Tylko się skup, skoro tak bardzo ci zależy na tym, żeby wkurzyć McSztywną.- Dodał ciszej. Musi zasiać jakieś ziarna zaufania.
Dziewczyna przez chwilę milczała. Chciała poprosić Malfoy'a o pomoc, ale tak naprawdę to nie wiedziała jak i się wstydziła? Przecież to nienormalne, żeby ona prosiła go o coś, co byłoby na jej korzyść.
Przez chwilę bawiła się skórką przy paznokciu, aż w końcu odpowiedziała trochę skrępowana.
-Mam rozumieć, że chcesz mi... pomóc?
-Zaraz pomóc. Powiedziałbym raczej, że chcę ci zrobić małą przysługę.- Posłał jej typowo ślizgoński uśmiech.
No jasne.
-Kolejna umowa?- spytała i mimowolnie zarumieniła się lekko, gdy przypomniała sobie t a m t ą kąpiel.
-Tak, chyba tak. Tylko pytanie, co dostane w zamian?- Uniósł jedną brew do góry.
Czarownica zmarszczyła lekko czoło. Co Malfoy mógłby chcieć od niej? Idą już razem na bal, on jej nie nazywa szlamą, czy coś jeszcze może być bardziej absurdalnego?
-Co chcesz- odparła w końcu i wzruszyła ramionami. Przecież on nie wymyśli już nic gorszego, dziwniejszego, jak kto wolo. Prawda?
-Bingo- powiedział sam do siebie, a jego oczy zabłyszczały dziwnie.
-Co tam mamroczesz?- spytała i jeszcze raz przeczytała formułkę zaklęcia.
-Nic, Granger. Też tworzę swój własny świat.
Hemriona już tego nie komentując, próbowała opanować wszystkie myśli, żeby jako tako udało jej się coś wyczarować. Ale nie mogła. Automatycznie do jej pamięci wróciło wspomnienie tego dziwnego snu. Kobieta, która wyglądała prawie identycznie jak ona. Potem przez jej pamięć przemknęła sylwetka tajemniczej postaci w bibliotece. Ostry ból, który wtedy ją dopadł wydawał się teraz taki realny. Dziwna rozmowa z tamtą kobietą. Na kogo ma uważać? Potworny ból głowy. Ale tym razem to działo się teraz, a nie w jej wspomnieniu.
Herm syknęła i oparła się o ławkę. Co się dzieje? Wszystkie te wspomnienia wirowały w jej głowie, a ona miała wrażenie, że jeśli nie przestaną to zwróci to, co jadła na luchu. Czuła na sobie czyjś wzrok, ale nie była w stanie otworzyć oczu. Chwilę potem, wszystko ustało, ale wciąż w uszach szumiały jej słowa kobiety: "Uważaj na siebie, bo nie każdy jest szczery wobec ciebie."
-Granger?- Usłyszała, jak przez mgłę.
Blondynka otworzyła oczy, choć teraz widziała niewyraźnie i miała mroczki przed oczami. T o było dziwne. O co w tym wszystkim chodzi?
-Okey, nic mi nie jest- mruknęła pod nosem i z powrotem się wyprostowała.
-Jakby mnie to interesowało.- Prychnął cicho.- Zaczynamy?- spytał zniecierpliwiony, ale bacznie obserwował poczynania byłej Prefekt Naczelnej.
Akurat.
Miona zrobiła głęboki wdech na uspokojenie, po czym powoli wypuściła powietrze z płuc. Ponownie spróbowała oczyścić swój umysł ze wszelkich niepotrzebnych wspomnień. O dziwo przyszło jej to z niepokojącą łatwością. Chyba musi się udać niedługo do pani Pomfrey. Chyba że to towarzystwo Malfoy'a tak działa.
-Pilosus*- powiedziała w końcu zdecydowanym głosem, celując prosto w Smoka.
Jednak nic się nie stało. No poza tym, że zaklęcie sprawiło, że chłopak głośno syknął i złapał się za nos.
-Granger!- warknął i wbił w nią ostre spojrzenie.
-To nie moja wina!- Broniła się, choć w duchu karciła swój brak koncentracji. Przecież muszą opanować to zaklęcie.
