Siemkaa :3 Tak, więc nowa notka :3 Mam nadzieję, że Wam się spodoba :>Przepraszam, że notka taka krótka, ale nie miałam weny do tej notki, więc Was bardzo przepraszam ;__; Jestem ciekawa, kto mnie teraz czyta... Na razie, nie jestem przekonana jeszcze, czy podjęłam dobrą decyzję, ale czas pokaże. Dlatego prosiłabym te wszystkie osoby, które poświęcają swój czas, żeby skomentowały chociaż jednym słowem tą notkę. Wiem, że pewnie niektóre osoby rozczaruje taki przebieg akcji, ale cóż... :D Pocieszę Was, że Ben niedługo nie pozostanie bez kary :P Nowa notka pojawi się prawdopodobnie pod koniec miesiąca, albo na początku sierpnia, ponieważ wyjeżdżam na obóz :3 A i jeszcze uprzedzam: wiem, że akcja pomiędzy Draco-Hermiona toczy się strasznie wolno, ale muszę to rozkręcić. :> Pocieszę Was, że w następnym rozdziale przedstawię Wam wspomnienie związane z zakładem chłopaków, a zacznie się coś szybciej dziać, dopiero gdzies w 14-15 rozdziale :3 Bo nie chcę, żeby to tak szybko wyszło, w koncu byli wrogami przez 6 lat :D Mam prośbę: Czy ktoś nie chciałby się zająć zrobieniem szablona do tego bloga? Zainteresowanych pisać na gg: 47834870, albo pocztę: alokin999@wp.pl
Przepraszam, ale mam jeszcze ogłoszenie: Zapraszam na naprawdę 2 świetne blogi, które dopiero się rozkręcają :> : Pierwszy super blog *.* i Drugi super blog
Dziękuję za uwagę :D
Ale się rozpisałam :o Dobra, nie przedłużam :3 Zapraszam do czytania :>
***
Dwójka
uczniów zmierzała w stronę Wielkiej Sali. Rozmawiali o wszystkim i o
niczym. To dziwne, bo kto by pomyślał, że Gryfonka i Ślizgon mogą się
tak świetnie dogadywać. Zdecydowanie wojna zmieniła wielu uczniów. Po
pewnym czasie Hermiona i Mats rozstali się, ponieważ każde z nich
ruszyło w stronę swojego stołu.
***
Kasztanowo
włosa dziewczyna zajęła miejsce obok swojej przyjaciółki, która miała
wyraźnie niemrawą minę, co nie uszło uwadze tej pierwszej.
-Ginny, czy ty masz mi coś do powiedzenia?- Zmierzyła ją uważnym wzrokiem.
-O co ci chodzi?- Spróbowała skłamać.
-Ty już dobrze wiesz, o co- syknęła zła.
-Pogadamy później, bo Harry i Ron idą- westchnęła cicho.
-Mam nadzieję, bo mamy o czym- burknęła Herm.
Po chwili przy stole Gryffindoru pojawił się pozostały skład ,,Golden Trio".
-Cześć skarbie- Potter pocałował Gin na powitanie, co najwidoczniej jej się nie spodobało, nie tylko jej.
Z drugiego końca sali dało się słyszeć znajomy całej czwórce głos:
-Susan, co powiesz na to, żeby dzisiaj przyjść do mnie?
Natychmiastowo
zwrócili swój wzrok w tamtą stronę i ujrzeli jakąś Ślizgonkę, która
lepiła się do Zabiniego. Herm niepewnie spojrzała na swoją przyjaciółkę,
która poczerwieniała cała ze złości, a w jej oczach dało się dostrzec
niebezpieczne ogniki.
Niedobrze... Blaise, nie wiesz z kim zadarłeś, pomyślała Gryfonka.
Zaraz potem do jej uszu dobiegł donośny głos najmłodszej latorośli Weasley'ów:
-Harry, słońce oczywiście, że pójdę z tobą do herbaciarni pani Puddifoot!
Po
skończeniu tego zdania Gryfonka wpiła się w usta zdezorientowanego
bruneta. Hermiona spojrzała z nadzieją w stronę stołu Slytherinu, aby
odnaleźć te znane stalowe i zielone tęczówki. Gdy to się stało u każdego
z chłopaków, widziała to samo: szok i zdezorientowanie.
Cholera i co robić, i co robić? Myśl Hermiono!