-A moja?- To zaklęcie jest chore! Miał wrażenie, jakby trol go uderzył w nos.
-Nie rozpoczynaj głupiej kłótni, bo i tak nie jesteśmy w najlepszej sytuacji!- Przypomniała mu.
-Nie rozpoczynam. Teraz moja kolej!- powiedział i wycelował różdżką w Herm.
Nie podobało jej się to, bo miała dziwne wrażenie, że szatyn robi to, aby się zemścić.
-Pilosus- powiedział miękko, a strumień srebrnego światła poleciał w stronę jego partnerki.
Ona również poczuła uderzenie w twarz, ale nie było takie mocne. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że zamknęła oczy. Otworzyła je i ponownie dzisiejszego dnia zobaczyła radosnego Malfoy'a.
-O, nie- jęknęła i przyłożyła dłoń do twarzy. Oczywiście jej obawy się sprawdziły. Miała... w ą s y. Takie jak mysz.- MALFOY!- warknęła i gniewnie spojrzała na chłopaka, który wyglądał, jakby się dusił ze śmiechu.
-To nie moja wina!- zacytował ją perfekcyjnie. W sumie, to nie sądził, że mu się uda, ale proszę! Wąsy? Co to może się wylęgać w Granger?
-Nawet mnie nie denerwuj!- ponownie odezwała się głośniej niż chciała, bo zwróciła na siebie spojrzenia całej klasy.
Najgłośniej zaczął się śmiać Zabini, ale kogo to dziwi. Tyle że tym razem zawtórowała mu Ginny, która posłała przyjaciółce przepraszające spojrzenie. Jednak reszta klasy nie pozostawała w tyle i również zaczęła się śmiać, lecz trochę ciszej.
-Zlikwiduj je!- pisnęła i chwyciła za jednego wąsa i pociągnęła go, jakby był tylko przyklejony i mógł się z łatwością odkleić od jej brzoskwiniowej cery.
-Nie umiem- odparł i parsknął na widok zdruzgotanej miny dziewczyny.
-Nie kłam! Zlikwiduj je! Przecież nie mogę chodzić po szkole z wąsami! Starczy mi, że mam platynowe włosy!- warknęła i już miała celować w chłopaka różdżką, kiedy ktoś jej przerwał.
-Czekaj, Granger- powiedziała Pansy (!?) i podeszła do blondynki.- Tondebat*- mruknęła, a niechciany efekt od razu zniknął.
Stalowooka ponownie przyłożyła dłoń do małego nosa, ale tym razem nic nie poczuła. Odetchnęła cicho.
-Dzięki- powiedziała z szczerą wdzięcznością, ale Czarna już się odwróciła i wracała do Harry'ego.
Czy ten gest miała uznać za jakiś dowód, że Ślizgonka już nie planuje na niej mordu?
-Jesteś kretynem, Malfoy!- Posłała mu chłodne spojrzenie.
-A ty za to masz bladą cerę- powiedział już trochę mniej weselej.
-Co?!- Przecież przed chwilą miała jeszcze swój brzoskwiniowy odcień,... który teraz widniał u Ślizgona. Cholera.- Gdybyś tego nie zrobił złośliwie, to zostalibyśmy tylko z trzema zmianami!- jęknęła żałośnie.
A co jeśli zacznie wyglądać i d e n t y c z n i e, jak Malfoy? Merlinie, tylko nie to!
-To to zaklęcie jest złośliwe nie ja!- Próbował się bronić, ale sam dobrze wiedział jaka jest prawda.
-W porządku. Moja kolej- powiedziała Hermiona i zrobiła to, co za pierwszym razem.
Jednak Draco był mądrzejszy tym razem i zręcznie uniknął zaklęcia.
-Co ty wyprawiasz?- spytała zdenerwowana.
-Nie chcę skończyć, jak ty przed chwilą, więc sama rozumiesz.
-Nie przesadzaj! Raz mi się nie udało.- Spojrzała na niego. Pierwszy raz nie może się skupić na zaklęciu.
-Bo tylko raz trafiłaś we mnie!
-Zaufaj mi, Malfoy!- powiedziała w akcie desperacji.
-Tobie?- Uniósł brwi do góry.
-Nie, gnomowi- zironizowała.
-Szczerze, to ta opcja jest bezpieczniejsza.
-Malfoy!
-W porządku.- Westchnął i czekał na kolejne uderzenie.
I oczywiście ono nastąpiło. Znowu złapał się za nos, który tym razem bolał jeszcze bardziej, niż wcześniej. Plus jest taki, że wciąż wyglądał normalnie. No, nie licząc koloru włosów i oczu oraz cery.
-Kurczę!- powiedziała już cała zła. Przecież to nie może być takie trudne.
-Granger, skup się. To chyba umiesz, prawda?
-Twoje gadanie mi tego nie ułatwia, Malfoy.- Zazgrzytała zębami i ponownie spróbowała "o niczym nie myśleć". Ale jak nazłość była rozkojarzona przez te cholerne wspomnienia. Kto był w bibliotece oprócz ich? Kim była ta kobieta i czemu wyglądała zupełnie jak ona? Czemu kazała jej uważać? I czemu ta ręka ją bolała, gdy próbowała zasnąć? No i jeszcze zachowanie pielęgniarki... Profesor McGonagall ostatnio też zachowuje się dziwnie. Nie tak jak zwykle. Te wszystkie pytania kumulowały się w jej głowie, jakby zaraz miały wybuchnąć. Czyżby kolejna zagadka do rozwiązania? Tylko nie to...
-Panno Granger, wszystko w porządku?- spytała McGonagall głosem, w którym było słychać troskę i wychyliła się trochę do przodu. Ten ton głosu o wiele bardziej przypominał McGonagall z poprzednich lat.
-Tak- mruknęła cicho w odpowiedzi unikajac wzroku opiekunki.- Dalej, kontynuujemy- zwróciła się do Smoka i ponownie starała się zrobić jakiś postęp. Przynajmniej taki, jaki zrobił Malfoy.
Zbliżał się koniec lekcji. Tak, jak przypuszczała dyrektorka nikomu właściwie nic się nie udało. No... był jeden wyjątek. U Hermiony kilka razy pojawiły się wąsy. Nic poza tym. Wszyscy byli już zmęczeni tym ćwiczeniem zaklęcia. Jednak najbardziej wyprowadzona z równowagi była Herm, której ani razu nic, kompletnie n i c się nie udało. Pierwszy raz w życiu!
-Tak, jak mówiłam. To zaklęcie jest niezwykle trudne i nie zdziwiło mnie, że nikomu się nic nie udało...-Przerwało jej głośne, znaczące chrząknięcie.- Prawie nikomu. Pan Malfoy był wyjątkiem- poprawiła się z kwaśną miną. To zawsze Gryffindor był najlepszy.
-To może jakieś punkciki, pani profesor?- spytał Zabini z końca klasy, a zaraz potem Ruda.
Nauczycielka spojrzała na niego i przechyliła lekko głowę.
-Dwa punkty dla Slytherinu dzięki panu, panie Malfoy- powiedziała, kiwając mu głową, na co uśmiechnął się z wyższością.- I Slytherin traci pięć punktów za pana, panie Zabini- dodała, po czym odwróciła się tyłem do klasy, aby pozbierać swoje rzeczy z katedry.
-Aha- powiedział oniemiały Blaise równo z Gin.
-Ty to lepiej się nie odzywaj, Diable- powiedział Mats, który posłał mu karcące spojrzenie.
Zanim Ślizgon zdążył się odezwać, zadzwonił zbawienny dzwonek.
Wszyscy jak najszybciej opuścili salę.
***
Ta lekcja była koszmarna. Nie dość, że profesor McGonagall dała im takie trudne i skomplikowane ćwiczenie, to jeszcze nie była w stanie go prawidłowo wykonać, ponieważ za każdym razem, gdy wymawiała formułkę zaklęcia, Blaise robił to samo, co oczywiście kończyło się totalną porażką. Ma nadzieję, że ten głupi efekt uboczny szybko minie, ponieważ nie za bardzo uśmiecha jej się mówienie tego samego co Zabini i myśl, że Zabini mówi to samo, co ona. Dla osoby postronnej musi to być bardzo ciekawe. W sumie to zastanawiała się, co muszą zrobić, żeby wszystko wróciło do normy. Każdy przypadek jest inny. Miona i Malfoy muszą się bardziej zgrać, żeby wyglądać jak dawniej, a oni? Przecież mają poprawne, może nawet więcej niż poprawne więzi. Chyba lepiej było zostać na szóstym roku...