Nie zdążyła, jednak nic wymyślić, bo zaraz po tym jak Ruda oderwała się od Wybrańca ponownie usłyszała głos czarnoskórego:
-Su, proszę zgódź się! Będziemy tylko w Pokoju Życzeń, po to co zawsze...
Miona wstrzymała oddech, czekając na następne posunięcie ze strony Gryfonki. Aktualna punktacja wynosi 1:0 dla Wężyków.
-Harry, weź tą rękę, jesteśmy w Wielkiej Sali.
1:1
Czy ci nauczyciele nie widzą tego co tu się dzieje?!
-Su, cukiereczku, poczekajmy z tym do wieczora.
2:1 Koniec
-CZY JA CI NIE PRZESZKADZAM?!- Wydarła się Ruda w stronę chłopaka, który w tym momencie przybrał niewinny wyraz twarzy.
-O co ci chodzi, wiewiórko?- Jego mina, może i wyrażała obojętność, ale w tych czarnych oczach tańczyły wesołe ogniki.
Na sali panowała grobowa cisza, gdyż każdy wsłuchiwał się w tę wymianę zdań, nawet nauczyciele.
-O
CO MI CHODZI? O CO TOBIE CHODZI?! NAJPIERW MI GADASZ CO INNEGO, A TERAZ
PRZY WSZYSTKICH NAPASTUJESZ TĄ SZMATĘ!- Wskazała gniewnie na
dziewczynę, po czym wstała z miejsca.
-Panno Weasley, Gryffindor trafi pięć punktów za słownictwo- powiedziała McGonagall, jednak tamta nie zwracała na to uwagi.
-SŁUCHAJ
WEASLEY! TO TY, PO TYM WSZYSTKIM CO MI POWIEDZIAŁAŚ, ZACZĘŁAŚ CHODZIĆ Z
BLIZNOWATYM, WIĘC NIE UDAWAJ, ŻE CIĘ TO OBCHODZI!- Chłopak również
wstał z miejsca i ruszył w stronę Rudej.
-NIE WIESZ JAK JEST, WIĘC MNIE NIE OCENIAJ!
Po
tych słowach, również ruszyła w jego stronę, co było sygnałem dla ich
przyjaciół, aby zainterweniować. Do Blaise'a podbiegł Draco z Matsem,
którzy chwycili go za ramiona, a do Ginny -Hermiona i... Pansy, które
zrobiły to samo.
-Parkinson? Co TY tu robisz?- Zdziwiła się Hermiona.
-Pomagam ci Granger z przyjaciółką, bo boję się o swojego- powiedziała spokojnie.
-TO MOŻE MI ŁASKAWIE WYJAŚNISZ?!
-Nie musicie się tak drzeć, uwierzcie mi, każdy was słyszy- powiedział z ironią Smok.
-CHCESZ WIEDZIEĆ? DOBRZE, POWIEM CI! BEN...- Nie dane było jej dokończy, gdyż przerwał jej stanowczy głos:
-DOŚĆ!
Zdziwieni spojrzeli na Draco, który posłał Weasley'ównie surowe spojrzenie.
-Załatwcie to między sobą, a nie tutaj. Nie każdy ma ochotę oglądać to przedstawienie- warknął blondyn.
-Świetnie, to ja wychodzę!- Syknęła zła Ginny i po chwili zniknęła za drzwiami.
-Pewnie, lepiej uciec- prychnął i sam wyszedł z pomieszczenia.
-Co miała na myśli Ginny?- Herm zwróciła się do pozostałej dwójki chłopaków.
-To może ja już pójdę- powiedziała Pansy, po czym zajęła miejsce obok Dafne.
-Czemu nas o to pytasz? Spytaj się Wiewiórki- Draco poszedł w ślady przyjaciółki i pozostawił Mione razem z Bellem.
-Mats? Ty coś wiesz- błagalnie spojrzała mu w oczy.
-Przykro
mi Hermiono, ale to musisz sama wyjaśnić z McPersowem. Pamiętaj tylko o
tym, co ci mówiłem dzisiaj- po skończeniu tej wypowiedzi zrobił to samo
co pozostali Ślizgoni.
Świetnie!
Teraz to czeka mnie jeszcze dłuższa rozmowa z Gin, no i muszę
odpowiedzieć Benowi. Granger, to zdecydowanie będzie ciekawy rok
szkolny.