-Gin, słuchasz mnie?- Usłyszała gdzieś obok.
-Co?- Odwróciła głowę w stronę przyjaciółki, która była trooszeczkę podenerwowana.
Starsza Gryfonka westchnęła cicho, ale nie skomentowała tego.
-Mówię, że może ty wiesz, czy jest jakiś sposób, żeby inaczej cofnąć te głupie "komplikacje"- powiedziała poirytowana Hermiona, robiąc przejście pierwszorocznym Krukonką, które szły całą szerokością schodów.
Ginny zrobiła to samo, co jej przyjaciółka, jednocześnie marszcząc czoło w zamyśleniu. Miło, że Hermiona zauważyła jej zdolności do Eliksirów.
-Ni... Pewnie!- Odpowiedziała mimo woli. Blaise.
-Serio?- spytała uradowana blondynka i spojrzała na przyjaciółkę z nadzieją.
-Ja nigdy nie kłamię!- Znowu to nie to, co chciała powiedzieć. Oj, chyba jakiś Ślizgon straci kilka zębów.
-Mogłabym się spierać- powiedziała Herm i szturchnęła ją lekko w ramię.- Teraz na poważnie. Co musimy... muszę... nie ważne, co trzeba zrobić?- Zrównała się z Gryfonką i ramie w ramię szły po schodach.
-Zielarstwo- palnęła, nim zdążyła się ugryźć w język.
-Co ma z tym wspólnego Zielarstwo?- Stalowooka zmarszczyła czoło.
-Idiota.
Gin zacisnęła mocno usta, by nic więcej nie powiedzieć. Miała nadzieję, że czegoś się dowie, ale chyba na razie dzięki tej głupiej "łączności" wychodzi na kompletną ignorantkę.
-Dzięki, Ginny, pomogłaś mi- odparła Miona chłodniejszym głosem niż zwykle. Charakter Malfoy'a ją wykończy.
-Okey.- Ugh, zaraz eksploduje!
-Tak właściwie, to od kiedy tak lubisz Eliksiry?- spytała, jakby chciała zmienić temat.
Ruda chciała odpowiedzieć zanim Diabeł ją uprzedzi, jednak p o n o w n i e jej się nie udało.
-A co cię to tak interesuje?- Dość.
Hermiona zrobiła zdziwioną i trochę urażoną minę. No interesuje ją, bo się przyjaźnią, czyż nie?
-Zabini, jeśli jeszcze jeden raz powiesz choć jedno słówko w najbliższym czasie, to obiecuję, że poszukam sobie innego partnera ławkowego i to nie z powodu, że się przesiądziesz- powiedziała słodkim głosem w przestrzeń, co spotkało się ze zdziwieniem na twarzy byłej Prefekt Naczelnej.- Sorry, Ruda, ale ja też mam przyjaciół, żeby z nimi rozmawiać- powiedziała... Ruda.- To sobie pisz z nimi listy!- warknęła zła. Ona musi porozmawiać.- Sama możesz pisać listy z Hermioną- powiedziała z przekąsem. Jakie to było dziwne uczucie. Przynajmniej nie muszą się bawić w sowy, czy patronusy.- Nie żartuję z tym siedzeniem, więc serio się zamknij, Zabini- odpowiedziała przez zaciśnięte zęby. Wdech i wydech, wdech i wydech.- Okey, okey. Miałem rację z tą ognistą.- To zdanie było raczej jak mruknięcie do siebie. Obie dziewczyny wymieniły znaczące spojrzenia, ale nim Gin zdążyła coś powiedzieć, znowu jej przerwano.- Auć- syknęła przez Blaise'a. Czyżby powiedział za dużo?- Transmisja przerwana.- Ostatnie zdanie wypowiedziane przez Diabła.
Czarownice odczekały kilka minut, aby się upewnić, czy rzeczywiście mogą w końcu normalnie porozmawiać, a gdy nic nowego nie usłyszały, na twarzy Weasley'ówny pojawił się lekki uśmiech.
-Przepraszam, Herm. Mam nadzieję, że ten efekt uboczny szybko minie- powiedziała przepraszającym tonem.
-W porządku. Wiem coś o tym.- Drugie zdanie Hermiona wypowiedziała z nieco kwaśną miną.
-Odpowiadając na tamte pytanie, zanim k t o ś mi przerwał, to nie, nie ma żadnego obejścia tego czegoś.- Zrobiła dziwny gest rękoma, starając się wytłumaczyć o co jej chodzi.
Nadzieja matką głupich. pomyślała blondynka.
-Trudno, będę musiała się przemęczyć z Malfoy'em- odparła zrezygnowana.
-Dasz radę!- Dała jej przyjacielskiego kuksańca w bok i posłała szeroki uśmiech.- Kąpiel wam miło upłynęła, więc to jest pikuś!- zawołała radośnie.
-Ginny!- syknęła Miona, bo jakaś szóstkoroczna Gryfonka posłała jej dziwne spojrzenie. Chwila, to nie j a k a ś Gryfonka, to...
-Jade- mruknęła Ruda złowrogo.
Dziewczyna zatrzymała się i odwróciła do koleżanek z domu, by posłać im sztuczny uśmiech.
-Hej, dziewczyny! O, Hermiono, bardzo ładny kolor włosów i oczu. Do twarzy ci w nich!
Na twarzy wymienionej czarownicy pojawił się grymas niezadowolenia. Ta dziewczyna była jedną z najbardziej denerwujących w całym Hogwarcie.
-Jade, słońce, co cię tu sprowadza?- spytała przesłodzonym głosem panna Weasley.
-O, Ginny, właśnie cie szukałam. Profesor Crake kazał mi dać ci to.- Wyciągnęła z torby niewielką książkę i podała ją Rudej, która podejrzliwie mrużyła oczy.- Zostawiłaś podręcznik w klasie- dodała, chcą się usprawiedliwić.
-Dzięki- odpowiedziała sucho, wzięła książkę, po czym schowała ją do skórzanej torby.
-Musimy już iść. Spóźnimy się na lekcje. Trzymaj się, Jade!- zaświergotała stalowooka i pociągnęła przyjaciółkę ze sobą, chcąc uniknąć dalszej rozmowy.
Obie nie znosiły towarzystwa tej dziewczyny. Po prostu była hm.. irytująca.
-Suka- burknęła pod nosem Wiewiórka, na co Hermi się zaśmiała cicho.
-Co mamy teraz?- spytała Gryfonka, aby zmienić temat.
-Zielarstwo. Chyba Malfoy ma takie same zaniki pamięci, jak ty. A mówiłaś, że się nie dogadacie!- Posłała przyjaciółce wesołe spojrzenie, natomiast druga z nich odwzajemniła je chłodnym spojrzeniem.- Wow, nawet sposób mrożenia wzrokiem po nim przejęłaś- powiedziała z uznaniem.
-Chodź lepiej na tą lekcję- mruknęła pod nosem, a Gin głośno się zaśmiała.
***
Wszystkie lekcje dobiegły końca. Nareszcie! Niektórym uczniom wcale nie było do śmiechu. Ale nikt nie mówił, że życie w Hogwarcie jest łatwe.
Ginny siedziała w bibliotece i odrabiała Eliksiry. Musi napisać jakieś durne wypracowanie, ale czego się nie robi, aby podlizać się nauczycielowi. Poza tym, takie proste eseje nie sprawiały jej żadnych trudności.
Dziewczyna otworzyła podręcznik na stronie z eliksirem, który dzisiaj przyrządzali na lekcji. Spisując pewne zdanie, zauważyła małą karteczkę przyczepioną do jednej ze stron. Odłożyła pióro na bok i sięgnęła po nią.
Głupia blondynka i fałszywy rudzielec!
Ale żeście się dobrały! Tylko pozazdrościć.
-Co do cholery?- powiedziała do siebie i zgniotła kawałek pergaminu w dłoni.
Coraz mniej jej się to wszystko podoba. Najpierw ta laleczka voodoo, wiadomość dotycząca... no właśnie, czego? "Diabeł tkwi w szczegółach." Czyżby chodziło o Blaise'a? Ale w jakim sensie? I teraz jeszcze wmieszali w to Hemrionę. Dzieje się tu coś dziwnego. Musi pogadać z Zabinim. Chyba może mu wyjaśnić co nieco.