Z ta myślą wróciła do zdziwionego Harry'ego i Rona, którzy od razu zaczęli ją atakować pytaniami:
-Miona, co to miało być?- Odezwał się ten pierwszy.
-Skąd mogę to wiedzieć?- Warknęła, gdyż myślała nad słowami swojej przyjaciółki.
-Zmieniłaś się. Jeszcze tylko nie wiem, czy na lepsze, czy na gorsze- oznajmił Ronald.
-Dlatego mnie wymieniłeś na lepszy model?- Syknęła, bo wciąż nie mogła mu tego zapomnieć.
Jej były przyjaciel nic nie odpowiedział
(wspomnienie)
Zbliżał
się koniec pierwszego miesiąca wakacji. Wojna się skończyła i wszystko
było w porządku. Trójka przyjaciół mogła spokojnie spać i zająć się
swoim życiem osobistym. Pewna szatynka z pięknymi czekoladowymi
tęczówkami szła jedną z zatłoczonych uliczek Magicznego Londynu. Padało,
więc się śpieszyła. Co chwilę spotykała znajome twarze, które chciały
ją zatrzymać, żeby porozmawiać, jednak ona nie miała na to czasu.
Postanowiła odwiedzić swoją przyjaciółkę, z którą umówiła się na kawę.
Gdy po paru minutach drogi była na miejscu, przed wejściem do jakiejś
kawiarni spotkała ową przyjaciółkę z dość nietęgą miną.
-Hej Ginny. Coś się stało, że czekasz przed wejściem? Zamknięte?- Spytała zdziwiona tym faktem Hermiona.
-Hej
Herm. Nie, chyba nie. Ale może pójdziemy gdzieś indziej?- W jej
brązowych oczach zauważyła lekki strach, co ją jeszcze bardziej
zdziwiło.
-Czemu nie możemy tutaj napić się kawy? Ruda, co się stało? Jesteś jakaś blada- zaniepokoiła się.
-Zdaje ci się- odpowiedziała jej słabym głosem i lekko się uśmiechnęła, lecz to raczej wyglądało jak grymas.
-W porządku, załóżmy, że ci wierzę. To co, wchodzimy?
I
nie czekając na odpowiedź najmłodszej latorośli Weasley'ów pchnęła
drzwi małej kawiarni. Już od razu w progu zamarła. Przy oddalonym od
reszty stoliku siedział pewien rudowłosy chłopak, który był zbyt zajęty
całowaniem jakiejś blondynki, by zauważyć wejście Gryfonki, lub swojej
siostry do pomieszczenia.
-Ron, wytłumacz mi co ty robisz?- Powiedziała słabym głosem, czując jak łzy zbierają jej się pod powiekami.
Chłopak momentalnie oderwał się od francuzki i ruszył w stronę szatynki.
-Miona...- zaczął, ale ona nie dała mu skończyć.
-Nie
mów do mnie Miona. Tak mogą mówić do mnie tylko bliskie mi osoby- jej
głos osiągnął temperaturę całkowitego 0, a słone łzy spływały po jej
policzkach. (Dziękuję. ~Dopis Bety)
-Hermiona to nie tak jak myślisz.
Po tych słowach dziewczyna wymierzyła my siarczysty policzek, który po chwili zaczął pulsować intensywną czerwienią.
-A jak?! Powiedz mi, dlaczego w takim razie całujesz się z jakąś zdzirą, kiedy my jesteśmy, przepraszam byliśmy
razem!?- Nie obchodziło ją to, że wszyscy obecni się na nich patrzą,
teraz liczyło się tylko to, żeby wyrzucić z siebie to wszystko.
-Nie krzycz, bo niepotrzebnie robisz przedstawienie- mruknął cicho.
-JA
ROBIĘ PRZEDSTAWIENIE?! TO TY SIĘ OBŚCISKUJESZ Z JAKĄŚ FRANCUZKĄ DZIWKĄ,
KIEDY BYŁEŚ ZE MNĄ W ZWIĄZKU! MYŚLAŁEŚ, ŻE SIĘ NIE DOWIEM?! RONALDZIE
WEASLEY JESTEŚ NAJWIĘKSZYM DUPKIEM JAKIEGO MIAŁAM KIEDYKOLWIEK
NIESZCZĘŚCIE SPOTKAĆ!- Kolejny policzek, po którym cała zapłakana
wybiegła z tej przeklętej kawiarenki.