-Blaise?- Rzuciła w przestrzeń. Czekała na odpowiedź, ale nie dostała żadnej odpowiedzi.
Westchnęła ciężko, zebrała swoje rzeczy i zmierzała w stronę wyjścia z biblioteki. Ale, gdy tylko dotarła do drzwi, nie mogła ich otworzyć. Serce zaczęło jej mocniej bić. Herm opowiadała jej, co zaszło tutaj, podczas swojego szlabanu.
-Gdzie ta bibliotekarka, kiedy jej potrzeba- mruknęła, bezradnie szarpiąc okrągłą klamkę.
Jak na złość drzwi nie ustępowały.
-No dalej!- warknęła i ponowiła próbę otworzenia drzwi.
Wciąż nie było wyjścia. Nagle światła zgasły. W pomieszczeniu zapanowały egipskie ciemności.
-BLAISE!- Z jej gardła mimo woli wydostał się krzyk, w którym było słychać desperację i przerażenie. Przecież on ją musi słyszeć! Przecież on mówi to samo!
W ostateczności zaczęła kopać potężne drzwi, co spotkało się jedynie z ogromnym bólem stóp.
Na końcu biblioteki dało się słyszeć jakiś szelest. Gryfonka momentalnie zamarła. Czyli nie jest tu sama. Miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. To jakiś obłęd.
Kroki zaczęły się robić coraz głośniejsze.
Z racji tego, że była już dość późna godzina była tu sama, ponieważ ostatni Krukoni opuścili pomieszczenie kilkanaście minut temu.
Usłyszała, jak krzesło upada, potrącone przez kogoś, tym samym wywołując u tej osoby cichy syk złości.
Jej oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, a gdy je zmrużyła zobaczyła zarys jakiejś postaci. Ta osoba była w miarę szczupła. A włosy miała z w i ą z a n e w k u c y k. To znaczy, że to dziewczyna. A może jej się tylko wydaje.
Nagle tajemnicza osoba zaczęła się do niej zbliżać.
Gin z całych sił przyparła do drzwi i szukała swojej różdżki w tylnej kieszeni spodni. Ale jej tam n i e b y ł o. Świetnie.
-BLAISE!- zawołała ostatni raz.
***
Wszystko idzie zgodnie z planem. Jak zawsze z resztą. Niedługo każde z nich będzie się bało własnego cienia i stracą do siebie nawzajem zaufanie. Weasley już się zrobiła trochę za bardzo podejrzliwa, więc trzeba było ją przestraszyć. Ciekawe jak to się udało...
-Co z Malfoy'em?- odezwał się jeden głos.
-W porządku. W jak najlepszym można powiedzieć- odpowiedział drugi głos i uśmiechnął się lekko. Tak, cała dziewiątka musi zapłacić za to, co zrobiła.
-A co z Weasley'em? Nie boisz się o niego?- spytała ponownie tajemnicza osoba.
Drugi rozmówca rozsiadł się wygodniej w skórzanym fotelu. Jego plan był idealnie przemyślany. Był i jest.
-Nie ma najmniejszego kontaktu z Granger, Potterem, a nawet własną siostrą. Można więc chyba powiedzieć, że go mamy z głowy.
-Doskonale- zaświergotała pierwsza osoba i uderzyła swoją szklanką, w której połyskiwał bursztynowy płyn w szklankę swojego towarzysza.
~**~
DUM DUM DUM!
Wiecie, że Was kocham?:3
Dziękuję wszystkim za tą cierpliwość, ale musicie mnie zrozumieć:C
Są coraz częściej umieszczane wskazówki nanan :3
Nie wiem, jak wyszło, mam nadzieję, że w miarę dobrze i w końcu spełniłam oczekiwania Amy ;3
Kochana Magdaleno, przeczytałam każdy Twój komentarz :* Pierwszymi byłam zrozpaczona, ale sama wiem, że pierwsze rozdziały mam straszne xD Ale cieszę się, że jesteś tak pozytywnie nastawiona do mojego bloga! ♥
A teraz skarby wy moje, lecę nadrabiać wasze blogi, bo do żadnego nie zajrzałam od przerwy świątecznej :(( Także nie martwcie się, że nie zostawiłam po sobie śladu! :3
Buziaki! xox
Pierwsza! Zaraz czytam :D
OdpowiedzUsuńTo tak. Hahahahahhahha super ta zamiana. XD
UsuńOmgomg co to za głosy?
Będę się bała. . Ehh.. Malfoy i te jego zakłady... ALe najbardziej przeraziła mnie końcówka. Wiem piszę nie po kolei. Taka moja natura. Pisz szybko kolejny rozdział, bo długo nie wytrzymam. Również szczęśliwego Nowego!
I przepraszam za spam. Mogłabyś wpaść? Potrzebuję opinii.
http://teukieevanddracotfirstmeeting.blogspot.com/
Weny :* Pozdr.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCiekawy rozdział. Powiem, że masz świetny pomysł. :D Podobają mi się skutki tego nieudanego eliksiru. :D Ona blada blondynka? on brzoskwiniowy szatyn? Nie mogę sobie tego wyobrazić. :D Czekam niecierpliwie na następny. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Maadź. :*
www.dramione-imposible-love.blogspot.com
Pierwsze co, to Miona i Draco muszą wyglądać komicznie :) Rozdział generalnie bardzo pozytywny, a szczególnie zaintrygowała mnie końcówka :) Oby tak dalej :D
OdpowiedzUsuńhttp://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
Nie no lekcje są epic xD
OdpowiedzUsuńTen wątek jest rozległy i nie ogarniam xD
Czekam nn ;*
Y♥
Nie mogę sobie wyobraźnić Malfoya.:D
OdpowiedzUsuńTotalnie genialnie.:D
Pozdrawiam,
la_tua_cantante_
Coś mi się wydaje,że za tym wszystkim stoi McPersow i Jade ;p
OdpowiedzUsuńhaha Fajnie muszą wygladać Hermiona i Draco ;p
Jestem ciekawa co będzie z Rudą?
czy Blaise ją uratuje?
Aww.. Hermiona i Draco pewnie slicznie wygladaja xd No i Gin i Blaise.. hahah :D W ostatnim moemncie az sie przestraszylam.. Co bedzie z Ginny? Nic jej sie nie stanie , prawda..? Mo i to cos na koncu.. hmm. tak to daje duzo do myslenia.. Pisz szybko!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam , Patrycja :3
Świetny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCudowny pomysł z tą ich "przemianą" :D
Jejku, mam nadzieję, że Ginny się nic nie stanie!
Podobnie, jak Anka Cierocka, myślę, że za tym stoi McPersow i Jade :P
Pisz szybko kolejny :>
I zapraszam do siebie :D
droga-do-milosci.blogspot.com/
Pozdrawiam, M.
Naprawdę bardzo fajny rozdział :) Efekty tego zaklęcia z każdą minutą są coraz bardziej ciekawe :D Mam nadzieję, że Rudej nic się nie stanie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Areti
Spełniłaś :). Wreszcie wszystko było takie jakie powinno być. Super! Nareszcie mogłam dojśc do tego kto co mówi wcześniej zajmowało mi to troszkę czasu. Wydaje mi się, że kurcze nie pamiętam nawet nazwiska i imienia, przez twoją dłuugą nieobecność! W każdym bądź razie chodzi mi o tego kogo Draco i Blaise zatrzasneli w schowku Mcperson? Nie wiem, nie pamietam wybacz mi :). Blond włosy, dobre :D. Mam nadzieje, że ruda wreszcie się dowie co oznacza ognista, ale wtedy Herm znienawidzi Malfoya i wszystkich którzy brali w tym udział. Ciekawe kogo Ginny spotkała, mam nadzieje, ż eBlaise przyjdzie jej z pomocą.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam Amy ;)
PS. Wybacz mi za błędy, ale na szybko pisze.