Padało,
więc jej łzy wymieszały się z kroplami deszczu, dzięki czemu nikt jej
nie zatrzymywał, by zadać te głupie pytania: ,,Co się stało?", ,,Mogę ci
jakoś pomóc?", ,,Nie płacz, wszystko będzie dobrze.". W takiej chwili
potrzebni są tylko przyjaciele. Prawdziwi przyjaciele. No właśnie, czy
ona takich miała? Ginny, ona nie miała pewności, czy dzięki swojej
rudowłosej przyjaciółce dowiedziałaby się kiedykolwiek o tej zdradzie.
Jest jeszcze Harry. On pewnie będzie trzymał stronę swojego najlepszego
przyjaciela. Zawsze tak robił. No cóż, będzie musiała sama sobie z tym
poradzić. Przyśpieszyła kroku, gdy usłyszała swoje imię wykrzykiwane
przez najmłodszą latorośl Weasley'ów.
-Hermiona! Hermiona, stój!
Gdy
już miała się teleportować ktoś ją potrącił i poczuła jak coś zostało
włożone do jej kieszeni płaszcza. Przez tą sytuację dogoniła ją
rudowłosa dziewczyna.
-Miona zaczekaj- wydyszała Ruda i zatrzymała się obok przyjaciółki.
-Zostaw
mnie, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać- powiedziała spokojnym głosem, a
gdy już zamierzała przenieść się do siebie, znowu ją zatrzymano.
-Herm,
nic ci to nie da, jak będziesz teraz wszystkich unikać. Wiem, że to
podłe co zrobił Ron, ale nie karz za to mnie, bo ja nie jestem niczemu
winna- odpowiedziała z lekkim wyrzutem, patrząc jej w oczy.
-A czy gdybym tam nie weszła, to byś mi powiedziała o tym, że twój brat całował się z inną?- Warknęła do niej.
-Nie
wiem, ale nie dowiesz się co by było gdyby...- westchnęła, po czym
Hermiona natychmiast wtuliła się w nią i zaczęła łkać cicho.
-Jak on mógł? Mówił mi, że mnie kocha- łkała w jej ramię, zwracając tym samym na siebie uwage przechodniów.
-Zobaczysz wszystko się ułoży. Ale chodźmy stąd lepiej.
Po chwili zniknęły z charakterystycznym dla teleportacji trzaskiem i znalazły się w domu starszej Gryfonki.
-Zrobię ci herbatę- mruknęła cicho Gin i zniknęła.
W
tym czasie Granger się przypomniało o nabytku spoczywającym w jej
kieszenie płaszcza. Natychmiast przywołała płaszcz cichym: ,,Accio!" i
wyjęła całą zawartość kieszeni. W środku znajdowała się mała karteczka,
na której było napisane:
,,Nie przejmuj się tym, Weasley nie był Ciebie wart. A poza tym dopilnowałem o to, żeby zapłacił za to."
Nie wiedziała czemu, ale po przeczytaniu tego liściku uśmiechnęła się sama do siebie i już potem nie płakała.
(koniec wspomnienia)
Teraz było podobnie. Na samo wspomnienie o tym krótkim liściku, jej kąciki ust uniosły się lekko do góry.
-Miona, słuchasz mnie?- Harry szturchnął ją lekko w ramię.
-Przepraszam, co mówiłeś?- Odwróciła wzrok w jego stronę,
-Mówię, czemu tamci Ślizgoni cały czas się na ciebie patrzą?- Ponowił pytanie.
Faktycznie.
Kiedy spojrzała w stronę stołu Slytherinu to dwie pary oczu były w nią
utkwione. Dziewczyna spojrzała niepewnie na Rona, który tak jak
podejrzewała, był cały czerwony ze złości.
-Wiecie, co ja już chyba pójdę- powiedziała i wstała z miejsca.
-Miona zostań, przecież ty nic nie zjadłaś- odezwał się Ron.
-
Przykro mi Ron, ale ty już dawno straciłeś możliwość zwracania się do
mnie w ten sposób- zostawiła dwóch Gryfonów ze zdziwionymi minami.
Gdy już była przy wejściu zatrzymało ją wołanie:
-Panno Granger, proszę zaczekać- rozpoznała głos profesor McGonagall, więc nie miała innego wyjścia, niż się zatrzymać.
-Coś się stało pani dyrektor?
-Dlaczego nie stawiła się pani u mnie w gabinecie?- spytał surowym głosem.
To
zdanie ją mocno zdziwiło. Fakt, że Zabini i Malfoy mówili coś o
McGonagall, ale myślała, że każdy z nich kłamie. Teraz to ona sobie z
nimi porozmawia.
-Przykro
mi pani profesor, ale nie dostałam żadnej wiadomości, o tym, że miałam
się u pani stawić- to kłamstwo przyszło jej z łatwością.- O boże Miona za dużo czasu spędzasz ze Ślizgonami- pomyślała.
-No
to pan Zabini zarobił dodatkową godzinę szlabanu. Panna Weasley i pan
Zabini mają się dzisiaj stawić u pani w dormitorium na szlabanie o
ósmej. Proszę im to przekazać.
-Tak jest pani dyrektor. Do widzenia- bąknęła cicho.
No
tak, Zabini zarabia szlaban, a ona traci cenne godziny przez niego.
Chyba, że poprosi Malfoy'a, żeby się zajął swoim przyjacielem, w końcu
on też jest prefektem naczelnym. Nie, Malfoy odpada. No to teraz trzeba
znaleźć Ginny i Bena, ale najpierw Ginny. Zanim jednak zniknęła na
korytarzu to odwróciła się w stronę Zabiniego i posłała mu spojrzenie
mówiące ,,Zemszczę się na szlabanie."
***
Pewna
Ruda dziewczyna siedziała w dormitorium swojej przyjaciółki, bo
wiedziała, że musi z nią porozmawiać. Malfoy jej przecież nie
powiedział, że ma jej nic nie mówić o Benie... Przecież musi uświadomić
swoją przyjaciółkę, żeby potem nie cierpiała. Gdy układała w myślach
całą rozmowę, coś jej przeszkodziło. Za oknem znajdowała się mała,
czarna sówka z listem przyczepionym do nóżki. Z niechęcią podeszła do
okna ją wpuścić, ponieważ podejrzewała od kogo ten list. Na dodatek list
był zaadresowany do niej:
Ruda Weasley'ówna.
-Pieprz się Malfoy- mruknęła pod nosem.
Otworzyła kopertę, w które pisało, to co myślała:
Nie mów nic Granger o tym McPersowie. Dowie się w swoim czasie.
D.M.
-Ciekawe kiedy będzie ten czas?! Jak ją przeleci i zostawi?- Warknęła i podarła kartkę.
Chwilę potem drzwi się gwałtownie otworzył i ukazała się w nich właścicielka dormitorium
-Merlinie! Ginny, co ty tu robisz?- przystanęła gwałtownie, a po chwili usiadła na jednym z foteli.
-Musimy pogadać- powiedziały w tym samym czasie.
-Ty pierwsza- powiedziała szybko Ruda.
-Ben powiedział mi, że mnie kocha- powiedziała na jednym wdechu.
-CO?!- Wrzasnęła i poderwała się z łóżka.
-Co w tym dziwnego?- Zmierzyła ją uważnym spojrzeniem.
-Nie, nic. Tylko zdziwiłam się, że tak szybko wyznał ci miłość. Przecież wy się znacie tydzień!
-No właśnie i w tym jest problem- westchnęła.
-A ty go kochasz?- modliła się o negatywną odpowiedź.
-Ja...
nie wiem. Na pewno dzisiaj się będziemy widzieć, więc będę musiała mu
odpowiedzieć. Jest mi z nim dobrze, ale nie jestem pewna czy to miłość.
Za krótko się znamy- pokręciła głową.
-Miona
zrób jak uważasz, ale według mnie on się nie nadaje dla ciebie-
powiedziała powoli i ostrożnie, gdyż wiedziała jak to się może skończyć.
-Co wy wszyscy macie do Bena? Ty, Mats i kto jeszcze?!- Warknęła poirytowana.
- Po prostu zasługujesz na kogoś lepszego.
-Kogoś takiego, jak twój brat?- Powiedziała chłodno.
-Tego nie powiedziałam- spojrzała na nią surowo.- Zrób jak uważasz, tylko żebyś potem nie żałowała.
Jakie
to okropne uczucie, nie móc ostrzec swojej przyjaciółki. Ona była
pewna, że Herm pożałuje swojej decyzji, jakąkolwiek podejmie. Po tym
spotkaniu z nim na korytarzu najmłodsza latorośl Weasley'ów nie miała o
nim najlepszego zdania. Właściwie to nikt nie miał o nim dobrego zdania.