U mnie nowy rozdział:http://melodie-serc.blogspot.com/
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńAle mi zrobiłaś niespodziankę <3 Wczoraj skończyłam czytać poprzedni rozdział a tu już kolejny :3 Blog super, jak wcześniej wspomniałam nie ma tu cukru i jest dreszczyk emocji :D Co bardzo lubię ! Po prostu w tym opowiadaniu coś się dzieje ! Przekonałaś mnie do Dramione co już też wcześniej pisałam :3. Zrobiłam sobie listę ze wszystkimi faktami i domysłami kim jest "Niewiadoma osoba/ osoby " i to co zmienia się w niektórych osobach... Mam już 12 myślników : D. Życzę ci weny! Mam nadzieję, że Hermiona pójdzie z Draco na bal ... ach zresztą ,,Niech się dzieje wola twoja z nią się zawsze zgodzić trzeba" ! Bynajmniej i tak to co napiszesz będzie fajne.
OdpowiedzUsuńEloo!
OdpowiedzUsuńMe gusta rozdzialik ^^
Coraz lepiej Ci idzie, a pomysły masz takie, że strach się bać :D
Czekam na kolejne!
Koalka
dramioneriddle.blogspot.com
A więc parę faktów.
OdpowiedzUsuń1. Draco i Hermiona - mają n ie mały problem, ta zamiana i ten prześladujący ich we wszystkim pech. Cóż po prostu utrudnianie życia XD
2. Ginny i Blaise - jak wyżej :)
3. McGonagall - czyżby pod wpływem imperiusa?? Czyżby od Umbridge??
4. Kobieta za wspomnień Miony - tajemnicza Jane Zabbini??
5. Karteczki Ginny - powiązane z J. Zabbini, McPersowem, Umbridge, Jade i prześladowcami z biblioteki??
6. Nie dość, że jestem zazdrosna o twoje pomysły, to jednak SZACUN
7. Styl pisania - jak wyżej :)
8. Nie miała byś ochoty wpaść na mojego bloga?? sm-przerwanatradycja.blogspot.com
9. Pozdrawiam
10. ~Olciak:)
Przeczytałam już rozdział przez komórkę. ;))
OdpowiedzUsuńJa chcę aby Hermiona poszła z Draconem na bal ! Błagam no ! <3
O kurde mam bać się co do Ginny? :( Ej!
Mam nadzieję, że ktoś przyjdzie jej z pomocą !<3
;*****
Ach, pisałam wcześniej, ale komentarz mi się usunął :/
OdpowiedzUsuńSuper, że dodałaś w końcu rozdział :3
Głosy O.o
Dracze i Herma <3
Głosy O.o
Więc tak... Domyślam się kim są właścicele owych głosów i jestem zachwycona, chociaż nie rozumiem między nimi powiązania - no i oczywiście mogę się mylić.
McGonagall *-* ciekawe, dlaczego się tak zachowuje...
Pozdraiwam!
Twój blog jest jakby to okreslić? Najlepszy *^*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam twojego bloga w ciągu co najwyżej 2 dni<3 cudowny blog
OdpowiedzUsuńCudowne, cudowne, cudowne! <3 Chcę więcej!
OdpowiedzUsuń______________________
http://hgsspolaczeniszpiegostwem.blogspot.com/
swietny rozdział! krew mrozi w żyłach gdy w bibliotece gasną światła... brrr :)
OdpowiedzUsuńżycze duuuuużo weny i pozdrawiam
Naprawdę świetny rozdział ! Czekam na wiecej i życzę weny kochana ♡ jestem ciekawa krótko stoi za tym wszystkim... ;>
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do siebie . Nowy rozdział ;) http://when-eyes-are-wandering-in-the-dark.blogspot.com/?m=1
Boziuu! Czytam twojego bloga od 2 dni ((Znaczy przeczytałam go już)) I normalnie wspaniały!! CUD MIÓD I ORZESZKI *.* Super super super! Czekam z niecierpliwością na następny chapterek! Normalnie genialnie piszesz!
OdpowiedzUsuń~Fransis
Zajebiste. Nic dodać nic ująć...
OdpowiedzUsuńRozdział genialny
Pozdrawiam Diabeł ♥
Wyobraziłam sobie ich w takim stanie i...Nie nic...Świetny rozdział,jest cieawie, aż nudno bo nie mogę nic powypisywać.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam , że z anonima .
OdpowiedzUsuńEh , na początku było super ale po 30-stu rozdziałach ; zero dramione . :c Co nie zmienia faktu , że opowiadanie super. :) Ja niestety ( stety ) kończe tu opowiadanie . Weny życzę :)