Zdziwiło ją tylko to, że Mats tak bardzo troszczy się o Hermionę. On
zdecydowanie powinien być w Gryffindorze, a Ben w Slytherinie.
-A ty, dlaczego namieszałaś w głowie Zabiniemu, a teraz jesteś z powrotem z Harry'm?
I
co tu teraz odpowiedzieć? Przecież nie może jej powiedzieć, że Ben
nakłamał Potterowi. Ale przecież ona też jest temu winna, bo złapała
haczyk tego gnojka i potwierdziła jego wersję. Trudno, trzeba kłamać.
-Ja...
Nie jestem pewna, czy już nic nie czuję do Harry'ego i chcę sprawdzić,
czy na pewno wszystko się wypaliło- skłamała z trudnością i wiedziała,
że dobrze na tym nie wyjdzie.
W głowie starszej z Gryfonek zapaliła się żarówka. Powie Benowi, że go kocha, a potem zobaczy, czy to rzeczywiście jest miłość.
-Dzięki
Gin, jesteś najlepsza. Przykro mi, ale muszę wyjść. A i pamiętaj,
dzisiaj o ósmej masz szlaban z Zabinim za to przedstawienie na kolacji.
Po chwili znowu dało się słyszeć trzask drzwi, a później jeszcze donośne warknięcie Rudej:
-Cholera!
***
Hermiona
biegła korytarzem, poszukując swojego chłopaka. Co ona by zrobiła bez
Ginny? Tylko zastanawiał ją fakt, że każdy z jej znajomych był źle
nastawiony do Gryfona. Przecież on jest wspaniały. Zastanawiała ją
jeszcze sprawa Pansy. Przecież ona dobrze pamiętała te wszystkie
wyzwiska pod jej adresem właśnie od tej Ślizgonki. Coś dziwnego dzieje
się w domu Salazara. Już widziała szukaną przez siebie osobę, gdy nagle
ktoś ją szarpnął za ramię i brutalnie odwrócił w swoją stronę. No
oczywiście, któż by inny, jak Draco Malfoy.
-Malfoy, śpieszy mi się- westchnęła.
-Gdzie?- uniósł jedną brew do góry.
-Do
Bena, muszę z nim pogadać. A właściwie, co cię to obchodzi?- dodała po
chwili, kiedy uświadomiła sobie przed kim się tłumaczy.
-Ruda ci coś powiedziała?
-A co miała mi powiedzieć?- teraz to ona uniosła brew.- O co im wszystkim chodzi?
-Nie ważne- powiedział i ruszył przed siebie.
-Malfoy!- Oburzyła się, no bo przecież ona oczekiwała jakiejś innej odpowiedzi od niego, a on ją sobie zignorował.
Draco
nie zwrócił na nią uwagi, tylko szedł dalej przed siebie. Zrezygnowana
dziewczyna odwróciła się w stronę Bena, który teraz rozmawiał z jakąś
Krukonką. Ładną Krukonką, co nie spodobało się Herm. Od razu ruszyła w
jego stronę.
-Hej, skarbie- cmoknęła go krótko w usta i spojrzała groźnie w oczy tamtej dziewczynie, która tylko prychnęła i odeszła.
-Cześć,
Hermiono- powiedział od niechcenia, bo najwyraźniej mu w czymś
przeszkodziła, ale mimo wszystko się uśmiechnął do niej czule i ją
pocałował krótko.-Kocham cię.
-Ja
ciebie też- i po tych słowach pocałowała go namiętnie, co on przyjął z
wielkim uśmiechem, gdyż jego plan zaczyna się realizować szybciej niż
się tego spodziewał.
Ben oczywiście, wspaniale całował, ale nie dorównywał w tym Malfoy'owi. Hermiono, nie myśl o tamtej przeklętej kąpieli! Masz wspaniałego chłopaka, więc zajmij się nim i nie myśl o tej fretce.
Po paru minutach oderwali się od siebie.
-To, co? Idziemy teraz do mnie, czy do ciebie?- Wymruczał jej do ucha.
-Muszę iść, przypilnować Gin i Zabiniego na szlabanie. Spotkamy się jutro.
Powiedziała szybko i lekko zaczerwieniona od jego propozycji ruszyła do swojego dormitorium.
-Merlinie,
co za dziwny dzień. Daj mi siłę wytrzymać jeszcze ten szlaban...-
Powiedziała sama do siebie i zaczęła wspinać się po schodach.
~**~